Pani Emilia i jej dwie prawnuczki (11-letnia Natalia i 3-letnia Amelia) w sobotę rano bez problemu wyleciały z lotniska w Glasgow samolotem linii Wizz Air. Dopiero w Katowicach okazało się, że starsza z dziewczynek przez pomyłkę, zamiast swojego, zabrała w podróż do Polski paszport swojej mamy.
Gdy zauważyli to polscy strażnicy graniczni, wszczęli postępowanie wyjaśniające. Jak podaje Daily Record, próbowali sprawdzić, czy prababcia nie uprowadziła dwóch córek swojej wnuczki. Takie sytuacje mają czasem miejsce, dlatego, jak podaje gazeta, polscy pogranicznicy mieli prawo nabrać podejrzeń.
75-latka była przesłuchiwana przez 8 godzin. W tym samym czasie w strefie przylotów na całą trójkę czekała zrozpaczona rodzina, której nikt nie potrafił wyjaśnić, co się dzieje.
Straż graniczna wypuściła ostatecznie prababcię i dziewczynki, ale zatrzymała paszporty Emilii Marcak i ten należący do Katarzyny Wojnar.
Jak to możliwe, że podczas odprawy w Glasgow nikt nie zauważył, że dziewczynka na paszport 32-letniej kobiety. To się nie mieści w głowie. O tym, że córka ma mój paszport babcia zorientowała się dopiero w Pyrzowicach
– nie kryje oburzenia Katarzyna Wojnar.
Pierwszą rzeczą, którą powinni zrobić strażnicy w Polsce powinno być skontaktowanie się z Kasią w celu wyjaśnienia tej historii. Dlaczego tego nie zrobili, tylko trzymali starszą kobietę i dzieci przez 8 godzin?
– pyta Stewart Lyons, partner Katarzyny Wojnar.
Para chce teraz przylecieć do Polski z paszportem 11-letniej Natalii i zabrać obie dziewczynki do Szkocji. Katarzyna przyleci z dowodem osobistym.
Czujność polskich strażników
Straż Graniczna w oficjalnym komunikacie poinformowała: „Sprawę potraktowaliśmy bardzo poważnie, ponieważ wcześniej wielokrotnie dochodziło do porwań dzieci przez jedno z rodziców lub dziadków. Dzięki czujności strażników wiele z nich zostało udaremnionych”.
Jak się dowiadujemy, funkcjonariusze SG mają już pewność, że pani Emilia podróżowała z prawnuczkami za zgodą matki. Być może i ona będzie mogła wrócić niebawem do Szkocji.
Rzecznik prasowy Swissport, firmy zajmującego się obsługą naziemną pasażerów Wizz Air, powiedział: „Prowadzimy dochodzenie w sprawie tego, co się stało. Przepraszamy za tę niedogodność rodzinę. Uzgadniamy też z Wizz Air, jak możemy zadośćuczynić temu, co się wydarzyło”.
Komentarze 7
Eto matka muśi bardzo mlodo wyglądac terz pewnie na 11 lat
Tak sie składa ze znam ta pania Kasię. Ładne z niej ziółko.
8 godzin ja przesluchiwali.....? Co oni chcieli of niej uslyszec...? Ze jest dziadkiem....
Samolot w Katowicach jest planowo o 0.30 w nocy. Całą noc ich męczyli?
8 godzin zajelo im zeby sprawdzic telefony dzieci i znalezc"mama" porownac numery i zadzwonic?