Do góry

"Fantazje urzędnika, czyli Second Life"

Chyba nie ma dnia, żeby każdy z nas nie korzystał z internetu. To, co z założenia miało być dobrodziejstwem, w wielu przypadkach staje się odskocznią i możliwością anonimowej przemiany w kogoś, kim "w godzinach urzędowania" nie jesteśmy. Właśnie zostaliśmy za to rozliczeni.

Bydgoska grupa twórcza Teatr.Psyche stworzyła spektakl teatralny pod tytułem "Fantazje urzędnika, czyli Second Life". Opierając się na prawdziwych historiach zawartych na blogach i w internetowych reportażach, stworzono historie kilku osób, które w sieci wiodą drugie, jakże odmienne życie. Wszystko dzięki internetowi. Przedstawienie miało swoją premierę właśnie w sieci, bo stąd czerpano inspiracje. Nad spektaklem czuwała reżyser, teatrolog, psychodramatystka, współzałożycielka Fundacji Sztuki ART-HOUSE, Monika Wirżajtys.

Filip Cuprych: Kim są aktorzy, występujący w Pani przedstawieniu?

Monika Wirżajtys: To amatorzy. Zacznijmy od tego, że wszyscy oni zostali wyłonieni podczas otwartego naboru. Idea projektu była taka, żeby poprzez pracę nad spektaklem, przyjrzeć się także samemu sobie. Zgłosili się bardzo różni ludzie. W spektaklu zobaczyć można zarówno studentów, jak i osoby pracujące, ludzi młodych, ale też dorosłych i dojrzałych. Wiek naszych aktorów to od 20 do 50 lat. Warto też dodać, że większość z tych osób nie miała żadnych doświadczeń z teatrem.

Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego właśnie przedstawienia i umieszczenia go akurat w internecie?

Scenariusz powstawał na bazie prawdziwych historii, zebranych przede wszystkim w internecie, z blogów i reportaży. Uczestnicy naszego przedsięwzięcia przeszukiwali sieć, fora internetowe i tam odnajdywali pomysły do naszego, późniejszego przedstawienia. Na tej podstawie powstał scenariusz "Fantazji urzędnika" o życiu na styku wirtualnego i realnego świata. Wszyscy uczestnicy naszego przedsięwzięcia uznali, że jest to temat ważny i należy go śmiało podejmować. Istotne było także znalezienie nowego języka teatralnego. Uznaliśmy, że żeby opowiedzieć o wirtualnym świecie, należy stać się jego częścią. Stąd pomysł umieszczenia spektaklu w sieci. Według mnie, teatr tradycyjny nie dotarłby do odbiorców, na których nam zależało.

Bardzo często internauci są tak mocno wchłonięci w wirtualny świat, że tak zwany "real" wydaje się dla nich nie istnieć. Wyjście do teatru nie wchodziło by więc w grę. Z innej jednak strony, nie zależało mi na tym, żeby wprowadzać jakąkolwiek formę interaktywności czy multimediów do teatru "żywego". Nie chodziło bowiem o przeniesienie bezpośredniego kontaktu z widzem w nową płaszczyznę dialogu - sferę Internetu, a raczej o stworzenie nowego gatunku z pogranicza filmu, teatru i nowych form internetowych – teatru Internetu.

Czy ten spektakl jest, z założenia, czymś więcej niż tylko odzwierciedleniem problemu, rzeczywistości?

Na pewno jesteśmy dalecy od jakiegokolwiek moralizatorstwa. Spektakl stawia pytania, nie daje gotowych odpowiedzi. Nie odtworzyliśmy rzeczywistości w skali 1:1. Mimo, że w przedstawieniu znalazły się sceny dokumentalne, nie opowiadamy tych historii zgodnie z przyzwyczajeniami widza teatralnego czy filmowego. Dlatego zdecydowaliśmy się użyć nowego terminu, jakim jest teatr internetu.

Mówi Pani, że pomysły na scenariusz brały się z tego, co znaleziono na blogach, w różnego rodzaju reportażach. Ale czy były jakieś wątki, jakieś historie, które uznała Pani za zbyt drastyczne i zdecydowała się ich nie pokazywać?

Oczywiście, były też i takie. Niektóre udało nam się "artystycznie przefiltrować" i te się w spektaklu znalazły. Musieliśmy to zrobić, żeby uniknąć dosłowności i werystycznego odzwierciedlenia rzeczywistości. Niektóre sceny, wątki, czy podcasty należy traktować symbolicznie. Owszem, pojawiają się tematy trudne, kontrowersyjne, ale staraliśmy się pokazać je bez zbędnej nachalności.

Dzisiaj internet jest czymś absolutnie oczywistym. Czy wydaje się Pani, że każdy znajdzie kawałek siebie, swojego zachowania w Pani przedstawieniu?

Myślę, że tak. A na pewno jest na to szansa. Zależało nam na uniwersalności. Nie skupiliśmy się na konkretnej grupie społecznej. Sam tytuł jest w pewnym sensie umowny. Nie chodzi przecież wyłącznie o to, jak po pracy zachowują się właśnie urzędnicy. Pokazujemy ludzi w ich codziennym życiu, które nie do końca im odpowiada i jednocześnie szukających alternatyw. Koncentrujemy się także na tym, co z tego wynika dla nich i ich otoczenia. Z kolei jeśli chodzi o odbiór spektaklu, to nie jest łatwo zmierzyć się z samym sobą i przejrzeć się w opowiadanych historiach jak w lustrze. Myślę, że jeśli ktoś będzie miał odwagę, to zobaczy również siebie.

"Fantazje urzędnika" to głównie przedstawienie o tym, w jaki sposób internet zaczyna nas stwarzać, a nie odwrotnie. O tym, że granica między światem rzeczywistym, a wirtualnym może być bardzo cienka i wielu nie dostrzega faktu, że już ją przekroczyło. Ale czy rzeczywiście jest tak, że wpadliśmy w pułapkę, że dobrodziejstwo stało się przekleństwem?

Nie wiem czy to nie jest pytanie raczej do współczesnych etyków i filozofów. Mnie osobiście wydaje się, że na pewno warto i trzeba o tym rozmawiać. Dlatego stworzyliśmy takie, a nie inne przedstawienie. Temat egzystowania w rzeczywistości wirtualnej nie jest tematem nowym, już od dłuższego czasu funkcjonujemy społecznie korzystając, w zależności od potrzeb, z wielu tożsamości. Jesteśmy jednocześnie narażeni na utratę wewnętrznej integralności.

W konsekwencji tracą na tym związki, jakie mamy z ludźmi w życiu, a poważnym zagrożeniem (co pokazuje spektakl) stają się nawet zaburzenia osobowości. Według mnie złudne jest przekonanie, że to, co robimy w Internecie nie wpływa na nasze życie, bądź wpływa w sposób nieznaczny. Z jednej strony trudno jest się przed tym uchronić, a z drugiej trudno temu nie ulec. Wszyscy czujemy, że mimo dobrodziejstwa, jakim generalnie jest internet, jesteśmy nim w pewnym stopniu ograniczeni.

No tak, ale właśnie dzięki temu samemu internetowi i temu konkretnemu problemowi, jaki się z nim wiążę, Pani spektakl mógł powstać.

Zgadzam się. I pewnie gdyby ten problem nie istniał, znalazłby się inny temat. Przecież teatr z założenia zajmuje się sprawami ważnymi i najbardziej nurtującymi. Dla nas, tworzących „Fantazje urzędnika”, problem zmultiplikowanego życia był najistotniejszy w tamtym momencie i dlatego się na nim skupiliśmy.

FANTAZJE URZĘDNIKA, CZYLI SECOND LIFE
Projekt został zrealizowany w ramach działań Akademickiej Przestrzeni Teatralnej Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy.

Twórcy: Monika Wirżajtys, Mariola Tempska, Aleksandra Bochniak, Beata Kirsten- Łopaciuk, Janusz Kotanowicz, Małgorzata Marynowska, Tomasz Smykowski, Iwona Śpica, Anna Wojciechowska, Aniela Zator
Opieka reżyserska: Monika Wirżajtys
Współpraca: Mariola Tempska
Zdjęcia: Remigiusz Zawadzki
Montaż: Monika Wirżajtys, Remigiusz Zawadzki
Muzyka: Krzysztof Winter

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 6

Profil nieaktywny
Happyfinger
#106.01.2010, 10:04

bez dostepu do internetu w czasie godzin pracy urzednik by sie albo szybko zwolnil albo powiesil :-)

envi
656
envi 656
#206.01.2010, 13:35

bleh a u mnie net tylko w przerwie od pracy bo monitoruja...

Profil nieaktywny
Happyfinger
#306.01.2010, 13:40

u mnie nie wiem, czy monitoruja, ale gdyby to robili to uuuuuuuuuuuu job centre wita.

ania.ania
979
ania.ania 979
#406.01.2010, 13:47

nie wyrzucaja raczej z pracy za naduzywanie nete, mowisz ze jestes uzalezniony a to tak jak dyskryminacja chorego, w najgorszym wypadku moga odciac neta :)

Profil nieaktywny
Happyfinger
#506.01.2010, 14:18

to dla pewnosci zostawie sobie strone o szkockim parlamencie i royal mail, ze szukam kodow pocztowych do mail merge, a o stronie wp.pl albo emito.net powiem,ze po prostu sie same wlaczaja,ze to hakerzy czy cos.

Alternatywa_PL
491
#606.01.2010, 18:18

Cos nedzny ten spektakl. Widzialem lepsze.