Na lotnisku Kraków-Balice odbyła się scena rodem z komedii Barei „Miś”. Obywatel Wielkiej Brytanii, który przyleciał do Krakowa i był kontrolowany przez funkcjonariuszy straży granicznej na lotnisku, został poinfromowany, że nie może wjechać na terytorium Polski z powodu uszkodzonego paszportu. W dokumencie Brytyjczyka brakowało fragmentów stron wizowych.
Krakowscy funkcjonariusze przesłuchali 25-latka z UK w charakterze świadka. Brytyjczyk przyznał, że wiedział o uszkodzeniach w swoim paszporcie, ale nie przypuszczał, że może to stanowić jakikolwiek problem przy przekraczaniu granicy. Dokument został zatrzymany jako dowód i wraz z materiałami sprawy zostanie przekazany do właściwej prokuratury.
W związku z tym, że Brytyjczyk nie spełniał warunków wjazdu na podstawie przepisów ustawy z dnia 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach, zaszły przesłanki uzasadniające wydanie mu decyzji o odmowie wjazdu
– podaje straż graniczna z Balic.
Brytyjczyk wrócił do Liverpoolu dzień po przylocie do Polski. Czas do odlotu spędził w pomieszczeniach służbowych SG w Krakowie-Balicach.
Komentarze 12
A jak z wyższym wykształceniem to po 90.
"Kop na morxe"
"Klasyk"
;)
Ach ta "Ojczyzna"...
;)
31 grudnia 2019, odprawa pasażerów polskiego autokaru, przed wjazdem do Eurotunelu, po francuskiej stronie.
Do "okienka" niepewnie podchodzi przerażony Polak w wieku około trzydziestki, z zupełnie nieczytelnymi strzępami paszportu w dłoni - ponoć "się wyprał", chociaż tak naprawdę wygląda jak po wielotygodniowych, wyrafinowanych torturach (paszport, nie: Polak). Strona z danymi i fotografią - nieczytelna. Drugiego dokumentu brak.
Zbiegają się funkcjonariusze z trzech okienek, przybiega jeszcze ze dwóch, ogladają dokument ze wszystkich stron, podają z rąk do rąk, ubaw mają taki, że łzy jak grochy splywają im po czerwonych od śmiechu policzkach.
Rozbawieni oddają paszport chłopaczynie, i bez problemu wpuszczają do UK.
To fajnie, ze cię wpuścili.