Do góry

Paweł Pawlikowski – reżyser, który robi filmy po „angielsku”

Większość kinomanów kojarzy Pawła Pawlikowskiego z nagrodzoną Oscarem „Idą” i oczwywiście „Zimną wojną”. Polski reżyser zaczynał jednak swoją karierę od filmów dokumentalnych.

Paweł Pawlikowski. AFP/EAST NEWS/ALBERTO PIZZOLI

Urodził się w 1957 r. w Warszawie. Pochodząca z katolickiej rodziny matka była anglistką na Uniwersytecie Warszawskim, a ojciec – lekarz – miał żydowskich przodków. Babka ze strony ojca, też lekarka, zginęła w Auschwitz. Wnuk dowiedział się o tym, gdy był już dorosły.

Ojciec reżysera wyjechał z Polski do Austrii w 1969 roku. Powodem były coraz silniejsze nastrosje antysemickie, ale też rozpad małżeństwa. Potem rodzice zeszli się w Niemczech. „Kochał Polskę jak nikt inny, wyjazd był dla niego ciosem” – wspominał ojca Pawlikowski.

Nastolatek pożegnał Polskę

W 1971 roku 14-letni Pawlikowski wyrusza z matką do Wielkiej Brytanii, gdzie spędzi z przerwami 30 lat. Nie krył tęsknoty za Warszawą. Rozpaczał, bo zostawił znajomych i przyjaciół. Nie mówił po angielsku i przez jakiś czas czuł barierę, która odgradzała go od otoczenia. Marzył o zobaczeniu Londynu, ale nie podejrzewał, że wyjeżdża z kraju na stałe.

Mieszkał później w Niemczech, we Włoszech i we Francji, by w końcu osiąść na stałe w Anglii. Pierwszy okres spędził w katolickiej szkole prowadzonej przez Zgromadzenie Księży Marianów pod Londynem. Nie uczył się, był nieposłuszny i został wyrzucony.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie matka, która zainteresowała go projekcjami filmów organizowanymi przez British Council. „Billy kłamca” Johna Schlesingera czy „Szarża lekkiej brygady” Tony’ego Richardsona zrobiły na nim wielkie wrażenie, choć jeszcze nie rozumiał, o czym mówią bohaterowie. Musiał szybko nauczyć się angielskiego.

Paweł Pawlikowski Fot. Max Rossi/Reuters

Miłość i tragedia

W Londynie i Oxfordzie studiował literaturę i filozofię. Później zapisał się na warsztaty filmowe, a w 1986 został stażystą w BBC. Robił dokumenty, a jednym z nich był obraz o duchownym, który chciał postawić ogromny krzyż na wzgórzu Pendle Hill w Lancashire. Po perypetiach zrealizował „Diabła z Lancashire”, ale nie był z niego zadowolony.

W BBC poznał swoją pierwszą żonę. Była rosjską pianistką. Gdy zachorowała na raka, ryżyser opiekował się nią aż do jej śmierci w 2006 roku. Po tej tragedii Pawlikowski zniknął na pół dekady z filmowego świata.

Dzięki żonie reżyser zainteresował się Rosją i w 1991 roku zrobił dokument oparty na książce Jerofiejewa „Z Moskwy do Pietuszek z Wieniediktem Jerofiejewem”. Opowieść o chorym na nowotwór pisarzu-pijaku, wykorzystał do pokazania Rosji po pierestrojce, która musiała się wyzbyć snów o potędze. BBC miało opory, czy pokazać obraz, ale gdy dostał on nagrodę Emmy, krytycy spasowali.

Jak operator, to tylko Polak

Wtedy pierwszy raz pracował z polskimi operatorami. Zdjęcia robił Wit Dabal, za kamerą stawał Boghdan Dziworowski, a potem byli inni. Operatorem jego pełnometrażowych filmów jest zawsze Ryszard Lenczewski.

Fascynacja Rosją trwała i w 1992 r. znów tam pojechał, by opowiedzieć o motorniczym tramwaju z Petersburga – Dmitriju Dostojewskim, prawnuku słynnego pisarza. W „Dostoevsky’s Travels” towarzyszył motorniczemu w podróży na Zachód i powstał film o zderzeniu dwóch światów. Gdy jedni roztrząsali fenomen rosyjskiej duszy, Dmitrija pochłaniał zakup używanego mercedesa.

Do Bośni ruszył śladami zbrodniarza Radovana Karadžicia. W filmie nie było scen walki. Zastąpił je przerażający Karadžić, który ze wzgórza patrzy na Sarajewo i recytuje swój wiersz o masakrze muzułmańskiego miasta.

Grożono potem Pawlikowskiemu śmiercią, miał problemy ze zbiórką środków na kolejny film. Kilku brytyjskich posłów chciało zatrzymać obraz, bo miał sympatyzować ze zbrodniarzami z Bałkanów.

Paweł Pawlikowski. Fot. Shutterstock

Dziękuję przyjaciołom z Polski

W 2013 roku powstała „Ida”, opowieść o siostrze zakonnej, która dowiaduje się, że jest Żydówką i poznaje przemilczane fakty z historii Polski. Co ciekawe, Pawlikowski odrzucił nagrodzony wcześniej scenariusz i napisał nową wersję. „Ida” na festiwalu filmowym w Gdyni dostała Złote Lwy. Dwa lata później nagrodę BAFTA za najlepszy film nieanglojęzyczny i wreszcie Oscara.

„Dziękuję Akademii, osobom, które wspierały nasz film, oraz przyjaciołom z Polski, którzy są już teraz pewnie pijani” – mówił Pawlikowski odbierając statuetkę. Oscara zadedykował zmarłej żonie, rodzicom i dzieciom: Victorowi i Marii. Zaskoczeniem było potem pokazanie się z drugą żoną Małgorzatą Belą. Mieszkają na warszawskiej Ochocie, ale unikają dziennikarzy.

Po „Idzie” była „Zimna wojna”, a Pawlikowskiego nominowano do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy reżyser. Nie udało się. Może następnym razem. Przed Pawlikowskim jeszcze mnóstwo projektów.