Temat rzeka.
Ja w pracy mam normalnie. Polak może spokojnie rozmawiać po Polsku jeśli jest w grupie ze swoimi. Jak podchodzi ktoś inny to nie ma też problemu żeby przyłączył się do rozmowy. To rozmawiamy po Angielsku. Logika. Jeśli ktoś chce pogadać to spoko z szacunku nie będziemy go olewac ale to działa w druga stronę też i nikt nie smie głupio krzyczeć "in inglisz plis" Jeśli nie uczestniczy w rozmowie i nie ma w niej zamiaru zabierać głosu. Szacunek obustronny.
Ta się zastanawiam o tym utworze powyżej. Czemu w 1985 nie uznano go rasistowskim?
You come into this country
You can't get real jobs
Boats and boats and boats of you
Go home you fuckin' slobs
Selling hot dogs on the corner
Selling papers in the street
Pushing, pulling, digging, sweating
Where you come from must be beat
[CHORUS]
You always make us wait
You're the ones we hate
You can't communicate
Speak English Or Die
You don't know what I want
You don't know what I need
Why must I repeat myself
Can't you fuckin' read?
Nice fuckin' accents
Why can't you speak like me
What's that dot on your head,
Do you use it to see??
Siemano, pewnie nie jedna osoba sie natknela w pracy na oczywiscie 'zartobliwe' gadanie, a niektorzy na powaznie aby mowic po angielsku, akurat pracuje na platformie i jest gosc co sobie mowi na zarty ale widac po spojrzeniu ze taki zaciety angol z niego i tylko 'Speak English'. Pewnie nie brakuje tu rodakow z poczuciem humoru i maja jakas cieta riposte na to zeby sie w koncu zamknal? Od razu nie mowie ze sie tam boje go czy cos w ten desen, to po prostu zwykly leszcz stary dziadek i taka gra slow. Pozdro! ;)