Do góry

Anglia: szkoły wysyłają policję do domów nieobecnych uczniów

Niektóre szkoły w Anglii wysyłają policję do domów dzieci, które są notorycznie nieobecne lub ostrzegają, że ich rodzice mogą trafić do więzienia, jeśli frekwencja się nie poprawi. Dyrektorzy szkół mówią, że są pod ogromną presją ze strony rządu, aby rozwiązać problem niskiej frekwencji.

W roku szkolnym 2022-23 rekordowe 150 000 dzieci w angielskich szkołach państwowych zostało sklasyfikowane jako notorycznie nieobecne. Od września wszystkie szkoły państwowe w Anglii będą musiały codziennie przekazywać swoje dane dotyczące frekwencji do Ministerstwa Edukacji.

Psychologowie dziecięcy i grupy rodziców ostrzegają, że nacisk na pełną frekwencję prowadzi do „zbyt surowych” działań w niektórych szkołach oraz że szkoły ignorują problemy, w tym te „związane ze zdrowiem psychicznym, poczuciem osamotnienia, czy specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Ellie Costello, współzałożycielka grupy wspierającej dzieci Square Peg, informuje, że zgłaszają się do niej rodzice, którzy czują się przez szkołę zwyczajnie zastraszani. 

Rodzice opowiadają nam o bardzo rygorystycznych szkołach, które faktycznie wchodzą im do domów. Szkolni urzędnicy przychodzą do nich z funkcjonariuszami policji. Ci krzyczą od wejścia na bardzo przestraszone dzieci i żądają, by natychmiast poszły do szkoły

– tłumaczy Costello.

W zeszłym tygodniu minister edukacji Gillian Keegan skrytykowała rodziców, którzy, jak twierdziła, pozwalają swoim dzieciom na opuszczanie zajęć w piątki, ponieważ sami pracują z domu.

Rzecznik ministerstwa powiedział: Wiemy, że niektóre dzieci napotykają większe bariery w uczęszczaniu do szkoły, jak uczniowie z długoterminowymi schorzeniami medycznymi czy specjalnymi potrzebami edukacyjnymi i niepełnosprawnościami. To dlatego podchodzimy do problemu absencji, stawiając jasne oczekiwania, że szkoły i lokalne władze będą ściśle współpracować z rodzinami, aby zidentyfikować i rozwiązać podstawowe problemy.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 43

Negocjator
8 097 9
Negocjator 8 097 9
#124.05.2024, 11:17

Pod dom Stirlitza podjechał samochód, z którego wyskoczyło trzech gestapowców i zaczęło głośno dobijać się do drzwi.

– Nikogo nie ma w domu – zawołał do nich z okna Stirlitz.

Gestapowcy wsiedli do samochodu i odjechali. W ten sposób Stirlitz wodził za nos Gestapo już piąty miesiąc.

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#224.05.2024, 11:23

Tu to się nie uda. Policja chodzi parami.

harrier
10 932
harrier 10 932
#324.05.2024, 15:38

Kiedy bylam nauczycielka, nie chcialo mi sie chodzic do szkoly.

Prawde mowiac, chodzilam tam, bo dostawalam wyplate - nieduzo, ale potrzebowalam tych pieniedzy.

Mysle, ze gdyby uczniom placic cokolwiek za chodzenie do szkoly, to chodziliby chetniej.

Chyba ze dzieci dzisiaj nie potrzebuja pieniedzy - no to nie wiem ;-)

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#424.05.2024, 15:58

No ta, znęcać się nad bezbronnymi dziećmi, pastwić nad młodzieżą, i to fszystko dla piniendzy, takich małych piniendzy że właściwie można powiedzieć że za darmo. Właściwie to można rzec że torturowalam dzieci dla przyjemności.

Szacun.

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#524.05.2024, 16:21

Tak mi się wydaje :-)

Piątek jest, rozum też ma weekend.

Ale palce jeszcze po klawiaturze chodzą.

harrier
10 932
harrier 10 932
#624.05.2024, 17:39

4

Dobrze Ci sie wydaje w piatek.

Jeden kolega ( angielskiego uczyl) tak sie rozkoszowal pastwieniem za male pieniadze, ze mu wdzieczna mlodziez udekorowala glowine koszem na smieci.

Szkola to koszmar. Nie idz tam, jesli nie musisz ;-)

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#724.05.2024, 17:50

A młodzież dla grona pedagogicznego jest gotowa zrobić fszystko.

Albo jeszcze więcej.

Negocjator
8 097 9
Negocjator 8 097 9
#824.05.2024, 22:19
eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#925.05.2024, 02:45

Najlepiej zostac wuefistą. "Zanim dam wam piłeczkę, musicie zrobić dziesięć kółek dookoła boiska". I wracasz do czytania gazety albo czatowania z jakimś Leśnym Ruchadłem.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#1025.05.2024, 14:13

harrier

#6Wczoraj - 17:39

Szkola to koszmar. Nie idz tam, jesli nie musisz ;-)

Nie każda. Se obacz, przewiń:

https://www.assa.wroc.pl/o-szkole/

Tam trza było uczyć, skoro już pałętałaś się w tamtej okolicy. :p

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#1125.05.2024, 16:41

Wszystkie do jednej szkoły się nie zmieszczą. Ktoś musi kształcić dzieci u podstaw w szkole w Swornegaciach. I służyć swoją osobą w przypadku braku miejsca na postawienie kosza na śmieci.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#1225.05.2024, 16:44

Do tamtej szkoły nie ma obowiazku przychodzić gdy się nie chce albo ma się ważniejsze sprawy na głowie, tak więc na dobrą sprawę może pomieścić wszystkich. ;)

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#1325.05.2024, 16:45

...ale tam potrzebni są belfrowie, którzy potrafią stanąć na głowie żeby zrozumieć, że szkoła to nie miejsce kaźni. ;)

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#1425.05.2024, 16:47

Ja myślałem o ciele pedagogicznym.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#1525.05.2024, 16:51

Ano tak. Praszam, ale jestem jeszcze przed drugą kawą. Już złażę na dół, naprawiać głowę kofeiną... może jednak byłoby lepiej zaparzyć sobie w wannie? :/

harrier
10 932
harrier 10 932
#1625.05.2024, 17:04

Do tamtej szkoły nie ma obowiazku przychodzić gdy się nie chce albo ma się ważniejsze sprawy na głowie

Dobra, ZUS niech sie udlawi moja emerytura. Wracam. Do Assy bede chodzic, dzieci nauczac, jak mi sie bedzie chcialo i nie bede miala na glowie kosza lub czegokolwiek badz.

Dzwon do nich, ze nadciongam, maja ostatnia szanse!

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#1725.05.2024, 17:07

Ale tam w tej szkole nie wolno palić.

I chlać.

harrier
10 932
harrier 10 932
#1825.05.2024, 17:11

Ale zaraz... co to jest, ze dziatwa ma mnie szarpac za uczycielska toge w weekendy i wakacje? Co to ma znaczyc? Ja bede dorabiac, zbierajac jagody na akord, a skarbunie beda dopytywac, co to jest przydawka?!

ZUSie, wypluj emeryture, nigdzie nie ide.

harrier
10 932
harrier 10 932
#1925.05.2024, 17:13

Ale tam w tej szkole nie wolno palić, I chlać.

Ale u Pani Woznej w kanciapie tez nie?!

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#2025.05.2024, 17:26

Judasz

#17Dziś - 17:07

Ale tam w tej szkole nie wolno palić.

Nie wiem jak teraz, ale w latach dziewięćdziesiątych była palarnia dla licealistów. :p

I pomieszczenie kuchenne, w którym ludkowie zostawiali do wspólnego użytku kawę, herbatę i w każdej chwili można było wyjść z zajęć, zrobić sobie coś do picia i wrócić z kubkiem na wykład.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#2125.05.2024, 17:28

Judasz

#17Dziś - 17:07

I chlać.

Chlało się podczas wrześniowych obozów szkolnych, nad morzem albo w Górach Stołowych. Przy ognisku, z nauczycielami. :)

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#2225.05.2024, 17:47

#19

U Pani Woźnej można fszystko . A u palacza w kotłowni jeszcze więcej...

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#2326.05.2024, 05:44

...Tak więc, drogi harrierze, trzeba było przyszwendać się do owej zacnej placówki edukacyjnej około 1991 roku (w tamtych czasach musiałabyś dyrdać tramwajową siedemnastką na Klecinę, wysiąść na pętli i podejść kawałek), a kopnąłby waćpannę niewątpliwy zaszczyt wykręcenia ostatniej kropli piwa z butelki nieletniego delirium, w pięknych okolicznościach przyrody na polu namiotowym w Radkowie, a być może nawet przytrafiłby się udział w nocnej eskapadzie na Szczeliniec. ;)

...Przypomniało mi się coś mi się o szlachcie rozpijającej chłop(c)ów. ;p

harrier
10 932
harrier 10 932
#2426.05.2024, 17:10

23

Szczeliniec! Ale kazdy sam po schodach! Nie ma, ze czyjs zewlok ma byc taszczony potem przez moi!

Co mnie sie podoba w Twojej szkole, szczesciarzu:

''można ukończyć liceum i przystąpić do matury w krótszym terminie, np. w dwa lata''

A jakby tak... Delirium do matury w 2 lata, harrier do emerytury w 10 lat?! Jak cie lubie, nawet za rok uznam, ze jestes dosc wyuczony, a za 5 lat, ze ja sie juz napracowalam!

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#2526.05.2024, 17:53

W wieku 5 lat to idzie się do przedszkola . nie na emeryturę.

harrier
10 932
harrier 10 932
#2626.05.2024, 21:52

Nie chciales isc na emeryture jako przedszkolak? Podobalo Ci sie, jak Cie wlekli bladym switem do przedszkola i wmuszali mleko z kozuchami? Nie zamienilbys sie z dziaduniem, co chodzi w gaciach do poludnia?

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#2726.05.2024, 22:50

JA nie chodziłem do przedszkola i raczej na tym skorzystałem.

W podstawówce regularnie rozdawano jakieś smakowite bonusy - a to mleko, to kawę z mlekiem albo płyn Lugola... :p

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#2827.05.2024, 00:05

Harrier, książkę ci napisałem, se teraz czytaj po nocach. ;p

Na Szczeliniec wówczas wbiegałem, po tych schodach. Nocą. :) Włażenie trwało zbyt długo. ;)

Z tym szczęściarzem to nie jest tak, jak myślisz.

Najpierw musiałem długo pracować na to, żeby wypieprzono mnie z technikum. :p Straciłem blisko półtora roku, czyli w sumie dwa lata. Liceum pierdyknąłem w trzy lata (miałem już jakieś podstawy z technikum ;p ), zaliczając przedmioty humanistyczne w niespełna dwa lata, żeby w kolejnym roku skupić się już tylko na tych znienawidzonych, z których byłem wybitnym głąbem (matematyka, chemia, fizyka).

Szkoła dopiero zaczynała. Zajęcia odbywały się wówczas w czterech punktach Wrocławia, trzeba było się przemieszczać, co było czaso- i kasochłonne. Rodzice opłacali mi czesne tylko przez pół roku, potem musiałem zarobić na nie samodzielnie. Istniała możliwość pozyskania sponsora (np. w zamian za zadeklarowanie podjęcia pracy po ukończeniu szkoły albo podjęcia studiów na określonym kierunku), albo odrabiania czesnego np. przy pracach na rzecz szkoły (malowanie klas, sprzątanie, etc.), ale byłem na to za leniwy. :p Plan zajęć układało się wówczas samodzielnie i były dzieciaki, które nie potrafiły tego ogarnąć.

Odsiew był ogromny - z dwóch-trzech setek osób rozpoczynających naukę, do matury docierało 30-40 najwytrwalszych gamoni. ;) A przed rozpoczęciem nauki przez pół roku odbywały się comiesięczne spotkania dla rodziców, żeby w ogóle pojęli, o co w tym wszystkim chodzi. Mój ojciec poradził z tym sobie średnio na jeża - w piątki trafiał go szlag, że nie popylam do szkoły, tylko gniję w wyrze oglądając kreskówki z Lucky Luke'm. Gdyby znał prawdę, że i w pozostałe dni, przez pierwsze pół roku, docierałem najdalej do knajpy znajdującej się 700 metrów od domu, albo do kumpla mieszkającego przy tej samej ulicy, padłby trupem. ;D ;p Bo ON płaci. No więc zwolniłem go z tego obowiązku. :/

Z innych plusów - dużo języków do wyboru, wrześniowe obozy, brak presji i organizowanie przez szkołę dowolnych zajęć dodatkowych zaproponowanych przez ucznia, kółek, itp., gdy znalazł minimum pięciu chętnych. Była więc wspinaczka skalna i kilkudniowe plenery malarskie, np. w Czechach.

Jak się wciągnęło w życie szkoły, to można było zapełnić sobie grafik od godz. 9 do 21. Zajęcia odbywały się w dwugodzinnych blokach z pieciominutową przerwą, ale wyjść i przyjść czy wrócić (lub nie ;p ) można było w dowolnej chwili. Np. na peta czy po herbatkę.

Patrząc oczami Harrier - minusem był brak stałej umowy o pracę. To uczeń wybierał wykładowcę, do którego chciał chodzić na dany przedmiot (było to dodatkowym utrudnieniem przy tworzeniu własnego planu zajęć) - gdy nauczyciel nie cieszył się poważaniem młodzieży, po kilku miesiącach umowa wygasała i... nara pa. Ponoć. Takie chodziły słuchy.

Jestem przekonany, że ta szkoła nie jest już taka jak wtedy, na pewno w dużym stopniu musiała wpasować się w system i wiele z tego, co opisuję, to "dawno i nieprawda od przedwczoraj". W tamtych czasach, na samym początku cudownych i dzikich lat dziewięćdziesiątych, był to ogromny eksperyment - już przez sam brak przymusu i stworzenie młodym ludziom możliwości wyboru. PRL już niby upadł, ale wszyscy byliśmy nim skażeni. Kuratorium wciąż tkwiące w PRL... powiedzmy, że nas nie kochało. ;)

Aaa - no i nie byłabyś "panią prufesor", ani nawet "panią Harrier", a po prostu Harrier. Wszyscy byli per "ty". Tak więc tykałbym cię do woli. :p

Ok, przejdźmy do rzeczy ważnych.

Zastanawia mnie, dlaczego wciąż jest niewiele takich szkół, choćby nawet przyciętych do dzisiejszych wymagań kuratorium. Bo nie chodzi o to, że pan delirium miał to szczęście i teraz może popisać sobie o tym na emito a ten i ów może mu pozazdrościć (albo i nie, bo przecież nie wszystko jest dla każdego, ile ludzi - tyle potrzeb) ale o to, że inni nie mieli/wciąż nie mają takiego wyboru i szkoła pozostanie dla nich smutnym, często traumatycznym wspomnieniem. Tak jakby życie i bez tego nie było wystarczająco przej... ups! praszam, pani profesur! ;p

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#2927.05.2024, 00:40

Poproszę o streszczenie tego tekstu.

Dziękuję

harrier
10 932
harrier 10 932
#3027.05.2024, 00:41

No wiec tak: przepiekna sprawa dla dzieciakow, ktorych rodzice zaplaca za te pol roku przynajmniej... i nie denerwuja sie potem, czy aby bedzie zwrot z inwestycji ;-)

I faktycznie, inaczej to wyglada z punktu widzenia nauczycieli.

Przynajmniej takich jak harrier. Nie lubie tytulowania, wiec nie przeszkadzaloby mi 'tykanie'. Gorzej z wymogiem 'cieszenia sie powazaniem'.

Prawde mowiac, jest to nieustanny konkurs pieknosci, a nawet gorzej, bo w konkursie pieknosci przynajmniej wiadomo, jakie sa kryteria.

Uczniowie zapisywaliby sie do Fruzi zamiast do mnie. Moze dlatego, ze Fruzia lepiej tlumaczy o przydawce, a moze dlatego, ze lubi te same piosenki co oni i wspina sie na skalkach?

Dyrekcja straszylaby harrier, ze jak sie nie ogarnie, to nara pa.

Harrier ze strachu przed smiercia glodowa miotalaby sie miedzy chodzeniem do psychiatry i podlizywaniem wyluzowanym bachorkom.

Niektorzy/niektore nadaje sie tylko na emeryture, ot co!

harrier
10 932
harrier 10 932
#3127.05.2024, 00:44

Poproszę o streszczenie tego tekstu.

Delirium mowi nam, ze owszem, posiada srednie wyksztalcenie, okupione niemalym kosztem i staraniem.

Niemazaco.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#3227.05.2024, 00:59

Judasz

#29Dziś - 00:40

Poproszę o streszczenie tego tekstu.

Tekst traktuje właśnie o tym, tzn. o ofiarach klasycznych form edukacji. ;)

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#3327.05.2024, 02:18

#30:

Prawde mowiac, jest to nieustanny konkurs pieknosci, a nawet gorzej, bo w konkursie pieknosci przynajmniej wiadomo, jakie sa kryteria.

Uczniowie zapisywaliby sie do Fruzi zamiast do mnie. Moze dlatego, ze Fruzia lepiej tlumaczy o przydawce, a moze dlatego, ze lubi te same piosenki co oni i wspina sie na skalkach?

Nie patrz na to jak belfrzyca, spróbuj spojrzeć inaczej... np. normalnie. ;)

Raczej to my chcieliśmy być dla nich fajni - w zamian za to, że nie darli japy, nie używali dzienników, pozwalali zaliczać wielokrotnie, aż do uzyskania zadowalającej nas oceny, nie oceniali ubioru, wyglądu, nie odgradzali się murem i okazywali zaufanie.

W tamtych czasach były to rzeczy nie do przecenienia.

Nie chodzi o podlizywanie. Lizusostwo to fałsz. Młodzi są na to wyczuleni, wtedy również byli. W tamtych latach nie myślało się w kategoriach biznesowych, bo co mogły wiedzieć o biznesie nastoletnie sieroty po PRL. ;) Teraz jest na pewno inaczej. :/

Tadeusz był wymagający, ale na matematykę przychodziło do niego 50-60 osób, bo umiał tę matmę wytłumaczyć. Było ciasno i siadało się gdziekolwiek: w ławce, na parapecie, na podłodze pod ścianą - nie zawsze było wygodnie, ale Tadeusz był też showmanem, który wiedział jak przemycić wiedzę, dzięki czemu matma sama wchodziła do głowy nawet takiemu głąbowi jak ja. :] Oczywiście w zakresie, jaki do tej głowy sam dopuściłem, :p ale w poprzedniej szkole matematyk zaoferował mi trójczynę w ciemno w zamian za to, że nie będę przeszkadzał mu podczas lekcji i grzecznie zajmę się gazetą. I nawet mi tę gazetę przynosił. Wchodził do klasy i pierwsze, co robił, to rzucał mi ją na ławkę. :D Układ z pozoru idealny, więc wszedłem w to, ale wiedziałem, że w ten sposób nie da się prześlizgać przez całą edukację.

A Tadeusz jednak czegoś tam mnie nauczył i już tylko za to należy mu się pomnik. :D

Z kolei nauczycielkę chemii (pisałem kiedyś o tym) wybrały hormony. :p Była drętwa, ale młoda i atrakcyjna. Nie była na wrześniowym obozie integracyjnym, więc nikt jej nie znał i na prowadzone przez nią zajęcia przychodziło raptem około 14 osób. Nie wiem, czego słuchała i czy się wspinała, ale głupio było wyjść na głąba przy młodej lasce, więc zmusiłem się do przyswojenia (przynajmniej na chwilę ;) ) absolutnego minimum. :p W tym przypadku znaczenie miało też to, że grupa była mała - na odwrót niż u Tadeusza.

Za to babce od historii przeszkadzała guma do żucia, próbowała też robić aluzje do wyglądu, czepiać się chłopaków o "pióra" czy kolczyki, więc szybko ją "spuściliśmy". Nie musiała być fajna, wspinać się na skałki, słuchać podobnej muzyki, wąchać butaprenu i mazać sprejem po ścianach ;p - wystarczyłoby, żeby nie próbowała dopierdzielać się o rzeczy nieistotne. Miała nas nauczyć historii, a nie manier przy stole, fryzjerstwa czy robienia makijażu. Składaliśmy na nią skargi. Nie na to, że źle uczy, a na to,że nieustannie czepia się spraw nieistotnych.Na kreowanie niepotrzebnych, stresujących sytuacji. I zapisywaliśmy się na wykłady do innych uczycieli. Nie dlatego, że nie była fajna, ale dlatego, że nas nie lubiła i nie akceptowała. Zakumaj, Harrier, o co kaman: ;) jeżeli przeszkadza ci to, jak się ubieram i czeszę, to nie spotykaj się ze mną - to chyba proste i oczywiste? :)

Szkoła ma w nazwie samorozwój - to zobowiązywało przedw wszystkim nas i "udoroślało" na tyle, żeby nie kierować się kryteriami, jakie chciałaby wmówić nam Harrier, zeby potem narzekać na durną młodzież. :p

Za obecną młodzież nie odpowiadam, żeby nie było.

Z drugiej strony - trzeba było odnaleźć się w tym wszystkim, nauczyć poruszać i wykrzesać sporo samodyscypliny, co bywa trudne, gdy (pozornie) nie musisz nic.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#3427.05.2024, 03:58

Tak w ogóle to nie wiem, jaka jest definicja fajności.

Jeżeli zabronię parze 17-latków spać w jednym namiocie, to uchronię chłopaka przed ojcostwem w zbyt młodym wieku, a dziewczynę przed przedwczesną ciążą, czy młodzi pójdą wtedy gzić się pod prysznic albo do lasu? :) Okażę się niefajny, czy po prostu będę głupim, naiwnym zgredem walczącym z wiatrakami? Czy jeżeli się na to zgodzę, to będę fajny, czy zyskam +10 do autorytetu, okazując zaufanie? To, czy zostanę fajnym albo czy zyskam autorytet, zależy ode mnie, czy od oceny małolatów? Czy będę fajny, jeżeli zabronię, ale wcześniej kupię im po lodzie?

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#3527.05.2024, 09:49

Bo to się robi tak :

Najsamprzód (!) zwołuje się młodzież w jedno miejsce i wraz z Panią od polskiego prezentuje się młodzieży wszystkie zagadnienia na żywo ( wraz z zabezpieczeniem i mogacymi wystapić konsekwencjami) na trzeźwo, potem pod wpływem czegokolwiek . I początek , jakiś zalążek nici współpracy i zrozumienia już jest.

No chyba że ktoś woli Pana od ćwiczeń cielesnych...

To już ja nie wiem.

harrier
10 932
harrier 10 932
#3627.05.2024, 10:45

żeby nie kierować się kryteriami, jakie chciałaby wmówić nam Harrier, zeby potem narzekać na durną młodzież

Uczen Delirjum,prosze mję nie szkalować!

1. Wmawialam nie kryteria, tylko, ze podmiot nie jest orzeczeniem itp. No, czasem, jak sie zapomnialam bylam z Pania Wozną, to wmawialam, ze Slowacki wielkim poetą byl...ale nie jakies kryteria!

2. Mlodziez nigdy nie jest durną. Niestety, harrier tez nie jest durną, wiec umiala popsuc zabawe, jesli w gre wchodzilo bezpieczenstwo.

Harrier nie pojdzie siedziec,bo nie upilnowala, zeby w jednym kawalku Delirjum z nocnej wracalo wycieczki ;-)

harrier
10 932
harrier 10 932
#3727.05.2024, 10:47

35

Oszczegam, zeby sie nie zapisywac do szkoly Derektora Judasza.

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#3827.05.2024, 10:58

To jest potfasz!

P.S.

Informuję iż o tej porze kol. Delirium ma w przedszkolu leżakowanie.

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#3927.05.2024, 11:34

#36:

Mlodziez nigdy nie jest durną. Niestety, harrier tez nie jest durną, wiec umiala popsuc zabawe, jesli w gre wchodzilo bezpieczenstwo.

Harrier nie pojdzie siedziec,bo nie upilnowala, zeby w jednym kawalku Delirjum z nocnej wracalo wycieczki ;-)

To Delirium pójdzie do namiotu obok i niechcący sfajczy go z funflem i dwiema koleżankami w środku. Tak czy siak przez kilka lat będziesz oglądać słońce w kratkę, a od rodziców dostaniesz kilka batów na dupsko ekstra, bo nie dopilnowałaś, żeby chłopcy i dziewczynki sfajczyli się osobno.

Nocne wycieczki są jakieś takieś bardziej niebezpieczne? Coś grozi człowiekowi nocą bardziej, niż za dnia? Potwory jakoweś, dzikie zwierze okrutne z zębiskami do pasa, ptaszyska porywające krowy z łąk i kombajny Bizon z pól, z rolnikami w środku? Fakt, kombajny czasem pracują ciemną nocą i gdyby delirium poszedł z dziewoją w żyto pograć w butelkę, ponieważ Harrier zabroniła mu grać w rozbieranego poksa w namiocie... nooo, to wtedy rzeczywiście mogłoby się coś wydarzyć. :p

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#4027.05.2024, 11:40

A wrzucę se, bo ile można gadać. :p

harrier
10 932
harrier 10 932
#4127.05.2024, 14:49

Nocne wycieczki są jakieś takieś bardziej niebezpieczne?

Jak najbardziej, bo w nocy stara harrier mocno śpi i fszystkie oczy ma zamkniente :-)

Judasz
7 347
Judasz 7 347
#4227.05.2024, 14:51

A ile tych ócz macie ?

Czy aby do pary ?

eptereptep
1 879
eptereptep 1 879
#4328.05.2024, 01:44

Judasz

#38Wczoraj - 10:58

Informuję iż o tej porze kol. Delirium ma w przedszkolu leżakowanie

Kiedyś przed leżakowaniem wchodziłem na emito i liczyłem barany. Teraz... muszę liczyć na siebie. ;p