Przez lata szczątki pilota Henryka Bolcewicza i porucznika Adama Franciszka Marcinkiewicza spoczywały w kwaterach dla ubogich w sekcji Polskich Grobów Wojennych na cmentarzu w Newark w hrabstwie Nottinghamshire. W miejscu ich spoczynku nie było żadnych oznaczeń wskazujących, kim byli i jaki wkład wnieśli podczas II wojny światowej – czytamy na stronie newarkadvertiser.co.uk.

To się zmieniło, gdy nieoznakowanymi grobami zainteresowało się towarzystwo The Friends of Newark Cemetery, czyli Przyjaciele Cmentarza w Newark wspierane przez władze tego angielskiego miasta.
Miłośnicy historii z Friends of Newark Cemetery pod kierownictwem Shauna Noble’a sprawdzili, które z pochowanych w kwaterze szczątków należą do Henryka Bolcewicza, a które do Adama Marcinkiewicza. Zbadano też ich historie. W szczególności, dlaczego pochowano ich w nieoznaczonych grobach.
Zmarli w biedzie i zapomnieniu
Badania wykazały, że Henryk Bolcewicz był pilotem Wojska Polskiego odbywającym w czasie kampanii wrześniowej loty zwiadowcze. Jego eskadra ewakuowała się z Polski najpierw do Rumunii, a później do Francji i ostatecznie do Wielkiej Brytanii.
Henryk Bolcewicz służył później w RAF, a jego bombowiec Wellington 8 listopada 1941 r. został poważnie uszkodzony nad Mannheim. Po wylądowaniu w bazie lotniczej w Meldeghem, znajdującej się na terenie okupowanej przez Niemców Belgii, był trzymany w kilku obozach jenieckich. W ostatnim doczekał wyzwolenia przez armię brytyjską. Wiadomo też, że po wojnie Bolcewicz osiadł w Anglii, gdzie poślubił pochodzącą z Lincoln June Menzies.
Henryk Bolcewicz zmarł w domu opieki w kwietniu 2013 roku. Mimo że przed śmiercią wybrał miejsce ostatniego spoczynku dla siebie i żony, z powodu braku pieniędzy, zgodnie z prawem, pochowano ich razem w nieoznaczonym grobie.
O poruczniku Adamie Marcinkiewiczu wiadomo, że w Polsce służył w Gorlickim Batalionie Obrony Narodowej. Po zakończeniu kampanii wrześniowej dostał się do niewoli. Później walczył w Belgii, a podczas walk o miasto Thielt stracił prawą rękę. Za udział w wyzwalaniu Belgii został, jako jeden z 84 Polaków, odznaczony brytyjskim Krzyżem Wojskowym (British Military Cross), a także Polskim Krzyżem Walecznych.
On także osiadł w Wielkiej Brytanii. Zmarł w 1994 roku w mieszkaniu w Hyson Green w Nottingham bez środków do życia i w samotności. Jako osobie pozbawionej majątku należał mu się tzw. Public Health Funeral – w nieoznaczonym grobie zbiorowym na najbliższym cmentarzu.
Wiadomo, że por. Marcinkiewicz wcześniej stracił kontakt z rodziną w Polsce, która nigdy nie przestała go szukać.
Obaj mężczyźni są godni, aby o nich pamiętać i w końcu doczekali się uznania, na które zasłużyli
– powiedział Shaun Noble, który szukał informacji o polskich żołnierzach.
19 lutego na cmentarzu w Newark odbyło się nabożeństwo w intencji obu Polaków. Wzięła w nim udział przybyła z Polski rodzina por. Adama Marcinkiewicza, mieszkańcy Newark, reprezentacja RAF i Wojska Polskiego, delegacja Konsulatu RP oraz przedstawiciele Muzeum Sikorskiego.
Komentarze 1
Człowiek istnieje dopóki go pamiętają
Zgłoś do moderacji