Osoby przybywające na Wyspy samolotem, pociągiem lub statkiem, w tym obywatele Wielkiej Brytanii, będą musiały posiadać negatywny wynik testu na koronawirusa zrobiony nie wcześniej niż 72 godzin przed opuszczeniem kraju, z którego przyjeżdżają.
Regulacja ma wejść w życie o godzinie 4 rano 18 stycznia, mimo że wcześniej brytyjskie ministerstwo transportu podawało datę 15 stycznia. Rząd tłumaczy zmianę terminu tym, że „ludzie potrzebują czasu na przygotowanie”.
Marne to wytłumaczenie dla tych, którzy mieli zabukowane bilety na piątek i już zdążyli zrobić test. W Polsce to wydatek około 400 złotych, co w niektórych przypadkach dwukrotnie przewyższa cenę biletu.
Za brak testu władze brytyjskie automatycznie mają karać grzywną w wysokości 500 funtów. Ponadto negatywny wynik testu wcale nie zwalnia z obowiązku odbycia 10-dniowej kwarantanny.
Nowe przepisy nie obejmują dzieci do 11 lat, przewoźników towarowych i pasażerskich oraz podróżnych z Irlandii i Wysp Normandzkich.
Decyzja o zmianie daty z 15 na 18 stycznia podjęta przez polityków w Londynie spowodowała, że także rząd szkocki ma rozważyć przesunięcie wymogu posiadania testów na poniedziałek. Oczekuje się, że Walia i Irlandia Północna postąpią tak samo.
Komentarze 13
Dziekujemy,o laskawco :)
Test może być w języku polskim czy trzeba tłumaczyć?
Przy robieniu testu mowisz, ze chcesz miec po angielsku, nic wtedy nie musisz tlumaczyc.
nigdzie sie nie wybieram w najblizszym czasie, wiec jest mi to obojetne...poczekam, az sie wszystko w miare wykrystalizuje
ten rok będzie jeszcze gorszy , docisną , docisną