Do góry

40 milionów do wzięcia

Rozpoczynające się dwunastego lutego w kanadyjskim Vancouver Zimowe Igrzyska Olimpijskie są, oprócz letniej edycji Igrzysk oraz mistrzostw świata w piłce nożnej, największą imprezą sportową na świecie. Przed odbiornikami telewizyjnymi zmagania sportowców śledzić będą setki milionów ludzi. A kto tym razem zostanie bohaterem 40 mln Polaków?

Baron Pierre de Cubertin, który wskrzesił w 1896 roku nowożytne Igrzyska z pewnością nie spodziewał się, że jego idea za przeszło sto lat będzie elektryzowała ludzi na wszystkich kontynentach, a zmagania najlepszych sportowców globu staną się jednocześnie wielkim, globalnym świętem nieporównywalnym z niczym innym.

Ten francuski arystokrata i pedagog, a jednocześnie ojciec ruchu olimpijskiego, uznawał sport służący zarówno w czasach jemu współczesnych, jak i obecnie, przede wszystkim za metodę wychowania współczesnego człowieka w duchu pokoju. Miało to związek m.in. z tym, iż w starożytnej Grecji, na okres Igrzysk wszystkie działania wojenne były zawieszane. I mimo iż historia zarówno w XX, jak i XXI wieku nie jest i nie była wolna od działań zbrojnych, a niektóre z Igrzysk przez to nie doszły do skutku, idea pokojowej rywalizacji łączy ludzi na całym świecie.

Historia Igrzysk

Pierwszy projekt olimpijski, który stanowił podwaliny do realizacji koncepcji Pierre de Cubertina sam zainteresowany złożył już w 1888 roku. Od projektu do realizacji droga nie była długa, jako że już w 1896 roku w Atenach, które są kolebką olimpizmu, wskrzeszono te zmagania. Hasłem przewodnim było: "Citius, Altius, Fortius", czyli szybciej, wyżej, silniej. Co ciekawe, Londyn był jednym z pierwszych gospodarzy Igrzysk, jako że był gospodarzem IV Letnich Igrzysk Olimpijskich.

Zmagania zimowe musiały jednak poczekać aż do roku 1924. Wówczas to we francuskim Chamonix zorganizowano "Tydzień Sportów Zimowych", który został następnie uznany za pierwsze Zimowe Igrzyska. Polska, która w 1918 roku, po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość była jednym z założycieli i uczestników tej imprezy.

Historyczny, pierwszy złoty krążek zdobył amerykański panczenista Charles Jewtraw w wyścigu na 500m. Ogółem rywalizowano w zaledwie pięciu dyscyplinach: łyżwiarstwie figurowym i szybkim, hokeju, bobslejach oraz narciarstwie klasycznym. Spośród skromnej, czteroosobowej reprezentacji znad Wisły najlepiej spisał się w wieloboju Leon Jucewicz, zajmując ósme miejsce. Od tego roku rywalizacja sportowców reprezentujących sporty zimowe odbywa się już regularnie, w czteroletnich odstępach. Z wyjątkiem 1940 i 1944 roku, kiedy to z powodu działań wojennych została zawieszona.

Aż do roku 1992 rywalizacja Igrzysk letnich i zimowych odbywała się w tym samym roku. Jednak z powodu "atrakcyjności medialnej" obu imprez wersja zimowa została przeniesiona na dwa lata po letnim odpowiedniku i od 1994 roku, czyli Zimowych Igrzysk w norweskim Lillehammer, świat pasjonuje się co dwa lata na przemian raz letnią, raz zimową Olimpiadą.

Starty Polaków

Polska była jednym z państw, które uczestniczą w tej szlachetnej rywalizacji na lodzie i śniegu, od jej początku. Pierwszym bohaterem Polski był podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich rozegranych w 1936 roku w niemieckim Garmish-Partenkirchen Stanisław Marusarz. Na Olimpiadę polski skoczek narciarski jechał jako jeden z faworytów do czołowych lokat. Skoczył 73 i 75,5 metra, zajmując ostatecznie piąte miejsce, sprawiając ogromną frajdę polskim kibicom. Co ciekawe, był on sportowcem, który startował na Igrzyskach zarówno przed wybuchem II wojny światowej (w 1932 i 1936 roku), jak i po niej (w 1948 i 1952 roku). I także to tężyzna fizyczna, jaką posiadał dzięki skokom narciarskim, uratowała mu życie w czasie wojny. W 1940 roku, po aresztowaniu przez gestapo i osadzeniu w krakowskim więzieniu na Montelupich, uciekł z niego oddając… brawurowy skok z drugiego piętra i forsując więzienny mur!

Polskie medale

Na pierwsze medale Polacy musieli czekać do okresu powojennego. Gwoli ścisłości – nie było ich zbyt wiele, jako że do teraz nasi reprezentanci zdobyli ich zaledwie osiem, jednak także możemy poszczycić się w dużymi osiągnięciami.

Przełomowe w tym względzie były Igrzyska w 1956 roku, jakie odbyły się we włoskim Cortina d’Ampezzo. Pierwszym polskim medalistą Zimowej Olimpiady został Franciszek Gąsienica-Groń, który zdobył brązowy krążek w kombinacji norweskiej. Polak złamał tym samym hegemonię Skandynawów, którzy królowali do tego czasu w tej dyscyplinie.

Pamiętne były także Igrzyska, jakie odbyły się cztery lata później w Squaw Valley w USA.

Królową polskiej reprezentacji była bez wątpienia Elwira Seroczyńska, jedna z najlepszych panczenistek globu i faworytka swojej koronnej konkurencji – wyścigu na 1000m. Polka doskonale jechała, posiadając najlepsze międzyczasy. I na ostatnim wirażu stało się nieszczęście – pewny złoty medal odebrał jej niezwykle pechowy upadek. Na pocieszenie pozostał jej srebrny medal w wyścigu na 1500m, w którym brąz zdobyła druga Polka – Helena Pilejczyk. Zatem na złoto Polska musiała wciąż jeszcze czekać.

W 1972 roku Zimowe Igrzyska odbywały się w japońskim Sapporo. W ostatniej chwili do składu polskiej ekipy dołączony został obiecujący młodzian w konkurencji skoków narciarskich, Wojciech Fortuna. 11 lutego 1972 roku to właśnie on – nieznany wcześniej sportowiec – przeszedł do annałów polskiego sportu. W konkursie, który odbył się na słynnej Okurayamie (z punktem konstrukcyjnym K-90) zadziwił cały świat, oddając w pierwszej serii fenomenalny i niezapomniany skok na 111m! I pomimo iż drugi skok zepsuł, pokonał najmniejszą z możliwych przewagą o 0,1pkt wszystkich faworytów, łącznie z faworytem miejscowych i złotym medalistą ze średniej skoczni – Yukio Kasayą. Do dzisiaj pozostaje on jedynym polskim sportowcem ze złotym medalem Zimowych Igrzysk Olimpijskich!

Kolejne Igrzyska nie były już tak udane. W 1976 roku w Innsbrucku hokeiści zajęli 6. miejsce, W 1980 w Lake Placid 5. miejsce zajął w biegach narciarskich Józef Łuszczek, a w 1984 roku w Sarajewie taką samą lokatę zajęła panczenistka Erwina Ryś-Ferens. Jednak cała Polska czekała na medale, których nie było… aż do nastania ery Adama Małysza. Orzeł z Wisły, jak się go popularnie nazywa, na Igrzyska w 2002 roku, jakie odbyły się w amerykańskim Salt Lake City jechał jako faworyt. Królował na wszystkich skoczniach i nikt nie brał pod uwagę tego, że po tylu latach Polska nie zdobędzie kolejnego medalu Zimowych Igrzysk. Małysz nie zawiódł, zdobył srebrny i brązowy medal, a na drodze ku złocie stanął mu zawodnik będący objawieniem tamtej rywalizacji, Szwajcar Simon Ammann, który podzielił faworytów – Małysza i Niemca Svena Hannawalda, zdobywając dwa złote krążki. Medale Małysza były zatem piątym i szóstym krążkiem Polaków na Zimowych Igrzyskach.

Cztery lata temu na Igrzyska w Turynie Polacy jechali przede wszystkim z nadziejami na dobre lokaty. Cud zdarzył się w dwóch ostatnich dniach trwania imprezy. Najpierw biathlonista Tomasz Sikora zdobył srebrny medal w biegu masowym na 15 km, a o małą niespodziankę postarała się następnie Justyna Kowalczyk, zdobywając brąz w biegu narciarskim na 30 km techniką dowolną.

Nasi faworyci

Na Igrzyskach w kanadyjskim Vancouver wystartują reprezentanci 80 państw, którzy w dniach od 12 do 28 lutego rywalizować będą o 86 kompletów medali w 15 dyscyplinach sportowych.
Kto z polskiej kadry, liczącej 47 osób (w ostatniej chwili dokooptowany do niej został także snowboardzista Mateusz Ligocki) może zostać bohaterem 40 mln Polaków? Główny faworyt, a raczej faworytka jest jedna – Justyna Kowalczyk, najlepsza biegaczka narciarska ubiegłego sezonu, niekwestionowana królowa nart, zwana potocznie królową śniegu. W roku ubiegłym sportsmenka z Limanowej oprócz Złotej Kuli na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zdobyła dwa złote medale i jeden brązowy na mistrzostwach świata, jakie odbyły się w czeskim Libercu. Powtórka będzie zatem mile widziana, a oprócz nielicznych mogących jej zagrozić rywalek największą przeszkodą są… trasy w Whistler, gdzie odbywać się będzie rywalizacja biegaczy. Polska jest bowiem niedościgniona na trasach pagórkowatych, z licznymi podjazdami, natomiast w igrzyskach rywalizacja będzie się toczyła na trasach stosunkowo płaskich. Ale jest to na szczęście tylko gdybanie.

Do grona faworytów wciąż zalicza się wspomniany Adam Małysz. Polski skoczek jest na najlepszej drodze, by osiągnąć na Igrzyskach upragniony sukces, czyli złoty medal olimpijski. Forma Polaka rośnie, a jak mówi jego trener Hannu Lepistoe, najwyższa będzie właśnie w Vancouver.

Kolejny polskim faworytem do medalu na zbliżających się Igrzyskach będzie z pewnością Tomasz Sikora. Srebrny medalista sprzed czterech lat tym razem także będzie chciał udowodnić swoją nieprzeciętną klasę. Tym bardziej iż będą to jego już piąte i ostatnie, jak zapowiedział, Igrzyska. Jest on dzięki temu najbardziej doświadczonym polskim sportowcem i to właśnie on zostanie zapewne chorążym polskiej ekipy, niosącym biało-czerwoną flagę podczas rozpoczęcia Olimpiady na BC Place Stadium w Vancouver.

A o niespodziankę poza nimi może postarać się także drużyna skoczków narciarskich, biathlonistka Magdalena Gwizdoń, panczenista Konrad Niedźwiedzki, biegacz Janusz Krężelok, snowbordzistka Paulina Ligocka, saneczkarka Ewelina Staszulonek lub… ktoś, kto powtórzy sławetny wyczyn Wojciecha Fortuny, złotym medalem wybijając sobie na stałe miejsce w sercach milionów polskich kibiców. Zatem trzymajmy kciuki!

Komentarze 3

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#106.02.2010, 09:15

trzymam

Ray
1 370
Ray 1 370
#206.02.2010, 12:40

GIVE THEM BREAD AND CIRCUSES AND THEY WILL NEVER REVOLT
Juvenal

Kuba
158
Kuba 158
#306.02.2010, 16:19

maskotki na fotce jak z Happy Tree Friends