Moldawia jest wielka, wielkie brawa dla chlopakow, pisza ze to amatorska druzyna , skladajaca sie z anonimowych osob, grajaca mecz na plycie miedzy blokowiskiem...ale zryli plyte zebami i wygrali, a nasi zelowani celebryci znowu w czarnej doopie...jezuss, razwiazac ten sklad , niech nasi graja w reklamach, to im wychodzi...jedna wielka kupaaaa
Nie patrzyłam.
Za to wypatrzyłam wychudzonego lisa w swoim ogródku. Ponieważ acas w innym temacie spadł mi z nieba (tzn od Delirium, ale dzięki temu, że ktoś szukał pomocy) zajęta jestem swoimi sprawami i nie zamiast skupić się na pomocy dzikim (o ile lokalnego lisa można nazwać „dzikim”) zwirzom może ktoś coś wie jak pomoc wychudzonemu stworzeniu. Potem i tym się zajmę.
oktarynka
#1398Dziś - 23:16
Ponieważ acas w innym temacie spadł mi z nieba (tzn od Delirium
Jakie delirium, takie niebo. ;/
Oktarynko, acas to przede wszystkim rozmowy i mediacja, a jeśli okaże się bezskuteczne - mocny "glejt" dla employment tribunal.
Nigdy nie skorzystałem osobiście, ale miałem sytuację, w której samo poinformowanie pracodawcy o zamiarze powiadomienia acas okazało się skuteczne. Coś tam się miotał i pyszczył przez telefon, straszył P45, ;) ale że dobry człek ze mnie, dałem mu się wygadać, poprosiłem o doręczenie P45 na stanowisko pracy, na nocną zmianę, bo nie chce mi się przyjeżdżać ekstra w dzień i latać po biurach i na tym się skończyło, a parę dni później sprawa załatwiła się sama ;) i można uznać, że się zaprzyjaźniliśmy (bez kitu). :D
Powodzenia i twarda (stanowcza ale grzeczna) bądź. :)
Wiem o co chodzi. Przeszłam w całości nieformalną drogę zgłaszania problemu, bez skutku. Z powiadomieniem i błogosławieństem wyższego szczebla menadżera podałam sprawę dalej do acas.
Nie lubię robić chryji i wszczynać dramatów, a o acas myślałam głównie w kategoriach problemów/ skarg personalnych, niewłaściwych zachowań.
Ta wskazówka o acas pingnęła odpowiednim momencie.
Jedynym zgrzytem jest kwestia czasu- żeby przejść nieformalną ścieżkę także potrzeba czasu- cierpliwość to nie wszystko. Jeśli mediacje nie przyniosłyby efektu na wniesienie sprawy do trybunału pracy mam zaledwie 10 dni.
Meczu nie oglądałem ale widzę, że zwolnienie się przydało. ;)
Po powrocie pod dach sprawdziłem wynik i zacząłem się głośno śmiać. Kurła, Mołdawia zajmuje 171 miejsce w rankingu FIFA, za Wyspami Owczymi (125) oraz takimi potęgami futbolu jak Papua Nowa Gwinea (159), Vanuatu (164 - kurna, kto wie, gdzie leży Vanuatu? ;D) i Saint Lucia (169). Tak więc jeszcze tylko tęgi łomot od Wysp Owczych i gitara, można się rozejść. :)
#01:
10 dni? Nie miałem o tym pojęcia, ale z drugiej strony, gdy straciło się już tyle czasu na przebrnięcie ścieżki, to chyba warto się spiąć.
W tym kraju nigdy nie musiałem udowadniać swoich racji przed trybunałem, bo jak coś mi nie pasowało, to po prostu wychodziłem z pracy/prosiłem o niezawracanie mi dupy i przesłanie *"peileśtam". :p Było to jednak ustępowanie pracodawcy i mocno frustrujące sytuacje, którymi przestałem się przejmować dopiero kilka lat temu. Teraz nie schodziłbym już z drogi, walczyłbym jak sfilcowany lew (do końca, ale grzecznie, stanowczo i z rogalem na gębie).
#05:
Nie no, a ja nie dopytuję. W moim przypadku sprawa była banalna, oczywista i do załatwienia w kilka minut, ale zabrakło nawet nie tyle dobrej woli, co zwykłych chęci po strony pracodawcy. Tygodniami czekałem na jakiekolwiek konkretne wiadomości, w odpowiedzi otrzymywałem bełkot, w końcu znudziło mnie to okrutnie. Tyle o tym.
Złapałem się na tym, że dzisiaj w aucie wyłączyłem ogrzewanie.