Do góry

"Wojna światowa jest realnym zagrożeniem"

Obecna sytuacja na świecie jest uderzająco podobna do tej, która zapoczątkowała I wojnę światową, z tą różnicą, że w rolę Bałkanów wcielił się Bliski Wschód - pisze w książce pt. “The War That Ended Peace: The Road to 1914” prof. Margaret MacMillan z Uniwersytetu w Oksfordzie.

Dzisiejszy świat bardzo przypomina ten sprzed wieku, z tym, że ogniskiem zapalnym nie są - jak 100 lat temu - Bałkany, lecz Bliski Wschód i choć podobno historia nie lubi się powtarzać, to wielu historyków ostrzega, że tym razem może być inaczej - groźba kolejnej wojny światowej jest bardzo realna.

Takiego zdania jest m.in. prof. Margaret Mac Millan, wybitny autorytet w dziedzinie historii stosunków międzynarodowych, była rektor oksfordzkiego Trinity College i laureatka wielu prestiżowych nagród, szczycąca się bogatym dorobkiem naukowym.

Bliski Wschód to współczesny odpowiednik burzliwych przed stu laty Bałkanów - tam właśnie mamy do czynienia z kotłującą się mieszanką toksycznych nacjonalizmów. Ta sytuacja grozi przyciągnięciem światowych mocarstw, takich jak USA, Rosja, oraz mocarstw regionalnych: Turcji oraz Iranu, w celu ochrony własnych interesów.

Inne analogie, na które zwraca uwagę prof. Mac Millan, występujące pomiędzy czasami współczesnymi, a tymi poprzedzającymi I wojnę światową, to aktywność islamskich terrorystów, będących lustrzanym odbiciem komunistycznych rewolucjonistów - anarchistów, którzy w imię idei dokonywali ciągu zabójstw - w przekonaniu, że usankcjonowane ideą morderstwo pozwoli ziścić ich wizję lepszego świata.

Kolejna paralela - w 1914 roku rosła potęga Niemiec, które starały się podważyć pozycję brytyjskiego imperium i nie tylko podważyć, lecz ją zająć. Dziś, uważa prof. Mac Millan, miejsce Niemiec zajęły Chiny, które są postrzegane jako zagrożenie dla pozycji USA. Zwraca również uwagę renesans nacjonalizmów - prawicowe i nacjonalistyczne nastroje rosną w siłę, a całym świecie, niemal z dnia na dzień - jak wiemy - 100 lat temu działo się podobnie - był to jeden z głównych czynników, który doprowadził do wojny.

W Chinach i Japonii “patriotyczne namiętności” rozpalił spór o wyspy na Morzu Chińskim, które dla Japończyków są Wyspami Senkakus, a dla Chińczyków - Diaoyus. Chiny zwiększają wydatki na zbrojenia, budują doskonale wyposażone okręty wojenne i to taką liczbę, że trudno uwierzyć, iż mają one posłużyć li tylko do obrony własnego wybrzeża. To, w opinii wielu strategów, z którymi kontaktowała się autorka, oznacza, że Chiny chcą roztoczyć kontrolę nad Pacyfikiem, po uprzednim wyeliminowaniu stamtąd USA.

“Wyścig zbrojeń pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Chinami w tym regionie jest ewidentny. Pentagon sporządził na ten temat bardzo wiarygodny raport, który jest w posiadaniu “The Wall Street Journal”. Mało tego, gazeta dysponuje również informacjami o amerykańskich planach wojennych przeciwko Chinom.” - pisze MacMillan.

Swego czasu USA podpisały z Japonią traktat, gwarantujący obronę Japonii w przypadku agresji ze strony jakiegokolwiek państwa. W 2012 traktat został przedłużony i obejmuje on również sporne wyspy.

W listopadzie ubiegłego roku Chiny ustanowiły nad wyspami “strefę obrony powietrznej”, a kilka dni później nad wyspami przeleciały dwa amerykańskie bombowce B-52.

“Porównanie dzisiejszych relacji pomiędzy Chinami i USA, do stosunków między Niemcami i Anglią 100 lat temu powinno zadziałać na polityków trzeźwiąco.” - uważa MacMillan.

Przypomina też inną analogię: panuje dość powszechne przekonanie, że wojna na pełną skalę między mocarstwami jest nie do pomyślenia po tak długim okresie spokoju.

“Wtedy też tak było. Teraz, podobnie, jak wówczas, tkwimy w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. To, co działo się równo sto lat temu, powinno nas skłonić do refleksji nad błędami ludzkości” - stwierdza profesor.

“Zamiast ogłupiać ludzi kolejnymi kryzysami nasi przywódcy powinni wynieść nauki z tej strasznej lekcji sprzed wieku i przystąpić do wspólnej pracy nad stworzeniem stabilnego układu. Teraz jest czas, aby ponownie myśleć o strasznej lekcji sprzed wieku w nadziei, że nasi przywódcy, będą myśleć o tym, jak mogą pracować razem, aby zbudować stabilny międzynarodowy porządek” - podsumowuje autorka.

Komentarze 11

system60
794
system60 794
#117.01.2014, 10:15

Niestety ,czasy minely ,obecnie wojna nie wyglada jak dawniej ,najczesciej jest wojna ekonomiczna z poparciem wojska .

suzi123
5 295
suzi123 5 295
#217.01.2014, 10:35

Dzieki Bogu mam daleko i do Chin i do USA.Jak pierdykno bombke to mam realne szanse na przezycie.Juz wypatrzylam odpowiednia jaskinie a niedlugo zaczne robic zapasy

thomasso
9 1
thomasso 9 1
#317.01.2014, 11:07

suzi jak teraz wybuchnie wojna i uda ci sie jakims cudem przezyc to w tej jaskini bedziesz ognisko przy pomocy patyka rozpalac i biegac z maczuga za krulikami 8)

system60
794
system60 794
#417.01.2014, 11:47

Naszemu krajowi wojna nie grozi ,zostal juz dawno podbity bez jednego wystrzalu .,wiec nie ma co sieeobawiac .

#517.01.2014, 13:29

To juz nasze babcie zauwazyly ;)

suzi123
5 295
suzi123 5 295
#617.01.2014, 14:07

#3
Tomasso...Jak ja pisze:"zapasy"to ja mam na uwadze realne zapasy a nie wibratory,ksiązki do czytania i chipsy.
Generatory pradu,pare beczek ropy,zywnosc puszkowana,woda,materiały medyczne,odziez zwykła i ochronna i co tam jeszcze wlezie z tych podstaw.
Przyda sie jeszcze pare pudełek Valium bo moge miec na poczatek depresje.
No moze kota wezme do towarzystwa(bo innych pietaszków nie planuje,no chyba ze z zapasami..darmozjadów nie bede utrzymywac)ale to sie wiaze z dodatkowymi zapasami w postaci karmy.
no i bron...absolutnie musi byc...do obrony przed złodziejami i przed okupantami(niewazne czy ze strony ufoludków-Chinoli czy wszystkowiedzacych,wszystkomających Amerykanców)
Oczywiscie wymaga to dopracowania,ale przeciez mam jeszcze na to 6 lat:)
no i zdaze sie nauczyc Tira prowadzic

Co do zajęcy to ja sie obawiam,ze moga byc niejadalne..swiecace na zielono i zebami do ziemi

franek04
3
#717.01.2014, 16:36

Obawiam się że jak zacznie się wojna, jak każda zresztą to zawsze wymyka się z pod kontroli i o jej skutkach nie możemy nawet sobie pomyśleć.

Ches68
88
Ches68 88
#817.01.2014, 17:29

W przepowiedniach biblijnych zawartych w Objawieniu (Apokalipsie) apostoła Jana jest zapowiedziana jedna wielka wojna nazwana ARMAGEDDONEM. Zostanie ona stoczona w bliżej nieokreślonej przyszłości między współczesnymi mocarstwami broniącymi tego szatańskiego systemu a nadchodzącym Królestwem Bożym pod wodzą powracającego Jezusa Chrystusa! Oczywiście współczesne szatańskie systemy zostana zniszczone w proch i zostanie przywrócony na Ziemi utracony raj pod wodzą nowego króla Jezusa Chrystusa! - Można w to wierzyć lub nie ale jest to najbardziej optymistyczny scenariusz wydarzeń które mają nadejść. Cała Biblia o tym wspomina.

webdeveloper
23
#917.01.2014, 17:47

Atomu na swiecie jest tyle ze mozna by Ziemie zniszczyc kilkukrotnie. Atak nuklearny ktoregokolwiek panstwa pociagnie za soba ataki innych. Miejsca nie trafione bezposrednio zostana skazone tak czy inaczej. Nie bedzie bezpiecznego miejsca na Ziemi po wojnie nuklearnej. Zapylenie i zanieczyszczenie bedzie tak duze ze do Ziemi nie beda docierac zadne promienie sloneczne. Nastapi globalna epoka lodowcowa (minus kilkadziesiat stopni) z padajacym radioaktywnym sniegiem.

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#1018.01.2014, 08:22

W calym tym belkocie jest ziarenko.
Oglupianie kryzysami.
I tylko tyle.

monika_uk
47
#1118.01.2014, 13:21

Przygotowanie na NWO?