Środa, 20 grudnia, godzina 16:50.
Dzień dobry, mam sprawę. Nie wiedziałem, do kogo dzwonić. Wieźli mnie do Edynburga na rozprawę, ale zatrzymali się w połowie drogi i mówią, że już mnie dalej nie zawiozą. Jestem w ośrodku deportacyjnym Morton Hall
– dzwoni Przemek, jeden z bohaterów niedawnego reportażu Emito.net na temat warunków w brytyjskich ośrodkach deportacyjnych.
Przemek od końca 2016 roku przebywał w ośrodku deportacyjnym Harmondsworth pod Londynem. 21 grudnia w Edynburgu w Sądzie Najwyższym rozpatrywana miała być jego apelacja od decyzji o deportacji, tzw. Judicial Review – przegląd akt sprawy. Przemek miał reprezentować się w sądzie sam. 20 grudnia faktycznie rozpoczął podróż spod Londynu na północ, w towarzystwie urzędników imigracyjnych. Transport zatrzymał się jednak w połowie drogi.
Zabrali mnie z Harmondsowrth, wypuścili w Morton Hall. Powiedzieli, że to tylko na chwilę. Teraz mówią, że dalej nie pojadę. Kazali mi dać znać sądowi, że nie stawię się jutro na rozprawie o 10:00 rano. Nie mam dostępu do internetu, moje dokumenty leżą na recepcji ośrodka, nikt mnie nie chce tam dopuścić. Zadzwoniłem na numer konsulatu w Londynie, dowiedziałem się, że teraz jestem w okręgu Manchesteru i że oni mają mi pomóc. Nie mam ich numeru telefonu
– opowiada Przemek.
Jest po godzinie 16:00, w jego imieniu dzwonimy więc pod numer alarmowy konsulatu w Manchesterze.
„Nie jesteśmy od tego, by pomagać ludziom w areszcie”
My nie jesteśmy od tego, by pomagać ludziom w areszcie, jak toczy się sprawa w sądzie. Jak to pani sobie w ogóle wyobraża?
– reaguje konsultant na linii po zapoznaniu się ze sprawą.
Gdzie w związku z tym obywatele Polski mają szukać pomocy, jeśli na terenie obcego kraju łamie się ich prawo do sprawiedliwego sądu i bezprawnie przetrzymuje?
To jest numer, na który trzeba dzwonić w wypadkach nagłych
– ucina konsultant. Dodaje, by zadzwonić do placówki w godzinach pracy urzędu, a konsulat poleci wtedy listę prawników działających na terenie UK. Ponadto, osoba poszkodowana może napisać skargę pisemną, w której żali się na dyskryminację ze względu na pochodzenie, a konsulat skieruje ją do odpowiedniego ciała na terenie Wielkiej Brytanii.
A czy gdyby Polak, na przykład na wakacjach w Dubaju, trafił do tamtejszego aresztu, mógłby liczyć na pomoc prawną polskiego MSZ?
– próbujemy jeszcze dopytać. Bezskutecznie.
Konsularny Zintegrowany Telefon Dyżurny
Z polskimi placówkami konsularnymi w UK można kontaktować się telefonicznie od poniedziałku do piątku w godzinach pracy urzędu. Po godzinach należy dzwonić na specjalny, działający zaledwie od 2017 roku, zintegrowany numer dyżurny.
Jak można przeczytać na stronie polskich konsulatów w Wielkiej Brytanii, „Numer Zintegrowanego Telefonu Dyżurnego służy tylko i wyłącznie do zgłaszania spraw wyjątkowych, np. wypadków losowych i spraw kryzysowych, czynny (jest) w godz. 16:00 – 08:00, a także w soboty, niedziele oraz polskie i brytyjskie dni wolne od pracy”.
Czym jest zatem „sprawa wyjątkowa, kryzysowa”? Na jaką pomoc mogą liczyć obywatele RP po godzinach pracy urzędu? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do rzecznika prasowego MSZ. Do momentu publikacji artykułu, nikt z MSZ nie odpowiedział na zapytanie mailowe Emito.net. Milczy również telefon rzecznika podany na stronie.
Pozostaje więc wyobrażać sobie, jak taka pomoc mogłaby wyglądać. W przypadku najbardziej oszczędnym – może na zanotowaniu imienia, nazwiska i numeru telefonu osoby poszkodowanej oraz obietnicy, że z rana zajmą się tym odpowiednie osoby?
Prawnik Przemka, który reprezentował go, zanim ten ze Szkocji został przeniesiony do Anglii i stracił prawo do bezpłatnej pomocy prawnej, odmówił komentarza w sprawie.
W ośrodkach deportacyjnych i więzieniach w Wielkiej Brytanii od początku 2017 roku samobójstwo popełniło 12 imigrantów, w tym 4 Polaków. Osadzeni w ośrodkach skarżą się na brak pomocy ze strony strażników, wszechobecność narkotyków i brak dostępu do lekarzy oraz pomocy prawnej.
Komentarze 10
Moze wlasnie po to jest potrzebna ta dziewczyna co sie pytala tutaj o praktyke, bedzie odbierac telefon i udzielac pomocy?
Dziekuje ze piszesz o takich sprawach !
Ze strony konsulatu to olewka KOMPLETNA...
Aha, artykul Doroty i Jej redakcyjnego kolegi Jacka ukazal sie w papierowym wydaniu Duzego Formatu ( Dodatek reporterski Wyborczej ) z 11 grudnia !
Dzis znalazlem go w owym wydaniu papierowym. Brawo i dzieki ze poruszacie takie tematy :
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,22755339,samobojstwo-polaka-w-bry...
Olewka to mało powiedziane. Totalna znieczulica i tumiwisizm. Osobiście doświadczyłem ich pomocy jak leżałem w szpitalu w Manchester po poważnym wypadku
W 2013 roku wygrałem sprawe deportacyjna tyle ze mialem ekstradycje do PL i nie doczekałem decyzji Trybunalu . Dowiedziałem sie bedac w PL ze wygralem i ze moge wrocic . Tak zrobilem 28 grudnia 2014 i zostałem cofniety w Cale pod pretekstem zakazu wjazdu . Skontaktowałem sie z Adwokatka z Uk ktora przeslala mi wyrok Trybunalu imigracyjnego i napisalem do naszej Ambasady w Londynie i zalaczylem te papiery . Odpowiedź jaka otrzymalem dobila mnie calkowicie to znaczy TOTALNA OLEWKA Z ICH STRONY !!! Moje dzieci sa w UK a ja nie moge do nich wrocic przez burdel w Angielskim systemie .
Jestem zszokowany tym co piszecie.To wrecz przerazajace,aby nie bylo pomocy wlasnego panstwa.