Do góry

Człowiek, który rysował koty. Niezwykła historia Louisa Waina

Antropomorficzne wizerunki kotów stworzonych przez Louisa Waina były pod koniec XIX wieku absolutną nowością i hitem. Mimo to wrażliwy i nieporadny społecznie artysta ledwo wiązał koniec z końcem. Większość życia spędził w szpitalach psychiatrycznych.

Chciał zostać muzykiem, ale…

Louis był jedynym chłopcem spośród szóstki rodzeństwa, synem sprzedawcy tekstyliów i projektantki wzorów materiałów i dywanów. Chciał zostać muzykiem, ale w wieku 17 lat zmienił zdanie. Uznał, że w sztuce pójdzie mu łatwiej. Przez trzy lata studiował w małej londyńskiej szkole artystycznej, w której później przez chwilę wykładał. Pierwszy rysunek gili sprzedał w wieku 21 lat. Szybko stał się rysownikiem, specjalizującym się w ptakach i zwierzętach. Publikował w gazetach i magazynach, nie narzekał na brak pracy. Kotów jeszcze wtedy nie rysował.

Miał 23 lata, kiedy ożenił się z Emily Richardson. Ich ślub wywołał spory skandal. Nie dość, że kobieta pracowała jako guwernantka jego sióstr, to na dodatek była 10 lat od niego starsza (wówczas nie do pomyślenia). Para przygarnęła kociaka – przybłędę i dała mu na imię Peter. Czarno-biały kot okazał się kluczową postacią dla kariery Waina.

By rozweselić żonę

Trzy lata po ślubie u Emily zdiagnozowano śmiertelny nowotwór piersi. Choroba przykuła ją do łóżka. Peter wiernie jej towarzyszył. „Pamiętam, jak wzdychała z ulgą, kiedy jego ciepłe ciało uśmierzało jej ból i pomagało zapaść w spokojny sen” – pisał potem Wain.

Artysta zaczął rysować ich kota, by rozweselić żonę. Nie brał na poważnie sugestii, by pokazać te rysunki redaktorom, u których wówczas publikował. Relacjonował wówczas pokazy rolnicze, miał nadzieję zarabiać, tworząc portrety psów.

Dopiero w 1886 roku odkrył jego prace sir William Ingram, redaktor Illustrated London News i od razu docenił ich oryginalność. Zamówił rysunek na rozkładówkę świątecznego wydania pisma. Rysunek „A Kitten’s Christmas Party” powstawał kilkanaście dni, przedstawiał około 150 kotów, które, choć jeszcze chodziły po kociemu na czterech łapach i jeszcze nie miały ubrań, już zajmowały się ludzkimi rzeczami, jak gra w piłkę, przemowy czy wysyłanie świątecznych zaproszeń. To był strzał w dziesiątkę. Wain stał się sławny niemal z dnia na dzień. Emily zmarła kilka dni później.

1,5 tys. kotów rocznie

Wkrótce nie było przedszkola czy żłobka, które nie miałoby na ścianach rysunków Waina. Koty, których rysował nawet 1,5 tys. rocznie, były reprodukowane w milionach sztuk w albumach, pismach i pocztówkach w Wielkiej Brytanii i Ameryce. Jak podaje dziennik The Guardian, tylko na Boże Narodzenie 1903 roku ukazało się trzynaście książek z jego rysunkami. W sumie zilustrował ich ponad sto.

A jego koty zaczęły chodzić na dwóch łapach, uśmiechały się szeroko, nosiły wytworne ubrania. Grały w karty, chadzały do opery, wędkowały, podawały herbatę. Czasem rysunki były parodią ludzkich zachowań. Wain chętnie zabierał szkicownik do restauracji i podpatrywał ludzi.

Sam został adwokatem kotów, przewodniczył nawet Narodowemu Klubowi Kota (National Cat Club). Niektóre z jego pomysłów były dość kontrowersyjne. Twierdził np., że koty przewodzą elektryczność, są magiczne i nienawidzą skórki pomarańczowej.

Peter, który często pojawiał się w jego rysunkach, zakończył życie w wieku 15 lat w 1898 roku.

Louis Wain na każdej ścianie

Mimo sukcesu Wain całe życie borykał się z problemami finansowymi. Po śmierci ojca, miał na utrzymaniu matkę i siostry (żadna z nich nie wyszła za mąż). Zupełnie sobie nie radził w interesach, nie umiał się targować ani zadbać o prawa autorskie, łatwo było go wykorzystać. Poza tym pogarszał się jego stan psychiczny.

W 1924 roku siostry nie były już w stanie dłużej radzić sobie z jego nieprzewidywalnym, często agresywnym zachowaniem. Został zdiagnozowany jako osoba chora psychicznie i trafił na oddział dla nędzarzy w Szpitalu Psychiatrycznym Springfield. Po trzech latach znalazł go tam pewien dziennikarz i nagłośnił, w jakich skrajnych warunkach żyje uwielbiany rysownik. W kampanię, która miała mu pomóc, włączył się nawet ówczesny premier Wielkiej Brytanii. „Louis Wain był na każdej ścianie jakieś piętnaście, dwadzieścia lat temu. Prawdopodobnie żaden inny artysta nie sprawił tak wielkiej przyjemności tylu młodym ludziom” - pisał Ramsay MacDonald w 1925 roku. „Brytyjskie koty, które nie wyglądają i nie żyją, jak te Louisa Waina, wstydzą się za siebie” – mówił z kolei pisarz science-fiction H.G. Wells.

Apele przyniosły skutek i Wain został przewieziony do Bethlem – najstarszego szpitala psychiatrycznego w Wielkiej Brytanii, a po kilku latach do Szpitala Napsbury, który był otoczony otwartą, zieloną przestrzenią. Właśnie tam Louis Wain zmarł w 1939 roku.

Koty odpoczywają na terenie szpitala w Napsbury. Rys. Louis Wain

Jako pacjent nie przestawał tworzyć. Jego rysunki stały się hiperrealistyczne, wielobarwne, żywe w kolory. Część słynnych kocich scenek namalował na lustrach.

Powrót Louisa Waina

Mówi się, że to on sprawił, że ludzie pokochali koty. Niektórzy twierdzą nawet, że przed Wainem koty traktowano w Anglii raczej z pogardą. A jednak na lata popadł w zapomnienie. Jego nazwisko wraca za sprawą filmu pt. „The Electrical Life of Louis Wain”, w którym w rolę rysownika wcielił się Benedict Cumberbatch. Z tej okazji londyńskie Bentham Museum of Mind zdecydowało się pokazać kilkanaście rysunków artysty, który – jak czytamy w opisie ekspozycji – „był niegdyś narodowym skarbem”. Wystawę można oglądać także wirtualnie na stronie muzeum.

Komentarze 3

Sokole
10 206
Sokole 10 206
#113.10.2022, 23:05

dobre leki wtedy dawali

kolory wesole, obrazek pogodny

Profil nieaktywny
Delirium
#214.10.2022, 01:27

Déjà vu:

http://www.emito.net/artykuly/czlowiek_ktory_rysowal_koty_niezwykla_hist...

ale mniejsza o to. Film całkiem wporzo.

https://www.filmweb.pl/film/Szalony+%C5%9Bwiat+Louisa+Waina-2021-840660

https://www.imdb.com/title/tt10687506/

Nie lubię Cumberbatcha, za ten jego angielski pysk, :p i mocno irytuje mnie fakt, że posiadacz tak angielskiej mordy nie tylko ma solidne przygotowanie do wykonywanego zawodu, ale też jest przy tym cholernie utalentowany. :p

perpetuummobil
229
#314.10.2022, 08:46

Film fajny, spokojnie mozna go zobaczyc i drugi i kolejny raz. Fajna obsada i cala realizacja filmu.