O sztuce, wrażliwości, pięknie. O postrzeganiu wartości z punktu widzenia Polki, która podróżuje i obcuje ze sztuką. Oraz ludźmi, którzy ją tworzą na całym świecie. I o Polakach za granicą Emito.net rozmawiało wczoraj w Edynburgu z Beatą Kozidrak.
Zespół BAJM dał wczoraj wieczorem fantastyczny koncert w Edynburgu rozpoczynając brytyjską trasę koncertową. Dziś zespół zagra w Manchesterze, jutro w Birmingham a w niedzielę w Londynie.
Z Beatą Kozidrak zjedliśmy wczoraj lunch i postanowiliśmy porozmawiać o tym, co jest dla niej istotne, ponadczasowe.
Fot. Aleksandra Gostępska
JUDYTA WĄSIK: Jakie dziedziny sztuki, oprócz muzyki, inspirują Panią do tworzenia? Teatr, literatura, malarstwo, film?
BEATA KOZIDRAK: Zdecydowanie film i książki. Ostatnio zdarzyło się to po przeczytaniu książki "Blondynka" Joyce Carol Oatesa. I dziś jest to tytuł naszego najnowszego singla.
Po prostu musiałam napisać tekst. Byłam pod wielkim wrażeniem i tej książki i czasów, w których żyła Marilyn Monroe. I jej samej.
Zobacz także:
Fantastyczny początek trasy BAJM po UK
Chciałam to wyrazić poprzez moją muzykę. Mam nadzieję, że ludzie też to fajnie odebrali jako nietuzinkowy tekst. Bo dla mnie było to ważne, żeby o niej napisać, żeby przybliżyć ją jako kobietę.
Sięgam czasami właśnie po książki o ludziach "legendach" by ich lepiej poznać, żeby zrozumieć. To jest również wielka inspiracja.
Wielka Brytania to kolebka wielu muzycznych pomysłów, inspiracji, nowych trendów. Wielu z nas przed laty marzyło, by mieć styczność z najbardziej wyrafinowanymi, plastycznymi wykonawcami. Jakie były Pani muzyczne, "brytyjskie" marzenia sprzed lat?
Zobacz także:
Bajm zagra 4 koncerty w Wielkiej Brytanii
Zadedykowałam całą swoją piosenkę, "Noc po ciężkim dniu", mojemu ulubionemu wykonawcy brytyjskiemu, legendzie światowej muzyki: grupie The Beatles.
Ten słynny Liverpool... To było właśnie takie moje "brytyjskie" marzenie, moja tęsknota za piękną melodią, którą oni wprowadzili. Melodia, która dziś jest grana przez orkiestry symfoniczne, która jest inspiracją dla muzyków jazzowych. To jest niebywała historia.
Pisząc ten tekst, to była właśnie moja podróż do tamtych legendarnych czasów. Chciałam do tego wrócić. Tak mało jest naprawdę pięknych melodii w piosenkach a w muzyce The Beatles jest tego mnóstwo. Mnóstwo inspiracji.
Wyobraziłam sobie tamte czasy. Ten klub, w którym zaczynali. Te schody w dół... Wyobraziłam sobie, jakby to mogło być. To wszystko, ten utwór, jest właśnie o tym. To tęsknota za czymś, co już nie wróci, a co ukształtowało na dobre rynek muzyczny.
A jeśli chodzi o innych brytyjskich wykonawców? Jest ich przecież mnóstwo.
Przy Pink Floyd’ach i ich "Ciemnej Stronie Księżyca" zasypiałam, budziłam się. Mama wyłączała mi radio – po prostu bez przerwy!... Genialna płyta.
Miałam przyjaciółkę, która miała rodzinę właśnie w Wielkiej Brytanii, chyba w Londynie nawet. Wysyłała nam płyty. Więc u mnie było tak, że była muzyka i ja. Wyobrażałam sobie, jak ten artysta wygląda. To było cudowne, ten czar, który pojawiał się z muzyką i wyobraźnią. Dopiero później trafiały do mnie zdjęcia czy okładki płyt.
Pamiętam, jak byłam wręcz zaczarowana grupą Led Zeppelin i Robertem Plantem w latach 70-tych. Nie widząc go, wyobrażałam sobie, że to musi być boski facet. No, masakra! Nie dość, że się zakochałam w tej muzyce, to jeszcze on mnie po prostu absolutnie zauroczył!
Są ludzie, dla których inspiracją są na przykład kolory. Albo zapachy. Czy takie ulotne wrażenia są dla Pani, jako artystki, istotne?
Zdecydowanie zapachy. Jestem na tym punkcie bardzo wymagająca. Nawet kiedy chcę kupić jakiś zapach dla siebie, to naprawdę spędzam godziny w perfumeriach. Uwielbiam kupować perfumy w Stanach. Jest tam tych zapachów cały ogrom, więc wybieram, przebieram...
Fot. Aleksandra Gostępska
Choć tak naprawdę główną inspiracją jest dla mnie sama muzyka. Kiedy słyszę dźwięki, oczywiście, to zawsze żartuję, że "widzę" swój tekst.
Lubie przestrzeń. Natura mnie inspiruje. Miejsca, w których często bywam. Błękit oceanu i słonce ciepłych krajów, muzyka karaibska: uwolniona, dzika. Uwielbiam to. Ona daje mi poczucie spełnienia i szczęścia.
Z jednej strony to jest odpoczynek, ale gdzieś w głowie już się rodzi jakiś pomysł. Zwykle zabieram ze sobą notatnik i zapisuje pomysły. Staram się napełniać tą przestrzenią i kolorami. A także energią ludzi. Uwielbiam poznawać i obserwować ludzi.
Wielkiej Brytanii nie promuje się jako kraju wakacyjnego czy urlopowego. Natomiast kiedy się tu przyjeżdża, kraj zaskakuje estetyką, smakiem, wyrafinowaniem. Mówię o romantycznych krajobrazach gór tajemniczej Szkocji, krainy zamków i jezior. Czy Wielka Brytania może zaczarować pięknem? Jakie uroki tego kraju szczególnie utkwiły Pani do tej pory w pamięci?
Moglibyśmy o tym porozmawiać, gdybym zobaczyła to na własne oczy. Niestety tu w Szkocji jestem po raz pierwszy. Mówię to z żalem, bo praktycznie nie mam czasu, żeby zwiedzać. Bardzo chciałabym przyjechać tu turystycznie.
W Londynie bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie kultura tego miasta. Wielka Brytania jest przecież kolebką życia kulturalnego, jedną z kulturalnych stolic świata. Jest to miasto intelektualistów, artystów. Uwielbiam spotykać takich ludzi. Czuje się tu atmosferę podobną do tej nowojorskiej.
Jedna z moich fanek mieszka w Szkocji i zawsze wysyła mi cudowne kartki ze szkockimi krajobrazami. Ciągle powtarza: "Musisz tu Beata przyjechać, musisz to zobaczyć!" Dziś myślę, warto to zrobić.
Twórczość artystyczna jest trochę jak podroż. Jak zapis doświadczeń i spostrzeżeń, szukanie nowych perspektyw, odkrywanie "inności" w odległych zakątkach. Spotkała się Pani zapewne z różnorodnymi kulturami. Jakie wydarzenia, doświadczenia szczególnie "otworzyły Pani oczy" na dotąd nieznane przestrzenie życia?
Jamajka, Meksyk, Kuba - tam odkryłam taką zaskakującą przestrzeń życia, wewnętrzny spokój i radość z kontaktu z naturą i kulturą. Mieszkają tam niesamowici ludzie.
Ludzie, którym tak niewiele potrzeba, żeby czuć się szczęśliwymi. I to było moje odkrycie. To, że słonce wstaje tak wcześnie i zachodzi tak późno, że jest ciepło przez cały rok, że można się tak wewnętrznie uspokoić.
Fot. Aleksandra Gostępska
Ci ludzie budzą się z uśmiechem- i im to wystarcza. Uwielbiam patrzyć jak oni się śmieją. A sprawy ekonomiczne, to nie jest dla nich najważniejsze.
Pamiętam jak kiedyś, będąc na Jamajce, przyszliśmy do sklepu z instrumentami perkusyjnymi. Stoi tam taki Jamajczyk, wyluzowany, uśmiechnięty i pyta się, skąd jesteśmy, dlaczego tutaj?
Kiedy powiedziałam, że jestem muzykiem to go po prostu zaraziłam! Jego pierwsze pytanie to czy kocham Marley’a? Ja mówię: "No pewnie!"
Mnie się wydawało, że ta nasza rozmowa to była chwila. A myśmy tam mnóstwo czasu spędzili!
Ten Jamajczyk tak powoli cedził słowa. Jemu się nigdzie nie spieszyło. Naprawdę szczerze chciał wiedzieć jak najwięcej o mnie. Jaką muzykę robię, o czym śpiewam. On słuchał, miał na to czas. Spotkanie z taką osobą, tak bardzo inną, to było niesamowite doświadczenie!
Dla mnie właśnie to jest niezwykle, że można się tak oderwać od cywilizacji, żyć spokojniej, nie gonić tak. A my tutaj w Europie czasami szukamy tego szczęścia. I szukamy - tego swojego miejsca. Kiedyś zresztą napisałam o tym tekst: "Wciąż szukamy swoich miejsc daleko stąd". Tekst de facto również o emigracji.
Moje życie to jest jedna wielka podróż. Już od tylu lat: hotele, samochody, samoloty, miasta, ludzie, koncerty, i tak w kółko. A tam po prostu mogę się wyciszyć, popatrzyć na tych ludzi, wewnętrznie uspokoić. Pomyśleć o tym, co jest najważniejsze w życiu.
Oczywiście, wiecznie nie mogłabym tak żyć, bo jestem wariatka! U mnie musi się coś dziać, muszą być koncerty, muszą być ludzie obok mnie. Muszę się wygadać, wypisać, wyśpiewać, bo to jest absolutnie mój świat! Ale fajnie jest się czasami tak oderwać od tego.
A co my, Polacy, mieszkający w Wielkiej Brytanii i na świecie, możemy szczególnie wartościowego wnieść do tej międzynarodowej społeczności?
Myślę, że przede wszystkim naszą pomysłowość i chęć poznawania. Tak naprawdę możemy i spełniamy się w każdej dziedzinie. Bo jeśli już coś robimy, to robimy to porządnie. Z pasją i entuzjazmem. Zauważyłam, że jak już się Polacy bawią, to bawią się na całego. Jak już coś tworzą, to też z pasją i polotem.
Ale my również powinniśmy uczyć się od innych ludzi: ich kultury, spokoju, o którym mówiłam. A także braku zazdrości i zawiści. To nadal gdzieś przez nas przemawia. Z tym powinniśmy walczyć. Bylibyśmy wtedy dużo szczęśliwszym społeczeństwem.
Można się tego nauczyć? Jak patrzeć na świat, żeby nic ważnego nam nie uciekło?
Właśnie poznając innych ludzi, inne kultury, podróżując. Warto pojechać do takiej Jamajki albo nawet przyjechać tu, na Wyspy. Zobaczyć jak ludzie żyją, co jest dla nich najważniejsze, jak się relaksują. Jak potrafią o północy zacząć tańczyć, bawić się popijając wino prawdziwie czerpiąc z życia piękno.
Czy smaki mogą inspirować twórczość artystyczną? Oraz czy są takie, które szczególnie silnie na Panią działają, pobudzają wyobraźnie i temperament? Oprócz dzisiejszego lunchu!
...bardzo ostrego! No, nie przepadam za ostrym. Śpiewam ostro, ale nie przepadam za ostrą kuchnią.
Lubię potrawy, które zaskakują doborem smaków. Takie, po których nigdy nie spodziewałabym się, ze razem będą dawać taki efekt. To jest mistrzostwo Świata, takie finezyjne tworzenie potraw. Dla mnie to tez twórczość!
Lubię również sama przyrządzać potrawy w domu, dla swoich domowników. Lubię ten stan, kiedy jestem wyluzowana i mam dużo czasu, kiedy nigdzie się nie spieszy.
O czym jest piosenka "Smaki życia"?
Na naszej najnowszej płycie będzie można usłyszeć tę właśnie piosenkę. Jest to utwór o kobiecie po przejściach, która "smakuje świat od nowa". Stara się znaleźć swoje miejsce na ziemi od początku.
Fot. Aleksandra Gostępska
Pod koniec piosenki śpiewam: "Mapę zmian w sercu mam bez zmian". I tak właśnie ta kobieta odnajduje to miejsce dla siebie: poprzez smaki, podróże, poznawanie innych ludzi. Znajduje siłę, żeby zacząć odkrywać smaki życia.
W Polsce ma Pani swój piękny, ogromny ogród. Wielka Brytania to również kraj ogrodów. Czy takie miejsca sprzyjają twórczości artystycznej, czy jest to bardziej ucieczka od pracy?
Niestety nie mam zbyt wiele czasu na szukanie inspiracji w moim ogrodzie. A kiedy już w nim jestem, to częściej rozglądam się za tym, co w tym ogrodzie trzeba jeszcze zrobić, gdzie jakie kwiaty dosadzić itp.
Ale uwielbiam to uczucie, kiedy wracając z podroży, z trasy koncertowej, wstaje rano i widzę tę olbrzymią przestrzeń. 2 hektary przepięknego, starego ogrodu, który kwitnie od wiosny aż do później jesieni. A zimą wygląda jak magiczna Kraina Śniegu.
W domu mamy olbrzymie okna i widzimy wokół ten otaczający nas krajobraz. Wtedy właśnie odpoczywam.
Galeria zdjęć z koncertu Bajm w Edynburgu:
Komentarze 36
Juz nie moge sie doczekac koncertu Ireny Santor i Jerzego Polomskiego.
Koncert byl super. Publicznosc niesamowita! Beata to czula i dala swietny koncert z niekonczacymi sie Bisami :)
A zaskoczyl mnie tez wiek publicznosci. Wiekszosc to byli bardzo mlode osoby. Czyli muzyka niesmiertelna :)
Cropas...Ty to umiesz ,,jodlowac,,
Wspanialy koncert!
Wspanialy glos Beaty!