Do góry

Wywiad z Konsulem Generalnym w Londynie Robertem Rusieckim

O sytuacji Polaków w Wielkiej Brytanii, problemach polskich placówek dyplomatycznych, funkcji organizacji polonijnych oraz o powrotach Polaków do kraju mówi w wywiadzie dla Emito.net Konsul Generalny w Londynie Robert Rusiecki.

Konsul Generalny w Londynie Robert Rusiecki

Katarzyna Mańka: Masowa migracja Polaków na Wyspy rozpoczęła się już kilka lat temu. Jak z mijającymi latami zmieniają się problemy Polaków oraz ich skala? Na jaką pomoc ze strony konsulatu mogą liczyć Polacy w Wielkiej Brytanii?

Robert Rusiecki: To bardzo obszerne pytanie. Na pewno są istotne zmiany w sytuacji Polaków przybywających do Wielkiej Brytanii, w porównaniu z poprzednimi latami. Przyjeżdża mniej nowych osób niż dawniej. Część przybyłych wcześniej wraca do kraju lub przenosi się na inne rynki pracy. Nie obserwujemy jednak „wielkiej fali” powrotów. Sytuacji kiedy przyjeżdżają ludzie zupełnie nieprzygotowani do funkcjonowania w brytyjskich realiach, nie znający języka, nierzadko padający ofiarą oszustw (niestety najczęściej ze strony innych Polaków) jest nieco mniej niż dawniej. Nie jest jednak tak, że ta sytuacja poprawiła się zdecydowanie i możemy być zadowoleni z istniejącego stanu.

Jeżeli chodzi o pomoc ze strony konsulatu, to jest to kolejny „duży temat”, chociaż na pewno znajdzie się wiele osób, dla których działania tych placówek, to i tak zdecydowanie za mało… Mówiąc krótko, pomagamy w sprawach zwyczajnych wykonując wiele czynności polskich urzędów oraz interweniujemy w sytuacjach trudnych, często dramatycznych, kiedy ludzie mają poważne problemy, padają ofiarą przestępstw czy wypadków, znajdują się w rozpaczliwej sytuacji, co nierzadko ma miejsce z powodów już wspomnianych – przyjechali bez jakiejkolwiek znajomości języka i warunków życia w Wielkiej Brytanii. Jestem świadom, że będąc do niedawna jedyną placówką w Anglii i Walii, na pewno nie byliśmy w stanie zaspokoić potrzeb wszystkich potrzebujących.

Czy widzi Pan drogi wyjścia, w jaki sposób można by zminimalizować problemy zagranicznych placówek dyplomatycznych i usprawnić pracę placówek konsularnych?

Specyfika każdej placówki, nawet należącej do tego samego kraju jest inna. Inne jest jej obciążenie pracą, inne oczekiwania interesantów. Co wyróżniało nasz urząd w ostatnim czasie to ogromne wręcz potrzeby w zakresie paszportów. Nie bez przyczyny więc, Londyn był placówką, która w zeszłym roku wydała najwięcej paszportów na świecie. Przez wiele miesięcy wokół konsulatu oczekiwały długie kolejki ludzi. Przez cały ten czas, jedynie kilka razy zmuszeni byliśmy ograniczyć liczbę oczekujących. Praktycznie więc, zawsze przyjmowaliśmy wszystkich zainteresowanych wydłużając godziny pracy.

Wielokrotnie pytano nas dlaczego konsulat otwarty jest tak krótko (w teorii pięć godzin dziennie, w praktyce prawie zawsze dłużej). Wciąż wiele osób nie wie, że ten sam personel, który prowadzi obsługę interesantów, po zamknięciu okienek, przez kolejne godziny zajmuje się dalszymi etapami danych czynności. Przecież np. przyjęte wnioski paszportowe trzeba opracować, a paszporty przygotować i wydrukować. Podobnie jest z pozostałymi funkcjami urzędu. Nietrudno zrozumieć, że sytuacja taka, tzn. podróż do Londynu i długie oczekiwanie w kolejce rodzi wiele napięć… Nikogo – a na pewno mnie – sytuacja taka nie satysfakcjonowała, pomimo, że do konsulatów innych państw także ustawiają się kolejki.

Większość z nas z pewnością ma też w pamięci doświadczenia z załatwianiem różnych spraw w kraju, np. w wydziałach komunikacji… Nie są to jednak żadne usprawiedliwienia. Stąd moje kilkumiesięczne starania (jestem w Londynie od ponad ośmiu miesięcy) o dodatkowy personel, zakończone wreszcie częściowym – ale zawsze – sukcesem.

Jeżeli chodzi o usprawnienie pracy placówki, nie jest to łatwe zagadnienie. Sytuacja jest dość dynamiczna. Jest więc czas kiedy urząd jest bardzo obciążony, ale dochodzi także do sytuacji, że zainteresowanie funkcjami konsulatów maleje. Zatrudnienie dodatkowych ludzi wydaje się najłatwiejszym wyjściem z sytuacji. Wydawanie państwowych, a więc naszych pieniędzy nie jest jednak sprawą prostą. Poza tym, warto wziąć pod uwagę to, że jeżeli zapytalibyśmy podatników płacących podatki w Polsce, czy interesuje ich rozbudowa infrastruktury konsularnej w innych krajach, mogliby być odmiennego zdania niż nasi obywatele, którzy zdecydowali się osiedlić poza granicami Polski. Dlatego przede wszystkim, poszukiwałem sposobów na podniesienie efektywności pracy przy posiadanych zasobach.

W połowie czerwca Konsulat Generalny poinformował, że „wkrótce otwarta zostanie” placówka konsularna w Manchesterze – czy znany jest konkretny termin?

Konkretnego terminu jeszcze nie znam. Ale nie on jest jednak najważniejszy. Istotne jest to, że placówka ta już od kilku tygodni działa, systematycznie zwiększając zakres swoich czynności. Stanowi więc coraz większe ułatwienie, dla tych którzy mieszkają w północnej Anglii. W okręgu Konsulatu Generalnego w Manchesterze znajduje się też Walia.
Konsul Generalny w Londynie Robert Rusiecki
fot. "Dziennik Polski"

Polacy wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu lepszego życia. Niejednokrotnie decydują się na wyjazd pomimo braku znajomości języka angielskiego, kontaktów i wcześniej załatwionej pracy. Zdarza się, że trafiają na ulicę, są bez środków do życia, nie mają pieniędzy na powrót do domu. Na jaką pomoc mogą liczyć ze strony reprezentacji rządu polskiego w Wielkiej Brytanii?

Tam, gdzie jest to możliwe, ekspresowo wydajemy dokumenty (często chodzi o osoby bez paszportów czy dowodów osobistych), ułatwiamy transport do kraju i zapewniamy podstawową opiekę przez czas oczekiwania na wyjazd. Poruszamy się jednak w granicach posiadanych (i nie za wysokich) funduszy, a więc musimy gospodarować nimi bardzo ostrożnie. Przez to, udaje się nam wyeliminować np. zjawisko „turystyki” na koszt państwa. Nie jest to oczywiście powszechne, ale pamiętajmy, że przede wszystkim pomagamy tym, którzy naprawdę tego potrzebują. Współpracujemy także z miejscowymi ośrodkami wspierającymi bezdomnych i Barką. Warto przy tej okazji wspomnieć, że tylko nieliczne służby konsularne świadczą dla swoich obywateli tego typu pomoc.

Rocznie w Wielkiej Brytanii ginie około 400 Polaków. Rodzina i przyjaciele nie wiedzą jak postąpić w takiej sytuacji – na jakie wsparcie mogą liczyć ze strony Konsulatu, a w czym placówka nie jest w stanie im pomóc?

W każdym przypadku, o którym wiemy szczegółowo informujemy rodziny o tym, co w takiej sytuacji należy zrobić i jakie są stosowane w kraju urzędowania procedury. Tam, gdzie bliscy są w bardzo trudnej sytuacji, staramy się w miarę posiadanych możliwości pomóc im, w jeszcze większym zakresie. Nie jesteśmy jednak w stanie pokrywać kosztów transportu ciał do Polski. Te koszty są ogromne, w stosunku do funduszy jakimi dysponujemy.

Szefowa policji w Cambridge powiedziała, że noszenie noży przez Polaków „jest wpisane” w ich kulturę i brytyjskie władze powinny coś z tym zrobić. Wypowiedź ta wywołała oburzenie środowisk polonijnych. Mówiono wówczas, że miał Pan interweniować w tej sprawie – czy rozmawiał Pan z Julie Spence?

To spotkanie już się odbyło. Umówiłem się z p. Spence jeszcze parę tygodni temu, ale mogła przybyć do konsulatu w Londynie dopiero niedawno. Sprawę wyjaśniliśmy, zapoznając się zresztą także z protokołem spotkania, podczas którego miała wypowiedzieć krzywdzące dla Polaków uwagi. Chętnie opisywana przez media sytuacja, nie znalazła jednak potwierdzenia w stanie faktycznym. Doszło w tym przypadku do wyrwania pojedynczych kwestii z szerszego kontekstu i przeinaczenia treści wypowiedzi Chief Constable Julie Spence w przekazie prasowym ze spotkania. Przesłała mi już nawet treść oświadczenia jakie skieruje w tej kłopotliwej sprawie, do polskich mediów.

Kilka miesięcy temu odbyła się konferencja: „ Formy społecznej pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii ze strony środowisk polskich i organizacji działających w tym kraju”. Jak ocenia Pan skuteczność i przydatność funkcjonujących w Wielkiej Brytanii organizacji polonijnych? Na jakie organizacje jest Pana zdaniem wciąż zapotrzebowanie?

Trudno zmierzyć i przedstawić np. w postaci liczb skuteczność takiej inicjatywy. Od samych uczestników, wiem jednak, że uznali to spotkanie za bardzo potrzebne, chociażby w celach poznania się, nawiązania kontaktów i dowiedzenia się o szczegółach działania innych organizacji pomagających w podobny sposób Polakom. Oprócz polskich, byli obecni przedstawiciele organizacji brytyjskich. W takich okolicznościach aż prosi się o synergię w podejmowanych inicjatywach…

Jeżeli chodzi o ostatni wątek, to w mojej opinii, potrzeba przede wszystkim organizacji, które obejmą swoim działaniem większe terytorium Wielkiej Brytanii, będą reprezentatywne, widoczne dla Polaków i aktywne w działaniu. Ciągle będą istnieć potrzeby informowania, doradzania, pomagania, ale z czasem także coraz skuteczniejszego promowania Polski wśród Brytyjczyków, obustronnego zapoznawania się z różnicami kulturowymi i najważniejszymi wartościami reprezentowanymi przez obydwie społeczności. Wszystko po to, żeby Polacy mieli się do kogo zwrócić i stanowili bardziej jednorodną grupę, z którą trzeba będzie się liczyć. Obecnie, jeszcze wiele takich inicjatyw funkcjonuje w ogromnym rozdrobnieniu. Samych portali prowadzonych przez Polaków w Wielkiej Brytanii jest co najmniej sto pięćdziesiąt.

W ostatnich miesiącach złotówka znacznie się umocniła, a funt stracił na wartości. Czy w obliczu nadchodzącej recesji gospodarki brytyjskiej myśli Pan, że Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii zdecydują się na powrót do kraju?

Myślę, że dla znacznej grupy obywateli polskich nie będzie to dominującym powodem do powrotu. Zaczynają w coraz większym stopniu liczyć się inne sprawy: akceptacja tutejszego stylu życia, dzieci w szkole, czy kupowane z czasem nieruchomości…

Zarówno media brytyjskie jak i polskie nagłaśniają masowe powroty Polaków do kraju. Czy w Pana odczuciu jest to prawdą? Jeśli tak, to kto wraca i dlaczego? W jaki sposób rząd polski chce zagwarantować Polakom podobny standard życia, jaki mieli oni pracując w Wielkiej Brytanii?

To znów temat na obszerną dyskusję. Uważam, że jest jeszcze za wcześnie na formułowanie śmiałych wniosków dotyczących powrotów.

Polacy mają wśród Brytyjczyków opinię doskonałych pracowników, ale co zrobić, aby osoby decydujące się na pozostanie w Wielkiej Brytanii przestały być postrzegane, jako tylko wykwalifikowana siła robocza? Co zrobić, aby Polacy stali się częścią społeczeństwa brytyjskiego, uczestniczyli w życiu kulturalnym, zakładali rodziny, jednym słowem – zintegrowali się?

Poniekąd wątek ten został już poruszony wcześniej. Uważam, że drogą do nakreślonego przez Panią celu są działania społeczne i organizowanie się. Jeżeli formuła danych stowarzyszeń okaże się atrakcyjna, a działania skuteczne, to kwestią czasu będzie powstanie nowoczesnych polskich centrów społeczno-kulturalno-naukowych, do inicjatyw których chętnie będziemy się dołączać.

Dziękuję za odpowiedzi.

Dziekuję.

Komentarze 7

Dariusz2007
242
#125.07.2008, 22:08

W duzej mierze zgadzam sie z Panem Konsulem Generalnym.Jestem nawet dumny z faktu , ze moje poglady sa w duzej mierze spojne.Jestem tutaj na stale i moge powiedziec , ze problemy zawsze byly i beda.Nie ma nigdy idealu , nie ma tez szefa ktory wszystkim dogodzi.Wybiera sie najmniejsze zlo. Mam nadzieje , ze w niedlugim czasie zostanie uregulowana sprawa ID.Wiem panie Kosulu , ze jest pan dyplomata i polityk , ale moze oddolna inicjatywa majaca poparcie wiekszosci naszych poslow, czyli Wasze naciski wywra szybszy wplywa na leislacje przepisu ,ze nowe ID bedzie mozna wyrabiac za granica bez koniecznosci jezdzenia do kraju. Dla mnie kazdy tydzien absencji w pracy to np . strata ok £ 600 netto. Dalbym nawet £ 300 za nowy , czekajac na miejscu czyli w UK.Wiem , ze moze to temat pozornie blachy , ale blache sprawy to dodatkowe jak sadze kilka milionow £ dla Skarbu Panstwa. Reaasumujac , to Panie Konsulu , tak jak nasze placowki , tak samo i my jako podatnicy mamy jakies tam problemy.Jak by ich nie bylo , to zycie byloby nudne.Pozdrawiam

Profil nieaktywny
Castello
#225.07.2008, 22:10

Bardzo elokwentne odpowiedzi.Ciekawi mnie tylko jedno.
Bo to ,że konsulat nie jest dla wszystkich tutaj przybyłych to wiadomo.
Ale ile spraw ,bo nie wspomnę problemów pierwszoplanowych konsulat objął swoją opieką?O belkach w kwestiach administracyjnych już nie wspomnę .
Pozdrawiam

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#325.07.2008, 22:45

Dodal bym, ze tak naprawde duuuzo czasu pracownikow konsulatow marnuja sami petenci wydzwaniajac z pytaniami o benefity czy gdzie sa jakies agencje pracy. Trudno uwierzyc, ale jednak z takimi pierdolami potrafia ludzie przychodzic niestety..

ksywa_kierus
63
#425.07.2008, 23:03

Panie konsulu, co za hipokryzja. Przecież sam się Pan oburzał na wypowiedź pani Spence w wypowiedziach dla Dziennika, a teraz tak gładko chowa Pan ogonek pod siebie. Typowy z Pana Polak mądry po szkodzie, a przed szkodą płynący gładko na fali:

'Chętnie opisywana przez media sytuacja, nie znalazła jednak potwierdzenia w stanie faktycznym. Doszło w tym przypadku do wyrwania pojedynczych kwestii z szerszego kontekstu i przeinaczenia treści wypowiedzi Chief Constable Julie Spence w przekazie prasowym ze spotkania. Przesłała mi już nawet treść oświadczenia jakie skieruje w tej kłopotliwej sprawie, do polskich mediów'.

Profil nieaktywny
Castello
#526.07.2008, 09:09

Poniekąd wątek ten został już poruszony wcześniej. Uważam, że drogą do nakreślonego przez Panią celu są działania społeczne i organizowanie się. Jeżeli formuła danych stowarzyszeń okaże się atrakcyjna, a działania skuteczne, to kwestią czasu będzie powstanie nowoczesnych polskich centrów społeczno-kulturalno-naukowych, do inicjatyw których chętnie będziemy się dołączać.
Świetne .Podoba mi się tak jak wiele przykładów Polaku radź sobie sam a jak ci się uda to się przyłączymy .Naprawdę dobre i jakie Polskie

ksywa_kierus
63
#626.07.2008, 10:33

Gdzie w Polsce uczą takiego rozbrajającego pustosłowia. Kiedyś była to Wyższa Szkoła Nauk Społecznych przy KC PZPR, a teraz?

"Jeżeli chodzi o usprawnienie pracy placówki, nie jest to łatwe zagadnienie. Sytuacja jest dość dynamiczna. Jest więc czas kiedy urząd jest bardzo obciążony, ale dochodzi także do sytuacji, że zainteresowanie funkcjami konsulatów maleje. Zatrudnienie dodatkowych ludzi wydaje się najłatwiejszym wyjściem z sytuacji. Wydawanie państwowych, a więc naszych pieniędzy nie jest jednak sprawą prostą".

Wydawanie państwowych pieniędzy nie jest prostą sprawą, ale sklecenie dwóch zdań układających się w logiczną całość dla pana konsula jest jeszcze trudniejsze.

Esterchazy
87
#723.08.2008, 11:02

ksywa kierus absolutnie masz racje. Facet miesza