Na pomysł stworzenia grupy „memories not dreams” Michał wpadł cztery lata temu. Jej nazwa oddaje istotę przedsięwzięcia: lepiej wspominać miło przeżyte chwile, niż o nich tylko marzyć, a jak już spędzać razem czas, to najlepiej w gronie ludzi o podobnych zainteresowaniach. Chodziło też o to, aby poznać innych Polaków mieszkających w okolicy.

Ludzie wpadają często w kierat dom-praca-dom. Singlom, ale nawet parom nie chce się wyjść do kina, czy pojechać na wycieczkę. A my chodzimy na przykład do teatru czy na musicale, a po spektaklu wspólnie rozmawiamy o tym, co widzieliśmy, wymieniamy się wrażeniami, porównujemy z innymi przedstawieniami, które widzieliśmy
– wyjaśnia pomysłodawca i założyciel „memories not dreams” Michał Sobczak.
Michał przyjechał do Wielkiej Brytanii siedem lat temu. Mieszka w Londynie. Jest grafikiem komputerowym. Na początku pracował w klubie, teraz jest koordynatorem w firmie graficznej. Poza tym wieczorami i w weekendy prowadzi kino. Dzięki temu niebawem członkowie grupy będą mogli oglądać seanse z polskimi filmami. Na początek „Chłopaki nie płaczą”, później ma być grany „Dzień świra”.

Razem przez Brytanię
Grupa „memories not dreams” bynajmniej nie zrzesza tylko wielbicieli kina i teatru. Ci członkowie, którzy lubią rowerowe wyprawy skrzykują się na wspólne zwiedzanie Londynu, inni jeżdżą razem na rolkach. Niektórzy grupowicze wspólnie trenują przed zawodami typu Spartan, Tough Mudder czy Nuclear. W ubiegłym roku powstała nawet specjalna podgrupa dla biegaczy „memories nor dreams OCR”.
Niektórzy spotykają się, aby wspólnie zagrać w planszówki lub inne gry integracyjne. Inni grają w siatkówkę albo razem zwiedzają Anglię. Podobnie było z wycieczką do walijskiej Snowdonii, na którą ponad 60 osób wybrało się kilkunastoma samochodami. W ostatnim tygodniu lipca grupa wybiera się do Lake District, krainy jezior. W planie mają lot balonem.

Prawnik, pielęgniarka i tancerz
Michał zachęca też przyjaciół do oddawania krwi. Sam robi to od 19 roku życia.
Wszystkim chętnym podpowiadam krok po kroku, jak i gdzie należy to zrobić. Umawiamy się na tę samą godzinę w wybranym punkcie krwiodawstwa. Oddajemy krew, ale później idziemy razem na kawę. Dzięki temu grupa się integruje.
W tej chwili do „memories not dreams” jest zapisanych prawie 1500 osób. W grupie są prawie sami Polacy, ale jest też kilku Czechów i Słowaków. Są prawnicy, kierowcy, budowlańcy, jest programista, analityk, tancerz, pielęgniarka. Większość mieszka w Londynie i jego najbliższej okolicy. W planach są wspólne wyjścia na obiady, dzięki czemu członkowie, którzy mają dzieci, będą je mogli zabrać ze sobą.
Do „memories not dreams” można dołączyć na Facebooku. Jest też profil na Instagramie. Michał jest w trakcie budowy strony internetowej.
W „memories not dreams” powstają nowe znajomości, przyjaźnie, ale też związki rokujące poważnie na przyszłość. Właśnie dzięki grupie Michał poznał dziewczynę. Niebawem zamierza się oświadczyć.
Seilebost – perełka Hebrydów z widokiem na Luskentyre
Od 1 sierpnia Ryanair zmienia przepisy dotyczące bagażu podręcznego
Mega labirynt w kształcie psa – hit lata w Szkocji
6. edycja British-Polish Tech Forum w Londynie2077
Lotnisko w Edynburgu znosi limit 100 ml na płyny w bagażu podręcznym