Niedawno wpadła mi w ręce analiza przygotowana przez Instytut Spraw Publicznych dotycząca tego jak polska prasa postrzega mieszkających w kraju obcokrajowców. W rodzimych mediach roztacza się wizję Polski jako kraju mlekiem i miodem płynącego dla obcych. Jednak media to jedna strona medalu, a życie i realia to druga. Jaka ona jest?
Na zlecenia "Rzeczpospolitej" GfK Polonia przeprowadziła badania, z których wynika, że aż 85% Polaków jest za pełnym otwarciem polskiego rynku pracy dla obcokrajowców. Połowa z nas deklaruje też, że narodowość szefa nie ma dla nas znaczenia.
Tę otwartość na innych potwierdzają też zeszłoroczne wyniki badań CBOS-u. Zdecydowana większość badanych (86%) sądzi, że cudzoziemcom powinno się pozwolić na podejmowanie pracy w Polsce, w tym połowa dałaby im możliwość pracy w każdym zawodzie. Sprzeciw wobec zatrudniania obcokrajowców wyraził tylko co dziesiąty ankietowany.
Taki wynik wskazywałby na to, że po 20 latach raczkującej demokracji pomału normalniejemy i przyzwyczajamy się do tego, że nie jesteśmy w Europie sami. Również według wspomnianego raportu Instytutu Spraw Publicznych można pomyśleć, że wcale z nami nie jest aż tak źle. Według analiz ISP przynajmniej w mediach obcokrajowców w Polsce docenia się i co ważne, szanuje ich pracę. Polska jest opisywana jako miejsce wielkich szans zawodowych, dobrych perspektyw na przyszłość. Dużo wspomina się o polskiej gościnności, otwartości na nowe.
Tyle sondaże i media. A co życie?
Brak solidarności, nietolerancja, stereotypowe myślenie – to nadal żywe i realne podejście Polaków do imigrantów. Przynajmniej do niektórch z nich. Przybysza z Niemiec, Anglii czy Ameryki rzeczywiście wielbi się i hołubi, ale już niekoniecznie mamy taką samą postawę do ciężko pracujących w Polsce Wietnamczyków, Chińczyków, Ukraińców. Nie lubimy kupować mieszkań obok nich, warszawska Marina straciła na popularności, kiedy zadomowili się tam Azjaci. Z chęcią wynajmujemy mieszkania przyjezdnym z Unii, ale tym spoza niej mówimy, że oferta jest nieaktualna zakładając, że są nieuczciwi i niewypłacalni. Nadal też zdarza się usłyszeć stereotypowe, przebrzmiałe przekonania, że Turek to brudas, jak czarny to na pewno ma HIV, Rosjanin to pijany dzikus, Żyd chce oskubać Polaków, a Niemiec tylko czyha na polskie ziemie.
I dzięki m.in. tym utartym hasłom Polska może się nadal jawić jako kraj, w którym nie łatwo żyje się obcokrajowcom. Ale w tym samym czasie można się zastanowić, w którym kraju imigranci mają raj? Czy o Niemcach, Austriakach, Anglikach, Francuzach i Włochach można powiedzieć, że są pozbawieni ksenofobicznego myślenia?
Owa mityczna polska nietolerancja wcale nie wygląda aż tak beznadziejnie na tle chociażby Anglików, którzy otwarcie krzyczą na wiecach "praca dla Brytyjczyków", u Hindusa kupują tylko wtedy, kiedy naprawdę muszą, a każdy z ogoloną do zera głową to na pewno Polak, bo taka u nas rzekomo panuje moda. Albo czym różni się polska mentalna zaściankowość w porównaniu do Niemców, którzy od lat genearlizują i zakładają, że każdy Polak kradnie ich samochody?
Osobiście nie znam kraju, w którym imigranci mieliby raj na ziemi. Decydując się na wyjazd, czy to w przypadku Ukraińca, czy Zambijczyka do Polski, czy Polaka do Wielkiej Britanii, czy Niemiec, świadomie wybiera się życie nie dla mięczaków. Twarde zasady walki o swoje, ciężka praca, udowadnianie, że nie każdy nacjonalistyczny stereotyp ma odbicie w rzeczywistości, nie narzekanie na los i umiejętność zaciskania zębów wtedy, kiedy chce się krzyczeć, to cechy, które trzeba nabyć i których trzeba się nauczyć, decydując się na los imigranta. Szczególnie wtedy, kiedy wyjeżdza się z kraju biednejszego do bogatszego, a takich przypadków jest zdaje się najwięcej.
Komentarze 50
e tam, wies jest w kazdym kraju.
Mityczna nietolerancja, co za bzdura...niedokształcony autor artykułu najwyrążniej nie odrobił paru ważnych lekcji historii...mianowicie kiedy w Hiszpanii szalała inkwyzycja, Rzeczpospolita z otwartymi rękoma przyjmowała do siebie wszystkich innowierców, od ludzi wyznania mojżeszowego, przez arian i holenderskich mennonitow na Żuławaó a o Szkotach już nie wspomnę...zdaniem pewnego francuskiego historyka Polska jest wówczas "przytuliskiem heretyków" a jej tolerancja słynna jest w całej Europie!!!!
P.S. Mamy więc mityczną, ale tolerancję...jeez skąd ten dziennikarz się urwał, z tabloidu???
wlasnie Kristo Polska, Polacy byli tolerancyjni, a czemu to sie zmienilo?
Zminile sie przez to ze Polska za dlugo byla i jest kopana w dupe na kazdym kroku. Wojny zawsze bylismy rozrywani, obiecanej pomocy nie uzyskiwalismy, komuna. Katolicyzm zdewocony w wikszosci przypadkow. Duza ilosc Polakow do kosciolka nie chodzi ale uwaza sie za katolikow ktirzy sami w sobie sa nietolerancyjni do innych niz oni, choc nie powinno niby tak byc z zalorzen katolik pownien byc tolerancyjny. Mowa tu o Polskich katolikach mozliwe ze inni sa tolerancyjni. Po za tym Polacy i tak w takich badaniach co innego wybiera a co innego potem robi. Jakich obcokrajowcow bo na pewno nie Rumunow, Rosjan itd. za pewne kazdy ma na mysli oddajac glos tak o takich ktorzy wcale do Polski nie maja po co przyjezdzac.
A co do autora to juz chyba powinno to byc standardem na emito.
Zmieniło się, gdyż lobby katolickiej reakcji w 1764 roku uchwaliło edykt sejmowy nakazujący innowiercom zmianę wiary na katolicyzm albo opuszczenie / wygnanie z/ Rzeczpospolitej...także odpowiedż, jest prosta i załączona poniżej;D