Do góry

Festiwal kontrolowany

Przy wejściu na wernisaż, w sterylnie białym korytarzu ustawiła się kolejka. Każdy przed wejściem musiał być zeskanowany przez oficera bezpieki. "Dlaczego oni nas sprawdzają jak na lotnisku?" – dało się słyszeć w kolejce. Inwigilacja rozpoczęta; jak za "starych, dobrych, komunistycznych czasów". Kolejka, jakieś dziwne przeszukiwania, nikt nic nie wie… O to też organizatorom chodziło, III edycję Poland Street Underground czas zacząć.

Pomysł ze sprawdzaniem każdego gościa był niezwykle trafiony, część ze zwiedzających uwierzyła, że w istocie, z niewiadomych przyczyn, tak dba się o bezpieczeństwo w sąsiadującej przez ścianę z Instytutem Kultury Polskiej w Londynie, Vinyl Factory Gallery, może dlatego, że "oficer" przy wejściu bardziej przypominał agenta CIA niż UB.

W tym roku festiwal Poland Street Underground odbył się pod hasłem: Kontrola, inspirowany obchodami 20-lecia obalenia muru berlińskiego, upadku żelaznej kurtyny, a także sławną powieścią Orwella "Rok 1984". W projekt Instytutu, który stał się częścią Polska! Year, zaangażowało się wielu polskich artystów, którzy "rozprawią się z mitami zimnej wojny, zgłębią świat polskiej kontrkultury, a także zrewidują znaczenie wolności w kapitalistycznym społeczeństwie XXI wieku". Przestrzeń galerii wypełniły instalacje artystyczne, architektoniczne, projekcje filmów dokumentalnych, gabloty z zakazanymi książkami (np. "Lolita" Nabokova) oraz muzyką z czasów PRL-u.

Dwa światy komunizmu

Galerię przygotowali architekci z innowacyjnej polskiej pracowni Moomoo, stwarzając sterylnie białą, pozornie bezpieczną, przestrzeń, w której da się "ukryć", więc jest idealna do kontrolowania. Wszędzie zainstalowano kamery CCTV, które jakkolwiek były atrapą, budziły szczególny niepokój, zwłaszcza te znajdujące się w toaletach. Ten i wiele innych szczegółów, o których pomyśleli organizatorzy, nadały całemu wernisażowi charakter powszechnej inwigilacji.

Projekcje filmów odbywały się we wnętrzach odgrodzonych od reszty galerii owalnymi, nadmuchiwanymi ścianami, w środku których miało się złudzenie całkowitego bezpieczeństwa i miękkości kokonu. Widzowie mogli między instalacjami odnaleźć "sekretny bar", bo jak wiadomo, polski komunizm od alkoholu nie stronił (sponsorem Festiwalu Poland Street Underground była marka Wyborowa).

Galerię organizatorzy podzielili na dwie sekcje, pierwszą, "inwigilacyjnie białą", gdzie można było obejrzeć instalacje oraz drugą undergroundową, którą stanowił salon całkowitej acz nielegalnej wolności. W salonie właśnie znajdowała się zakazana literatura, można było też obejrzeć premierowy pokaz filmu "Historia Polskiego Rocka z 2008 roku ("History of Polish Rock")" w angielskiej wersji językowej, dokument Leszka Gnoińskiego i Wojciecha Słoty przedstawiający całą galerię postaci polskiej sceny rokowej z czasów PRL-u. W tej części galerii można było wziąć udział w "nielegalnej" rozgrywce pokerowej, a także posłuchać alternatywnej, w tamtych czasach, muzyki. Salon oczywiście cieszył się największą popularnością na festiwalu, chociaż j wstęp do niego pilnował uzbrojony kordon policyjny (nie milicyjny).

Komunizm wciąż żywy?

Na festiwalu można było obejrzeć dokument Artura Żmijewskiego, radykalnego artysty video. Żmijewski pokazał swój film "Powtórzenie", który w 2005 roku reprezentował Polskę na Biennale w Wenecji. Interesującą propozycją była instalacja również Rafała Jakubowicza składająca się z video, lightboxu i pocztówek przedstawiających fabrykę Volkswagena z okolic Poznania. Jakubowicz w swojej pracy "Arbeitsdiszplin" zaprezentował to miejsce jako twierdzę lub więzienie, zadający pytanie sobie i innym, w jaki sposób dyscyplina i etyka pracy może zmienić się w zasady kierujące zakładami pracy przymusowej.

Kolejną z ciekawych propozycji festiwalu był projekt Rafała Bujnowskiego "Wiza" z 2004 roku. Bujnowski w specyficzny sposób zakpił sobie z ludzkiej percepcji i potrzeby kontrolowania. Artysta ubiegał się o wizę do Stanów Zjednoczonych, jak wiadomo, kraju, który dokonuje starannej selekcji podczas wydawania wiz, na podstawie oficjalnego paszportu zawierającego przefotografowany, realistyczny autoportret. Nikt nie zauważył tej mistyfikacji. Mówiono również, że artysta użył tego samego zdjęcia do licencji podczas kursu pilotażu. Bujanowski zasygnalizował swoim przedsięwzięciem, że obecna w dzisiejszych czasach obsesyjna i wszechobecna inwigilacja może być mityczna.

To jedynie klika propozycji z bogatego repertuaru festiwalu Poland Street Underground organizowanego przez instytut Kultury Polskiej w Londynie. Warto było się na niego wybrać. Na jego otwarciu, 13 listopada, pojawiło się wielu artystów biorących udział w projekcie Polska! Year, zainteresowanie było ogromne, zarówno ze strony polskiej jak i brytyjskiej. Na wernisażu pojawił się także aktor Andrzej Chyra, który oblegany był przez fotografów i wielbicieli(ki) ośmielonych do rozmowy dzięki uprzejmości sponsora.

Drugiego dnia festiwalu galeria otworzyła się dla zwiedzających. Wystąpił Adam Ficek z zespołu Babyshambles, a zwiedzający mogli zagrać lub nauczyć się grać w pokera, stawka była wysoka: buraczkowe martini.

Komentarze 1

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#129.11.2009, 23:07

świetny pomysł:):)