moja babcia lepiej po niemiecku niż po naszemu, ale sama mówiła o sobie Ślązaczka i pluła na Korfantego jak ja na Kaczyńskiego. Propaganda milczy, ze lwia cześć powstańców śląskich walczyła o niepodległość i były starcia wewnętrzne z tymi propolskimi. Korfanty nas wyruchał. Kto miał pałę z zachowania za mówienie gwarą to wie.
Negocjator
#90Dziś - 14:43
Antek_z_Zadupia: Poza tym jestem i po mieczu i po kądzieli w czwartym pokoleniu Nieczechem.
Witamy w klubie. Na czterech rodziców (dziadków i babcie) dwoje urodzonych w Cesarstwie Niemieckim, jedna osoba w III Rzeszy i ostatnia (po której mam nazwisko) w Rzeczpospolitej Polskiej.
............................................
Jeżeli chodzi o dziadków to wszyscy czworo byli Polakami. Dwoje z nich urodziło sie w austriackiej Galicji i dwoje w Carstwie Rosyjskim. Pradziadków mamy 8 i z nimi było podobnie, wszyscy byli Polakami, 4 z Galicji, 2 z Krolestwa Polskiego i 2 z dawnych terenow 1 Rzeczypospolitej właczonych do Carskiej Rosji.
Geny zjadacza knedlików mam po prapradziadkach.
Pradziadek ojczysty, po którym nosze jego niemiecko brzmiące nazwisko, był od wielu poikoleń Czechem, który ze swoich rodzinnych stron w okolicach Nachodu przeniósł się w połowie 19w do Lwowa. On jedyny, a całe liczne rodzeństwo pozostało w swoim czeskim gnieździe.
Także macierzysta babka mojej macierzystej babki była Czeszką z czeskiej kolonii koło Kamieńca Podolskiego w Galicji.
w jakich latach Antek? przed wojna żaden Ślazak nie mógł być dyrektorem kopalni, to długa i systematyczna dyskryminacja. małe miasteczko bardziej przejdzie, bo taki nauczyciel to po prostu dostałby wpierdol, przy dużo mniejszej anonimowości niż wtedy w 200 tysięcznym mieście. poza tym to nie ty godołecś, wiec tak naprawdę nie wiesz
poza tym to nie ty godołecś, wiec tak naprawdę nie wiesz
...............
Nieznamir, ja się nie upieram, że nie byli dyskryminowani, ja opisuję swoje obserwacje.
Wszystko działo sie w latach za Gomułki i Gierka w małym, może 10 tys Koźlu.
Tak, ja nie mówię w śląskiej gwarze ale koledzy owszem i zwyczajnie nie przypominam sobie żadnej sytuacji aby byli tam dyskryminowani.
uu to ty wiekowy jesteś :) jak za Gomułki tam mieszkałeś :) jeszcze przed połączeniem z Kędzierzynem? :) to nieźle. sorry ze ci zarzuciłem kłamstwo, ale się poczułem jakbyś ty mi zarzucał, a dzienniczek z uwagami dotyczącymi mojej gwary już wyrzuciłem i nie mam dowodów :) jedynym dowód to taki, ze gadam a nie godom i rodzona babcia mnie wyzywała od goroli :)
Śląsk opolski to nie mam wiedzy. nigdy tam nie mieszkałem, zawsze mieliśmy ich za innych. zniemczeni bardziej, jak u nas zdecydowana większość chciała być w Polsce to u nich z Niemczech, inne priorytety. pra dziadek był w oddziale, który walczył o niepodległość śląska od Niemiec. takich oddziałów było sporo i generalnie Korfanty wszystkich przekonał do Polski i mega słabo na tym wyszliśmy. polaczki byli zazdrośni, ze jedyne propolskie powstanie wygrały hanysy.
Antek_z_Zadupia 6 619
#92Wczoraj - 21:53
"Pradziadek ojczysty, po którym nosze jego niemiecko brzmiące nazwisko, był od wielu poikoleń Czechem, który ze swoich rodzinnych stron w okolicach Nachodu przeniósł się w połowie 19w do Lwowa."
Jeżeli te okolice znajdowały się na wschód od Nachodu, to mógł poczekać te 90-100 lat na polski paszport. ;)
Za małolata do Nachodu jeździło się "porządzić", wykorzystując niskie ceny po czeskiej stronie. ;) Piwo, bilard, itepe. Sklepy w Nachodzie zaopatrywały w alkohol tysiące dolnośląskich wesel. ;)
Widzę, że za czasów PRL moja rodzina ze strony ojca podążyła twoim śladem. ;) Proszę, w wolnej chwili znajdź na mapie ulicę Wandy - nie wiem jak teraz, ale kiedyś to była zwykła wiejska droga pośród lasów, przy której znajdowały się jedynie dwa przedwojenne domki, najwyższy numer domu to 4. ;) Parę razy spędziłem tam wakacje. Wujo z ciotką pracowali tuż obok, pięć minut z buta dalej, na śluzie Kłodnica, jak się nudziłem, to pływałem sobie barkami do następnej śluzy, bodajże Nowej Wsi (nazwy nie pamiętam, podparłem się mapą). Taplałem się w leśnym jeziorku, w sumie staw taki, ale "do miasta" jeździło się chyba do Kędzierzyna, z pętli przy cmentarzu, do której zapindalało się z buta dość długo, przez las. :)
Delirium
#111Dziś - 07:16
Tereny od Nachodu po Trutnov. W rodzinie funkcjonowała opowieść, że prapradziadek pochodził z Nachodu ale ja ustaliłem, że urodził się w Hronovie, a jego ojciec pochodził z okolic Upice.
Co ciekawe, zaraz po wojnie rodzina trafiła w Kotlinę Kłodzką. To raptem 30 kilometrów w linii prostej i prawie 100 letnie koło.
Sprawdziłem na mapie ul Wandy i prawie na pewno nigdy tam nie byłem. Kłodnica dla Koźla to jakby zagranica. Wszystko po drugiej strony Odry było trudniej dostępne, co nie oznacza, że niemożliwe do spenetrowania dla 9-11 latków na rowerach
Z Koźla do Kłodnicy trzeba było jechać przez dwa mosty i długą ruchliwą szosą na Kędzierzyn. Mniej wiecej w połowie drogi odbijało się na Kłodnice i kawałek dalej był most na kanale. Byłem tam moze raz lub dwa razy na rowerze. Pomimo wrodzonego szwendactwa, łazikostwa i tego, że niespecjalnie słuchaliśmy przykazań rodziców, to jednak trzymaliśmy się głównie właściwego brzegu rzeki wcale nie ze strachu przed fioletową dupą od paska (kabel od prodiża), ale dlatego że było co robić w okolicy.
Do Kędzierzyna (dużego miasta) na kryty basen jeździło się czerwonym autobusem wprowadzonym do ruchu tak ok 70 roku.
wykorzystując niskie ceny po czeskiej stronie
ja miałem tak wygodnie ze równie blisko do Czech i na Słowacje. do czeskiego Cieszyna na radegasta do karczmy, bo ten najlepszy miał krótki termin przydatności do spożycia i nie dało się kupić w Polsce. najlepsze piwko dla mnie. w tamtych czasach. człowiek siedział tam otoczony grupa przystojnych miejscowych czeskich metali. czyli z przodu jeżyk z tyłu długie :P
Np w prawym górnym rogu „pacze” 5.19 a inne źródła podają 5.38.
Może go tak ściągając, zamiast podawać fałszywą wartość?