Do góry

Polacy się na Wyspach zakorzeniają

Pojawia się pytanie: czy w czasie kryzysu Polacy chcą opuszczać Wielką Brytanię i wracać do Polski, w której rynek pracy też się skurczył? Wydaje mi się, że wciąż będą szukać szansy na przetrwanie kryzysu tutaj. I w razie trudności poszukiwać innych rozwiązań i innej pracy w tym kraju - Emito.net rozmawia z Konsulem Generalnym RP w Londynie Ireneuszem Truszkowskim.

Ireneusz Truszkowski, Konsul Generalny RP w Londynie. Fot. Robert Rewiński

Robert Rewiński: Brytyjski rząd i organizacje imigracyjne podają, że Polaków zarówno w Londynie jak i całej Wielkiej Brytanii cały czas przybywa. Czy znana jest aktualna liczba naszych obywateli przebywających na Wyspach i tych mieszkających w okręgu londyńskim?

Ireneusz Truszkowski: Szacujemy, że w całej Wielkiej Brytanii przebywa obecnie ok. 800-850 tysięcy Polaków. Z czego na nasz okręg konsularny przypada około połowa tej liczby, czyli ponad 400 tysięcy. Oczywiście największym skupiskiem jest Londyn i okolice, gdzie mieszka blisko połowa z tej liczby naszych rodaków. Kolejne duże skupiska to Birmingham, Bristol, Nottingham i Manchester.

Mamy za sobą blisko 8 lat tej nowej fali emigracji. Polacy stali się jedną z dominujących mniejszości narodowych zarówno w Londynie jak i całej Wielkiej Brytanii. Czy można mówić już o nasyceniu? Czy tutejszy rynek pracy będzie gotowy przyjąć kolejnych naszych obywateli?

Sytuacja jest dość trudna do jednoznacznego określenia. Do 2009 roku Wielka Brytania nie borykała się z kryzysem ekonomiczno-gospodarczym. Rynek był otwarty, każdy z przybywających tu obywateli krajów, które po 2004 roku przystąpiły do Unii Europejskiej, miał praktycznie duże szanse na znalezienie pracy.

Po 2009 roku zrobiło się trudniej. Rynek może nie jest nasycony ale przez sam kryzys ogranicza się liczba miejsc pracy. Firmy się zamykają. Czytałem, że nawet puby się zamyka ze względu na to, że ludzie rzadziej tam chodzą i zostawiają mniej pieniędzy.

Do tego dochodzi polityka rządu Wielkiej Brytanii, który chce zawężać możliwości przyjazdu nowym potencjalnym pracownikom spoza kraju. Ma się to odnosić również do studentów. Mówi się o selekcji zarówno jeśli chodzi o pracowników napływowych jak i o studentach.

Pojawia się jednak pytanie: czy w czasie kryzysu Polacy chcą opuszczać Wielką Brytanię i wracać do Polski, w której rynek pracy też się skurczył? Wydaje mi się, że wciąż będą szukać szansy na przetrwanie kryzysu tutaj. I w razie trudności poszukiwać innych rozwiązań i innej pracy tutaj.

Czy jest możliwe by te osoby, które już tu są, utraciły dotychczasowe prawa? Kryzys jest takim zjawiskiem, w którym wydawało by się oczywiste mechanizmy demokracji i wolności przestają nagle funkcjonować.

Polacy przyjechali tu głownie po to, żeby pracować. a nie korzystać z pomocy państwa. I pod takim kątem są tu pozytywnie postrzegani. Szanujemy pracę, jesteśmy dobrze odbierani przez pracodawców brytyjskich.

Słyszałem kilkakrotnie o tego typu sytuacjach: firma brytyjska podupada, ma kłopoty i decyduje się zatrudnić jednego Polaka. Nagle okazuje się, że następuje w niej pozytywny przełom. Zatrudnia drugiego, trzeciego i nagle firma całkowicie odżywa i zaczyna normalnie prosperować.

To oczywiście zaczyna wzbudzać opór i sprzeciw obywateli tego państwa. I nakręca negatywną spiralę, że oto nagle Polacy wypierają z rynku pracy Brytyjczyków. Myślę jednak, że ci którzy mają pracę i solidnie pracują nie powinni się obawiać.

Polacy w kraju widzą wzrastające w Polsce bezrobocie. Dowiadują się, że w kwestii emerytur będzie jeszcze gorzej niż jest. Tych negatywnych wiadomości w czasie kryzysu pojawia się coraz więcej. Czy ci, którzy w tej chwili w Polsce myślą o przyjeździe na Wyspy, do Londynu mają jeszcze po co przyjeżdżać? Czy w roku 2012 to wciąż jeszcze ma sens?

Ten problem "czy powinni", czy "jest po co" właściwie cały czas się przewija od 2004 roku. Pytania z tej strony natomiast są takie: jak taka osoba zamierza się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć? Co może zaoferować temu rynkowi pracy szczególnie w tak trudnej sytuacji?

Chodzi o umiejętności, znajomość języka, łatwość przystosowywania się, łatwość zmiany swoich zawodowych umiejętności. W tej rzeczywistości wolnorynkowej trzeba być elastycznym. Chodzi o gotowość do przekwalifikowania się a nawet podjęcia pracy w innym mieście czy innej części kraju.

Jak tak naprawdę Polacy radzą sobie w Londynie i poza nim w dobie trwającego już blisko 3,5 roku światowego kryzysu? Czy jest on dla nich w większości elementem motywującym do lepszej i wydajniejszej pracy czy może przyczyną zwątpienia, porażek i załamań?

Problem kryzysu jest dość zauważalny. Osoby tracą pracę, popadają w chwilowe albo długotrwałe problemy finansowe. Z tej grupy ludzi wyłaniają się osoby bezdomne, które pojawiają się na ulicach na terenie całej Wielkiej Brytanii, a szczególnie w dużych aglomeracjach. W tym zakresie współpracujemy z władzami lokalnymi. Na szczęście ten 3,5 letni kryzys nie dotyczy wszystkich naszych rodaków. Te przypadki są na szczęście w miarę odosobnione.

Tutaj są często całe rodziny. Więc jeśli jedna z osób straci pracę to ten poziom płac jest na tyle wysoki, że druga pracująca osoba może zapewnić pozostałym byt. Do tego jeśli ktoś nabył prawa do zasiłku, to w tym trudnym okresie też stara się przetrwać w oparciu o te nabyte prawa.

Myślę więc, że dajemy sobie radę. I będziemy ją sobie dawać jeszcze lepiej kiedy Wielka Brytania i Europa zaczną wychodzić z kryzysu.

Czyli cały czas tej swojej szansy na Wyspach szukać można.

Tak, można. Aczkolwiek należy brać pod uwagę, że jest to ogromne ryzyko. Szczególnie w obecnych, trudnych czasach gdzie, tak jak wspomniałem, rynek się zacieśnia a Wielka Brytania będzie kontrolowała napływ.

"Projekt Londyńczyk", w którym bierze Pan udział, promuje Polaków i ich drogi do sukcesu w Londynie. Czy te przypadki sukcesu są odosobnione czy rzeczywiście Polacy są w stanie na większą skalę i w coraz szerszym zakresie ten sukces tutaj osiągać?

Zostaliśmy jako konsulat i ja osobiście zaproszeni do udziału w tym projekcie. Uważam, że jest to fajna idea. Pomysł zrodził się wśród osób z tej nowej emigracji z lat 80-tych, 90-tych i tej po roku 2004.

Z naszych wewnętrznych badań wynika, że 40 procent Polaków, którzy pracują na Wyspach, to są urzędnicy różnego szczebla. To bardzo istotne.

Oczywiście jest wiele osób, które pracują poniżej swoich kwalifikacji. Ale to też nie jest do końca negatywne zjawisko. Bo są też studenci, którzy uczą się, robią studia podstawowe, magisterskie czy doktoranckie. I mimo posiadanego stypendium decydują się pracować w niepełnym wymiarze by dorobić. Wówczas, pub, restauracja czy hotel są idealnym rozwiązaniem.

Te 40 procent to zaskakująco wysokie dane.

Do tego należy dodać 45 tysięcy Polaków, którzy pracują tutaj na własny rachunek. Prowadzą firmy, sklepy. Myślę, że tych osób, którym się nie udało nie jest procentowo aż tak dużo. Wydaje mi się, że powinniśmy być zadowoleni z tego, że te proporcje tak ładnie się układają. Dlatego w ramach "Projektu Londyńczyk" promujemy ich sukcesy.

Polacy mieszkający i pracujący na Wyspach wydają się realizować swoje marzenia o materialnym spełnieniu, sukcesie, wolności. Tymczasem w rzeczywistości polscy emigranci często targani są problemami emocjonalnymi, kłopotami rodzinnymi, alkoholizmem. Skąd taka trudność z adaptacją do życia w Wielkiej Brytanii, która kulturowo i obyczajowo nie jest przecież tak Polsce odległa?

Moim zdaniem te problemy rodzą się z samego faktu emigracji. Do tego dochodzi destabilizacja, która powstała często jeszcze przed wyjazdem z Polski. Chodzi m.in. o zjawisko alkoholizmu czy przemocy w rodzinie, którą przenosi na Wyspy pewna część rodzin.

Jeśli ktoś miał problemy z prawem w Polsce to często też je ma tutaj. Przenieśli swoje problemy tyle, że w inne miejsce.

Bardzo często spotykamy się z osobami, które mają problemy ze zdrowiem psychicznym. Po głębszej analizie okazuje się, że te problemy też już były wcześniej w Polsce. To mogło być przed laty, wcześniej, ale zmiana miejsca zamieszkania, nowa rzeczywistość sprawia, że te kłopoty znów się pojawiają. Szczególnie, że te osoby często są pozbawione oparcia rodziny, przyjaciół, osób bliskich.

Oczywiście są różne sposoby komunikowania się, telefon, internet itd. Ale to nie zastąpi takiego bezpośredniego kontaktu, otuchy, wsparcia.

Jeśli chodzi o tę niezbyt odległą kulturowość to też tak do końca nie jest. Nasi konsulowe są powiadamiani o interwencjach brytyjskich służb specjalnych w rodzinach i to w pozornie błahych sprawach. Takim przypadkiem jest chęć skarcenia dziecka za pomocą klapsa. No niestety, tutaj nie jest to dozwolone. Ktoś z sąsiadów zauważy, doniesie i zaczynają się problemy.

Jednak są Polacy, którzy po kilku latach życia tutaj porzucają przywiezione z Polski negatywne nawyki. Stawiają na pracę i rozwój, rezygnują z nadużywania alkoholu, kombinowania, kradzieży, bójek czy oszustw . Czy takie przemiany to zjawisko coraz częstsze czy to tylko wyjątki?

To wszystko zależy od sytuacji życiowej. Zdarza się, że osoba przyjeżdżająca tu z nawykiem łamania prawa dostaje nagle dobrą pracę. Do tego spotyka miłość życia i wtedy nagle się okazuje, że ryzyko związane z dotychczasowym sposobem życia zaczyna się nie kalkulować. Dochodzi do wniosku, że mając pracę i rodzinę może żyć tu zupełnie uczciwie.

Spotkałem się z takim przypadkiem, że Polak mieszkający w Londynie chował się przez wiele lat przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Kiedy dziecko zaczęło dorastać, sam się zgłosił na policję, by "odbębnić" te osiem miesięcy w polskim więzieniu i zacząć żyć normalnie.

Bardzo wielu Polaków przyjeżdża tu mając wystawione Europejskie Nakazy Aresztowania. Są bardzo młodzi, mają kilkanaście albo dwadzieścia kilka lat.

Taka sytuacja ciągnie się kilka lat. I nagle organy ścigania się o taką osobę upominają. Dochodzi do aresztowania w chwili, gdy taki człowiek już ma rodzinę, ustabilizowany tryb życia, dzieci. I chciałby ten okres wymazać z pamięci.

Ale niestety prawo jest prawem. Ktoś, kto nabroił wcześniej musi za to odpowiedzieć. Być może takich przypadków, o których pan tu wspomniał jest więcej. Pewnie i sądy na to też inaczej wówczas patrzą.

Czy konsul zachęca by się ujawniać?

Konsulowie odwiedzają więzienia na terenie Wielkiej Brytanii. I obecnie ok. 40 procent Polaków tam przebywających, to osoby zatrzymane właśnie na podstawie Europejskiego Nakazu Zatrzymania. Tutaj zostały schwytane i czekają na ekstradycję do Polski. Konsulowie w tych rozmowach zawsze zachęcają do powrotu na tą dobrą drogę. Zachęcają, by swoje sprawy uporządkować i żyć normalnie.

Problemem jest natomiast też to, że Polacy, którzy tu pracują bardzo ciężko i mają poukładane życie nagle muszą wrócić do Polski i odbyć karę za rzeczy trywialne.

Oczywiście prawo jest prawem i kara musi być. Ale czasem powinniśmy się zastanowić nad kosztami poniesionymi na całą tę procedurę związaną z karą po latach. Czy nie powinno to być w jakiś inny sposób unormowane? Czy te osoby nie powinny odpokutować tego w inny sposób, czy finansowo czy poprzez jakieś prace społeczne?

Czy przestępczość Polaków, o której tak chętnie piszą brytyjskie brukowce rzeczywiście się nasila? Jak to wygląda z punktu widzenia Waszych statystyk?

No niestety, sprawa jest prosta: im więcej naszych obywateli przybywa tym bardziej rosną statystyki dotyczących osób zatrzymywanych i osadzonych. Z posiadanych przez nas danych wynika, że w roku 2008 osób zatrzymanych było 2,6 tysiąca, w 2009 roku - 3,5 tysiąca, w 2010 - ponad 4 tysiące a w roku ubiegłym to już jest prawie 5 tysięcy.

Z tych osób około 700 odbywa zasądzone wyroki więzienia. Czyli te pozostałe to są bójki, jazda pod wpływem alkoholu, jakieś drobne kradzieże.

Gazety brukowe chętnie nagłaśniają te problemy. Ale ze statystyk wynika, że ok. 6 procent naszych obywateli przysparza problemy. Średnio, na naszym terenie miesięcznie policja zgłasza nam ok. 400 zdarzeń z udziałem Polaków. Oczywiście chcielibyśmy, by ich w ogóle nie było, no ale życie jest życiem.

Nie możemy jednak mówić, że jesteśmy narodem, którzy przyjeżdżają po benefity i by po popełniać przestępstwa. Bo jest to niesprawiedliwe.

Czy Polacy w Londynie i Anglii to wciąż symbol pewnej tymczasowości? Czy może zauważa Pan tworzącą polską klasę średnią się w tym środowisku nowej emigracji?

Na pewno da się zauważyć, że ta tymczasowość w wielu przypadkach się już zatarła. Tak jak już wspomniałem: związki małżeńskie, rodzą się dzieci. Dzieci zaczynają szkołę i swoje życie w tym państwie.

To jest oznaka tego, że zapuszczamy tutaj korzenie. Wakacje oczywiście do Polski - tak. Ale również wakacje do ciepłych krajów czy w inne miejsca. Stać nas na to w dużej części. Każdy oczywiście na swoim poziomie. Kupujemy domy, wynajmujemy mieszkania.

Kiedy pod kościoły ludzie przyjeżdżają samochodami to nie muszą się wstydzić. Są to porządne auta średniej i wyższej klasy. To świadczy też o tym, że stopa naszego życia też jest na przyzwoitym poziomie.

Jest już grupa ludzi która widzi się w tym kraju. Ta tymczasowość zanika. Może mają z tyłu głowy, że za te kilka lat jak się dorobią, dzieci się wykształcą to może będą chciały wracać. Niewykluczone. Ale na razie myślą, żeby tu mieszkać.

Jak Pan sądzi czy Polacy będą nadal zamykać na tym rynku pracy wewnątrz swojej diaspory? Czy zaczną się otwierać i tworzyć miejsca pracy dla Anglików? Jaka jest ta przyszłość społeczna Pana zdaniem?

To zależy od tego w jakim stopniu radzimy sobie z językiem, jaką mamy pracę. Siłą rzeczy pracujemy w środowisku anglojęzycznym, nie tylko z Anglikami, ale też osobami przyjeżdżającymi tu z zewnątrz.

Ale to nie jest już tak jak w pokoleniu powojennej emigracji, kiedy wierząc w powrót do Ojczyzny i przebywając tu na zasadzie tymczasowości zamykali się wewnątrz własnego środowiska. Teraz jest to nasz świadomy wybór. Przyjechaliśmy, by poprawić swój byt ekonomiczny.

Obecnie, te tradycyjne i od lat działające organizacje polskie, takie jak Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny, Ognisko Polskie, Polska Misja Katolicka do swoich zamierzeń zapraszają również Brytyjczyków, również z rodziny królewskiej. Niedawno uroczystość 50-lecia parafii św. Andrzeja Boboli celebrował biskup katolicki Westminster. To oznacza, że z ich strony jesteśmy postrzegani jako część społeczeństwa londyńskiego. Nie jesteśmy marginalizowani.

Ta współpraca w różnych zakresach się rozwija. Wynajmujemy pomieszczenia dla polskich szkół sobotnich w szkołach brytyjskich. Jeśli chodzi o głosowania do władz lokalnych, dostajemy informacje zachęcające do uczestnictwa. Brytyjczycy argumentują: mieszkacie tu więc bierzcie los w swoje ręce.

Czyli to nie jest tylko tak, że to tylko my się otwieramy. Ale i oni też nas już potrzebują.

Co w tej chwili najbardziej przeszkadza Polakom w realizacji swoich zamierzeń zawodowych i edukacyjnych w Londynie i Anglii?

Chyba ciągle to samo co po roku 2004. Czyli ciągle kwestie językowe. Ciągle nie wszyscy są gotowi, by w 100-procentach w to środowisko wsiąknąć i dawać sobie radę.

Oczywiście sam kryzys gospodarczy, który nie ułatwia nam życia. Do tego wchodzą nowe rozwiązania, gdzie opłaty za studia na poziomie licencjackim w Anglii wzrastają trzykrotnie. W tej chwili mówimy o 9 tysiącach funtów rocznie. Perspektywa zapłacenia za takie studia nie jest przyjemna. Przeliczając to na złotówki mamy 45 tysięcy złotych.

Nie obserwujemy jakichś nowych zjawisk. I z kolei ubywa tych, z którymi ludzie przychodzili do konsulatu na początku. Czyli, że ktoś przyjeżdża i jest oszukiwany na samym początku przez nieuczciwych pracodawców. I jest bez pieniędzy, bez dokumentów, bez rodziny, przyjaciół i nie wie co ze sobą zrobić. To zjawisko jest już naprawdę zmarginalizowane.

Z jakim problemami borykają się obecnie najczęściej polskie rodziny, które mieszkają w Londynie i Anglii?

Jeśli chodzi o sprawy stricte urzędnicze to obsługując kilkaset tysięcy osób mamy coraz więcej dzieci i to zjawisko z roku na rok nam wzrasta. Szacunkowo za rok 2011 wzrost liczby urodzin dzieci wyniósł 21 tysięcy. W poprzednich latach ten wzrost wynosił 17, 18, 19 tysięcy.

Liczba dzieci nam wzrasta w związku z tym pojawiają się dwa problemy:

Pierwszy to sprawa paszportów. Jako MSZ staramy się zmienić prawo, które obecnie nakazuje każdemu dziecku do 5 roku życia wystawianie takiego paszportu co rok. To się wiązało z kolejkami przed naszym urzędem.

Na ten moment udało nam się ten problem rozwiązać. Zniknęły kilkuset osobowe kolejki i jeśli uda nam się zmienić ustawę, to te paszporty będziemy wydawać co 2 czy co 3 lata. Wtedy problem zniknie.

Druga sprawa to nasze dzieci, które chcą uczyć się w języku polskim. Czyli mówimy o problemie szkół sobotnich. Tych szkół jest około 130 w całej Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Duża ich część podlega pod Polską Macierz Szkolną. W naszym okręgu są dwie szkoły tzw. ESP-ki, które podlegają pod Ministerstwo Edukacji Narodowej. I jest kilkanaście szkół społecznych nie podlegających pod Polską Macierz Szkolną.

I to za mało?

To okazuje się, że ciągle jest to za mało. W tych dużych skupiskach są szkoły, które mówiąc kolokwialnie "pękają w szwach". Ale nie są w stanie już więcej dzieci przyjąć.

Jedna z największych szkół działa w londyńskiej dzielnicy Ealing. Ta szkoła działa od kilkudziesięciu lat i jest tam około 650 dzieci. Mówimy więc o wielkiej szkole. Są liczne szkoły, które mają po 400, 300, 250 dzieci.

Bardzo dobrze, że rodzice chcę kultywować te polskie tradycje i znajomość języka. Szczególnie myśląc o powrocie do polski ta bazowa znajomość języka i wymogów tej szkoły polskiej jest istotna.

Poza tym to są nowe przyjaźnie, znajomości i aktywności. Bo są sobotnie szkoły, które prowadzą harcerstwo czy kluby piłkarskie czy animację kulturalną. Więc jest to fajne a jest tego za mało.

Problem polega na tym, że ani państwo polskie nie jest w stanie temu sprostać ani tutejsze społeczeństwo.

Idea ta powojenna szkół sobotnich polegała na tym, że sami rodzice zawiązywali je społecznie. Tworzyli komitety rodzicielskie i sami tworzyli szkoły. Dzisiejsi rodzice czasem tego nie rozumieją i mają pretensje, że nie mogą dziecka do takiej szkoły zapisać.

Obecnie są szkoły, gdzie jest bardzo duża grupa dzieci oczekujących na miejsce. A ze statystyk, które podaje Polska Macierz Szkolna wynika, że zaledwie ok. 25 procent polskich dzieci w wieku szkolnym mieszkających w Wielkiej Brytanii uczęszcza do tych szkół. Czyli 75 procent nie uczęszcza.

My, jako MSZ oczywiście je wspieramy. Pomagamy, jeśli chodzi o pomoce naukowe, książki, wsparcie inicjatyw kulturalnych, sportowych, wspieramy też różne ciekawe inicjatywy. Ale nie jesteśmy w stanie za rodziców ich zakładać.

Część pieniędzy przeznaczonych na wspieranie Polonii MSZ przejął od Senatu. To powoduje, że dużo pracy przejmują obecnie placówki konsularne. Bo w krajach na całym świecie mają kontakt trochę bliższy ze środowiskiem Polonii. Myślę, że nasze zaangażowanie teraz będzie większe. Ale tak jak powtarzam, za rodziców szkół nie jesteśmy w stanie zakładać.

To są szkoły społeczne i należy korzystać z wypracowanych przez lata wzorców. Natomiast pojawia się nowy problem, który sygnalizuje nam Polska Macierz Szkolna. Okazuje się, że szkoły brytyjskie podnoszą znacząco czynsz wynajmu pomieszczeń pod działalność tych szkół. Czasem są to podwyżki dwu, trzykrotne.

Brytyjskie władze lokalne ograniczają przepływ środków do swoich szkół. Więc te zaczynają szukać sposobów uzyskania dodatkowych przychodów. To się odbija na szkołach sobotnich.

Coraz więcej zauważa się w Polaków, którzy w podeszłym wieku decydują się na emigrację do Wielkiej Brytanii. To szczególnie trudna sytuacja z punktu widzenia umiejętności dostosowawczych. Z jakimi problemami przychodzą do polskiego konsula?

Nie zaobserwowaliśmy tego jako zjawiska. Mogę mówić o sytuacjach, z którymi się spotkałem i to jest kilka grup:

Są to osoby w wieku emerytalnym, które uzyskały prawa emerytalne w Polsce i tu przyjeżdżają żeby sobie trochę dorobić. Są osoby, których rodziny tu są: dzieci, wnuki więc przyjeżdżają by wesprzeć te rodziny. Zajmują się wnukami, by rodzice moli sobie spokojnie pracować.

Jak wiadomo szkoły w Wielkiej Brytanii są bezpłatne, ale za przedszkola się płaci i to dużo. Za jedno dziecko miesięcznie płaci się od 700 do nawet 1400 funtów. Więc jest to płaca jednego z rodziców. Zatem emeryt, który dostaje polską emeryturę na konto może ten czas poświęcić wnukom przebywając tutaj.

Nie jest to więc jakiś duży problem. Oczywiście zdarzają się, że osoby w podeszłym wieku, które przyjechały tutaj sobie dorobić a słabo znają język i mają trudności dostosowawcze. Przychodzą do nas, bo zostały okradzione, nie mają za co wrócić do domu. Ale takich przypadków jest niewiele.

Pewna tłumaczka mówiła mi niedawno, że najwięcej pracy ma obecnie przy załatwianiu pobytu kobietom w ciąży. Bo właśnie one teraz na szeroką skalę przyjeżdżają z Polski na Wyspy. Czy Pan również zauważa ten trend?

Nie. Nie ma jakiegoś zwiększonego zjawiska jeśli chodzi o to zagadnienie. Oczywiście jest bezdyskusyjne, że kobietom w ciąży łatwiej jest tu rozpocząć życie. Jest łatwiejszy dostęp do zasiłków, mieszkań socjalnych, zapewnić przyszłość dzieciom. Natomiast jako ze zjawiskiem tutaj się nie spotkaliśmy.

Czy wierzy Pan, że w najbliższym czasie nastąpi fala powrotów do Polski? Czy odbicie się światowej gospodarki od dna a co za tym idzie wzmocnienie wartości złotówki czyli osłabienie wartości funta może być elementem decydującym o liczniejszych powrotach?

Chcielibyśmy, by nasi obywatele wracali i tworzyli miejsca pracy w Polsce. Ale tak jak wspomniałem w "Projekcie Londyńczyk" - kiedy zakładamy rodziny i mamy dzieci to nigdy nie będzie najlepszego czasu na powrót.

Bo dziecko kończy jakiś etap nauki, no to niech jeszcze zrobi to, a potem jeszcze tamto. I zaraz się okazuje, że te dzieci będą miały swoje dzieci. A więc my będziemy mieli własne wnuki, więc będziemy musieli zostać by je bawić.

I wtedy okazuje się, że te korzenie życia codziennego w Polsce gdzieś nam zniknęły. Rodzice odchodzą, przyjaciele gdzieś się rozjeżdżają. Wtedy okazuje się, że to nasze środowisko polskie jest bardzo zmarginalizowane. I nagle okazuje się, że to nasze prawdziwe ja jest tutaj, w Wielkiej Brytanii.

Natomiast z drugiej strony, więź z krajem jest bardzo silna. I jeśli będziemy mieć już te grube portfele i wykształcenie zdobyte tutaj, podwyższone znacząco kwalifikacje i doświadczenia, doświadczenie w zakresie zakładania i rozwijania, kto wie? Istotna jest też kultura spędzania wolnego czasu. Tutaj są muzea, teatry, możemy z rodziną wyjechać w plener bo stać nas tu na to. Poza kopaniem w piłkę jest tenis, basen.

Bardzo ważne jest, że te osoby, które zdecydują się na powrót do Polski przeniosą te wszystkie pozytywne nawyki do kraju.

Komentarze 81

Profil nieaktywny
weeges
#112.03.2012, 09:39

poczejakcje tylko,az uplynie te 6-7 lat i nasi zaczna aplikowac o brytyjskie paszporty ;)

ciekawi mnie jakie magiczne panaceum na wyjasnienie tego zjawiska znajszie nasz arcy szpion ambasador;)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#212.03.2012, 10:19

Ja mam tylko jedno pytanie, dlaczego na obczyźnie reprezentują mnie tak brzydcy ludzie ?

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#312.03.2012, 10:40

Dwa pierwsze zdania i wymiękam.... "przetrwać kryzys" :/
a ja na to sryzys... wyzysk się nie skończy nigdy

Scott_David
4 693
Scott_David 4 693
#412.03.2012, 10:45

Ehhh nie czytalem do konca. Przeczytalem ponad polowe co prawda ale jak doszedlm do momentu urzednicy... Coz nie znam osobiscie zadnego... Pewnie wiekszosc z nich to jacys zwykli urzednicy siedzacy za biurkiem wprowadzajacy dane do kompa zarabiajacy tyle samo co ludzie w fabrykach... Czyli NMW lub troche powyzej, nic do nich nie mam ale prawda jest taka ze nawet sprzatkacza w councilu ma wiecej niz zwykly urzdnik w councilu. Takze nie wiem czy jest sie czym szczycic?

Co z tego ze sie jest urzednikiem jak ladowacz smieciarki zarabia znacznie wiecej i nie musi ciagle ogadac twarzy kierowanika...

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#512.03.2012, 10:47

Nie oszukujmy się, najgorszy kryzys w UK jest lepszy, niż Polski dobrobyt.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#612.03.2012, 10:49

nie umniejszaj ładowaczom śmieciarki :p

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#712.03.2012, 10:49

#5

jak dla kogo Milordzie

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#812.03.2012, 11:17

@mr.z - jak dla ciebie choćby, bo coś nie widzę żebyś wracał.

Fedra
167
Fedra 167
#912.03.2012, 11:20

Nawet nie chce mi sie tego czytac.
Widzialem wywiad z tym typem i kolo nawet nie potrafi powiedziec na czym polega praca konsula.Cos bredzi o zalawtwianiu spraw.
Widac dostali prikaz zeby zblizyc sie do emigracji,bo w tych ciezkich czasach to zrodelko pieniedzy plynacych do kraju jest jak znalazl.
Widza,ze rodakow w kraju juz bardziej doic sie nie da,bo ta ktowa ledwo stoi i ma juz sine cycki,wiec czas na nas.
Marzy mu sie zeby Polacy wracali do kraju i tworzyli miejsca pracy,ale w wiekszosci przypadkow spowoduje to,ze zaoszczedzone pieniadze tu rozejda sie mig.Po prostu prowadzenie small biznesu w Polsce pochlania kupe kasy,a o takim zbycie jak tu w nie ma co marzyc.

Jesli wladza wyciaga do Ciebie pomocna dlon wiedz,ze cos sie dzieje:)(zobacz czy przypadkiem nie wedruje do Twej kieszeni)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1012.03.2012, 11:23

mam na myśli to, że w kraju wielu się jednak powodzi,

Ja wracam jak mi w końcu pozytywnie rozpatrzą aplikacje na stanowisko prezesa ORLENu :D

tak się tylko czepiam by reputacje trolla podtrzymać :P

kms18
668
kms18 668
#1112.03.2012, 11:24

#2
Haha. Podobny do Brytyjczykow :)

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#1212.03.2012, 11:24

@mr.z - myślisz że prezes orlenu zarobi więcej od prezesa BP? ;)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1312.03.2012, 11:34

właśnie podsunąłeś mi pomysła

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#1412.03.2012, 11:40

załatwisz posadę głównego księgowego i jesteśmy kwita!

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1512.03.2012, 11:42

deal! :D

Fedra
167
Fedra 167
#1612.03.2012, 11:49

Mala dopowiedz do mojego poprzedniego postu:
Nie tylko panstwo liczy na zarobek na emigrantach(bo w kraju popyt slabnie),ale to jest teraz tendencja firm prywatnych czego najlepszym przykladem jest wciskanie kart kredytowych przez Citibank na lonisku w Gdansku:)

Damian_Yanick
69
#1712.03.2012, 11:54

Polsce życzę brytyjskiego kryzysu. Taki ze mnie skurczybyk.

koniu34
146 65
koniu34 146 65
#1812.03.2012, 13:01

Każdy sposób jest dobry by wydoić z nas kasę. Jaką kasę najlepiej się wydaje ano cudzą, czyli generalnie nasza.
Czemu się wiec dziwicie że nas tak zachęcają do powrotów by po prostu zaraz gdy postawimy stopę w Polsce nas oskubać z kasy. Przecież muszą zapłacić za worzenie dupy po kraju i telefony itp

Profil nieaktywny
weeges
#1912.03.2012, 13:03

najlepsze jest to,ze w pl niedlugo tuzin jajek bedzie kosztowac ponad 2 funty:)

mam pomysl: kupie cala palete jaj w lidlu i przetransportuje do polski:) tuzin jajek lidlowskich kosztuje tylko 1f :)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2012.03.2012, 13:06

at 19
Niestety jajka w UK też podrożeją, jakbyś oglądał poranny program BBC, a nie TV Trawa, to byś wiedział :))

MarcusFenix
1 788
MarcusFenix 1 788
#2112.03.2012, 13:35

wracac do czego ???? do obroncow krzyza, miesiecznic,obowiazkowej religii w szkolach ZA KTORA NIE PLACI KOSCIOL, kibolii, smierdzacego PKP, wszechobecnej paranoii pisowcow i ich pobratymcow itd itp

ni chuja !

Nich partioci onieznajome,owce, leony i inne pisdy na lono ojczyzny wracaja ale ale..... oni z calej tej milosci do kraju tez wyjebali na drugi koniec kontynentu !

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#2212.03.2012, 14:42

"Polacy się na Wyspach zakorzeniają"

to juz chyba czas przeszly... teraz przeszlismy w "faze plenienia"

:)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2312.03.2012, 14:44

... ale niektóre chwasty cza stąd wyrwać :P ;))

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#2412.03.2012, 14:49

@23
prawda
emito codziennie nam je prezentuje

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2512.03.2012, 14:50

#21

jak widać 'prawdziwi patrioci' też

kms18
668
kms18 668
#2612.03.2012, 15:52

#21
A od kiedy to religia jest obowiazkowa? Nie wydaje mi sie, zeby byla.

kms18
668
kms18 668
#2712.03.2012, 15:55

#19
Za funta to moze te jajka sa, ale od biednych zakratkowanych kurek. Te 'free range' kosztuja 2 funty za 6 jajek, wiec Polska i tak taniej.

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#2812.03.2012, 16:05

#26:
Jakich RELIGII nauczają szkoły?

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2912.03.2012, 16:06

słusznych jedynych jedynie :D

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#3012.03.2012, 16:09

Nie miałem ŻADNEJ alternatywy, gdy w mojej pierwszej szkole średniej na akademiach "ku czci" pojawiał się ksiądz, aby prowadzić swoją indoktrynację.

kms18
668
kms18 668
#3112.03.2012, 16:11

Ja pamietam, ze byly chyba w podstawowce osoby, ktore nie chodzily na religie. Jak mozna uczeszczac jak sie nie wierzy albo jest sie wyznania niekatolickiego?

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#3312.03.2012, 16:21

Na szkolnych akademiach nie miałem wyboru.
W szkole byłem jedyną osobą, która nie uczęszczała na lekcje religii.
W związku z tym ksiądz próbował mnie indoktrynować na siłę, na szkolnym korytarzu, podczas przerw. Za którymś razem skończyła mu się siła argumentów i po prostu zaczął mną szarpać. Trzepnąłem go więc, i.. wtedy zaczęły się problemy.
Nie miałem wyboru- próbowano mnie "nawracać" dosłownie siłą.
Potem się kutasowi koło w "mesiu" urwało, gdy "po bożemu" jechał wiejską drogą 140 km/h... no i i nie ma już klechy.
-------
Ale to koło to nie moja sprawka!
:P

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3412.03.2012, 16:30

a ja nie dość że chodziłem to jeszcze spowodowałem lawine - kumpla wciągnąłem w macki podstępnego ateizmu... a później kolejnego :D

w okienkach lekcyjnych było przynajmniej z kim pójść na piwo, ahhh (^^.)

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#3512.03.2012, 16:32

...w ramach tzw. "etyki"
;)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3612.03.2012, 16:36

*! :O

esha_ lubię Ciebie... przecież wiesz...

Już widzę jak Cie wodą święconą polewali i odmawiali modły trzymając się za ręce biedaczku

Na szczęście mnie takie przygody ominęły. Zmroziłeś mi krew w żyłach tym wyznaniem.

kms18
668
kms18 668
#3712.03.2012, 16:40

No to naprawde nie do pomyslenia esha? Ja nie wiem co ci pseudoksieza sobie mysla? Na sile religie wciskac? Ja musze powiedziec chodzilam do kosciola gdzie ksieza byli ok ( nie w swojej parafii), a kosciol byl wysoki i w ksztalcie wieloryba, haha. Serio mowie.

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#3812.03.2012, 16:46

ok, przyznam sie... to koło to moja sprawka :p

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#3912.03.2012, 16:47

#37:
W kształcie wieloryba? I w niedzielę połykał ludzi jak wieloryb plankton.
:P

kms18
668
kms18 668
#4212.03.2012, 16:59

No moze esha, haha. Naprawde kosciol wybudowany na ksztalt ryby z ogonem 'pnacym' sie wysoko w gore. Sami sobie zobaczcie kosciol Milosierdzia Bozego w Kaliszu w zdjeciach gugla.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#4412.03.2012, 17:06

dobra, w temacie: 'jak masz korzeń to się ożeń'

nawiązując do tytułu art.

Pulkownik
Aberdeen
7 807 62
Pulkownik Aberdeen 7 807 62
#4512.03.2012, 17:46

'Kiedy pod kościoły ludzie przyjeżdżają samochodami to nie muszą się wstydzić'

moj samochod jest stary i brzydki
nie wiedzialem ze musze sie wstydzic
od dzis zaczynam

kms18
668
kms18 668
#4612.03.2012, 18:00

No z tymi samochodami to taka troche polska mentalnosc podobnie jak z innymi rzeczami. Moj tata na przyklad jak przyjechal pare tygodni temu to mowi do mnie, ze w Polsce nieogolony to w zyciu nie wyjdzie z domu, bo bedzie jak menel wygldal, a tu? Kogo to obchodzi jak polowa tak wyglada. I to tak wlasnie jest ; tu nie ma az tak bardzo co ludzie powiedza i takie tam duperele.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#4712.03.2012, 19:03

Pan Konsul zacheca zeby sie ujawnic-ok przyznawac sie za co Was scigaja:-)

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#4812.03.2012, 20:18

Dobra, teraz trochę prywaty:

Te, jamnik, pozdrawiał Cię ktoś wczoraj ode mnie?
;)

Fedra
167
Fedra 167
#4912.03.2012, 22:43

"Szanujemy pracę, jesteśmy dobrze odbierani przez pracodawców brytyjskich. "

To pan konsul tez ma brytyjskiego pracodawce???

"Słyszałem kilkakrotnie tego typu sytuacjach: firma brytyjska podupada, ma kłopoty i decyduje się zatrudnić jednego Polaka. Nagle okazuje się, że następuje w niej pozytywny przełom. Zatrudnia drugiego, trzeciego i nagle firma całkowicie odżywa i zaczyna normalnie prosperować. "

Zatrudnia czwartego i piatego i monopolizuje rynek:D

Profil nieaktywny
Yamato
#5013.03.2012, 00:33

46
Właśnie, ta znieczulica spoleczna no nie?

Profil nieaktywny
Bartlomiej24
#5113.03.2012, 01:30

#21
zła diagnoza - przyczyną tego stanu jest POkomusza mafia, która rządzi Polską od 1944.

awojtas39
403
awojtas39 403
#5213.03.2012, 08:43

UK jest nadal popularnym kierunkiem emigracji Polaków
w poszukiwaniu zatrudnienia,pomimo kryzysu, nie zanosi
się na jakieś masowe powroty do kraju.
W 2012r nie będzie wyjazdów przy zbiorach owoców
do Hiszpanii,Włoch,Cypru Grecji,ponieważ te kraje
mają największe kłopoty ekonomiczne.

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#5313.03.2012, 11:56

ad 45 - to zdanie mnie rozwaliło;)

Pulkownik
Aberdeen
7 807 62
Pulkownik Aberdeen 7 807 62
#5513.03.2012, 22:50
Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#5614.03.2012, 00:29

Pułkownik:
ad, #48:
eee... dotarły ponoć. Chociaż z opóźnieniem ;)

Pulkownik
Aberdeen
7 807 62
Pulkownik Aberdeen 7 807 62
#5714.03.2012, 06:21

dziekuje
tylko nie wiem czemu jamnik

Fedra
167
Fedra 167
#5814.03.2012, 11:15

Pulkownik:Moj samochod tez jest stary i brzydki,wiec jak kupie nowy to moze zaczne uczeszczac do swiatyni;)

kms18
668
kms18 668
#5914.03.2012, 13:02

Samochody to tylko warto miec stare i brzdydkie, ale 'chodzace', bo pozniejsze naprawy to tragedia. Wiem, bo moj brat popelnil najwiekszy blad swojego zycia kupujac seata toledo mlodego wiekiem, ale naprawy go przerosly. Pozniej stwierdzil, ze chce honde i kupil nie sprzedawszy toledo jeszcze. Stare kurwisko skrecajac wjebalo sie w niego jak jechal na wrost i jeszce sie wyparlo winy. Masz ci los z tymi samochodami!

Pulkownik
Aberdeen
7 807 62
Pulkownik Aberdeen 7 807 62
#6014.03.2012, 17:22

'Stare kurwisko'

a jakby sie w niego, jak piszesz, 'wjebalo' mlode kurwisko, to tez by byla wina samochodu?
bo chyba nie rozumiem...

kms18
668
kms18 668
#6114.03.2012, 17:26

A gdzie ja powiedzialam, ze wina samochodu. Faktem jest, ze te staruchy sa slepe, gluche i nie potrafia jezdzic!

Fedra
167
Fedra 167
#6214.03.2012, 18:26

"Stare kurwisko skrecajac wjebalo sie w niego jak jechal na wrost i jeszce sie wyparlo winy. Masz ci los z tymi samochodami!"

Moze jechal na wprost na zakrecie?

Ps.Prosilbym zeby nie bluzgac tu na forum,prosze Ciebie-swieto jest.

kms18
668
kms18 668
#6314.03.2012, 18:37

On jechal dobrze i przestan pier...lic! Jakie swietojest dzisiaj?

Fedra
167
Fedra 167
#6414.03.2012, 18:48

Kupilem bilet do Polski w jedna strone;)

kms18
668
kms18 668
#6514.03.2012, 19:14

I to ma by to swieto? Jesli mowisz prawde to bardzo ci zazdroszcze.

Fedra
167
Fedra 167
#6614.03.2012, 20:03

Dzieki:)

Profil nieaktywny
kocham_scotland
#6715.03.2012, 19:10

W polowie czytania zasnalem i nie wiem czy warto czytac od nowa.:))))))))))

MrBlack
9
#6816.03.2012, 14:40

„Kiedy pod kościoły ludzie przyjeżdżają samochodami, to nie muszą się wstydzić. Są to porządne auta średniej i wyższej klasy. To świadczy też o tym, że stopa naszego życia też jest na przyzwoitym poziomie” – powiedział Ireneusz Truszkowski, Konsul Generalny RP w Londynie.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że to prawda, najprawdziwsza prawda, smutna i żałosna zarazem.

Podążając za logiką konsula doszedłem do wniosku, że pozycję społeczną można osiągnąć nie tylko ciężką pracą, bogatym wnętrzem, inteligencją, uczciwością, szczerością, tolerancją i otwartością na drugiego człowieka, ale również średniej lub wyższej klasy samochodem. I jeśli pod bezwstydnym kościołem pokaże się ów dorobek życia, marzenie wielu mężczyzn, czyli samochód - wyczyszczony, wypucowany i wywoskowany – to pozycja społeczna jest gwarantowana... Oto, co można osiągnąć mając dobry samochód.

Bosze

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#6916.03.2012, 16:48

cały czas się zastanawiam: co jeśli się jeździło na mszę PKSem;)

Profil nieaktywny
Yamato
#7016.03.2012, 17:02

albo autobusem tuż po otwarciu granic.
Pelne kościoly!
Wszyscy pytali po i przed mszą, o robotę

Profil nieaktywny
weeges
#7116.03.2012, 17:20

Niestety jajka w UK też podrożeją, jakbyś oglądał poranny program BBC, a nie TV Trawa, to byś wiedział :))

drogi stawonogu, lub czlowieku ktiory mysli ze jest insektem ( tak jak poslanko anna grodzki mysli,ze jest kobieta :)

syfu i porowincji mentalnej o nazwie tv nie ogladam od prawie 7,5 lat. ,choc czasam mialem nieprzyjemna przyjemnosc i okazje zachlysnac sie wymyslem naszej cywilizacjii o nazwie tv. dobrze mi z tym bo przymajmnuej nie jestem bomrdowany gownem typu bik-brader czy pajace na lodach a nader wszystko sukcesem oddania do uzytku dziurawych autostrad i rozsypujacych sie co dopiero wybudowanych stadionow.
lubie higiene umyslu, kaprofagiem nie jestem.gownem sie nie zachlystuje ;)

syfem mentalym byla telewizja do roku 2004. kila umyslowa byla telewizja za kaczora gdzie sie podniecali tym, ze jaruzeslki byl ruskim szpionem ( stwiedzenie faktu oczywistego i wiadomego kazdemu.rownie dobrze moglibty oznajmic,ze kamienie sa niejadalne )
ale totalna latryna medialna jest to co robi tusk.

sory ale w tvp leci, po dzis dzen, santa barbara i dynastia ...

kms18
668
kms18 668
#7216.03.2012, 17:41

Co takiego? No bo stare baby ogladaja.

awojtas39
403
awojtas39 403
#7514.05.2012, 10:42

Aktualnie nie zanosi się na jakieś masowe powroty z UK
do Polski. Polacy mają coraz mniejszy wybór krajów
do których mogą wyjechać w poszukiwaniu pracy:
Szwajcaria wprowadza limity dla cudzoziemców,Hiszpania
Grecja odpadają ze względu na kryzys,Francja jest również
negatywnie nastawiona go migracji zarobkowej, Norwegia
przyjmuje tylko pracowników wykwalifikowanych a nie
do prostych robót fizycznych.

Esha_
42 985
Esha_ 42 985
#7717.07.2012, 01:12

susie0 #76:

Cze, SUCKsie! Piszesz wspaniałą polszczyzną! Niech zgadnę: Twój stary to Jędrek Gąsienica vel John Grub-Caterpillar z Jackowa?
Nie wierzę, że aż tak świetnie władasz... językiem... :P

awojtas39
403
awojtas39 403
#7818.07.2012, 05:59

Wielkiej Brytanii grozi masowy napływ emigrantów
zGrecji, Hiszpanii,w obecnej trudnej sytuacji na rynku pracy
będzie zmuszona wprowadzić kontrolę na swoich granicach
aby nie powtórzyła się sytuacja jaką mają Włosi w związku
z masowym niekontrolowanym naływem emigrantów z Aftyki.

awojtas39
403
awojtas39 403
#7918.07.2012, 05:59

Wielkiej Brytanii grozi masowy napływ emigrantów
zGrecji, Hiszpanii,w obecnej trudnej sytuacji na rynku pracy
będzie zmuszona wprowadzić kontrolę na swoich granicach
aby nie powtórzyła się sytuacja jaką mają Włosi w związku
z masowym niekontrolowanym naływem emigrantów z Aftyki.

awojtas39
403
awojtas39 403
#8018.07.2012, 05:59

Wielkiej Brytanii grozi masowy napływ emigrantów
zGrecji, Hiszpanii,w obecnej trudnej sytuacji na rynku pracy
będzie zmuszona wprowadzić kontrolę na swoich granicach
aby nie powtórzyła się sytuacja jaką mają Włosi w związku
z masowym niekontrolowanym naływem emigrantów z Aftyki.

AniaZuk
17 1
AniaZuk 17 1
#8121.08.2012, 12:58

zawsze będą emigranci, w Polsce też. zwłaszcza że prawo pracy w uk dla państw w kryzysie jest o wiele lepsze, podatek dochodowy też jest korzystniejszy niż w wielu krajach. więc wielu ludzi się przeprowadza.