Postarzał się car ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami nie mógł
zadusić. Siedział na tronie złoty i zimny. Tylko broda mu rosła do podłogi i niżej.
Rządził wtedy kto inny, nie wiadomo kto. Ciekawy lud zaglądał do pałacu przez okno,
ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami. Więc tylko wisielcy widzieli co nieco.
W końcu umarł car ojczulek na dobre. Dzwony biły, ale ciała nie wynoszono. Przyrósł
car do tronu. Nogi tronowe pomieszały się z nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz. Nie
można go było oderwać. A zakopać cara ze złotym tronem – żal.
Bajka ruska
Postarzał się car ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami nie mógł
zadusić. Siedział na tronie złoty i zimny. Tylko broda mu rosła do podłogi i niżej.
Rządził wtedy kto inny, nie wiadomo kto. Ciekawy lud zaglądał do pałacu przez okno,
ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami. Więc tylko wisielcy widzieli co nieco.
W końcu umarł car ojczulek na dobre. Dzwony biły, ale ciała nie wynoszono. Przyrósł
car do tronu. Nogi tronowe pomieszały się z nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz. Nie
można go było oderwać. A zakopać cara ze złotym tronem – żal.