Nie ma sensu rozpisywać się nad potrzebą posiadania własnych czterech kółek. Motywów jest tyle ile kupujących. Poszukiwania i sam proces kupowania auta jest zbliżony, niezależnie od tego czy szukamy Zastavę, czy Audi. Dobrze jednak odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie po co nam tak naprawdę nowy nabytek i - mniej więcej - jak długo spodziewamy się go użytkować.
Taki "rachunek sumienia" determinuje podejście do polowania na samochód. Jeżeli potrzebujemy coś na chwilę, do kilku miesięcy, najrozsądniej byłoby rozejrzeć się za małym miejskim autkiem, z małym benzynowym silnikiem.
Przy ciągłych podwyżkach paliwa i zmianach w systemie podatku drogowego, takie małe toczydełko będzie nam na pewno dużo łatwiej sprzedać, nie wspominając o bardzo niskich kosztach eksploatacji. Chyba, że codziennie musimy przewieść 7 osób, psa z kotem i akwarium. Także reguła numer jeden: mierzmy siły na zamiary.
Jak już mniej więcej wiemy, jaki model Ferrari zamierzamy sobie sprawić, pozostaje kolejny drobny dylemat: nowy czy używany i gotówka kontra kredyt. I tutaj sprawa jest względnie prosta, bo przeważnie wiemy na co nas stać.
Nowe lub prawie nowe
Mimo wszystko odradzałbym auto zupełnie nowe. Jeżeli już naprawdę nie mamy, co robić z pieniędzmi, proponuję kupić model kilkumiesięczny, np. bardzo delikatnie używany samochód demonstracyjny i zaoszczędzone środki przelać na moje konto bądź ostatecznie dowolnie wybranej organizacji charytatywnej.
Jedynym odstępstwem od tej reguły - poza fetyszem ochronnej folii na fotelach - jest jakaś niewiarygodnie fantastyczna oferta kredytowa bądź bonusy w postaci np. darmowego ubezpieczenia (z czego swego czasu słynął Citroen). Pamiętajmy jednak, że jeżeli coś jest za piękne, by było prawdziwe, to przeważnie tak właśnie jest i będziemy się kopać w podstawę kręgosłupa, kiedy po podpisaniu umowy na nowe błyszczące cudo doczytamy drobny druk.
Stare, ale nie aż tak stare
Jeżeli natomiast szukamy najzwyklejszego toczydełka, a oszczędzone pieniądze przeznaczamy na wakacje na Kanarach, tym bardziej uważajmy, aby nie wejść na minę. Już od £1,000 – £1,500 możemy kupić coś, co dowiezie nas do pracy, do Lidla i na romantyczny weekendowy spacer poza miastem. Takie wymarzone autko to benzynowy silnik o pojemności do 1.6 litra (ekonomicznie), do 100 tysięcy mil i do 10 roku życia (starszemu autku już może się po prostu nie chcieć).
Kredyt
Jeżeli decydujemy się na opcje kredytu warto odwiedzić autoryzowany salon upatrzonej marki, własny bank bądź jeden z tzw. supermarketów samochodowych. Raczej należy się wystrzegać drobniutkich dilerów. Roczne oprocentowanie będzie tam prawie na pewno o dobre kilka punktów na północ od analogicznej oferty dużych graczy. Opcji kredytowych jest wiele, ale bardzo proszę zapoznać się z jak najszerszym wachlarzem przed dokonaniem wyboru. Różnice potrafią być ogromne.
Tutaj znowu warto cierpliwie doczytać warunki zanim złożymy kilka podpisów na przerywanych liniach. Starajmy się ignorować uroki kawy gratis, wyprasowanego pana z wybielonymi zębami, czy atrakcyjnej pani asystant fajnans menadżer w miniówie.
Niezależnie, na jaką opcję się zdecydujemy (najpopularniejsza to private hire z balonową spłatą na koniec umowy - ale proszę się tym absolutnie nie sugerować), kupując na kredyt wiążemy się z kredytodawcą w najlepszym wypadku na 3 lata.
Niezależnie od tego, jaki wyuczony tekst będą nam serwowali pan Wypielęgnowany z panią Fajne Nogi, na zmianie auta podczas trwania umowy kredytowej prawie zawsze stracimy. Plusem pożyczki bankowej jest to, że nie jesteśmy ograniczeni wyborem do jednego miejsca. De facto po dopełnieniu formalności, zaczynamy dysponować gotówką i otwierają się przed nami kolejne możliwości.
Aukcje
Osobiście odradzałbym zakupy na aukcji. W przeciwieństwie do domów aukcyjnych oferujących dzieła sztuki, aukcje samochodowe są pełne "dzieł sztuki", które doceni jedynie lokalne złomowisko. Oczywiście, tysiące ludzi kupuje tanio i dobrze, ale na podobnej zasadzie wielu saperów szczęśliwie rozbroiło setki bomb. W obu przypadkach oprócz umiejętności dostrzeżenia miny, trzeba mieć sporo szczęścia.
Jednym słowem, aukcja to loteria. Jeżeli czujesz, że masz fartowny dzień: śmiało. Ale ja bym raczej zagrał w totka. Największym minusem jest niemożność sprawdzenia samochodu, który nas interesuje. To trochę tak, jakby kupować kota w przeźroczystym worku. Szansa, że będzie to zdrowe jest niewielka.
Przy optymalnym układzie planet można kupić naprawdę tanie i dobre auto (aukcje oferują np. samochody przejmowane przez banki za niespłacanie kredytu). Znam szczęściarzy, którzy bardzo sobie chwalą tą formę zakupu. Ryzyko jednak jest na tyle duże, że jak dla mnie gra nie jest warta świeczki.
Handlarze
Oczko niżej pozostają jedynie pseudo-handlarze. Tych gentlemanów radziłbym omijać z daleka, chociaż nie są łatwo rozpoznawalni. Niby-dilerek oferuje auta przy krawężniku naklejając najczęściej odręcznie nabazgrane kartki z niechlujnym opisem padliny. W 99% ekspozycja asfaltowego salonu pochodzi właśnie z aukcji, tyle że cena zawiera marżę sprzedawcy spod chmurki. Największy problem, to odróżnienie takiego ananasa od prywatnego sprzedawcy.
Najlepszym wyznacznikiem będzie sprawdzenie dowodu rejestracyjnego, jeżeli sprzedający nie widnieje jako aktualny właściciel, to coś tu śmierdzi i raczej mamy skunksa. Proponuję szukać dalej. Chyba, że auto jest naprawdę świetne, odbyliśmy jazdę próbną i mamy chwilową znieczulicę moralną na pana / panią, który ewidentnie na nas zarobi i nie zapłaci pensa podatku od swojej "działalności".
Internet
Kolejna aukcyjna odsłona jest bardziej wirtualna. eBay, znany chyba wszystkim, którzy choć raz w życiu kliknęli myszką w internecie, to doskonałe źródło poszukiwań samochodu.
Oferowane pojazdy są rozsiane po całej Wielkiej Brytanii, co zdecydowanie zwiększa wybór, acz często utrudnia dotarcie do nowego auta. Większość ofert na eBay'u opływa w dosyć szczegółowy opis i dużo zdjęć. Jeżeli brakuje nam jakiejkolwiek informacji możemy dowolnie bombardować sprzedającego pytaniami. Na co zwracać uwagę?
Przede wszystkim na to, czy mamy do czynienia z osobą prywatną, czy handlarzem. Czy sprzedający cieszy się dobrą opinią? Wysoka ocena innych użytkowników niczego tak naprawdę nie gwarantuje, ale jeżeli ktoś przeprowadził wiele uczciwych transakcji, to jest spora szansa, że i nasze upragnione cztery kółka okażą się zgodne z laurka.
Poza tym, patrzymy na to, co zwykle przy używanym samochodzie: jaki jest przebieg? Czy jest pełna, udokumentowana (najlepiej rachunkami, bo pieczątki to ja robię z ziemniaka) pełna historia przeglądów okresowych, czyli Full Service History (FSH)? Czy sprzedawca dysponuje pełną dokumentacją dostępną oryginalnie przy zakupie, wszystkie instrukcje, folderki, naklejki, bajerki?
Im więcej tym lepiej - to znaczy że ktoś raczej dbał o auto, i czy są zapasowe kluczyki / kluczyk (jeżeli nasz potencjalny samochód jest dosyć leciwy, to raczej marne szanse, ale kto pyta nie błądzi)? Ile jest poprzednich właścicieli wpisanych w dowodzie rejestracyjnym (V5 log book) i czy w ogóle jest V5 log book (bywa że "pies pogryzł" - wtedy szukamy dalej)?
Kiedy kończy się przegląd techniczny (MOT) i czy są poprzednie certyfikaty MOT (jest to jakiś tam dowód na to, że nikt nie kombinował przy przebiegu)?Czy jest opłacony podatek drogowy (Road Tax) i jak jest, to do kiedy? Czy auto nie było oficjalnie rozbite (Category D bądź C, bo Category B i A to oficjalnie nienaprawialne wraki a'la "panie ile bym nie klepał, to mi przystanek autobusowy wychodzi").
Jeżeli otrzymamy w miarę pozytywne odpowiedzi na powyższe pytania, pobieramy od delikwenta dodatkowe dane tzn. numer rejestracyjny, numer VIN, numer referencyjny z log book'a i datę wydania tegoż. Uzbrojeni w takie informacje, możemy przeprowadzić tzw. HPI check, czyli oficjalnie zweryfikować, czy sprzedający nie miał przypadkiem różowych okularów na nosie podając nam przesadnie optymistyczne dane.
Dodatkowo dowiemy się, czy były jakieś zmiany tablic rejestracyjnych (zdarza się często, szczególnie przy droższych pojazdach, że było kilka transferów prywatnych tablic) i czy nie ciąży na aucie jakiś niespłacony kredyt. Koszt pełnego HPI check to tylko około 20 dobrze wydanych funtów i chwila strachu przy komputerze. Całość nie trwa dłużej niż 10 minut, a szczegółowy raport dostaniemy e-mailem w wersji elektronicznej bądź/i tradycyjną pocztą (jak nie dbamy o drzewa).
Jeżeli wszystko jest tip top, warto zadzwonić do sprzedającego. Niby nic, ale naćpany dresiarz będzie brzmiał inaczej niż dostojny prawnik. Nie chce oceniać niczyjego stylu życia, ale wiem, od kogo wolałbym kupić auto; szczególnie jak miałbym po nie jechać autobusem z Londynu do Aberdeen. Nigdy nie wpłacajmy pełnej sumy przed sprawdzeniem auta i dokumentów naocznie i bez odbycia jazdy próbnej.
Jeżeli nie mamy bladego pojęcia o motoryzacji, zabierzmy ze sobą teściową / znajomego / kolegę / sąsiada / mechanika - kogokolwiek, kto wie w przybliżeniu, jak powinien wyglądać samochód i kto nam w miarę obiektywnie doradzi. Trudno bowiem zachować zimną krew będąc podekscytowanym perspektywą zakupu nowej zabawki. Nie zapominajmy też o dograniu ubezpieczenia.
Ogłoszenia z samochodami na sprzedaż
- Świetnym punktem wyjścia do poszukiwania nowego samochodu jest stale rosnąca sekcja ogłoszeń motoryzacyjnych Emito.net.
- Jeżeli nie znajdziemy to, co nas interesuje, Modus Operandi jest zbliżony do eBay'owego.
- Kolejne opcje w internecie to Gumtree
- Pistonheads
- i AutoTrader
- oraz ciągle dostępny papier, czyli wszelkie możliwe lokalne gazety z moto-ogłoszeniami.
Podsumowując, o co pytamy sprzedającego:
- Jaki jest przebieg auta?
- Czy jest pełna, udokumentowana rachunkami, książka przeglądów okresowych, czyli Full Service History (FSH)?
- Czy sprzedawca dysponuje kompletem zapasowych kluczy, względnie książkami i instrukcjami dostępnymi przy zakupie samochodu w salonie?
- Ilu poprzednich właścicieli jest wpisanych w dowodzie rejestracyjnym (V5 log book) i czy w ogóle jest V5 log book?
- Kiedy kończy się przegląd techniczny (MOT) i czy są poprzednie certyfikaty MOT?
- Czy jest opłacony podatek drogowy (Road Tax) i jak jest, to do kiedy?
- Czy auto nie było oficjalnie rozbite (czy jakaś kategoria ubezpieczeniowa jest wpisana do log book'a).
- Czy możemy uzyskać dodatkowe dane tzn. numer rejestracyjny, numer VIN, datę wydania i numer referencyjny log book'a w celu przeprowadzenia testu HPI?
Na co zwracać uwagę przy oglądaniu auta
Kupując samochód pamiętaj, że bardzo ważne jest to jak był on dotychczas użytkowany. Samochody zadbane i serwisowane na czas zwykle są droższe. Kupując tani samochód musisz się liczyć z tym, że nie będzie on spełniał Twoich oczekiwań, a co gorsze może okazać się bardzo kosztowny w reanimacji. Dlatego może lepiej dołożyć kilka funtów więcej i nabyć zadbany egzemplarz.
Karoseria
Oglądając samochód musisz wziąć pod uwagę to, że jest on prawdopodobnie bardzo dobrze przygotowany do sprzedaży, czysta tapicerka i lśniący lakier mają obniżyć Twój krytycyzm. Nie ufaj zapewnieniom, że nie był bity i że właścicielem był starszy pan, który jeździł nim tylko na bingo i do Lidla.
Wszystkie elementy nadwozia muszą być dobrze spasowane, szpary pomiędzy elementami powinny być równe, drzwi powinny się zamykać bez używania dużej siły.
Popatrz pod światło i oceń lakier. Musi być on położony równo, bez pofałdowań. Oceń czy nie ma ognisk rdzy na podszybiach i w nadkolach. Zwróć uwagę na stan uszczelek, czy przylegają równo, czy nie są pomalowane.
Wnętrze
Tutaj najbardziej widać zużycie samochodu. Obejrzyj kierownicę, gałkę zmiany biegów, dźwignie kierunkowskazów, pedały oraz progi. Wyślizgane świadczą o częstym i długim użytkowaniu. Fotel kierowcy nie powinien być zapadnięty a tapicerka poprzecierana.
Sprawdź czy po przekręceniu kluczyka świecą się wszystkie kontrolki i czy gasną po chwili. Nie zapalenie się jakiejś kontrolki może sugerować o jej odłączenie, aby ukryć awarie układu. Jeżeli samochód ma klimatyzacje to sprawdź czy działa.
Silnik
Nie dowiesz się za dużo na ucho. Nie baw się w Mozarta. Oceń czy nie ma wycieków. Czysty, wymyty silnik może być próbą ich ukrycia. Zimny powinien zapałać bez trudu. I pracować równo, bez szarpania. Zapal i zgaś go kilka razy, a dowiesz się, jaki jest stan akumulatora. Ciepły silnik (trzeba nim zrobić minimum kilkanaście kilometrów) powinien zapalać również od ręki. Problemy z zapłonem na ciepło to oznaka słabej pompy paliwowej.
Jeżeli kupujesz auto z turbo, to poproś sprzedającego żeby "pokazał, co ta furka potrafi". Jeżeli po szalonej jeździe zgasi od razu to odpuść sobie, bo najprawdopodobniej turbo będzie do wymiany. Taki silnik po ostrej jeździe musi popracować na jałowym biegu około 1 min przed zgaszeniem.
Dym z rury powinien być neutralny. Jeśli wkręcony na pełne obroty silnik dymi na biało - uszczelka pod głowicą jest do roboty, na niebiesko - bierze olej, na czarno jakieś problemy ze spalaniem.
Zawieszenie
Ze strony zawieszenia nie powinny dochodzić żadne trzaski i stukania. W trakcie jazdy samochód powinien jechać prosto i nie zbaczać z toru jazdy. Nie powinna drżeć kierownica (źle wyważone koła, źle ustawiona zbieżność, albo nienaprawialne uszkodzenie po "dzwonie").
Dźwignia zmiany biegów również powinna zostać niewzruszona (drgania wskazują na uszkodzenie poduszki skrzyni biegów). Biegi powinny wchodzić gładko, bez zgrzytania. Podczas hamowania pedał nie powinien odbijać (zwichrowane tarcze hamulcowe).
Wyposażenie
Sprawdź czy jest dobre koło zapasowe oraz wszystkie klucze. Niektóre koła potrzebują specjalnych nakładek, bez których nie będziesz w stanie odkręcić koła zwykłym kluczem.
3 złote zasady wuja dobra rada:
- Cierpliwości, cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości.
- Jeżeli czujemy, że coś jest nie tak: odchodzimy (patrz zasada numer jeden).
- Zawsze warto wziąć ze sobą zaufanego "cooler'a". Jeżeli czujemy, że coś jest nie tak: odchodzimy (patrz zasada numer jeden).
Komentarze 180
Nawet jesli ktos jest wyjadacz i to wszystko wie to i tak warto przeczytac bo fajny luzny wesoly jezyk i kilka fajnych wstawek.
A o tych dymach z rury to nie wiedzialech.
Tak czy inaczej jak sie bede gotowal do kupna badz sprzedazy kolejnych kolek na pewno sobie jeszcze raz przeczytam.
Nice.
Ano przydatny art.
Ale pan wyprasowany i pani Fajne nogi po prostu wymiataja.
Ja nigdy nie trafiam na fajne nogi jak kupuję pojazd :|
Bo nie chodzich do salonow i nie rozgladas sie za rozowa cukierkowa corsa albo fiesta.