Do góry

Flamandzka Wenecja

Niecałe dwieście mil od Londynu leży tajemnicze, starodawne miasto. Jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Europie Zachodniej. Piękne, choć małe. Pełne uroku, choć momentami aż klaustrofobiczne. Zaczarowane, jakby nie z tego świata. Brugia jest niczym klejnot pośród dzisiejszej nowoczesności, techniki i pośpiechu.

Brugia za dnia

Największym atutem jest autentyczny, średniowieczny klimat. Kiedy świeci słońce miasto wygląda jak żywcem wyjęte z podręcznika do historii. Uliczki, domy, kamieniczki, dorożki, zamulone kanały i leniwie pływające po wodzie łabędzie sprawiają, że Brugia wygląda jakby zatrzymała się w czasie. Wszystko jest magiczne i tylko kolorowo ubrani turyści z aparatami w ręku przypominają nam, że mamy XXI wiek. Kiedy na niebie zbierają się chmury, a nad ziemią unosi się cienka powłoczka mgły, Brugia przeszywa nas na wskroś swoją mistyką, tajemnicą, szeptem krętych, wąskich uliczek i cieniami skrywającymi się w bramach i pod starymi mostami. Nasuwa się wtedy pytanie, czy już za czasów Juliusza Cezara, kiedy to powstały pierwsze fortyfikacje, albo w XIII wieku, kiedy to w Brugii kwitł handel suknem, czy też w czasie, gdy książę Burgundii ustanowił w tym małym miasteczku swój dwór – ta atmosfera, ten klimat były prawie identyczne jak dziś?

Architektura miasta jest jedyna w swoim rodzaju – domy z kamienia, małe mosty między kanałami, sieć uroczych, brukowanych uliczek zapewnią godziny spacerów. Można również wybrać się na około czterdziesto-minutową przejażdżkę łódką. Historyczne centrum Brugii znajduje się od 2000 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Zabytków i pięknych malowniczych miejsc jest w mieście pod dostatkiem – chociażby Bazylika Świętej Krwi, gdzie podobno znajduje się krew Chrystusa, szpital Świętego Jana, ratusz czy kościół Najświętszej Marii Panny z rzeźbą Michała Anioła.

fot. Jean-Pol Grandmont

Dla każdego coś... dobrego

Brugia stanowi prawdziwą ucztę dla wielbicieli malarstwa flamandzkiego. W tym celu najlepiej wybrać się do otwartego w początkach XX wieku muzeum Groeninge. Dla tych, którzy szukają czegoś bardziej porywającego niż oglądanie obrazów, interesujące może być muzeum diamentów, gdzie codziennie o 12:15 można na żywo przyjrzeć się procesowi szlifowania tych pięknych kamieni. Czymś nietypowym jest również muzeum czekolady, gdzie nie tylko możemy dowiedzieć się o początkach produkcji tego smakołyku, ale także podziwiać czekoladowe rzeźby, a na sam koniec przyjrzeć się jak robione są nasze ulubione praliny i kilka z nich zjeść.

Brugia jest także nieopisanym rajem dla piwoszy. Każda kawiarnia obfituje w różnorakie ciemne i jasne belgijskie piwa warzone według starych, domowych receptur. Jedynym piwem warzonym w samej Brugii jest Brugse Zot. Istnieje tu także muzeum piwa – stary browar, gdzie przewodnicy chętnie opowiadają ze szczegółami jak produkowane są najlepsze belgijskie piwa. Malarstwo, czekolada, piwo i koronki. Te ostatnie nie są aż tak sławne aczkolwiek na ulicach, co rusz możemy natknąć się na sklepiki z tradycyjnymi wyrobami koronczarskimi, które wyglądają o tyle uroczo, co i staromodnie.

Brugia w nocy

Noc przynosi spokój i ukojenie. Turyści w większości zaszywają się w pokojach hotelowych. Brugijskie uliczki wyglądają jak wymarłe. Niesie się echo pojedynczych głosów. Na ulicy grają cienie. Brakuje odgłosów końskich kopyt na bruku, łódki nie mącą wody, drzwi większości restauracji są szczelnie zamknięte, jedynie w pojedynczych lokalach gra głośna muzyka i słychać gwar podpitych ludzi. Uliczki i mosty są pięknie oświetlone. Można patrzeć na nie bez końca. Spacery po wyludnionych uliczkach skłaniają do refleksji. Warto usiąść przy stoliku w jednej z nielicznych otwartych kawiarenek i napić się grzanego piwa.

fot. Jean-Christophe Benoist

Wracajmy na ziemię, zanim bezwarunkowo zakochamy się w mistycznych, starych murach, średniowiecznym klimacie i zielonkawej wodzie w kanałach. Przyjeżdżając do Brugii, przygotujmy się na prawdziwe tłumy turystów, wysokie ceny i dość zimny stosunek miejscowych. Kelnerzy potrafią być aroganccy, wcale nie jak angielska, przyjazna, pomocna obsługa. Jeśli podróżujemy samochodem, warto zostawić go na parkingu poza centrum, ponieważ bardzo szybko zorientujemy się, że nie sprawdzi się na wąskich, krętych i bardzo zatłoczonych uliczkach, a restrykcje dotyczące parkowania spędzą nam sen z powiek.

Wysokich szpilek i niewygodnych butów najlepiej w ogóle nie pakować do torby podróżnej, ponieważ z pewnością nie przydadzą się na brukowanych, nierównych chodnikach. Podczas wycieczki zalecane byłoby zaniechanie diet i odchudzania, bo sklepy w Brugii na każdym kroku będą bezlitośnie kusić czekoladkami, kawiarnie wielkimi kuflami piwa, a restauracje frytkami serwowanymi do większości dań. Pomimo tych małych niedogodności, Brugia powinna znaleźć się w pierwszej piątce najlepszych miejsc na krótkie, weekendowe wypady. Flamandzka Wenecja jest bowiem naprawdę jedyna w swoim rodzaju!

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 1

Llayla
221
Llayla 221
#106.05.2011, 11:20

Byłam i polecam!:)pięknie tam jest i dość drogo:P