George Osborne nie dostrzega, że jego działania prowadzące do redukcji deficytu mogą doprowadzić do trzeciej recesji - ostrzega Jim O’Neill, przewodniczący Goldman Sachs Asset Management.

Z danych ujawnionych w ubiegły piątek wynika, że brytyjska gospodarka skurczyła się w ostatnim kwartale 2012 roku. Jeśli podobne wyniki odnotuje się w pierwszym kwartale 2013 roku, oznaczać to będzie trzecią recesję od początku kryzysu gospodarczego.
Rząd zaznacza, że polityka cięcia kosztów jest konieczną, jednak krytycy podkreślają, że brak wzrostu gospodarczego tylko pogłębi deficyt.
– Z mojego biznesowego doświadczenia wynika, że jeśli rozwiązanie nie dostarcza efektów, których się spodziewaliśmy, to zdecydowanie należy je zmienić - oznajmił w rozmowie ze stacją BBC O’Neill.
Ed Balls, kanclerz gabinetu cieni, oskarża Osborne’a o “spanie za kierownicą” i zaznacza, że nadszedł czas na “plan B” promujący wzrost gospodarczy. Zdaniem Ballsa, powinien on zawierać cięcia podatku VAT oraz silne inwestycje infrastrukturalne.
– Im dłużej David Cameron i George Osborne trzymają się ich niedziałającego planu, tym więcej wyrządzą długoterminowych szkód. Muszą w końcu zacząć słuchać i rozruszać ekonomię - powiedział BBC Ed Balls.
Komentarze 6
się ocknęli, od maja 2012 większość sklepów w mojej okolicy pada na pysk szybciej niż w recesji z 2009r. Odnotowaliśmy spadek w obrotach o 60%, zubożenie społeczeństwa jest widoczne gołym okiem. Ostatnio lokalni włodarze, wpadli jak zwykle na "genialny" pomysł, chcą ożywić gospodarkę budową domów za 20mln funtów, problem w tym, ze to da pracę kilku firmą (znając życie firmą kolegów tych, którzy decydują w przetargu), a miasto praktycznie się wyludnia, bo już teraz na ulicy nie ma budynku, na którym nie było by tabliczki, że na wynajem lub na sprzedaż (więc dla kogo te nowe domy, skoro nie ma kim obsadzać już istniejących?). W centrum straszą puste sklepy i nie dziwne, skoro za średniej wielkości rudery chcą 64 tysiące za wynajem rocznie i 74 tysiące za business rates. Wczoraj usiłowaliśmy renegocjować obniżenie czynszu na sklepik, baba z councilu, powiedziała, że nie ma bata i mamy spodziewać się podwyżki od kwietnia, w ten sposób, to oni gospodarki nie naprawią. Jedynym sposobem na łatanie dziury w budżecie, to zdzieranie z każdego kawałka asfaltu i chodnika kasy za parkowanie, lub z mandatów, a raczej ciężko przyciągać inwestorów i klientów do miasta, gdzie nie można postawić auta spokojnie i nie płacąc haraczu dla councilu. Zrobili by strefy ekonomiczne, upusty na podatkach, obniżenie akcyzy na paliwo i vat`u, znieśli by morderczy podatek dla miasta od biznesu i nagle by się okazało, że da się jakoś to naprawić i zredukować bezrobocie.
Goldman Sachs - dziekuje . Kto rozumny niech poszuka w intenecie do czego doprowadzili kilka lat wczesniej.
Zgadzam sie z przedmowca.
"Podstawową przesłanką dla polityki fiskalnej państwa formułowaną na podstawie krzywej Laffera jest możliwość (przy określonych warunkach) zwiększenia wpływów podatkowych poprzez obniżenie stopy opodatkowania (...) Najbardziej spektakularne efekty zastosowania w praktyce gospodarczej wniosków płynących z koncepcji krzywej Laffera wykazały doświadczenia państw takich jak USA i Wielka Brytania z czasów, zanim koncepcja ta została naukowo opracowana. Co ciekawe, oprócz efektu w postaci zwiększenia wpływów budżetowych oraz zwiększenia tempa wzrostu gospodarczego odnotowano znaczący efekt redystrybucyjny.W 1925 r. w USA obniżono najwyższą stawkę PIT z 73% do 25%. Dochody budżetowe z tytułu tego podatku wzrosły z 719 milionów USD w 1921 do ponad $1 miliarda w 1929 r., a udział ówczesnych ludzi bogatych (zarabiających ponad 100 tys. USD rocznie) w całości przychodów z podatku zwiększył się z 28% w roku 1921 do 51% w 1926. Z drugiej strony osoby z dochodami najmniejszymi poniżej 10 tys. USD w roku 1921 zapłaciły 23%, a w roku 1926 tylko 5% ogólnej kwoty wpływów podatkowych[8].
Pierwszym bezpośrednim zastosowaniem w polityce gospodarczej koncepcji krzywej Laffera (opracowanej już wówczas w formie naukowej) było znaczące obniżenie stawek PIT w USA w 1981 r. Administracja prezydenta Ronalda Reagana zmniejszyła najwyższą stawkę opodatkowania z 70% do 50%, a następnie w 1986 roku do 28%[2].W Polsce doświadczenia z mechanizmem krzywej Laffera związane są z podatkiem akcyzowym od wyrobów spirytusowych. Podwyżki stawek akcyzy na wyroby spirytusowe w latach 1999–2001 przyczyniły się do obniżenia dochodów budżetu państwa z tego tytułu. Obniżka stawki akcyzy w roku 2002 skutkowała zwiększeniem przychodów.." http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa...
Nie spodziewał bym się po obecnych rządzie żadnych odważnych posunięć w kwestii polityki finansowej. Interes partii wymaga, aby nie obcinać benefitów, bo jak by nie patrzeć zraża wyborców, jednocześnie wiedzą, że ludzie ambitni, chcący żyć ponad minimum socjalne będą pracować i płacić podatki, jakich by se obecny i przyszły rząd nie wymyślił, bo zmusi ich do tego prawo karne i sankcje. Im więcej państwo wpiernicza się w biznes, tym gorzej wszyscy na tym wychodzą. Państwo nie może być regulatorem, a jedynie nadzorem przestrzegania obowiązującego prawa. Regulatorem winien być popyt i podaż i nic więcej. To klient ocenia czy skorzysta z danej usługi czy zakupi produkt, a każde państwo w tym UE, narzucają wszystkim wyśrubowane normy dotyczące takich głupot jak wymiary banana itp. To nie kapitalizm, tylko gospodarka planowa rodem z CCCP, a dowód na to macie w każdym banku gdy idziecie po kredyt inwestycyjny, musicie zrobić "biznes plan" i "sztucznie" za pomocą symulacji przedstawić między innymi poziom przewidywanych dochodów, tak jak by można było wszystko przewidzieć niczym w kryształowej kuli. Więc te biznes plany są pełen pobożnych życzeń ze strony kredytobiorcy, a oceniają je ludzie, wg własnych wyobrażeń dotyczących przyszłości gospodarki i ewentualnie sypną groszem.
1,13 euro za funta i ciągle spada.nic dodać nic ująć.