Premier Theresa May w czwartek zaproponowała w Brukseli 5-letni okres jako wystarczający dla uzyskania czegoś, co nazwała „settled status” (status osiedlenia), dzięki któremu obywatele państw Unii Europejskiej mają zachować dotychczasowe prawa, w tym socjalne.
Amerykański magazyn polityczny POLITICO zauważa, że wielu przybyszów z Unii, w tym prawie milion mieszkających w UK Polaków, obawia się, że nie zdoła wykazać wystarczająco długiego pobytu na Wyspach, bo nikt dotąd nie kazał im przechowywać dowodów na to.
Brytyjska premier od miesięcy twierdziła, że jej rząd chce zagwarantować status obywateli UE żyjących w Wielkiej Brytanii po Brexicie, w zamian za wzajemne zapewnienia poczynione z drugiej strony kanału La Manche. Jednak po tym, jak zarysowała liderom UE na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli swoją „uczciwą i poważną” ofertę, odkryła, że serdeczne wyrazy dobrej woli nie wystarczą. Diabeł tkwi w szczegółach
–piszą na łamach POLITICO autorki tekstu Claudia Ciobanu i Alexandra Hurrell.
Poniżej oczekiwań
May zaoferowała obywatelom UE żyjącym w Zjednoczonym Królestwie przez minimum 5 lat status „osoby osiedlonej”. Ale zanim jej rząd zdążył podać szczegóły propozycji (ma to nastąpić 26 czerwca), przywódcy unijni dali do zrozumienia, że propozycja jest dalece niewystarczająca. „Poniżej naszych oczekiwań” - tak ocenił ją przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Jaka premier, taka oferta - felieton Doroty Peszkowskiej.
Organizacja The 3 Million uznała ofertę May za „policzek”. Jej współzałożycielka Maike Bohn ostrzegła, że „status osiedlenia” skaże obywateli UE na łaskę „bizantyjskiego” prawa imigracyjnego, które poza tym może zmienić się z dnia na dzień. Ofertę May nazwała jako „ani uczcziwą, ani poważną, ani hojną”.
Jak bardzo trzeba być bezdusznym, żeby prezentować propozycję nie deportowania członków rodzin jako „hojną” dla obywateli Unii
– brzmiał wpis na twitterze zamieszczony przez The 3 Million.
Polacy czują się zdradzeni
POLITICO zauważa też, że inne, niesprecyzowane przez May kwestie, dotyczą granicznej daty, od której będzie liczony czas nabyciu statusu oraz sposobu egzekwowania należnych uprawnień. To wszystko trzeba będzie wypracować w trakcie negocjacji.
W artykule POLITICO przytacza też głosy wielu Polaków, którzy różnie oceniają propozycje May. Wielu obawia się, że nie będzie w stanie udowodnić stałego pobytu na Wyspach przez pięć lat, bo nie zbierało żadnych dokumentów, które do tej pory nie były wymagane. Niektórzy z nich mówią wprost, że czują się zdradzeni sposobem, w jaki teraz traktuje ich Wielka Brytania.
Cały tekst można przeczytać na stronie POLITICO.
Komentarze 49
Polacy zdradzeni przez Londyn... Mowi Wam to cos? Ku@wa czemu brytole ciagle nas w doope kopia a my i tak leziemy tu jak misie do miodu? Zeby nie bylo zbednych komentarzy, pisze rowniez o sobie :)
Bo swoi kopia mocniej i bardziej boli jak to robią?;)
Prosilabym o nie wypowiadanie sie w moim imieniu...ja sie nie czuje zdradzona. Ani nawet zdziwiona.
#1 - jak napisala kijevna. Jak obcy kopnie, jeszcze jak mu sie wlezie z buciorami na chate, to jakby mniej boli. Jak "swoi" w "swoim " domu naparzaja cie prawie od urodzenia to gorzej.
Osobiscie wole "zaciskanie pasa" po tutejszemu niz po polsku. W polskim pasku juz mi sie nawet miejsce na nowe dziurki skonczylo.
Kto dokladnie czuje sie zdradzony i w ktorym punkcie?
Czy rzad brytyjski mial wobec mnie jakies zobowiazania, zebym mial mowic teraz, ze czuje sie zdradzony?
NIkt nie powiedzial blablabla
Mnie tez nikt nie powiedzial a jestem w stanie wykazac dokumenty do 15lat wstecz :-)
Takie pokolenie dzisiaj, jak ktos nie powie to nic nie umieja bo sami zadbac o siebie nie potrafia, z niedowierzaniem czytam czasem nawet pytania o najprostsze rzeczy, to mnie zastanawiało czasem jak ci ludzie by sobie poradzili kiedy nie bylo tylu rodakow chetnych do pomocy, tych forow i fb.
Tez nie czuje sie zdradzony ani nic, dobrze jest.