Do góry

Młodzi i zdolni w UK – Martina Tararuj

W 2006 r. zaraz po maturze Martina Tararuj stwierdziła, że odłoży sobie studia na rok i wyjedzie na tzw. gap year. W dzień wyjazdu kupiła atlas Europy i z zamkniętymi oczami wylosowała punkt na mapie. Wraz ze swoim ówczesnym chłopakiem i przy pomocy GPS-u, wyruszyli do wylosowanego na mapie miejsca, którym okazała się Szkocja.

Po roku jednak nie wróciła do Polski. Zatrzymała się w Glasgow na 6 lat i tam dostała się na studia Interior Architecture na Glasgow School of Art. Był to nie lada wyczyn, bo na rok przyjmowano tylko 9 osób. Po zakończeniu studiów, w 2012 roku Martina przeprowadziła się do Londynu, gdzie zaczęła pracę w studio architektonicznym. Polka zajmowała się tam m.in. tworzeniem całych konceptów strategii i designu różnych sklepów dla potężnej grupy X5 Retail.

Jak przyznaje Martina, gdyby nie wyjechała wtedy na Wyspy i została w Polsce, nie miałaby możliwości tak ciekawego rozwoju. W Wielkiej Brytanii tworzyła nowe koncepty oraz koncepty rewitalizacji centrów handlowych, biurowców, sieci retailowych i showroom’ów.

Próba sił na polskim gruncie

W 2015 roku Martina wróciła do Polski, aby rozeznać polski rynek dla studia projektowego, dla którego pracowała w Londynie. Zaczęła aktywnie realizować cele firmy jako country manager na Polskę. Jako 28 lenia menadżerka zarządzająca zespołem grafików i architektów, czuła, że nie jest traktowana na poważnie. Polska nie była wtedy jeszcze gotowa na koncepcje, które przyszły z zachodu. Londyńska firma Martiny nie zdecydowała się na pełne wejście na polski rynek. Martina musiała zadecydować czy zostaje w kraju, czy wraca na Wyspy.

Została. I choć nie było łatwo, w 2016 roku założyła własną firmę Konceptbrand. Firma zajmowała się edukowaniem polskiego rynku w tematach budowania wizerunku, marki, i tego, jak jest to ważne dla firmy. Powoli Martina przyzwyczajała się do polskich realiów. W 2017 roku zrealizowała jeden z najważniejszych projektów, koncept wizerunkowy i nazwę dla nowo planowanego biurowca przy ul. Kasprzaka w Warszawie. Od tamtego czasu zrobiła kilkanaście projektów namingowych. Doradzała ponad 150 startupom.

Powrót do Londynu

W kwietniu 2022 roku Martina wróciła do stolicy Wielkiej Brytanii. Wykorzystała moment, kiedy zaistniał dobry klimat dla nowych firm. Po części Brexit, a po części pandemia przyczyniły się do tego, że dużo ludzi i firm opuściło Wyspy Brytyjskie, tym samym robiąc przestrzeń na nowe przedsięwzięcia. Jak wyjaśnia Martina w porównaniu z 2004 rokiem, Polacy zupełnie zmienili swój wizerunek na Wyspach.

Jesteśmy mile widziani i postrzegani jako ludzie bardzo dobrze wykształceni, obyci i godni zaufania. Jesteśmy specjalistami liczącymi się międzynarodowo, a wizerunek Polski także wywindował o wiele wyżej w świadomości Brytyjczyków.

Obecnie Martina jest aktywnie zaangażowana w trzy zupełnie różne projekty. Współpracuje z firmami z Europy i Azji. Fascynuje ją współpraca i wymiana idei między Wschodem a Zachodem. Najważniejszym projektem, w jaki się zaangażowała, jest nowa spółka brytyjska Ogrifox. Jest ekspertką ds. strategii biznesowej, founderką Konceptbrand, firmy konsultingowo-strategicznej, dyrektorką zarządzająca w Ogrifox oraz doradcą inwestycyjnym w MamenoLife.

Jak przyznaje Martina Tararuj, Polska wyprzedziła znacznie Wielką Brytanię w kwestiach cyfryzacji. Wielka Brytania teraz jeszcze bardziej potrzebuje nowego kreatywnego „narybka” innowatorów, aby przywrócić dawną dynamikę i wdrażać nowoczesne technologie na Wyspach. Polka ma w planach założenie marki lifestyle, community, portalu i dodatkowo e-commerce, która będzie się skupiała na tych zagadnieniach.

Komentarze 3

Profil nieaktywny
Delirium
#110.09.2022, 09:50

Sieć retailowa, showroom, founderka, naming, założenie community - polska języka trudna języka, no ale to przecież takie modne, nie?

A tą "potężną grupą X5 Retail" nie chwaliłbym się zbytnio teraz, gdy wojna na Ukrainie. :p

perpetuummobil
229
#212.09.2022, 08:36

@#1 wynika to z polskich kompleksow niestety.

My tutaj wplatamy notorycznie angielskie lub szkockie slowka z przyzwyczajenia czy wygody (lenistwa), i da sie to jeszcze zrozumiec. Ale w Polsce te slowotwory to wylacznie z jakichs kompleksow chyba wynikaja. Po co im to, nie wiem.

Profil nieaktywny
Delirium
#312.09.2022, 12:05

Nie mam nic przeciwko angielskim wtrętom tam, gdzie rzeczywiście ma to sens - słownik angielski jest bogatszy od polskiego, bywa też bardziej zwięzły i precyzyjny. Rozumiem też mowę branżową z angielskimi zapożyczeniami na każdym kroku - ok, trudno, niech będzie, skoro ułatwia to komunikację na jakimś tam poziomie wewnątrz firmy czy danej branży... Sęk w tym, że powyższy tekst nie jest artykułem branżowym.