Uwazam, ze nawet smierc moze byc radosna jezeli czlowiek bedzie na nia przygotowany. Moj dziadek umarl bardzo mlodo na raka jelit. Poprosil moja matke (wtedy jeszcze nieletnia dziewczyne) o papierosa. Palila, ale bala sie do tego przyznac i nie dala.
Umarl jako niepalacy.
Ja wiem, ze umre jako czlowiek spelniony bo wszystko co kocham czerpie kazdego dnia garsciami. Czasami wiekszymi, czasami mniejszymi. Zaleznie od wielkosci dziury w dupie.
Tyle, ze jezeli umre zywotem czlowieka szczesliwego to na wszystko bede przygotowany. Bede mial sztange fajek i butelke whiski pod poduszka! :/
#4 a , a ja bym na pewno nie chciał one republic na swoim pogrzebie:)
Widzisz bo ja jestem inny. Jedni mnie za to nienawidza, a inni kochaja. Nie ma nic pomiedzy. Trzeba do tego przywyknac tak samo jak do tego, ze ktos tam by nie chcial One Republic na swoim pogrzebie...
Kurde, powaznie ktos by nie chcial? 8-|
;)
No i tu nie chodzi o kapele, a tekst.
Urzeklo mnie, ze ktos chce umrzec z druga osoba.
Moj ojciec po smierci matki umarl razem z nia choc witalnie czuje sie swietnie. Jednak przestal byc juz tym samym czlowiekiem. Jestem troche romantyczny, wiec nawet takie skoczne nutki potrafia mnie urzec jezeli mowia o czyms pozytywnym.
Ostatnio modne zmiany ścieżki dźwiękowej na pogrzebach. Niektórzy tu czekają na wyrok w celi śmierci, więc temat na czasie. Pomijając sonatę b-moll Chopina co chcielibyście usłyszeć na swoim pogrzebie? Bo ja to: