Kinga Eva Plich to Polka z Edynburga, prowadząca działalność biznesową w Szkocji i Stanach. Jej najbardziej znane inicjatywy na Wyspach to prowadzenie gali Wybitnego Polaka w Szkocji pod patronatem Fundacji Teraz Polska oraz dwujęzycznego magazynu polonijnego Pangea Magazine. O najnowszym przedsięwzięciu Kingi Plich, Premier International Business Club oraz różnicach między Polonią w Szkocji i za oceanem rozmawiała Dorota Peszkowska.
70 firm zrzeszonych w organizacji, kilkanaście eventów na świecie i w Wielkiej Brytanii, wdrożony program mentoringu – to bilans działania twojego „Premier International Business Club” w pierwszych kilku miesiącach. Opowiesz trochę o motywach stworzenia klubu?
Od kilku lat prowadzę działalność biznesową, ale od zawsze miałam duszę społecznika. Bardzo jest mi bliski amerykański model działalności tzw. social enterprise, czyli przedsiębiorstw społecznych – instytucji prowadzących działalność zarobkową, ale jednocześnie zobowiązanych inwestować nadwyżki w wyznaczone przez siebie cele społeczne. Jeśli na przykład jakaś firma sprzedaje buty, to za każdą sprzedaną parę zobowiązuje się posadzić drzewo.
W Szkocji mieszkam 11 lat, w Edynburgu jestem od 2013 roku, i od tamtej pory szukałam sposobów, by połączyć pracę na rzecz wspólnoty z pracą zarobkową. Stąd pomysł, by stworzyć klub – sieć przedsiębiorczych Polaków z całego świata. Nasi członkowie mogą korzystać z doświadczeń ludzi, którzy odnieśli już sukces i chcą dzielić się swoją wiedzą z innymi.
Przez ostatnie 13 lat, w samej tylko Wielkiej Brytanii, zarejestrowanych zostało przez Polaków 30 tysięcy spółek i 70 tysięcy firm jednoosobowych.
Zainspirowały mnie wyjazdy na Florydę na doroczne bale organizowane przez Amerykański Instytut Kultury Polskiej w Miami, założony z inicjatywy polskiej miliarderki Lady Blanki Rosenstiel – niesamowitej kobiety, która całe swoje życie poświęciła Polonii – spotkałam wielu wyjątkowych i przedsiębiorczych Polaków, którzy odnieśli ogromny sukces. Często ci ludzie mówili o zorganizowanych diasporach innych narodów. Pomyślałam: dlaczego, my Polacy, nie dzielimy się tym doświadczeniem globalnie?
Dlaczego akurat działalnośc biznesowa?
Jesteśmy jednym z najbardziej przedsiębiorczych narodów świata. Przez ostatnie 13 lat, w samej tylko Wielkiej Brytanii, zarejestrowanych zostało przez Polaków 30 tysięcy spółek i 70 tysięcy firm jednoosobowych.
W Szkocji też działają od drugiej wojny światowej organizacje polonijne. Trzeba było lecieć aż do Stanów by znaleźć inspirację?
Wydaje mi się, że organizacje tutaj działają jednak na zupełnie innych zasadach. Networking wśród Polaków na Wyspach wygląda zupełnie inaczej niż w Stanach. Pewnie sama to znasz z doświadczenia: są organizowane spotkania dla przedsiębiorców, zjawia się na nich mnóstwo ludzi, zostawiają swoje wizytówki i nic z tego potem nie wynika. Ja też wracałam z tych spotkań polonijnych z wizytówkami i ani ja do nikogo później nie oddzwaniałam, ani nikt nie odzywał się potem do mnie, bo nie bardzo wiedzieliśmy, co z tymi kontaktami zrobić.
W Stanach polecenia są bardzo istotne. Nie idziesz na networking, by zareklamować swoją działalność, ale by poznać konkretne osoby i generować biznes wykorzystując sprawdzony system rekomendacji.
Dlatego w naszym klubie networking działa jak posiadanie bezpłatnego zespołu marketingu. Twoi koledzy rekomendują twoją firmę, ponieważ wiedzą, że ty robisz dla nich to samo. Prawdziwy networking nigdy się nie kończy. Jest procesem, który potrzebuje kilku esencjonalnych składników: systematyczności, czasu, zaufania i wzajemności, które pielęgnować trzeba nieustannie.
Jako klub organizujemy też spotkania, gdzie można poznać ciekawe osoby, otrzymać i dać rekomendacje. Uczymy naszych członków, jak przyciągnąć i zdobyć więcej nowych klientów przez ustne rekomendacje.
Uważasz, że powinniśmy się uczyć od Polonii w Stanach?
Bardzo mi się podoba, jak kultura networkingu i wzajemnej pomocy wygląda w USA. Brakuje mi tego w Szkocji. Polonia amerykańska jest pełna entuzjazmu, serdeczna, ludzie podają sobie nawzajem różne kontakty i są bardzo pomocni. Polonia amerykańska jest pełna entuzjazmu, serdeczna, ludzie podają sobie nawzajem różne kontakty i są bardzo pomocni To dzięki kontaktom nawiązanym na Florydzie, gdzie poznałam wspaniałych Polaków z różnych stron świata, udało mi się stworzyć Premier International Business Club.
W Edynburgu działa sporo organizacji zajmującej się kulturą, inaczej to wygląda w kwestii biznesu. Próbowałam połączyć jeden i drugi typ działalności. Lepiej wyszło to z biznesem. Wydaje mi się, że ta serdeczność amerykańskiej Polonii, amerykański styl networkingu bardzo pomaga w nawiązywaniu nowych znajomości i rozwoju. Oczywiście, Polonia na Wyspach jest dużo młodsza, nie miała jeszcze tyle czasu, by się zorganizować. Mam nadzieję, że dzięki przepływowi doświadczeń to się jak najszybciej zmieni.
Jak jeszcze organizujesz Polaków w klubie?
Głównie koncentrujemy się na trzech obszarach działalności: mentoring, networking i budowanie mocnej marki.
Co to jest mentoring?
Wiem sama, jak bardzo w biznesie ważne jest korzystanie z porady kogoś bardziej doświadczonego. Osobiście, dzięki poznaniu Michała Lisieckiego, wydawcy „Wprost”, właściciela jednej z największych firm w branży medialnej w Polsce, a prywatnie wspaniałego człowieka, mogłam przemodelować mój biznes i w ciągu roku osiągnąć więcej niż przez 4 lata prowadzenia firmy „po omacku”. Chciałabym podkreślić, że mentora, udzielającego bezpłatnej porady, nie należy mylić z bardzo modnymi w Polsce “coachami”. Mentor, to osoba w pełni oddana twojemu sukcesowi, która nie pobiera za swoją pracę żadnego wynagrodzenia. Jednym z naszych członków, a zarazem świetnym mentorem, jest znany przedsiębiorca Sławek Muturi, który podpowiada, jak osiągnąć stan „wolności finansowej”
Kim są najciekawsi członkowie klubu? Jakie prowadzą biznesy?
Nasi członkowie pochodzą głównie z Wielkiej Brytanii, Polski i USA, ale mamy też polskie firmy działające w Indonezji i Japonii. Obecnie przeprowadzam się na Florydę, gdzie będę dalej pracować nad rozwojem klubu w USA oraz w Ameryce Południowej, zaś na Wyspach i w Polsce zostawiam sprawdzonych i oddanych partnerów, którzy będą prowadzić nasze oddziały regionalne w Szkocji, Manchesterze, Hull, Londynie i Bristolu.
Jednym z naszych członków, a zarazem świetnym mentorem, jest znany przedsiębiorca Sławek Muturi, który podpowiada, jak osiągnąć stan „wolności finansowej”. Sławek mimo dobrej pracy przez wiele lat żył bardzo oszczędnie, a zarobione pieniądze przeznaczał na zakup mieszkań. Zaczynał bez żadnego, teraz ma ich kilkaset i już nie musi pracować. Żyje z pieniędzy z najmu, większość czasu spędza w ciepłych krajach, ale też chętnie bierze udział w spotkaniach, podczas których dzieli się zdobytym doświadczeniem, by inni również mogli sobie pozwolić na taki styl życia.
O rozmówczyni
Kinga Eva Plich – pochodzi z Polski, gdzie ukończyła studia z Zarządzania Biznesem na Akademiii Koźminskiego w Warszawie. Doświadczony CEO, doradca biznesowy, wydawca i dziennikarz. Założycielka PANGEA Magazine, polsko-angielskiego magazynu o Polonii na całym świecie, organizatorka gal Wybitnego Polaka w Szkocji oraz prezes Premier International Business Club.
Komentarze 60
Hola.
Jak sobie masowo pozwolimy na takie zycie jak Slawek Muturi, to kto bedzie wynajmowal jego mieszkanka? Trzeba zachowac dosc biedoty, zeby utrzymywala jasniepanstwo w tych cieplych krajach ;)
czy zostanie Pani moim mentorem, chcialbym przemodelowac moj biznes ?
chcialbym moj interes umiescic w cieplym i przyjaznym otoczeniu
Odnośnie #1
To już nie biznes, to chciwość. Kilkaset, czyli ile? 300? 400? 500?
Rozumiem, że również są przy tym zatrudnieni inni ludzie bo sam tego nie ogarnia, ale z jednej strony mówimy o byciu społecznikiem a tu taka wrzutka o Panie Sławku..
Wykup mieszkań (podbijanie ceny) na pewno nie służy społeczeństwu.
Ja sie w ogole dziwuje, co to za przyklad - ten chciwy Slawek jakis.
Mieszkam w Dunfermline, gdzie urodzil sie Andrew Carnegie - i skad z rodzina uciekal przed glodem do Ameryki. Ale nie zrobil fortuny, zeby zyc z biedakow i lezec na plazy. Byloby to hanba dla niego. Nie bede sie rozpisywac, ale w samym Dunfermline korzystam z pieknego, duzego parku, ktory ufundowal dla robotnikow, z biblioteki, dostepnej za darmo dla wszystkich.
Czy Polcy i Polaki nie moga sie niczego nauczyc, bedac w Szkocji, tylko zyzowac, jak sie samemu dorobic, zeby juz nie pracowac?
Mentor Slawek niech robi, co chce, ale po co go lansowac na emito?
Aaa... rozumiem! Mamy pokupic te mieszkania, wynajac je z zemsty Britiszom i nawiac do cieplych krajow :P