Lemoniadę o nazwie John Lemon można kupić w 20 krajach Europy, głównie w barach, pubach i restauracjach. To skończy się 30 października. Producent napoju – polska firma z Katowic – uległa żądaniom Yoko Ono, wdowie po Johnie Lennonie, i musi zaprzestać sprzedaży napoju pod dotychczasową nazwą.
Wszystko zaczęło się od ostrzeżeń, które jakiś czas temu zaczęli dostawać dystrybutorzy polskiej lemoniady w UK. O jednym z nich pisze Daily Mail.
Karolowi Chamerze, założycielowi londyńskiej firmy Lemonade Alternative Drinks Ltd, prawnicy Yoko Ono dali do zrozumienia, że jeżeli nie zaprzestanie sprzedaży napoju John Lemon, to grozi mu proces o naruszenie znaku towarowego „John Lennon”.
Tłumaczenie, że nazwa „John Lemon” nie ma nic wspólnego z Johnem Lennonem nic nie dała. Mam małą firmę, nie mogłem sobie pozwolić na proces z potężnymi prawnikami Yoko Ono i ponoszenie kosztów procesu
– mówi Karol Chamera, który prowadzi swoją firmę w Bow we wschodnim Londynie.
Yoko Ono grozi sądem
Prawnicy zatrudnieni przez wdowę po współtwórcy i najsłynniejszym członku zespołu The Beatles, w końcu dotarli do producenta Johna Lemona.
Firma o tej samej nazwie znajduje się w Katowicach. Lemoniadę o różnych smakach produkuje od 6 lat. Właściciele o zbliżających się kłopotach zostali uprzedzeni właśnie przez dystrybutorów.
Dostaliśmy informacje od jednego z zagranicy, że został pozwany przez Yoko Ono. Potem zadzwonili kolejni. W końcu i my dostaliśmy pismo
–mówi współwłaściciel firmy Robert Orszulak.
Na kilkuset stronach prawnicy Yoko Ono domagali się nie tylko zaprzestania produkcji napojów o nazwie John Lemon, ale także pokrycia kosztów sądowych i zadośćuczynienia. Powoływali się na fakt, że w sierpniu 2016 roku Yoko Ono rozpoczęła procedurę zastrzegania znaku towarowego „John Lennon” w Europie. W Stanach Zjednoczonych zrobiła to już wcześniej.
Myśmy nazwę i logo zastrzegli już w 2014 roku w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej. Ochrona ważna jest na całym świecie, z wyjątkiem Hiszpanii. Nasi prawnicy z Holandii mówili nam, że mamy 70 procent szans na wygraną, ale proces oznaczałby zablokowanie sprzedaży. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić
– tłumaczy drugi współwłaściciel Daniel Hozumbek.
Teraz będzie On Lemon
Ostatecznie między prawnikami Yoko Ono a katowicką firmą doszło do ugody. Nazwa John Lemon i logo nadal pozostaną własnością Polaków, ale napoje z tym znakiem muszą zniknąć ze sprzedaży do 30 października.
Oceniliśmy, że na procesie możemy więcej stracić niż zyskać. Ale nie zaprzestajemy produkcji. Tylko że teraz nasze lemoniady będą się nazywać On Lemon. Ludzie i tak zawsze pytali o „Lemona”
– zapowiadają właściciele firmy z Katowic.
Za to Karol Chamera, który swoją firmą kieruje z mieszkania w londyńskim Bow, musi do końca października pozbyć sporych zapasów Johna Lemona.
Komentarze 27
Johna Lemona pilem. ale kto to jest Yoko Ono?
Może by tak zorganizować konkurs na nową nazwę?
Ja proponuję żeby Johna Lemona zastąpiła Koko No No.
i zawsze chodzi o kasę....:-/
Nastepne na celowniku Studio Filmowe Oko, tak samo się kojarzy z Yoko, jak Lemon z Lennonem
pazernosc ludzka nie zna granic :/