Nie wszystkim Polakom, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii po lepsze życie, udało się spełnić swoje marzenia. Wielu z nich mieszka na ulicach.
Imigranci z państw postkomunistycznych są w Londynie drugą największą grupą bezdomnych po Brytyjczykach; łącznie stanowią ok. 31% bezdomnych w stolicy.
Raport “Street to Home 2013/14”, przeprowadzany corocznie przez fundację St Mungo’s Broadway, pokazuje, że 6,508 ludzi spało na ulicach Londynu pomiędzy 1 kwietnia 2013 a 31 marca 2014 roku.
To wzrost o 1% w porównaniu w poprzednim raportem.
Dane z raportu nie odzwierciedlają sytuacji w pełni, ponieważ nie uwzględniają osób koczujących w pustostanach ani tych, którzy z braku własnego kąta zmuszeni są pomieszkiwać u różnych znajomych. 12% to osoby w wieku 18-25 lat, 10% to ludzie po 55. roku życia. Kobiety stanowią 13% wszystkich londyńskich bezdomnych.
U wielu ludzi bez dachu nad głową odnotowano uzależnienie od alkoholu, narkotyków lub choroby psychiczne. Wśród tych osób jest wielu Polaków. Dotyczy to nie tylko Londynu.
W okresie zimowym coraz trudniej jest przetrwać na ulicy. Jest wiele organizacji, które pomagają. Noclegownie przyjmują osoby bez dachu nad głową zarówno na jedną noc, jak i na dłuższe pobyty.
Banki żywności pomagają często niedożywionym i odwodnionym bezdomnym, przekazując żywność.
Często również parafie organizują pomoc.
Większość tych organizacji pracuje na zasadzie wolontariatu, dlatego też ich zasoby są często zależne od ludzi dobrej woli.
Aby pomóc, nie trzeba wcale zapisywać się do organizacji czy też deklarować swoją obecność w ośrodkach pomocy. Nie trzeba też przekazywać dużych kwot.
Często w dużych marketach zbierane są produkty spożywcze. Wystarczy, że dokupimy coś spoza własnej listy zakupów i podarujemy potrzebującym.
Można też przekazać odzież, której nie nosimy, a która nadal jest w dobrym stanie. Wiele organizacji przyjmuje dary dla bezdomnych. Mogą to być nie tylko ubrania, ale stare telefony komórkowe, gry i zabawki czy środki higieny osobistej.
Komentarze 15
Niedaleko mnie jest punkt skupu odzieży używanej tzw. Cash for Clothes - płacą bodajże 50p za kilo. Bardzo często obok niego przejeżdżam lub przechodzę. Ok - to akurat nie jest dziwne bo to skup - ale dziwne jest to kto tam podjeżdża z ciuchami! - obok zwykłych samochodów z "klientami" często (i to bardzo często!) podjeżdżają duże wany z woreczkami na cele charytatywne. Wany wypchane na maksa - w dodatku z workami przeróżnych "organizacji charytatywnych". Zaje...ście pomagają tym biednym!
Takie organizacje nie kłamią pomagają tylko najpierw sprzedaja a puznien 30% zyskow idzie na pomoc potrzebujacym. 70%na utrzymanie dzialalności. Pomyśl ilu ludzi musiałoby pracować przy segregacji i rozdawaniu tych ciuchow a tak jest pieniądz i pomaga sie bez wychodzenia z biora :). Podkreslam że nie wszystkie organizacje tak działają ale wszystko to jest biznes oni tez maja ksiegowych pracownikow fizycznych itd. i kazdy chce wypłate.
rafalgb
#2
Ok - ale samochody tych "organizacji" nie są przypadkiem oklejone lub w inny sposób oznakowane? Właśnie są - a pod skupy podjeżdżają nieoznakowane. Zresztą już nie raz widziałem jak po "odbiór" takich worków z podjazdów podjeżdża zwykły samochód osobowy i "pcha wory gdzie wlezie" i znika. A czy żywność ze sklepów - którą ludzie pozostawiają w specjalnych koszykach ZA DARMO też sprzedają takie organizacje (ją też trzeba segregować!) - i co potem kupują inną? Tak samo z ubraniami - najpierw sprzedają za 50p dobre ciuchy a potem kupują nowe?
"Ilu ludzi musiałoby pracować przy segregacji..." - człowieku to jest wolontariat!!!!
Normalna (uczciwa) organizacja działa na zasadzie wolontariatu - i nikt nie chce wypłaty !!!! - co ty piszesz w ogóle??? Kasę to właśnie chcą ci "mniej" uczciwsi - a to już zupełnie inna sprawa.
rafalgb
#2
"...a tak jest pieniądz i pomaga sie bez wychodzenia z biora".
Pierwsze słyszę - zwłaszcza "daje" się kasę rodzinom patologicznym a takich jest najwięcej (głównie z problemem alkoholowym) - tak???
Żeby od razu polecieli po fajki i wódę do sklepu! - takim oferuje się właśnie pomoc materialną - żywność, ubrania itd.
Jeszcze zapomniałem dopisać do #4 - oczywiście wszyscy (zwłaszcza bezdomni) mają konta bankowe - bo przecież wysyłają kasę bez wychodzenia z biura!