Do góry

Będę tęsknił za Szkocją

Konsul Generalny RP w Edynburgu, Aleksander Dietkow

Kadencja Konsula Generalnego RP w Edynburgu, Aleksandra Dietkowa, przypadła na szczególny okres. Odkąd nasz kraj przystąpił do Unii Europejskiej w 2004 roku Polacy licznie zjeżdżali do Szkocji. Tzw. "nowa emigracja" postawiła przed urzędem konsularnym całkiem nowe zadania.

Wraz z końcem października zakończyła się czteroletnia misja konsula w Edynburgu. Poprosiliśmy, aby podzielił się z nami swoimi refleksjami na temat minionego okresu.

Bożena Podgórni: Jak podczas Pańskiej kadencji zmienił się Konsulat w Edynburgu?

Aleksander Dietkow: Wszystko się zmieniło. Pamiętam, jak wyglądał Konsulat, kiedy byłem tutaj po raz pierwszy, w latach 2000-2001, i jak wyglądał w 2005 roku, gdy zaczęła się moja kadencja. Kiedy przyjechałem, mieliśmy czterech pracowników uczestniczących w obsłudze spraw konsularnych, w tej chwili jest tu trzynaście osób. Urząd jest unowocześniony, bardziej skomputeryzowany. Budynek został powiększony. Zmieniliśmy poczekalnię i w tym roku wreszcie udało nam się zbudować długo oczekiwaną toaletę dla interesantów – wielokrotnie narzekano na jej brak, także na forum Emito.net.

Konsul wraz z żoną Moniką podczas uroczystości pożegnalnej

Czy poszerzył się także zakres Pańskich obowiązków?

Przede wszystkim zwiększyła się ich ilość. W porównaniu z 2004/5 rokiem liczba załatwianych spraw uległa zwiększeniu ponad 20-krotnie. Oczywiście wprowadzane zmiany nie mogły zachodzić szybko. Jesteśmy organem administracji – obowiązuje nas planowanie budżetu, przyznanie dotacji przez Sejm, przez Ministerstwo Finansów itd. Ponad dwa lata zajęło nam na przykład uporanie się z wszystkimi formalnościami, związanymi z budową toalety. Trzeba było uzyskać zgodę władz miejskich oraz sanitarnych, a także przeprowadzić przetarg na wykonawcę.

Wiele się mówiło na początku o długich kolejkach.

Tak, ponieważ było nas mało. Pierwsze zasilenie dodatkowym etatem uzyskaliśmy w 2006 roku. W 2008 roku osiągnęliśmy stan obecny i sądzę, że jest to liczba optymalna. W tej chwili znacznemu skróceniu uległo oczekiwanie interesantów na przyjęcie, złożenie papierów i wydanie paszportów, czy załatwienie innej sprawy.

Za Pańskiej kadencji odbyło się wiele wydarzeń kulturalnych pod patronatem Konsulatu Generalnego RP w Edynburgu.

Edynburg jest światowym centrum kultury. W ciągu ostatnich kilku lat przybyło tutaj ponad 30 000 Polaków. Wzrosło zainteresowanie Polską, bo nagle pokazała się olbrzymia grupa młodych, wykształconych ludzi, którzy przyjechali z tego odległego kraju. Żeby pokazać, że Polska nie jest tylko źródłem taniej siły roboczej, postanowiliśmy zorganizować szereg imprez. Robiliśmy to ze środków rządu polskiego wspólnie z Instytutem Adama Mickiewicza i Instytutem Kultury w Londynie– mam tu na myśli naszą obecność na Międzynarodowym Festiwalu w Edynburgu, oraz prezentacje polskich twórców na terenie Szkocji, jak i całej Wielkiej Brytanii.

Wspieramy też wiele inicjatyw młodej emigracji, takich jak tegoroczny Festiwal Kultury Polskiej w Edynburgu, Tygodnie Kultury Polskiej, które odbywają się od dwóch lat w Belfaście, pikniki polskie w Belfaście i Kirkcaldy, koncerty jazzowe, rockowe. Współorganizowaliśmy także z rządem szkockim "Polish Spring – Scottish Tides" w ramach Year of Homecoming.

W tym roku było tego mniej, bo jesteśmy, tak jak wszyscy, ofiarami kryzysu finansowego. Budżet, jaki dostaliśmy na ten rok, to 60% tego co otrzymaliśmy w roku poprzednim. Na przyszły rok też to wesoło nie wygląda. A wiadomo, żeby zorganizować tego typu imprezy, trzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy.

I ludzi?

Ludzie są. Jest tutaj grupa chętnych, świetnych, młodych osób, skupionych wokół organizacji takich jak: Scottish Polish Cultural Assoctiation Polish Cultural Festival Association, Stowarzyszenie Polskie w Irlandii Północnej, stowarzyszenia studentów na Uniwersytecie w St.Andrews i w Glasgow, Stowarzyszenie Polskie w Inverness, United Polish Falkirk, Polish Art Scotland, Edinburgh.com.pl.

Jest potencjał, zwłaszcza w Edynburgu. Mieszka tu obecnie grupa kilkuset Polaków, świetnie wykształconych, pełnych energii, na których zawsze można liczyć.

A co ze Szkotami? Wiem, że przyjaźni się Pan z Richardem Demarco…

Ricky'ego znam już od dziesięciu lat. Zresztą, Szkoci generalnie są bardzo otwarci na Polskę. W organizowanych imprezach 30-40% publiczności stanowią Szkoci. Świetne relacje mamy z dyrekcją Międzynarodowego Festiwalu Edynburskiego – z Jonathanem Millsem, czy z Joanną Baker.

Konsul Aleksander Dietkow rozmawia z Tomkiem Borkowym

Kto ze znanych edynburczyków, oprócz wymienionych, może jeszcze być nazwany promotorem polskiej kultury?

Oczywiście mamy tutaj świetną polską agencję promocyjną, tj. Universal Arts, prowadzoną przez Laurę Mackenzie Stuart i Tomka Borkowego – Talara z pamiętnego serialu "Dom". Tomek mieszka od kilkunastu lat w Edynburgu i prowadzi wspólnie z żoną agencję impresaryjną. Zawsze w programach Tomka i Laury na Fringe są polskie produkcje.

A wiec potencjał artystyczny, który tkwi w Polakach jest wykorzystywany?

Tak, w zeszłym roku osiągnęliśmy chyba barierę możliwości, bo trzy produkcje w Międzynarodowym Festiwalu Edynburskim, to rzecz wyjątkowa. Nikt nie pamięta, żeby jeden kraj prezentował trzy sztuki tym podczas jednego festiwalu i sądzę, że to się prędko nie powtórzy.

Co może Pan powiedzieć o Szkocji w kontekście dużej liczby Polaków, którzy pojawili się tutaj w ciągu tych lat od poszerzenia Unii Europejskiej, a szczególnie odkąd objął Pan urząd konsularny?

Trzeba powiedzieć, że w przeciwieństwie do pozostałych regionów w Wielkiej Brytanii, władze szkockie – najpierw Scottish Executive, a po 2007 roku Scottish Government – zbudowały świadomą politykę wobec imigracji polskiej. Po pierwsze, było to zachęcenie Polaków w Polsce do przyjeżdżania i osiedlania się w Szkocji. Po drugie, przygotowanie materiałów informacyjnych. Tym zajmował się Rząd Szkocki w Edynburgu.

W Anglii, czy w Irlandii Północnej nie było centralnego organu władzy, który usiłowałby rozpoznać potrzeby i współpracować ze społecznością polską. Na tym polega różnica między Szkocją a resztą Wielkiej Brytanii.

W prasie, szczególnie tej tabloidowej, w ostatnim okresie można było zauważyć treści o negatywnym wydźwięku. Krążyły też opinie o tym, że pracodawcy nie zawsze mają dobry stosunek do Polaków. Jak to wygląda z Pańskiego punktu widzenia?

To ciekawe, bo my bardzo często otrzymujemy sygnały, że jeżeli w zakładzie pracy dochodzi do zwolnień, to w pierwszej kolejności zwalniani są nie Polacy, tylko Szkoci. Pracodawcy zatrzymują tych pracowników, którzy są w ich opinii lepsi, bardziej wydajni, czyli Polaków.

Negatywne zachowania w stosunku do Polaków występują głównie ze strony pracowników-Szkotów, dla których Polacy stanowią konkurencję na rynku pracy. Nie jest to skala masowa, ale odnotowaliśmy kilka takich przypadków. Mówię kilka, czyli na pewno mniej niż dziesięć na przełomie ostatniego roku.

Niestety żadna z osób, sygnalizujących tego typu problemy, nie zdecydowała się na dalsze kroki. Prosiliśmy o zgłoszenie tej informacji w sposób formalny – ze wskazaniem osoby, od której informacje te pochodzą oraz opisaniem negatywnego zachowania – tak, żebyśmy mogli przekazać ją władzom szkockim. Osoby zgłaszające odmówiły podania takich danych.

Jak Pan myśli, z czego może to wynikać?

Na pewno trochę ze strachu. Sądzę też, że nie były to zjawiska poważne, stwarzające zagrożenia, bo wtedy jednak ludzie byliby otwarci na współpracę. Jest to także – co mi sygnalizuje tutejsza policja – trochę taka polska mentalność. Brak nam zaufania do policji. Ciągle jeszcze mamy to podejście z czasów komunistycznych, że policja jest elementem represji, nie partnerem, z którym się współpracuje przy rozwiązywaniu problemów. Podobnie jest z korespondencją – anonimowe maile, podpisane pseudonimami. Jest taka obawa przed czymś…

A więc nie ma się czego obawiać?

Oczywiście. Jeśli są jakiekolwiek konkretne sprawy, władze szkockie są otwarte. Zarówno minister sprawiedliwości, jak i szefowie wszystkich oddziałów policji regionalnej, władze lokalne – wszyscy oni są chętni do współpracy. Pamiętajmy, że nienawiść rasowa jest w Wielkiej Brytanii przestępstwem ściganym z urzędu. Tylko żeby ścigać, trzeba mieć informacje konieczne do rozpoczęcia takiego postępowania.

Jak wygląda kwestia integracji młodej Polonii w Szkocji?

W pierwszym okresie mieliśmy do czynienia z gwałtownym powstawaniem różnych organizacji. W tej chwili obserwuję zastój – tylko kilka z nich wciąż działa.

Polacy są już tutaj kilka lat. Integrują się nie tylko we własnym gronie, ale także w lokalnych społecznościach szkockich. To już nie są grupy zamknięte. Zresztą, nawet ta imigracja powojenna nie tworzyła tutaj nigdy żadnych skupisk, jakichś rejonów, gdzie Polacy zamieszkiwaliby gromadnie. Polacy byli zawsze równo rozrzuceni po całej Szkocji, wymieszani ze Szkotami.

Pamiętajmy, że ci ludzie, którzy zdecydowali się tutaj zostać – bo głównie ci się integrują – są na etapie stabilizacji: pierwsze kredyty na mieszkanie, urządzanie się, dzieci, spłacanie pożyczek na samochód, edukacja dzieci w Szkocji, podnoszenie kwalifikacji zawodowych… Także wychodzenie z przysłowiowego zmywaka, od którego większość zaczynała.

Inaczej to wygląda jak ktoś, kto przyjechał na krótko, na rok, dwa, zarobić pieniądze i chce tylko jak najmniej wydać, jak najwięcej zarobić i zaoszczędzić. Wtedy dążenia do integracji są dużo mniejsze.

Jak prezentuje się tutaj, w Szkocji obraz współpracy "starej" i "nowej emigracji"?

Tak zwana stara emigracja to była przede wszystkim grupa żołnierzy polskich sił zbrojnych, którzy zostali tutaj po wojnie i ich rodziny które przyjechały tu w latach 60-tych i 70-tych.. Nie było tak zwanej średniej emigracji z lat 80-tych, która widoczna jest w Anglii. Lata 80-te były trudnym okresem w gospodarce Szkocji i możliwości zatrudnienia były tutaj bardzo niewielkie.

Są więc w Szkocji Polacy w 80, 90 roku życia i młodzież, która przyjechała w ostatnich latach. Ta grupa starszej emigracji jest już bardzo nieliczna, to tylko kilkaset osób na całą Szkocję. Oczywiście współpracują ze sobą. Ci starsi lgną do tych młodych, bo mogą z kimś po polsku porozmawiać. Są też tacy, którzy funkcjonują jako obywatele brytyjscy, w pełni zasymilowani, żyjący normalnym życiem Brytyjczyków.

Mamy jeszcze drugie pokolenie, które często już w ogóle nie mówi po polsku, ale uczestniczy w życiu społeczności polskiej i podtrzymując związki z krajem rodziców..

Jak podsumowałby Pan w skrócie swoją kadencję?

Ciekawe doświadczenie, dużo pracy i dużo satysfakcji. Bardzo ciekawy okres w moim życiu.

Kto Pana zastąpi?

Zastąpi mnie – pan konsul Tomasz Trafas. To zresztą mój kolega, znamy się już 15 lat. W latach 90-tych był konsulem w Los Angeles, w latach 2000-2005 był Konsulem Generalnym RP w Londynie. Jest prawnikiem, wykłada prawo na uczelni w Krakowie. Przygotowuję wszystko dla niego, tak, aby mógł płynnie przejąć obowiązki.

Jakie jeszcze zadania czekają na nowego konsula?

W tej chwili największym wyzwaniem jest kwestia edukacji – zapewnienia możliwości nauki polskim dzieciom na terenie Szkocji. W szkockich szkołach uczy się ponad 3500 dzieci, których pierwszym językiem jest język polski. Do polskich szkół sobotnich na terenie Szkocji uczęszcza ich około 800, więc ciągle jest potrzeba objęcia tą edukacją pozostałych dzieci. Tak, aby – nawet jeśli nie wrócą do Polski – umiały przynajmniej napisać list do dziadków, czy zadzwonić i porozmawiać po polsku. Aby potrafiły przeczytać polską książkę lub obejrzeć polski film w oryginalnej wersji.

Jakie są Pańskie plany na przyszłość?

Wracam do Polski. Będę pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, jeszcze dokładnie nie wiem gdzie, ale prawdopodobnie w Departamencie Konsularnym. Mam dwie propozycje, wiec wolę nie zapeszać.

Co takiego przyciąga do Szkocji?

Spokój życia, przewidywalność, miłe relacje międzyludzkie. W porównaniu z dużym miastem, takim jak Warszawa czy Londyn, Edynburg jest spokojniejszy, nie ma tu takiej gonitwy, takiego tempa, takiej presji. Brak korków, wszędzie można dotrzeć w ciągu 10-15 minut, wszystko załatwić. Po tym względem Edynburg jest miastem bardzo wygodnym i przyjaznym z bardzo ciekawą ofertą życia kulturalnego.

Będzie Pan tęsknił za Szkocją?

Tak! Na pewno będę Szkocję odwiedzał. Mój syn studiuje w Wielkiej Brytanii, wiec pewnie będzie do tego wiele okazji.

Komentarze 21

KsioncProboszcz
1 219
#102.11.2009, 09:30

Polskie państwo chce być nowoczesne i skuteczne, a zbudowanie kibla zajmuje mu dwa lata.

Profil nieaktywny
waliza
#202.11.2009, 10:32

brak korków- To dobre.

Izaaa
94
Izaaa 94
#402.11.2009, 12:53

Swietny wywiad. Konsulat naprawde sie rozwinal w przeciagu ostatnich lat - mialam okazje tam zalatwiac papiery 2 lata temu i odwiedzic go miesiac temu...

Pozdrawiam i oby tych imprez z nowym konsulem tez nie brakowalo!

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#502.11.2009, 15:01

Co takiego przyciąga do Szkocji?

Spokój życia, przewidywalność, miłe relacje międzyludzkie. W porównaniu z dużym miastem, takim jak Warszawa czy Londyn, Edynburg jest spokojniejszy, nie ma tu takiej gonitwy, takiego tempa, takiej presji. Brak korków, wszędzie można dotrzeć w ciągu 10-15 minut, wszystko załatwić. Po tym względem Edynburg jest miastem bardzo wygodnym i przyjaznym z bardzo ciekawą ofertą życia kulturalnego.



Bardzo dobre stwierdzenie!

MaciejS
2 507 13
MaciejS 2 507 13
#602.11.2009, 15:27

A ja w ten sposob dziekuje Panstwu w Konsulacie za zrozumienie i NATYCHMIATOWA pomoc przy wydaniu paszportu dla mojej Wiktorii, gdy z dnia na dzien musielismy leciec do Polski pozegnac mojego Tate :-(
Nie wiem, komu imiennie, ale BARDZO Panstwu DZIEKUJE.

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#702.11.2009, 15:38

Komentarze pod art. o Konsulacie dzis i 3 lata temu - duuza roznica. To jest miarka na ile dobrze P. Konsul sie sprawowal :)
Osobiscie dziekuje za wsparcie wielu imprez i wydazen kulturalnych.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#802.11.2009, 22:04

No i w koncu mozna w Konsulacie zalatwic sprawy nie tylko urzedowe... szczegolnie stojac w kolejce...;P

Mateusz
3
#903.11.2009, 02:55

ja chyba tez moge podziekowac w imieniu Polish Art Scotland. Gdyby nie wsparcie Konsulatu PAS duzo mniej by zdzialalo.

Taffi
215
Taffi 215
#1003.11.2009, 09:38

mi udalo sie tak kilka spraw szybko i milo zalatwic, takze podpisuje sie pod podziekowaniami!
ale korki to sa akurat coraz gorsze.... :)

Profil nieaktywny
Janek Kręcichwast-
#1104.11.2009, 14:48

a ja twiedzę ,że Pan konsul zrobił bardzo mało .

Panie konsulu proszę zobaczyć co udało się załatwić
dla Polonii w Barcelonie .

- mają swój lokal ok 300m2
- bezpłatnie korzystają z obiektów w wiosce olimpijskiej .
- mają nawet busa iveco do swojej dyspozycji .
- 4 etaty opłacane przez rząd catalonii.
setki imprez w roku .

Podobnie sytuacja wygląda w Holandii proszę wejść na stronkę
www.niedziele.nl zobaczy Pan jaki sa dokonania Pańskich kolegów w Holandii .

Tam Poloniia kwitnie . a tu Pan pozostawia nie zorganizowaną hołotę .

kama79_79
Glasgow
22 709
#1204.11.2009, 19:14

Ksiac...Klop jest remontowany, od kilku lat, nie budowany.To roznica!Jeden poszedl, przyjdzie nastepny.Nic nowego.

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#1304.11.2009, 20:46

Zastanawia mnie, jakim cudem Macieja paszport udalo sie przyspieszyc, skoro w polsce sa wyrabiane Szczegolnie, ze bylem swiadkiem sytuacji, w ktorej chlopak przyjechal po odbior paszportu z Inverness bodajze (umowiony termin po 3 miesiacach czekania) i... kazano mu przyjsc za godzine, bo dokumenty wlasnie sie drukuja.

To jak to w koncu jest - nasze paszporty tak dlugo poczta dyplomatyczna z polski ida, czy nie ida? :)

Jan, co to za niedziela.nl? Jakas prywatna strona z pierdolami. Polska Swietlice w Edynburgu i polskie imprezy w polskich pubach tez sa, poza tym nie widze nic ciekawego w tej holandii..

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1405.11.2009, 00:26

KLop jest, fakt nie uzywalem go, ale nie wygladal na atrape:P...

MaciejS
2 507 13
MaciejS 2 507 13
#1506.11.2009, 15:13

Kamil B (na wakacjach)
#13 | 04.11.09, 20:46

Zastanawia mnie, jakim cudem Macieja paszport udalo sie przyspieszyc, skoro w polsce sa wyrabiane Szczegolnie, ze bylem swiadkiem sytuacji, w ktorej chlopak przyjechal po odbior paszportu z Inverness bodajze (umowiony termin po 3 miesiacach czekania) i... kazano mu przyjsc za godzine, bo dokumenty wlasnie sie drukuja.

Wiktoria ma paszport tymczasowy - mysle, ze to wyjasnia Twoje watpilwosci.

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#1606.11.2009, 18:47

Niezbyt, tez corce tymczasowy wyrabialem i trzeba bylo czekac, bo tyle dokumenty poczta ida..

Profil nieaktywny
duran
#1706.11.2009, 22:18

Gdy mi skradziono paszport, to nowy w konsulacie dostałem po pięciu godzinach. Wątpię, że był wyrabiany w Polsce, biorąc pod uwagę fakt, że konsulat był w Paryżu.

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#1807.11.2009, 10:25

Kamilu - paszporty tymczasowe sa wyrabiane w konsulatach. Domysl sie dlaczego :D

kama79_79
Glasgow
22 709
#1907.11.2009, 11:29

Zartowalem, ale ja tez czekalam jakies 3 tygodnie na paszport tymczasowy.Teraz sie okazuje, ze dokument drukuja na miejscu.Trzeba bylo wyc, jak pies przy okienku, spazmow dostac zrobiliby od reki?

MaciejS
2 507 13
MaciejS 2 507 13
#2007.11.2009, 11:46

A ja poprostu mysle, ze to kwestia sytuacji - dla nas niestety, okolicznosci rodzinne, stad moze zrozumienie Pracownikow Konsulatu, dlatego jeszcze raz DZIEKUJE

Profil nieaktywny
DzieckoWeMgle
#2108.11.2009, 11:26

Kiedy bylem w konsulacie 4 lata temu i zwrocilem uwage na brak polskiej flagi, pani w okienku odpowiedziala ze jak chce to moge ja zasponsorowac...
Po okolo roku wychodzacemu z budynku konsulowi chyba,
znow napomnialem o tym...
Ktos wie czy teraz juz wisi?
I jeszcze jedno jesli ja stad wyjade na pewno nie bede tesknil.