Patrick Ney pochodzi z Ipswich we wschodniej Anglii. Przez kilka lat pracował w Londynie, gdzie był asystentem głównego doradcy premiera Gordona Browna. Gdy Londyn go zmęczył, postanowił wyjechać. Z powodu poznanej jeszcze w Wielkiej Brytanii dziewczyny, wybrał Polskę. Po jakimś czasie rozstali się, ale Patrick został w Polsce i ponownie się zakochał. Niebawem chce się ożenić i złożyć wniosek o przyznanie polskiego obywatelstwa.
Z filmów na YouTubie wynika, że twój stosunek do Polski jest więcej niż gorący. Ten, w którym czytasz wiersz o swojej miłości do Polski obejrzało kilkaset tysięcy internautów. Padają w nim między innymi takie słowa: „Polska to walczenie do końca wbrew dyktatorom, reżimom. Polska to dobry sojusznik, straszliwy wróg”. Ale też, że Polska to: „Pierogi, pietruszki, paluszki, duże poduszki, marszałek Piłsudski (…)”. Niektórzy mówią, że jeszcze żaden Polak nie uchwycił naszych narodowych cech i symboli tak jak ty.
Doszedłem do tego, że teraz bardziej interesuję się polskimi sprawami niż tym, co się dzieje w Wielkiej Brytanii. Polskę kocham przede wszystkim za gościnność. W Wielkiej Brytanii zwracamy uwagę na gości, ale nie do takiego stopnia, jak robią to Polacy. Lubię klimat, jaki panuje tu między ludźmi. Ta serdeczna atmosfera w domach. I jeszcze jedno: Jak Polak mówi, że jest twoim przyjacielem, to on naprawdę tak myśli i tak czuje. U nas w Wielkiej Brytanii każdy mówi: „My mate. How are you doing”. Możesz zostać tak zwanym przyjacielem już po dwóch, a nawet po jednym spotkaniu. Tylko to prawie nic nie znaczy. To nie jest prawdziwa przyjaźń. A w Polsce, gdy jeden z moich przyjaciół powiedział do mnie, że nim jest, to widać było w jego oczach, że mówi prawdę, że tak czuje. Jestem też zafascynowany klimatem panującym w polskich miastach. Historia, którą czuje się wszędzie. Nie jestem w stanie nawet wyrazić, jakie wrażenie robi na mnie Warszawa, która została kompletnie zniszczona w czasie wojny, a dziś jest pięknym, tętniącym życiem miastem.
W twoim wierszu „Czym jest Polska” wyliczasz: dobry chleb, suchą kiełbasę, słodkie piwa, tysiące sposobów na śledzie, domowe nalewki, jabłka, pierogi, paluszki,…
Uwielbiam polską kuchnię. Zwłaszcza tą domową. Te wszystkie ciasta, zupy, kotlety. A jednocześnie to połączenie z ziemią, tradycją. Poza tym w Polsce jest o wiele zdrowsze jedzenie. Lubię też bardzo polskie piwa.
Stąd wziął się pomysł na prowadzenie vloga?
Najpierw był blog. Zacząłem go pisać zaraz po przyjeździe do Polski. Nazywał się „Pozdrowienia z Ursynowa”. Mimo że pisałem go po angielsku, miałem kilka tysięcy wejść miesięcznie. Zależało mi jednak na szybkiej nauce polskiego, a tego, mówiąc i pisząc po angielsku nie mogłem osiągnąć. W 2013 roku zacząłem, jeszcze z błędami, pisać po polsku. Było o mojej pieszej podróży po Polsce i moich przeżyciach. To wtedy pojawiła się nazwa Paddisław Wędrowniczek. Paddisław jako spolszczona forma mojego imienia. W ostatnich miesiącach oprócz pisania zacząłem robić filmiki, które publikuję na YouTubie i Facebooku. Dzięki temu docierają do większej liczby odbiorców.
Czym zajmujesz się poza prowadzeniem vloga i kręceniem filmów?
Jestem dyrektorem w polskiej firmie zajmującej się public relations, marketingiem i komunikacją. Piszemy teksty, tworzymy kontent. Wszystko, co jest związane z komunikacją. Wcześniej pracowałem w ambasadzie brytyjskiej i właśnie tam spotkałem fajną, ładną blondynkę, która w maju zostanie moją żoną. Ma na imię Maja. Mamy już córeczkę Zosię.
Wychodzi na to, że to Polki sprawiły, że zakochałeś się także w Polsce.
Nie ukrywam. Miały w tym decydujące znaczenie.
Jacy są Polacy?
Pracowici, dynamiczni, patriotyczni, twardzi, a jednocześnie wrażliwi i romantyczni.
Widzisz jakieś podobieństwa między Polakami a Anglikami?
Polacy są bardziej zamknięci, nieufni. Anglikom wystarczy kilka słów i potrafią od razu dobrze współpracować. Polakom nabranie zaufania do drugiej osoby zabiera więcej czasu. Polacy są bardziej zamknięci, mają więcej dystansu.
Polacy?! W Polsce trzymanie kogoś na dystans kojarzy właśnie z angielskim sposobem bycia.
Skąd ta wiedza?
To powszechna opinia. No i poznałem już paru Anglików.
To stereotyp. Uważam, że Anglicy są bardziej otwarci niż Polacy. Mówienie, że Anglicy są chłodni, że nie pokazują emocji i trzymają wszystkich na dystans to obraz wzięty z filmów i seriali sprzed 30, 40 albo nawet 50 lat. Tak kiedyś było. Ale Brytyjczycy, w tym Anglicy, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat bardzo się zmienili. Jesteśmy o wiele mniej zdystansowani niż dawniej i niż się innym wydaje. Nie ukrywam, że spora w tym zasługa imigrantów.
Ja uważam, że to Polacy trzymają na początku większy dystans. Z tym że ten polski dystans ma swoje minusy, ale też sporo plusów. Plusy? Ja na przykład nie lubię jak kelnerzy w Anglii zachowują się zbyt poufale. Podchodzą i od razu wdają się w jakieś rozmowy niemające związku z ich pracą. Podobnie bywa w sklepach. W Polsce kelnerzy i sprzedawcy nie pozwalają sobie na poufałość. Przychodzisz, dostajesz co chcesz i tyle. I to mi się podoba. Choć czasami Polacy robią to bez uśmiechu, a to już mi się mniej podoba. Taki sposób bycia może wynikać z braku zaufania do drugiego człowieka. Pod tym względem my Polacy jesteśmy na najniższych pozycjach w Europie. I to są minusy.
My, Polacy?
Tak. Ja już się czuję stąd, z Polski. Polskie sprawy to są teraz moje sprawy. Polska jest już moim domem i jest już moim krajem. To mówienie „my” z myślą o Polakach przyszło do mnie jakoś samo. Nie robię tego na pokaz. Tak czuję.
Na jednym ze swoich filmików wytykasz jednak Polakom jedną z największych chyba wad – ciągłe narzekanie na wszystko.
Tak. Jest z tym pewien problem. Moja miłość do Polski nie jest ślepa. Tu wcale nie jest łatwo żyć. Ale największa wada Polaków to wcale nie jest narzekanie. To brak wiary w siebie, w swój naród. A ja znam sporo właścicieli firm w UK, którzy o Polakach mówią tylko dobre rzeczy. Że Polacy to ich najlepsi pracownicy i mają z nimi świetne relacje.
A ty, jak oceniasz swoje imigranckie doświadczenia?
Nie ma co ukrywać. Żywot imigranta jest bardzo ciężki. Teraz mam bez porównania więcej szacunku do imigrantów, bo sam, na własnej skórze czuję wszystkie związane z emigracją problemy. Teraz dopiero wiem, co to znaczy żyć w kraju, którego języka się nie zna. Jakie to jest ciężkie. Tak samo, jak trudne jest życie bez starych przyjaciół, kolegów, znajomych, sąsiadów, których znało się często od dziecka. Wiem, jak trudno jest żyć w kraju, wśród ludzi, których reakcji, sposobów bycia trzeba się dopiero nauczyć i je zaakceptować. Gdy zjawiłem się w Polsce bardzo słabo mówiłem po polsku. Dziś mogę powiedzieć, że te pierwsze ciężkie doświadczenia mnie zahartowały. Odkryłem swoje wady i zalety.
Czyli rozumiesz polskich imigrantówna na Wyspach.
Teraz już tak. Zdaję też sobie sprawę, że wielu Polaków wyjechało do Wielkiej Brytanii myśląc, że tam szybko zarabią dużo pieniędzy i wrócą do Polski. Dopiero na miejscu wielu z nich przekonało się, że rzeczywistość przedstawia się nieco inaczej. Inni, mimo że nie zarobili na wymarzone mieszkanie, już nie chcą wracać, bo spodobało im się w UK. Z drugiej strony wielu Brytyjczyków nie stara się nawet zrozumieć, jak ciężko mają imigranci mieszkający tuż obok nich.
Co byś doradził Brytyjczykom, którzy myślą o emigracji do Polski.
Mnie pomogło to, że od początku nie szukałem znajomych wśród mieszkających w Polsce Brytyjczyków. Od razu szukałem ich wśród Polaków. Dzięki temu szybciej uczyłem się języka i zwyczajów. Język to podstawa. Bez jego znajomości nie ma co myśleć o integracji. Ja uczyłem się polskiego słuchając podcastów i z nauczycielką. Minimum dwa razy w tygodniu. Poza tym sporo czytałem, słuchałem, oglądałem.
Druga rada to starać się integrować z ludźmi. Poznawać ich zwyczaje. Polacy to wspaniali ludzie i szybko odwzajemnią chęć uczenia się ich języka i przyswajanie zwyczajów. Pomogą, zaopiekują się.
I trzecia rada: Łatwiej jest w Polsce tym, którzy są specjalistami w jakiejś dziedzinie i tym, którzy mogą w Polsce prowadzić swoją firmę. Rynek pracy w Polsce jest jednak bez porównania trudniejszy niż ten w Wielkiej Brytanii. UK to jednak wciąż najlepszy kraj dla imigrantów. Pod wieloma względami. Polacy to pozytywnie wykorzystali. Idealnie dostosowali się do warunków panujących na miejscu i dają Wielkiej Brytanii to, co mają najlepsze: pracowitość, zaradność, pomysłowość.
Ostatnie pytanie. Gdybyś mógł Brytyjczykowi pokazać tylko jedno miejsce w Polsce, to dokąd byś go zabrał?
Zabrałbym go 1 listopada na jakiś polski cmentarz i pokazał, jak Polacy sprzątają nie tylko groby swoich bliskich, ale też te opuszczone. Jak kładą kwiaty, spędzają tam czas, modlą się. Zobaczyłby ten rozświetlony cmentarz i by mu opadła szczęka z wrażenia. Nikt nie opiekuje się grobami swoich przodków, swoich bliskich tak jak Polacy. Nie ma drugiego takiego narodu na świecie. Ja drugiego takiego nie znam.
Komentarze 52
Jest to wyjątek potwierdzający regułę ze emigruje się z Polski do UK a nie odwrotnie.
wielkie gratki za to Patrick, ze sie nauczyles po polsku, co jest trudna sztuka
"Święto Zmarłych"?
No to gratuluję komunistycznych znajomych.
Patrickowi dziękuję za dobre słowa o Polsce.
A do ciebie romek_sz, nie wszyscy muszą mieć komunistycznych znajomych czy też być komunistami, by obchodzić Święto Zmarłych. 1 listopada idę na cmentarz wspominać moich bliskich zmarłych, a nie świętych. Co mnie święci obchodzą.
Asystent doradcy premiera, ambasada, posadka dyrektora.
Spoko, teraz niech się wypowie bezrobotny Terry, emigrujący z braku perspektyw do Polski i sprawdzimy czy też tak mu się będzie podobało.
Gość jest zarobiony i ustawiony i traktuje tą całą emigrację jako niegroźne hobby i swego rodzaju ciekawostkę. Nawet wierdze pisze o paluszkach, kiełbasie i domowej nalewce.
Ciekawe jakby mu wyszedł poemat o pracy na kasie w Almie, cenach paliwa i dwunastoletniej kolejce do lekarza.