Do góry

British Airways wstrzymują sprzedaż biletów. Także do Polski

Linie lotnicze British Airways wstrzymały we wtorek wieczorem sprzedaż biletów na loty z londyńskiego lotniska Heathrow na trasach krajowych i europejskich na kolejny tydzień, czyli do 15 sierpnia włącznie.

W efekcie nie ma w sprzedaży biletów m.in. na loty z Heathrow do Warszawy do poniedziałku 8 sierpnia włącznie, a do Krakowa - do 9 sierpnia włącznie. Dotyczy to jednak tylko sprzedaży nowych biletów. same loty zaplanowane w tym czasie nie zostały odwołane.

Wstrzymanie sprzedaży jest efektem decyzji władz Heathrow o wprowadzeniu do 11 września limitu 100 tys. pasażerów dziennie odlatujących z tego lotniska. W związku z limitem kierownictwo Heathrow zwróciło się do linii lotniczych o wstrzymanie sprzedaży biletów na ten okres, które powodowałyby przekroczenie tej liczby.

Kolejki, opóźnienia i odwołane loty

Heathrow, będące największym brytyjskim lotniskiem i jednym z czterech największych w Europie, ma problemy z obsługą rosnącego po pandemii koronawirusa ruchu lotniczego, a efektem tego są długie kolejki do odprawy, odebrania bagażu oraz opóźnione i odwołane loty.

Ponieważ British Airways jest największą linią lotniczą operującą z Heathrow, jest dotknięta limitem bardziej niż inni przewoźnicy.

„W wyniku prośby Heathrow o ograniczenie nowych rezerwacji, zdecydowaliśmy się podjąć odpowiedzialne działania i ograniczyć dostępne taryfy na niektórych usługach Heathrow, aby pomóc zmaksymalizować opcje zmiany rezerwacji dla obecnych klientów, uwzględniając ograniczenia nałożone na nas i ciągłe wyzwania stojące przed całą branżą lotniczą” - przekazano w oświadczeniu linii.

Z powodu tych problemów brytyjski przewoźnik już wcześniej odwołał w okresie od kwietnia do października 30 tys. połączeń.

Komentarze 21

Negocjator
7 826 9
Negocjator 7 826 9
#103.08.2022, 11:39

Także mnóstwo biletów jest pokasowanych. KLM tez fika. Wydaje się, że teraz najlepsza robotę robią low-costy.

AS11
573
AS11 573
#203.08.2022, 13:33

low costy też odwołują loty. Problem dotyczy konkretnych lotnisk, a linie lotnicze dotyka on pośrednio.

Negocjator
7 826 9
Negocjator 7 826 9
#303.08.2022, 13:47

Owszem, ale model „dużych” lini to: zadupie - hub - prawie zadupie (np Aberdeen - Amsterdam - Kraków).

Model low-cost to zadupie - zadupie (np Aberdeen - Gdańsk), lub prawie zadupie - prawie zadupie (np Edynburg - Kraków).

Lecąc z walizką pod pokładem ceny się wyrównują, a przejazd jednej osoby (czy to Abe - Edi, czy Gda - Krk) czyni cenę jeszcze bardziej równoważną.

Podział hub/zadupie/prawie zadupie ze względu na ilość operacji lotniczych w najbliższym porcie (lotniczym).

Profil nieaktywny
Delirium
#403.08.2022, 15:23

Życzę liniom lotniczym jak najgorzej. :p

Profil nieaktywny
Delirium
#503.08.2022, 15:27

...mam przy tym pewien dysonans poznawczy, bo jest to jednak forma komunikacji zbiorowej. ;p

Negocjator
7 826 9
Negocjator 7 826 9
#603.08.2022, 17:09

mam przy tym pewien dysonans poznawczy

Coś w rodzaju „masz największego wśród swoich (niepotrzebne skreślić) przyjaciół/kolegów/współkotatorów/forumowiczów z emito”

Profil nieaktywny
Delirium
#703.08.2022, 17:20

W kontekście zmian klimatu nie akceptuję usprawiedliwiania egoistycznego fruwania na sobotnie obiadki do kobity w Polsce, de facto po to, żeby sprawdzić, czy któryś z sąsiadów nie zasiedział się pod łóżkiem od czwartku. ;)

Negocjator
7 826 9
Negocjator 7 826 9
#803.08.2022, 22:35

Czasem trzeba matkę staruszkę odwiedzić. Aby któregoś dnia nie było za późno.

Profil nieaktywny
Delirium
#903.08.2022, 23:27

Nie no, to oczywista rzecz.

Odnoszę wrażenie, że w Szkocji odsetek Polaków "osiadłych na amen" jest znacznie wyższy od tego w "moich" stronach (aktualnie Yorkshire). Mnóstwo Polaków w mojej okolicy tyra od lat w przekonaniu, że "już za chwileczkę, już za momencik" wrócą do Polski - i tak mija im rok za rokiem... Stanie w szerokim rozkroku pomiędzy dwoma krajami, zawieszenie w tymczasowości po wsze czasy "na wieki wieków amen", życie ani tu, ani tam, to paskudna rzecz - ludziska śpią i tyrają, wyzbywając się ambicji, zainteresowań, przyjemności, nie zachowują nawet pozorów normalności. Z racji generowanego smrodu zastanowiłbym się, czy możliwość fruwania do kraju na weekendowe obiadki to rzeczywiście postęp. I czy aby na pewno skrzydlate śmierdobusy naprawdę łączą rodziny, a nie na odwrót - właśnie przez to, że wiele osób wybiera życie "ani tu, ani tam", bo przecież raz na kwartał można wyskoczyć na obiad, i gitara - wszak "rodzinka w komplecie". ;)

Kingcrimson
586
#1004.08.2022, 09:16

#9 Też to obserwuję i to chyba mieszanka braku umiejętności przewidywania dalej, niż miesiąc do przodu z "jakośtobędzieizmem". Dołóż do tego kompletny brak zainteresowania tym, co dzieje się dookoła...do teraz ludzie pytają, dlaczego dostali taki rachunek za prąd, gdzie znaleźć dostawcę z normalnymi cenami. A im się fix skończył i nie mają pojęcia, że tańszego nie znajdą.

Co pkt. 1 wytłumaczenie jest proste - w Szkocji jest fajnie, w Anglii nie :-P

Profil nieaktywny
Delirium
#1104.08.2022, 14:31

#10:

Uwierz mi, że w Anglii też jest fajnie i pięknie, ale w Szkocji rzeczywiście jest, hmm... jakoś tak jakby spokojniej, chociaż Nicola nie jest gorsza w pieprzeniu kocopołów od Rozczochranego. ;) Szkoci też bardziej "swoje chłopy" od Anglików. :)

W moich stronach kilka-, może nawet kilkanaście tysięcy osób zostało sprowadzonych z Polski i Rumunii przez kilka agencji pracy, oferujących start "pod klucz" - wszystko, co delikwent musiał zrobić, to opłacić bilet i wsiąść do samolotu. Z lotniska odbierał go agencyjny bus, który wiózł gościa na spotkanie, gdzie odbierał umowę o pracę, ciuchy robocze, i drałował do opłaconego pokoju - decyzję o wyjeździe z Polski można było podjąć z dnia na dzień, bez większego zabezpieczenia finansowego, i stąd wzięło się tak wielu "zawieszonych", którzy po latach pobytu tutaj nawet buty w Sports Direct kupują z włączonym translatorem. Wielu z nich przyjechało po to, aby szybko spłacić jakieś duperelowate pożyczki w Providencie czy agd zakupione na raty w Żaglu, bo wyjechać mogli o wiele prościej, niż my, te kilkanaście lat temu, bez ryzyka, bez obaw, no a potem to już wiadomo: jeszcze tylko parę funtów na mały remont, na nową kanapę... ;) No i śmigają na te obiadki, oczywiście z polskim kierowcą wiozącym tyłek na lotnisko i z powrotem, a bilet na samolot rezerwuje córka w Polsce. ;) "Pani z polskiej biblioteki" ogarnie pismo i urzędową rozmowę, bo przecież nie literaturę, ;) a bankomatu trzeba nauczyć się na pamięć, bo cholera wie, co jest napisane na tym ekranie... Tereny, które nie leżą po drodze do pracy lub marketu to Pozaprzestrzeń, czarna dziura pożerająca ludzi. ;) Uważam, że gdyby nie tanie linie i loty dostępne na dwa kliknięcia, znacznie więcej osób zdecydowałoby się na naukę języka, choćby tylko w elementarnym zakresie, bo nawet z tym jest problem, więcej osób ściągnęłoby rodziny i wiodło normalne życie - wiesz, wszystkie te rodzinne wypady, przedszkola, szkoły, wyjścia do knajpy lub kina. Polskiej gęby w kinie, knajpie tutaj nie spotkasz, nie uświadczysz jej także w hali targowej, bo żarcie chociaz lepsze, to jednak droższe niż Lidlu, a trzeba odłożyć na nową farbę do sypialni w Polsce, no i trzeba umieć o to jedzenie zagadać. ;)

Wrażenia i codzienne obserwacje mam tutaj takie, jak w Szkocji, tyle że w 2007 roku, déjà vu każdego dnia. ;)

Profil nieaktywny
Delirium
#1204.08.2022, 16:50

Zresztą paczaj, to wciąż się dzieje:

https://www.olx.pl/oferta/praca/picker-packer-anglia-1000-bonus-kontrakt...

- tu akurat trzeba cosik spikać (voice picking w magazynie ASOS, rzut beretem ode mnie) - dogadać się ze słuchawką w uchu to jedyne kryterium, poza tym wymagania żadne, przelot opłacony, dach nad głową również, plus pożyczka na zakwaterowanie. I frrruuu... lecą kolejni "zawieszeni" (chociaż po Brexicie już nie rozpychaja się łokciami w kolejce do odprawy ;) ).

Profil nieaktywny
Delirium
#1304.08.2022, 16:59

O, i kolejne, również Yorkshire, rzut beretem od Scarborough (polecam na weekendowy wypad, najlepiej poza sezonem):

https://www.olx.pl/oferta/praca/praca-sezonowa-na-produkcji-w-wielkiej-b...

"wsparcie w jezyku polskim podczas calego okresu wspolpracy"

Kingcrimson
586
#1404.08.2022, 20:40

#11

Na początku kariery w UK bujałem się trochę po budowach, czasem jakieś fabryki. I pierwszy raz w życiu spotkałem analfabetów. Przynajmniej w piśmie. I nie mówię tu bynajmniej o języku Szekspira.

Podobnie, nie zdawałem sobie sprawy z poziomu kołtuństwa, zabobonu i kompletnej ignorancji w podstawowych sprawach.

Wcześniej nie wiedziałem, że tacy ludzie istnieją. Może jacyś emeryci w zapadłej wsi na Podlasiu.

Jedną rzecz momentalnie miał opanowaną każdy - apkę bankową w telefonie.

I tak, jak piszesz, właściwie każdy "rozkraczony", mentalnie cały czas w Polsce. Po latach chapania, często ożenku i rozmnożeniu się, w końcu chata w kraju wybudowana, wielki powrót i opad szczęki. Ile na godzinę? Co?

I koleś ładuje dupę w troki, cichy powrót (na szczęście mieszkanie z housingu zostało, podnajęte na lewo) i chapanie na nowo.

Kobita z głową na karku, mieszka wygodnie, ogląda seriale, piłuje paznokcie i czeka na przelew xD.

Ten konkretny przykład to autentyk.

Kingcrimson
586
#1504.08.2022, 21:06

#13

A to ciekawe, co wrzucasz. W tej chwili praktycznie w ogóle nie mam kontaktu z Polakami, pracuję od paru lat w jednym miejscu i mieszkam prawie na wsi...

Zastanawia mnie tylko, skąd bierze się tyle ludzi majacych SS, aktualnie "wyjechanych" do ojczyzny i jednocześnie chętnych do roboty w UK?

Stawki na kolana nie rzucają...a i sporo jest opinii, że "Anglia się już nie opłaca"

Negocjator
7 826 9
Negocjator 7 826 9
#1604.08.2022, 21:11

A kto ci powiedział, że mają SS? Mają prawno jak każdy z EU przyjechać na 3 (lub 6 tego nie wiem) księżyców i tyle. Agencja sobie to ogarnie mniej lub bardziej legalnie.

Kingcrimson
586
#1704.08.2022, 21:14

#16

W ogłoszeniach jest podany ten wymóg.

Profil nieaktywny
Delirium
#1804.08.2022, 22:04

Nie wiem, jak tam u was na północy, ale tutaj SS musi być, agencje sprawdzają "świeżaków" na "dzień dobry". Jest też trochę Ukrainek, z trzyletnimi prawami "do wszystkiego". Z tymi w średnim wieku jest trochę kłopotu, bo angielskiego ni w ząb, a że uchodźczyni trzeba pomóc, to potem robi się bajzel, który ktoś musi ogarnąć. ;) Jest trochę krzywego patrzenia, bo jeden musi np. zdać jakieś testy, które za Ukrainkę rozwiązuje trener. Generalnie dziewczyny są spoko - w firmie, do której wpadłem niedawno na kilka tygodni, przynosiły mi i kumplowi kanapki, oraz ciacha pieczone przez córkę jednej z nich, tak więc osobiście nie mogę narzekać. ;p

Ci z SS na ogół pozjeżdżali do Polski wcześniej, i teraz wracają, głównie młodzi ludzie, którzy poprzednim razem stali "w rozkroku", nie próbowali zapuszczać tutaj korzeni. Cosik im chyba jednak w tej Polsce nie pasuje, skoro wracają. ;)

Anglia nie opłaca się teraz jako kierunek emigracji - ograniczenia, procedury, po cholerę się tłuc tutaj, jak do Niemiec czy Austrii bliżej, a kasa podobna.

Stawki w firmach, które szukają chętnych aż w Polsce, nie mogą powalać, ;) a jednak wciąż znajdują się chętni ("wina Tuska"? ;p ). Na miejscu bez problemu da się ogarnąć coś znacznie lepiej płatnego (nie dotyczy niespikających "zawieszonych"), ale trzeba wiedzieć, gdzie przyłożyć ucho i do których drzwi zapukać.

Tak to wygląda w moich stronach - nie wiem, jak jest gdzie indziej.

Negocjator
7 826 9
Negocjator 7 826 9
#1905.08.2022, 00:20

Nie wiem jak jest na północy, bo nikogo tak pracującego nie znam.

Wymądrzałem się, bo mi się zdawało, że przy obecnej sytuacji mają na to wywalone.

Jak widać - nie mają.

harrier
10 848
harrier 10 848
#2005.08.2022, 01:36

Czasem trzeba matkę staruszkę odwiedzić.

No to jest dramat: listonosz z emerytura ma przyjsc, a doleciec nie ma czym z Heathrow!

Profil nieaktywny
Delirium
#2105.08.2022, 02:04

Trzeba było zostawić mu "końcówkę" na autobus. ;p