66 procent pracujących utknęło w niskopłatnych pracach, a realna płaca jest nadal znacznie niższa od rekordowego poziomu
– mówi o obecnej sytuacji na rynku pracy Debbie Abrahams z laburzystowskiego gabinetu cieni. Skomentowała w ten sposób najnowsze badania, z których wynika, że pensja przeciętnego robotnika nadal nie przekroczyła poziomu z 2004 roku.
Zarobki w 2016 roku wynosiły około £539 tygodniowo (co daje 28 tysięcy funtów rocznie), to mniej niż £555 z 2004 roku – pokazują dane zebrane przez brytyjski urząd statystyczny ONS. Dane pokazują medianę zarobków osób zatrudnionych na pełny etat. Mediana oznacza, że dokładnie połowa pracowników zarabiała lepiej, a połowa pracowników gorzej. Jest to bardziej wiarygodny wskaźnik niż wyliczanie średniej, gdzie pensje bankierów z City i inne milionowe uposażenia mogą znacznie zaciemnić obraz.
Co ważne, dane nie biorą pod uwagę inflacji. £555 z 2004 roku według siły nabywczej to równowartość £793 w 2016 roku.
Według badania, do najniższego poziomu w historii obniżyła się za to luka pomiędzy zarobkami kobiet i mężczyzn. W dalszym ciągu wynosi ona jednak niemalże 10 procent.
Niestety, najbliższa przyszłość nie wygląda kolorowo i nic nie wskazuje na to, żeby pensje przeciętnego pracownika znacznie się polepszyły.
W 2016 roku płace rosły najszybciej od pięciu lat. Ale już widzimy, że Brexit oznacza wyższą inflację i niższe zarobki. Szkoda, bo od pewnego czasu te współczynniki się poprawiały, a teraz na powrót do stanu z 2008 roku trzeba będzie czekać kolejne 10 lat
– mówi Laura Gardiner z Resolution Foundation, organizacji monitorującej rynek pracy dla najuboższych.
Komentarze 29
tak jak juz pisalem wielokrotnie... dobrze juz bylo
@1 Dla niskowykwalifikowanych - owszem, dobrze juz bylo. Co nie znaczy, ze i tak jest lepiej niz w Polsce (koszty zycia tam obecnie rosna niewspolmiernie do zarobkow - chocby teraz ubezpieczenia pojazdow - ma to swoje plusy tez).
Dla wykwalifikowanych czy specjalistow jednak nie ma wielkiej zmiany. Ani problemow zazwyczaj. Po prostu jest spory rozstrzal zarobkowy pomiedzy specjalistami, a tymi, ktorzy "podejma sie kazdej pracy". Kiedys zwykly budowlaniec mogl konkurowac zarobkami ze specjalista z branzy IT. W sumie za taki stan rzeczy troszku winne sa tez agencje pracy, wpychajace ludzi wszedzie po najnizszych stawkach.
dzis wciaz budowlaniec z doswiadczeniem, pozycja na rynku i z solidnym fachem w reku bez problemu moze konkurowac placowo z fachowcem z IT, szczegolnie jak robi na wlasny rachunek.
Polski nie ma co porownywac, lepiej maja tylko ci ktorzy robia za najnizsza i generalnie doly spoleczne. placa za to ludzie ktorzy nie lenili sie w szkolach i maja solidne kwalifikacje. Pensje dla fachowcow w PL zawsze byly smiesznie niskie w porownaniu do zachodu i te nozyce sie tylko rozwieraja.
jakie plusy maja rosnace ceny ubezpieczen samochodowych?
nawet dobrze zarabiajacy w UK odczuja po kieszeni slabnacego funta i inne konsekwencje brexitu. to tylko kwestia czasu
Ok, zanim urodzi się bezpodstawna kłótnia, chciałbym wtrącić, iż znów zostaliśmy zmanipulowani statystyką.
W tym przypadku, magia działa bo nie jest nam powiedziane wszystko na temat zebranych danych. To co różni 2004 od 2016 to przede wszystkim:
- liczba robotników pracujących na czarno
- ilość nadgodzin (lub czas pracy robotnika)
- liczba osób zatrudnionych w branży
- liczba zleceń dla branży
A teraz o co chodzi..
W 2004 był "boom" budowlany, robotnicy pracowali po 80h tygodniowo, robili szybko i często nie dokładnie obniżając jakość. Brakowało rąk do pracy, więc brano pracowników ze wschodu Europy, którzy godzili się robić na czarno (bo bez znajomości języka), a za ich pracę ktoś musiał się podpisać, czyli oficjalnie przed skarbówką wziąć kasę. No i już wiemy skąd się wzięły wyższe zarobki 12 lat temu.
Teraz ludziom się nie chce robić więcej jak 38h na tydzień, pracownik z Europy język już zna i chce mieć wszystko w papierach uregulowane, bo przecież nie przyjechał tu na chwilę..
Pamiętam, jak osobiście w 2006 za tydzień pracy za najniższą dostawałem 180f i brałem wszystkie nadgodziny jakie tylko mogłem brać. Dzisiaj za najniższą nie robię, ale słyszałem że i tak wychodzi ładnie ponad 300f, a pomimo tego że mam opcję brania nadgodzin to i tak wolę wrócić do domu i cieszyć się życiem na własny sposób.
Czy tak nie jest ?