18 grudnia to Międzynarodowy Dzień Migrantów. Z tej okazji przedstawiamy 10 powodów do dumy dla każdego (a zwłaszcza polskiego) imigranta – o których warto pamiętać cały rok.
1. Pomysłowy jak imigrant
Odwaga, innowacyjność i gotowość do podejmowania ryzyka – te cechy typowe wśród imigrantów od dawna fascynują przysłowiowych amerykańskich naukowców i to zza oceanu płynie najwięcej opracowań na temat migranckiej pomysłowości i kreatywności. Zresztą, nie ma co się dziwić; Stany to przecież właśnie kraj imigrantów. Z amerykańskich badań wynika m.in., że imigranci częściej niż pozostali członkowie społeczeństwa dokonują przełomowych odkryć w nauce, zakładają własne przedsiębiorstwa (co potwierdza casus polskich pracowników w UK), składają wnioski patentowe i nieproporcjonalnie przykładają się do rozwoju krajowej gospodarki. Brawo my!
2. Strumień gotówki z imigrackiej kieszeni
Imigranci przesyłają do domów rodzinnych ok. 500 mld dolarów rocznie Imigrantom nieraz zarzuca się brak patriotyzmu i opuszczanie bliskich w potrzebie. Tymczasem, z badań wynika, że imigranci zarobkowi wysyłają znaczną część swoich pieniędzy z powrotem do kraju zamieszkania (około 500 MILIARDÓW dolarów w skali światowej); co więcej taka forma zapomogi finansowej jest skuteczniejsza od wszelkich międzynarodowych programów pomocy, bo trafia bezpośrednio do potrzebujących rodzin. Dodatkowy powód do dumy dla Polaków? Wśród nacji europejskich to my wysyłamy do domu najwięcej pieniędzy.
Largest surplus in personal transfers in Poland, largest deficit in France #Eurostat https://t.co/LpZmhARSSB pic.twitter.com/5BBCYYU4BD
— EU_Eurostat (@EU_Eurostat) December 9, 2016
3. Budowanie mostów między tradycjami
Kurczak chikka masala, spaghetti carobonara, pierogi. Co to dania mają ze sobą wspólnego? Nie powstałyby, gdyby nie wpływy imigrantów, łączących swoje tradycje z kulinarnymi zwyczajami tubylców, odpowiednio w Wielkiej Brytanii (Hindusi), Włoszech (Amerykanie) i Polsce (Chińczycy). Wzbogacenie tradycji kulinarnych to może najprostszy przykład na pokazanie wartości przenikania się kultur, ale nie jedyny. Wiele zwyczajów, które współcześnie wydają się oczywiste, przywieźli na swoich plecach imigranci.
Gdyby nie niemiecki książę, Brytyjczycy pracowaliby w Boże Narodzenie
Ze Świętami Bożego Narodzenia za rogiem, trudno nie wspomnieć o bożonarodzeniowych tradycjach przywiezionych do Wielkiej Brytanii zza granicy. Sam zwyczaj zamykania zakładów pracy i świętowania Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie wprowadził książę Albert, mąż królowej Wiktorii. Albert pochodził z Niemiec. A świąteczne pończochy z prezentami? Pomysł podkradziony Turkom. Jemioła, ostrokrzew i choinka? Zwyczaje pogańskie i celtyckie, nie anglosaskie. Jeśli podrążyć, okazuje się, że wśród bożonarodzeniowych gadżetów tylko świąteczne crackersy – wybuchowe zabawki z upominkami w środku – to brytyjska tradycja, myśl i wykonanie.
Kto wie, może za kilka lat brytyjskie dzieci będą wdzieczne polskim, bo dzięki nim Mikołaj zacznie rozdawać prezenty 24, a nie 25 grudnia…
4. Migracja oznacza odwagę
Porzucić znajomych, pracę, rodzinę i wyjechać w nieznane z nadzieją, że jakoś to będzie, a ryzykowny krok się opłaci? Nie każdego stać na takie posunięcie. A konkretnie tylko 3.3 proc. światowej populacji. Naukowcy wciąż nie są pewni, co biologicznie odróżnia tych, którzy decydują się wyruszyć w podróż w poszukiwaniu lepszych szans życiowych od tych, którzy postanawiają zostać. Możliwe, że wszystko zależy od receptoru dopaminy o wdzięcznej nazwie DRD4, który odpowiada za skłonność do podejmowania ryzyka przez jednostkę i częściej występuje wśród… migrantów.
Study from @HarvardHBS suggests migrants more likely to register patents, make strong contributions to the economy https://t.co/s7thsAaJHG
— US Embassy Islamabad (@usembislamabad) December 18, 2015
Dodajmy tu, że nie każdy ma siłę przetrwać początkowy okres imigracji, gdy następuje brutalne zderzenie z rzeczywistością: o stabilną pracę trudno, a bez pomocy i znajomości nie da się przebrnąć przez biurokratyczne trudności. Brawa za śmiałą decyzję o radykalnej zmianie i brawo za wytrwanie!
5. Imigranci wspomagają lokalną gospodarkę
Imigranci wpłacają £1,3 na każdy funt pobrany z puli środków publicznych
Nie daj sobie wmówić, że odbierasz komuś pracę i zaniżasz pensje. Bezrobocie na Wyspach jest najniższe od lat, a badania pokazują, że zatrudnianie imigrantów ma znikomy lub zerowy wpływ na zarobki miejscowych, i to jedynie w określonych sektorach gospodarki. Pracy, którą wykonują imigranci, po prostu nie da się zastąpić lokalną siłą roboczą. Gdyby nie my, po prostu mniej by było zrobione. Co więcej, imigranci wpłacają 1,3 funta na każdy funt pobrany z puli środków publicznych. A do tego za nasze wykształcenie i opiekę zdrowotną do momentu emigracji płacił budżet polski, nie brytyjski. Czyli dzięki nam Wyspiarze dostają wykwalifikowaną siłę roboczą za darmo.
6. Ręce, które leczą
Jakby tego było mało, imigranci aktywnie odciążają system opieki zdrowotnej na Wyspach. W jaki sposób? Po pierwsze, emigrują z reguły zdrowe osoby w wieku produkcyjnym – wpłacające podatki i korzystające z opieki lekarskiej w ograniczonym stopniu. Jest to znane jako „zjawisko zdrowego migranta”. Po drugie, imigranci stanowią nieproporcjonalnie dużą część pracowników NHS, ratując system przed całkowitą zapaścią – potwierdzając regułę, że imigrant podejmuje się pracy, której lokalni unikają.
7. Tradycja długa i bogata
Historia migracji Szkotów do Polski sięga 14 wieku, ale największą intensywność przybrała w 16 wieku Słuchając wiadomości, można odnieść wrażenie, że pokojowa imigracja to współczesny wynalazek, a wcześniej kontakty między obcymi kulturami odbywały się jedynie na zasadzie wojen i podbojów. Nic bardziej mylnego – za to wrażenie być może odpowiada rozwój techniczny, który ułatwił podróżowanie, przez co obecnie migruje się więcej, dalej i szybciej.
By przypomnieć kilka przykładów udanej integracji fali imigrantów, wspomnijmy szesnastowiecznych Holendrów osuszających tereny zalewowe nad Wisłą (uciekających przed prześladowaniami religijnymi w kraju), szkockich kupców w czternastowiecznym Gdańsku, czy wreszcie polską emigrację do Stanów na początku 20 wieku, która zaowocowała powstaniem tak znanych marek jak Max Factor, czy Warner Bros.
8. Wykształcony jak imigrant
W przeliczeniu na głowę, z Polski emigruje najwięcej wykształconych emigrantów Tutaj mowa konkretnie o ostatniej fali imigracji do UK. Jak podaje OECD, imigranci to tylko 6 proc. brytyjskiej ludności, ale 15 proc. tutejszych wysokowykwalifikowanych pracowników. Trend się nasila: w 2014 świeżo przybyli imigranci mieli wykształcenie jedynie podstawowe dwa razy rzadziej (9 proc.) niż wcześniejsi imigranci (18 proc.) i cztery razy rzadziej niż rodowici Brytyjczycy (45 proc.). Dwa razy częściej natomiast mieli wykształcenie wyższe (50 proc. a 25 proc.) Wykształceni Polacy stanowili niewątpliwie niemałą część tej grupy, ale zanim zaczniemy sobie gratulować, przypomnijmy, że imigracja na Wyspy spoza krajów UE jest ściśle kontrolowana, a nowo przybyli muszą spełnić szereg warunków, by móc się osiedlić w UK. W tym przypadku są więc spore szanse, że za profil migrantów odpowiada selektywna polityka, a nie wrodzone cechy migrantów.
9. Migracja to rozwój
Jak jeździć po drugiej stronie ulicy, korzystać z dwóch kranów w zlewie czy najuprzejmiej na świecie żegnać się każdorazowo na 3 różne sposoby przez telefon – są to umiejętności, które chcąc nie chcąc posiądzie (prawie) każdy imigrant, który postanowi osiąść na Wyspach. A na tym przecież nie koniec. Przebywając na stałe za granicą, odbieramy przyspieszony kurs z nauki życia na nowo, a niezapowiedziane kartkówki z brytyjskości mogą zdarzyć się w dowolnym momencie – nawet uprzejme prowadzenie rozmowy może okazać się wyzwaniem, gdy nie zrozumiemy aluzji kulturowej lub żartu i popełnimy gafę. Imigrantowi pozostaje więc się szkolić, szkolić i szkolić…
A skoro mowa o rozmowach – pogratulujmy sobie dwujęzyczności. Jak wynika z badań, jedynie 138 tys. z 7,5 mln brytyjskich imigrantów w ogóle nie mówi po angielsku: przytłaczająca większość włada tym językiem jeszcze przed wyjazdem, ponad połowa jest biegła w angielskim. Zdarzają się wyjątki, ale osoby, które nie próbują chociaż poprawić swojego drugiego języka należą do rzadkości. A o korzyściach z dwujęzyczności, od zawodowych po zdrowotne, wiemy wszyscy.
10. Jesteśmy w dobrym towarzystwie
Maria Skłodowska, Albert Einstein, Steve Jobs – to przykłady odpowiednio emigranta, uchodźcy i potomka uchodźców, a ich osiągnięć dla światowej nauki i gospodarki nikomu nie trzeba przedstawiać. Być może nie ma wśród nas geniuszy na ich miarę… a być może dojrzewa wśród nas kolejny talent-gigant.
Tak czy inaczej możemy się pochwalić osiągnięciamy, które już znamy: polscy aktywiści, politycy, artyści i przedsiębiorcy organizują się na Wyspach coraz lepiej.
Jesteśmy młodą imigracją, ale nowa brytyjska Polonia może czerpać z osiągnięć poprzednich pokoleń imigrantów i wspólnie dbać o rozwój polskich placówek, stowarzyszeń studenckich i szkół sobotnich – oraz wykorzystując wrodzoną kreatywność przekuwać je w nowe, wspólne tradycje. Imigranci, tak trzymać!
Komentarze 64
kopernik tez byla kobieta
za dwa trzy pokolenia tak, teraz nie jestesmy u siebie i to da sie odczuc choc wszyscy(lub prawie wszyscy) sie przymilnie usmiechaja ale swoje niepoprawne politycznie mysli zachowaja
Mozna sie zadoomac a jest w czym
Doom
The Ultimate Doom
Doom II: hell on earth
Final Doom
Doom 3 (mr smiley's head safari)
Doom the legacy
Doom RPG
Doom 3 (ten "prawdziwy")
Doom 3: Ressurection of Evil
DooM (2016)
Takie oto powyzsze 10 powodow do doomania, tudziez bycia zadoomanym lub doomnym.
A niedzieli i tak nie bedzie
Ja też jestem dumny z tego że milion rodakow pracuje dla dobra Królowej Elżbiety, bo przecież mogli zostać w kraju i utrzymywac z podatkow polski sejm...
1. Z pomysłowością u mnie kupa. Nie jeżdżę vanem między Polską, a UK, przewożąc w jedną stronę odzież na wagę i chętnych na święta, a w drugą kuchnie z Ikei i nielegalnych imigrantów.
2. Gotówka może i leje mi się strumieniami z kieszeni moich spodni, ale nie wiem czy jestem z tego dumny. Ba, wręcz bym chciał je zaszyć, albo wyciągnąć na zewnątrz i zrobić klasycznego słonia...
3. Tradycji nie buduję, gdyż im nie ulegam. Nie obchodzę świąt żadnej maści, a jedyna Tradycja jaką lubię pojawia się w pewnym filmie i ma "butków nie zamoczyć".
4. Odważny nie jestem tylko głupi. Ot, siedziałem tak na dupie w domu i nagle mi wyszło, że może by tak wszystko zmienić? Gdybym wiedział ile się przy tym najem nerwów, ile będę musiał przełknąć dziegciu, to nie wiem czy pisałbym się na ten miodek.
5. Ta, wiem bo wspomagam lokalną gospodarkę. Czasem chlipię ze złości patrząc na mojego payslipa, na to co właśnie wspomogłem, a sąsiad dostał na dwie pinty dziennie.
6. Oglądam te swoje łapy i nie wiem czy one coś leczą. Paznokcie muszę obciąć chyba.
7. Ja jestem tu na wymianę z Ketlingiem. A wy za kogoście tu przyjechali?
8. No i niezmiernie mi to moje wykształcenie tu pomaga. Zacząłem od pracy w hamburgerach, potem były powodzie i pożary, drukarnia, budowa, sortowania przesyłek, order picker, kierowca wózka widłowego, a teraz jestem "zestawiaczem napojów alkoholowych" i robię miliony litrów whisky miesięcznie, naprawdę! Jeśli ktoś powie mi coś o ambicji, to będę się wahał czy pokazać mu jeden czy może dwa palce, bo wykształcenie mam nieścisłe.
9. Fakt, angielskiego nie znałem prawie wcale przed przyjazdem. A dziś mogę spokojnie się w nim komunikować i poruszać abstrakcyjne tematy. Z obcym akcentem i z błędami, ale za to swobodnie. Ale bardziej cenię sobie umiejętność hamowania czekanem przy upadku głową w dół i na plecach. Tego też nie nauczyłem się w Polsce. :P
10. Tylko szkoda, że żaden tubylec nie wie kim jest Maria Skłodowska. Owszem była taka Marie Curie - założycielka sieci sklepów charity. Einstein w mniemaniu większości również jest tworem lokalnym każdej angielskojęzycznej społeczności, a kim był Steve Jobs i jak zasłużył się dla ludzkości, jakoś umknęło mojej uwadze. Pewnie głupi jestem, abo co?