Wiem właśnie, może politycy się zgadali i chcą zapewnić lepszy start swoim dzieciom? Na Bute mieszkania chodziły po 350funtów na miesiąc jak ostatnio sprawdzałem więc... zawsze można udawać że się tam mieszka a kasiora wpadnie. 50k to sporo kasy na depozyt do mortgage w Glasgow albo Edim.
https://uk.yahoo.com/news/israel-one-worlds-highest-daily-144237591.html
Israel has one of the world's highest daily COVID-19 infection rates, despite high vaccine uptake
Half of the seriously ill COVID patients currently hospitalized in Israel were fully vaccinated five or more months ago. Most of them are over 60 years old and have comorbidities, putting them at a higher risk of developing severe illness.
Israel rolled out its booster campaign at the start of August. Adults aged 60 and older who completed their vaccine course at least five months ago are now eligible for a third Pfizer-BioNTech shot.
Czyli jednak boostery w nieskończoność..?
Karol 3 786 15
#25417Wczoraj - 15:18
"Delirium #413 - jest cała masa przykładów na to, że rzeźba terenu nie ma znaczenia w kwestii adaptacji kultury rowerowej w miastach. Ponownie - wszystko rozbija się o infrastrukturę"
Nie.
To, że coś działa w jednym miejscu, nie oznacza, że przyjmie się w drugim.
W wielu tutejszych mieścinach nie spotkałem ani jednego rowerzysty, chociaż bywałem w tych miejscowościach wielokrotnie, spędzając w nich cały dzień. Ani jednego, zero, nul, i nie powiem, ale mocno mnie to zaskoczyło. W niektórych z tych miejsc owszem, czasem pojawiał się rowerzysta - nietutejszy turysta, który przywiózł dwa kółka na dachu auta.
Jak wybudujesz tam infrastrukturę, to na pewno się rzucą. Niom, na pewno, aha. W tych mieścinach nie potrzeba infrastruktury, bo ruch kołowy jest taki, że mógłbyś wyspać się w namiocie rozbitym na środku ulicy.
W wielu tutejszych mieścinach nie spotkałem ani jednego rowerzysty, chociaż bywałem w tych miejscowościach wielokrotnie, spędzając w nich cały dzień. Ani jednego, zero, nul, i nie powiem, ale mocno mnie to zaskoczyło. W niektórych z tych miejsc owszem, czasem pojawiał się rowerzysta - nietutejszy turysta, który przywiózł dwa kółka na dachu auta.
Rower to dobre dla Amisza albo proboszcza co zyl w koncowce XX wieku.
Pogoda tutaj tez srednia na rower. Owszem sa pelerynki itd. Ale jedz do jakiegos biura w spodniach zakantowanych i krawacie w najlepszym przypadku spocony. W "hiendowych" biurach jak dobrze pojdzie sa prysznice. Ale jak masz dzieci rano podrzucic do szkoly i zdarzyc w 20min podjechac na drugi koniec miasta... To chyba trzeba by 10gr koksu wciagnac zeby tam dopedalowac na czas.
Zostawmy rowery hippisom.
Karol, ja nie chcę udowadniać ci coś na siłę czy spierać się dla zasady czy samego spierania, a jedynie opisuję to, co zauważyłem. Nie wiem, może te mieściny są z kolei zbyt małe, aby upowszechniły się w nich pewne rzeczy, i po prostu dogina się w nich wszędzie z buta, ale ta teoria chyba raczej nie ma sensu, tak sobie szukam, po omacku. Wiem natomiast, że ruchu nie ma, a góry sOM. Przetniesz je tunelami, skały będziesz wysadzał, wybudujesz windy i teleporty? W kilku-, kilkunastotysięcznej mieścinie? Dlaczego akurat tam ludzie nie chcą jeździć, skoro mają tak doskonałe warunki - senne, spokojne mieściny z jedną większą ulicą kumulującą cały ruch kołowy? Poza górami nie widzę żadnych innych barier.
Do szkół, sklepów po dwa pomidorki, też nie można dojeżdżać? Zdziwiłbyś się, ile krawaciarzy popyla w Edku do pracy wzdłuż Union Canal. Niezależnie od pogody, chociaż rzeczywiście trudno jest wymagać, żeby ludzie ratowali planetę podczas gradobicia z piorunami. Jasne, że są wyjątki, chociażby z dzieciakami, ale do końca życia będziesz je woził do szkoły czy jak? ;) Co rok nowego dzieciora se robisz? ;)
No i krawaciarze na ogół jeżdżą po cywilnemu, znaczy przebierają się w swoje mundurki dopiero w tyrze, fakt, znaczy warunki trzeba czasem mieć, ale i stworzyć je dość łatwo, jeżeli się chce?
Infidel, w pon. wsiadasz w swoje dyskretne AMG, zawozisz do tyry pięć koszul, potem wracasz do chałupy i wsiadasz na rower. ;p Po drodze dorabiasz sobie na waciki, przywożąc mi do do fabryki torbę co2 z dużą colą w papierowym kubku z mcdonalda. ;) Może akurat pracowałbym w pralni i dałoby się dogadać. ;p
Kazda dyskusja jest problematyczna jak subiektywny punkt widzenia przyslania realia. Z obserwacji lokalnych:
w okolicach ML5 infrastrukutra sciezek rowerowych jest w 3P na 5, ten przyslowiowy namiot mozna rozbic na kazdej z nich i spac bezpiecznie 24/7. Przez ostatnie 7 dni, spotkalem jednego rowerzyste w obcislych, kolorowych gaciach z GoPro na kasku - i to nie bylem ja :P. Tak wyglada zycie :)
Dobra Damian, chodz popedalowac...
@bodowy #25465:
Kazda dyskusja jest problematyczna jak subiektywny punkt widzenia przyslania realia.
Można się przecież pozbyć w łatwy sposób subiektywizmu (w kontekście rowerów w miastach), pozbywając się lokalnych anegdot, a wyciągając wnioski z innych miast gdzie adaptacja wzrosła. A przykładów jest masa.
#466:
To nie ja twierdzę, że tam, gdzie jest niebiesko a nie żółto, "wszystko rozbija się o infrastrukturę". Już widzę, jak gość z Matlock lub Bakewell popyla rano do pracy do sąsiedniej mieściny trzy kilometry pod górę na rowerze czy elektrycznym, dwukołowym pierdziku. Takich "matlocków" w UK są grube setki. A skoro nie dojedzie bez większego wysiłku do pracy czy sklepu po parę bułek, to pozostają mu niedzielne przejażdżki dolinami po to, żeby tyłek zbyt wielki nie urósł.
Przypominam, że jestem fanem dwóch kółek, najchętniej bez silnika, co nie znaczy, że nie widzę pewnych ograniczeń i chciałbym zmusić wszystkich do ratowania planety wyciskaniem siódmych potów lub pchaniem pod górę rozładowanego pierdzika. Może tylko tych zapierniczających w fabrykach, bo wkurzony pracownik zapiernicza dwa razy szybciej. ;p
Wobec wielu wydarzen Emito bezwstydnie milczy - pomoz innym byc na biezaco z istotnymi wydarzeniami dnia/ tygodnia.