Do góry

Imigracja z Polski to dla Anglików wygrany los na loterii

Imigranci z Europy Środkowo-Wschodniej w ciągu ostatnich lat przynieśli brytyjskiej gospodarce “na czysto” £5 mld. Niby nie tak dużo, ale jednak “na plus”. W tym samym czasie imigracja spoza Europy kosztowała 120 mld, ale najwięcej z kasy państwa wyciągnęli i tak sami Anglicy, którzy z jednej strony nie mają przed tym żadnych oporów, a z drugiej doskonale znają system i potrafią się w nim poruszać.

Prof. Christian Dustmann to szef Centrum Badań i Analiz Migracji, a jednocześnie autor potężnego raportu na temat kosztów i zysków, które w związku z napływem obcokrajowców ponosi i czerpie Wielka Brytania. Całkiem niedawno, dla Daily Telegraph, mówił tak: “Kluczowym niepokojem, który pojawia się w debacie publicznej na temat migracji, jest to, czy imigranci wnoszą uczciwy wkład do systemu podatkowego i opieki społecznej. Nasza nowa analiza przedstawia pozytywny obraz całokształtu ciężarów fiskalnych ponoszonych przez grupy imigrantów, szczególnie tych, którzy przybywają z krajów Unii Europejskiej.” Obraz jest pozytywny, bo imigranci z Europy, w tym przede wszystkim Polacy, nas jest w końcu w tej grupie najwięcej, zasilają publiczną kasę.

Analiza była dość szczegółowa, a przy tym bardzo konserwatywna. Dustmann oraz współpracujący z nim Tommaso Frattini zrobili, co mogli, by nie dało się ich oskarżyć o naciąganie danych w celu podkolorowania obrazu imigracji. Dlatego na przykład wydatki na edukację dzieciaków, które przyjechały z rodzicami, wrzucali do tabelki “koszty”, a podatki, które te dzieci odprowadzały, kiedy już szkołę skończyły do “uznań”, ale tych, które wnoszą natives. I mimo wszystko wyszło, że Brytania na Polakach zarabia. Po podliczeniu całości wydatków na opiekę zdrowotną, szkolnictwo oraz “benefity” i porównaniu tej kwoty z tym, co w podatkach, wpłatach na insurance, VAT, itd…, wyszło, że między 1995 i 2011 rokiem przynieśliśmy krajowi £5 mld. Przeliczając na głowę, każdy z europejskich imigrantów wpłacił w tym czasie do kasy państwa o £6 tys. więcej niż wyciągnął. Gdy wyliczenie zawęża się tylko do lat 2001 – 2011, jest jeszcze lepiej.

Mogłoby się wydawać, że to raczej powód do radości niż zmartwień. Cieszył się Dustmann, który mówił: “Biorąc pod uwagę dowody, twierdzenia o »turystyce zasiłkowej« imigrantów z krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego są oderwane od rzeczywistości.” Ale jak się okazuje, nie dla wszystkich powód do radości, jest powodem do radości. Jeżeli ktoś chce dokopać imigrantom, a takich ludzi nie brak, to każdy kamień się nada. Taki na przykład sir Andrew Green, szef MigrationWatch, bardzo pesymistycznie komentował raport, bo choć nasza imigracja wniosła coś niecoś do publicznej kasy, to wniosła… za mało. - Gdy chodzi o imigrantów z Europy, to nawet patrząc na dane autorów raportu, w które my tak do końca nie wierzymy, ich wkład do skarbu państwa wynosi mniej niż 1 funt tygodniowo na głowę. Jak z tego widać, by go zadowolić, za każdy funt należnych podatków, należałoby odprowadzić dwa. A i to by pewnie nie pomogło.

Z benefitów korzystają Brytyjczycy

Szkoda jednak, że sir Green skupił się na tej części raportu, która dotyczyła imigrantów, a zapomniał o rodakach, których wkład “netto” wyliczono dla porównania. Otóż okazało się, że o ile przeciętny przybysz z Europy więcej wpłaca niż wypłaca, to z miejscowymi jest zupełnie inaczej. Ponieważ doskonale radzą sobie wewnątrz systemu opieki społecznej i nie mają żadnych oporów, by z nich korzystać, to i kosztują najwięcej. Z “benefitów” i tax credits korzystają o 43 proc. częściej niż imigranci z kontynentu. O 7 proc. częściej otrzymują mieszkania socjalne.

To powoduje, że o ile imigranci dokładają się do kasy państwa (przypominam, że przeciętnie £6 tys. w okresie, który obejmował raport) to miejscowi z niej czerpią. Między 1995 i 2011 rokiem wyszło przeciętnie £11 tys. na głowę takiego native’a. W sumie było to dobrze ponad £500 mld. Ale nie zmienia to stereotypu. Z tymi walczy się wyjątkowo trudno. Gdy przeprowadzono sondaż, w którym poproszono o oszacowanie, jaka liczba imigrantów z Europy pobiera zasiłek dla bezrobotnych, to publika strzelała przeciętnie w 400 tys. W rzeczywistości chodzi o kilkadziesiąt tysięcy osób, które – dodajmy – zwykle zapracowały na tę pomoc.

Jednak nie cała imigracja wypadła aż tak różowo. Ta spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego kosztowała w ciągu tych 17 lat netto £120 mld. Powody są dwa. Albo co najmniej dwa. Jednym jest sporo niższy poziom zatrudnienia, co przekłada się na przeróżne zasiłki. Drugi taki, że jest to emigracja znacznie starsza, zwykle żyjąca na Wyspach znacznie dłużej. A to oznacza, że ludzie do niej należący częściej biorą emerytury, częściej chodzą do lekarza i więcej “kosztują”. Robert Colvile z Telegrapha dodawał jeszcze: “są tu tak długo, że przejęli nasze złe zwyczaje”.

Fala z Europy Środkowo-Wschodniej jest zdominowana przez młodych, zwykle nieźle wykształconych za pieniądze ich ojczyzny lub posiadających w ręku dobry fach i bardzo pracowitych ludzi. To imigracja, którą kraj potrzebujący rąk do pracy, powinien traktować jak los wygrany na loterii.

Inne korzyści

Przeciwnicy imigracji argumentują, że problemy dotyczą także, a może przede wszystkim, zjawisk, których nie da się w prosty sposób przeliczyć na pieniądze. To tak jak z budowanie na zieleńcach – pisał jeden z publicystów Telegrapha – niby buduje PKB, ale wyborców wkurza jak nic innego. Narzekania dotyczą presji wywieranej na usługi publiczne i pomoc społeczną (choć ciekawe kto, gdyby nie imigranci, zapewniał by tę, z której korzysta się np. w domach opieki), obniżki wynagrodzeń spowodowane napływem ludzi gotowych pracować za mniej (choć z drugiej strony ciekawe kogo z narzekających wciąż byłoby stać na to, by pójść do fryzjera i wezwać na pomoc hydraulika) oraz tego, że zmienia się charakter dzielnic.

Ale przecież tak jak są “nieprzeliczalne” problemy, tak są też trudno przeliczalne korzyści z imigracji. Jednym z nich jest to, że Wyspy nie płaciły za wykształcenie imigrantów, a mogą z niego korzystać. O ile ponad połowa Brytyjczyków kończy naukę jeszcze przed 17 rokiem życia, a wyższym wykształceniem może się pochwalić mniej niż 25 proc. z nich, to wśród imigrantów – w naszym przypadku za sprawą innego systemu edukacji - niewielu jest takich, którzy nie mają za sobą 12 lat szkoły. Studia ma skończone 35 proc. przybywających na Wyspy Europejczyków i ponad 40 proc. ludzi spoza naszego kontynentu. Anglia może się cieszyć – dostaje zdolnych i odważnych ludzi, którzy stanowią cenny nabytek dla gospodarki. Z drugiej strony, mówią krytycy, poziom wykształcenia i umiejętności przyjezdnych powodują, że miejscowi będący produktem bardzo marnego systemu edukacji publicznej, zostają “spisani na straty”, bo nie są w stanie rywalizować z lepiej wykształconymi i gotowymi pracować za mniej imigrantami.

Szacuje się, i to jest kamyczek do ogródka naszych polityków, że przygotowanie “kapitału ludzkiego”, z którego Wyspy drenują Europę, kosztowało kraje, gdzie przybysze się uczyli ok. £14 mld. Duży udział w tej “stracie” miała Polska, a najlepiej widać to choćby w tym, kto wyspiarzy leczy. O ile patrząc na całość, za granicą urodziło się 15 proc. pracowników, to w przypadku lekarzy wykształcenie w rodzimych krajach zdobywało… 26 proc. Za sztandarowy przykład uchodzi Rumunia, która w dwa lata po akcesji do Unii Europejskiej straciła 1/3 medyków. Ale czy u nas było wiele lepiej? Chyba nie. Dziś do największych problemów polskiej służby zdrowia zalicza się to, że straciła tysiące wykształconych i doświadczonych lekarzy.

“Brytyjski sukces w przyciąganiu bystrych, utalentowanych ludzi zza granicy mówi wiele bardzo dobrego o tym, jakim jesteśmy społeczeństwem – takim, gdzie wysiłek jest nagradzany, a obcy mile widziani” – komentował Robert Colvile w Daily Tepegraph i dodawał, że rozsądny poziom imigracji jest zdrowy nie tylko dla gospodarki, ale też społeczeństwa jako całości.

Zwłaszcza, gdy przyciąga się ludzi odważnych, wykształconych i pracowitych.

Tacy są jak los na loterii.

Komentarze 13

Stirlitz
Edinburgh
1 924
#225.11.2015, 12:22

Pokażcie to Cameronowi, może przestanie sobie wycierać nami buty. Upss nagle by się okazało że jesteśmy tym dobrym co się przydarzyło temu krajowi w ciągu ostatnich kilku lat. Tania i w dużej mierze wykwalifikowana siła robocza pracująca ciężko na emerytury i podatki. Merkel musi wpuszczać afganczykow i syryjczykow żeby zapewnić tanich pracowników ( o ile będą chcieli pracować) a Brytania ma nas za free

inkognit
126
inkognit 126
#325.11.2015, 12:42

Anglia, Brytania... co za różnica....
a przez chwilę było już całkiem nieźle....

tuskowaty
212
tuskowaty 212
#625.11.2015, 20:22

w niektorych fabrykach bez Polakow produkcja spadlaby o polowe

observMB
104 2
observMB 104 2
#725.11.2015, 21:10

(...) ,,To imigracja, którą kraj potrzebujący rąk do pracy, powinien traktować jak los wygrany na loterii.'' (...) - bo angole to wyrafinowani zlodzieje - okradli caly swiat i jeszcze maja pretensje do wspolczesnych niewolnikow, ze zbyt wolno i malo pracuja - a tu jakas ,,Europa'' chce im cos dyktowac - to nie do pomyslenia w lbach politykow angielskich. A reszte to Stirlitz powyzej trafnie rozpoczal temat.

Judasz
6 175
Judasz 6 175
#825.11.2015, 22:25

Cameron chciał wszystkim benefity poobcinać bo coś mu sie kasa nie zgadzała, a Polacy są największą grupą imigrantów którą można sobie gebe wycierć, nie będąc narażonym na oskarżenia o rasizm i dlatego wybrał nas jako powód do zmniejszania zasiłków. Ale dlaczego teraz się wycofuje z tego pomysłu ?

Profil nieaktywny
beato
#925.11.2015, 22:40

bogaci dzięki nam stają się bogatsi, ale doły społeczne widzą w nas konkurencję, a ponieważ wybory są od czasu do czasu, to chcąc zebrac głosy trzeba przypodobac się nizinom społecznym

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1026.11.2015, 07:36

#8
Cameron, Merkel, Rutte, itp - zrobili sobie z Polaków kozłów ofiarnych. Fakt - Polaków wszędzie jest najwięcej ale też pobierają najmniej zasiłków i benefitów. Niestety, poprawność polityczna zabrania im opierda...nia innych nacji, więc zwalają winę na "białych" Polaków, choć i to dziwne, bo dla brytyjczyków nie jesteśmy "biali" jakby się nam to wydawało - oni są ponoć "bielsi".

awojtas39
403
awojtas39 403
#1110.01.2016, 12:42

Imigranci zarobkowi powinni zmienić kierunek np. kraje
skandynawskie : Norwegia ,Szwecja ,Dania lub Szwajcaria
.

observMB
104 2
observMB 104 2
#1212.01.2016, 12:09

Tak, Szanowni Dyskutanci, jestesmy tu i bedziemy - jak publicznie twierdzi ksiaze Zylinski - obywatelami drugiej kategorii i dlatego powinnismy sie wspierac wzajemnie (np. informacyjnie), aby walczyc z ignorantami ,,bielszymi'' od nas na tej ,,europejskiej'' wyspie. - Mam wlasnie wlasny swiezy przypadek, gdy angole ignoruja moje wszystkie certyfikaty polskie i angielskie, bo... walcza o swoje dupy. Na szczescie mam duze poczucie humoru i obsmiewam lajdakow, gdy tylko moge. Humor to tez ,,bron''! :)

observMB
104 2
observMB 104 2
#1312.01.2016, 12:16

Tuskowaty, ...w niektorych fabrykach sa 90-procentowe getta polskie, wiec chyba produkcja wogole by ustala i... trzebaby ja przeniesc do... Chin :), co wlasciwie po czesci juz sie tez stalo, gdyz obserwuje tysiace kontenerow kolejowych z chinskimi napisami - obserwacje z okolic stacji York.