Do góry

Sekretarka, która została „Królową Przestworzy”. Historia Amy Johnson

„Powiedzcie Anglii, mojemu ojcu i reszcie świata, że jestem cała, zdrowa i bardzo szczęśliwa” – powiedziała dziennikarzom chwilę po wylądowaniu. Dziennik The Guardian relacjonował, że gdy tylko wyskoczyła z samolotu, pozbyła się kamizelki ratunkowej i gogli, wyjęła grzebień i zaczęła ogarniać potargane włosy.

Witały ją tłumy, z gubernatorem generalnym Australii na czele. Ktoś zarządził, by wykrzyknąć trzykrotne „hura” na jej cześć. Uśmiechnęła się w odpowiedzi, lekko skłoniła i dała chwilę fotoreporterom. Właśnie z nikomu nieznanej stenotypistki Amy Johnson stawała się międzynarodową gwiazdą, angielską „Królową Przestworzy”.

Amy Johnson. Fot. sciencemuseum.org.uk

Amy pochodziła z portowego, przemysłowego Kingston upon Hull (jedynego miasta w Wielkiej Brytanii, gdzie stawiano kremowe a nie czerwone budki telefoniczne). Jej ojciec był współwłaścicielem fabryki przetwórstwa ryb. Skończyła ekonomię na uniwersytecie w Sheffield i przeniosła do Londynu, gdzie została sekretarką w kancelarii prawnej.

Latanie miało być tylko hobby. W 1928 roku zapisała się do londyńskiego aeroklubu. Po pierwszych lekcjach usłyszała, że nigdy samodzielnie nie poleci. Ale zupełnie jej to nie zraziło i wkrótce zrobiła licencję pilota. Dodatkowo zadbała o to, by dostać – jako pierwsza Brytyjka – kwalifikacje mechanika samolotowego. Obawiała się bowiem, że nie zdoła się utrzymać z latania.

Samolot za 600 funtów

Używany, dwuletni samolot De Havilland Gipsy Moth kupił jej ojciec do spółki z londyńskim filantropem lordem Wakefieldem za 600 funtów (można go zobaczyć w londyńskim Muzeum Nauki). Nazwała go „Jason”. Nie działały w nim światła, radio ani wskaźnik paliwa. Mimo to, Amy zamierzała pobić w nim rekord Berta Hinklera, który przeleciał z Anglii do Australii w 15 i pół dnia. Sama miała wtedy na koncie niecałe sto wylatanych godzin a najdłuższy lot, jaki odbyła to dwie godziny z Londynu do rodzinnego Hull.

Wystartowała 5 maja 1930 roku z angielskiego Croydon. Miała do pokonania 18 tys. km w linii prostej. Zaplanowała około ośmiogodzinne odcinki między przystankami na tankowanie. Leciała w otwartym kokpicie. Do Indii dotarła w rekordowym czasie (2 dni szybciej niż jej poprzednik) i tam zatrzymała ją burza piaskowa, która wymusiła lądowanie i postój. Wywołała zaskoczenie w garnizonie, kiedy wylądowała na jego placu apelowym.

Potem, w Birmie zaskoczył ją monsun. Lądowanie w Rangunie uszkodziło nieco samolot, co wymusiło przerwę na naprawę. Do celu, czyli australijskiego Port Darwin przyleciała więc 4 dni później niż planowała. Nie pobiła rekordu prędkości, ale była pierwszą kobietą, która pokonała tę trasę. „Kiedy zobaczyłam wyspę Melville aż wstałam z radości. Wyrzuciłam poduszkę powietrzną, którą miałam na wypadek rozbicia się w morzu. Wzięłam też nóż do obrony przed rekinami. Śmiałam się i płakałam na zmianę” – opowiadała Amy.

Niesamowita panna Johnson

Media zaczęły się nią interesować już w trakcie lotu. Pisano o „brytyjskiej dziewczynie-Lindbergu” (w nawiązaniu do amerykańskiego pioniera lotnictwa), „samotnej lotniczce” i “niesamowitej pannie Johnson”. W Australii czekała na nią depesza z gratulacjami od króla, a rząd oddelegował urzędników, którzy pomogli pilotce w odpisaniu na ponad 500 innych not gratulacyjnych.

Po powrocie witały ją tłumy rodaków. W Londynie zorganizowano na jej cześć paradę uliczną. Szybko została celebrytką, brylującą w ekskluzywnym środowisku londyńskiego Mayfair, otaczającą się hollywoodzkimi gwiazdami, zapraszaną na kolację do prezydenta Roosevelta. Zyskała status ikony mody, znanej z zamiłowania do ubrań Chanel, diamentów od Cartiera i malowania kolejnych samolotów w ulubione kolory.

Poślubiła szkockiego pilota i playboya Jima Mollisona, który oświadczył się jej po ośmiu godzinach znajomości. Razem jako „The Flying Sweethearts” bili kolejne rekordy. Rozstali się po sześciu burzliwych latach w 1938 roku. Amy pocieszyła się szybownictwem, rajdami samochodowymi i romansem z francuskim milionerem.

Kiedy już raz załapała bakcyla latania, nie odpuściła. Co chwilę pisano o jej kolejnych sukcesach. 1931 – lot z Londynu do Moskwy w rekordowe 21 godzin, 1931 – z Moskwy do Tokio w 10 dni, 1932 – rekord świata w szybkości lotu z Kentu do Cape Town: 4 dni, 6 godzin i 54 minuty, 1936 – poprawienie własnego rekordu na tej samej trasie.

Samolot spadł do Tamizy

Kiedy zaginęła miała 38 lat. Do dziś nie wyjaśniono, co się stało. Nigdy nie znaleziono jej ciała. Wiadomo, że 5 stycznia 1941 wyruszyła w rutynowy lot. W czasie wojny zaciągnęła się do jednostki Air Transport Auxiliary, brytyjskiej służby pomocniczej, która zajmowała m.in. dostarczaniem samolotów z fabryk na front. Jak pisał The New York Times, spokojnie poradziłaby sobie na polu walki, ale ta droga była wówczas dla kobiet zamknięta.

Tego dnia celem Amy była baza RAF w Kidlington niedaleko Oksfordu. Lot miał trwać zaledwie 90 minut. Nie wiadomo, dlaczego zboczyła z kursu i leciała przez cztery i pół godziny. Wiadomo, że jej samolot spadł do Tamizy w pobliżu miejscowości Herne Bay.

Reszta to teorie. Według najpopularniejszej Johnson nie mogła wylądować na wskazanym lotnisku z powodu złej pogody, leciała więc dalej licząc na to, że znajdzie okienko pogodowe, które pozwoli jej zrobić to bezpiecznie. Niestety zabrakło jej paliwa i musiała ryzykować.

Pozostałe są zdecydowanie bardziej ekscytujące. Mówią np. o ucieczce z kochankiem albo tajnej misji. Pod koniec lat 90. była też mowa o tym, że doszło do bratobójczego ostrzału. Pewien emerytowany generał zdradził, że tej nocy dostał rozkaz zestrzelenia niezidentyfikowanego samolotu, który mógł być jej. Ale to nadal tylko teorie.

Komentarze 5

perpetuummobil
229
#115.09.2022, 09:15

Obleciec pol swiata i zaginac na wlasnym podworku. Toz to dobiero ironia losu.

Judasz
6 253
Judasz 6 253
#215.09.2022, 10:24

Artykuł ze stycznia tego roku?

Profil nieaktywny
Delirium
#315.09.2022, 11:44

Nie. To remake, przed drugim sezonem "Niewiarygodnych przygód Amy Johnson".

Judasz
6 253
Judasz 6 253
#415.09.2022, 12:40

No to jest nadzieja ze tym razem nie zabiją jej na śmierć.

Profil nieaktywny
Delirium
#515.09.2022, 15:47

Nie zabiją jej dopiero w trzecim sezonie.

"Do trzech razy sztuka", w końcu musi się nie udać.