Do góry

Zabrała dzieci ze Szkocji do Polski bez zgody partnera

Po rozstaniu z partnerem wróciła z dziećmi z Edynburga do Polski. Dziś grozi jej więzienie za uprowadzenie dzieci, a sąd – powołując się na konwencję haską – nakazał ich powrót do Szkocji. Sprawę nagłośniła TVP3 Łódź, pokazując ją z perspektywy matki.

Sylwia mieszkała przez lata w Edynburgu, gdzie zajmowała się domem i dziećmi. W rozmowie z TVP3 opowiada, że była całkowicie zależna od partnera – zarówno finansowo, jak i emocjonalnie. Twierdzi, że związek był dla niej trudny i toksyczny.

„Czułam się kontrolowana, manipulowana, skołowana. Moje zdanie było podważane. Zawsze wszystko było moją winą” – mówi w rozmowie z TVP3 Łódź.

Po rozstaniu partner opuścił rodzinę, związał się z inną kobietą i skoncentrował na własnej działalności biznesowej. Sylwia zdecydowała się wtedy wrócić do Polski. Zamieszkała w domu pod Pabianicami, znalazła pracę, a dzieci – jak twierdzi – szybko się zaadaptowały i nie chcą wracać do Szkocji.

Ojciec dzieci, również Polak, zgłosił sprawę do sądu, powołując się na konwencję haską – międzynarodową umowę, która reguluje zasady dotyczące bezprawnego wywożenia dzieci za granicę przez jednego z rodziców.

– Więzi rodzinne badane były tylko pod kątem artykułu 13 tej konwencji haskiej. Dotyczyło to możliwości niewydania dzieci wtedy, gdyby się okazało, że więzi z tym drugim rodzicem, który wnosił o przekazanie dzieci również pod jego pieczę, mogło nie być, bądź te więzi mogłyby zagrażać dobru lub bezpieczeństwu dziecka. Wtedy do takiego wydania by nie doszło. Nie wchodząc w szczegóły analizowanej sprawy, mogę powiedzieć, że sąd takich okoliczności w tej sprawie nie dostrzegł – tłumaczy sędzia Sebastian Gała z Sądu Okręgowego w Łodzi.

Po decyzji sądu do domu Sylwii przyjechał kurator wraz z policją, by odebrać dzieci i przwieźć je z powrotem do Edynburga. Według relacji matki i dziadków, dzieci przeżyły tę sytuację bardzo emocjonalnie i – jak zapewniają bliscy – nie chcą wyjeżdżać z Polski.

Zgodnie z obowiązującym prawem, po powrocie do Wielkiej Brytanii kobiecie może zostać postawiony zarzut uprowadzenia dzieci, za co grozi do dwóch lat więzienia. Jak wyjaśnia Anna Szczepaniak z Fundacji Ktoś, powrót dzieci do miejsca ich dotychczasowego zamieszkania otwiera drogę do rozpatrzenia sprawy opieki przez szkocki sąd.

– Tamtejszy sąd może podjąć decyzję w sprawie opieki, kontaktów i władzy rodzicielskiej – podkreśla prawniczka.

Sylwia twierdzi, że informowała byłego partnera o planach powrotu do Polski i że uzyskała od niego ustną zgodę. Miał nawet – według niej – obiecać pomoc w wynajęciu lub zakupie domu. Mężczyzna w rozmowie z reporterami zaprzecza, jakoby doszło do porozumienia i twierdzi, że przez trzy lata próbował dogadać się z byłą partnerką bez skutku.

Materiał TVP3 Łódź skupia się przede wszystkim na relacji matki oraz jej bliskich. Wypowiedzi ojca dzieci zostały ograniczone do krótkiego fragmentu, w którym podkreśla brak zaufania i trudność w osiągnięciu kompromisu. Nie przedstawiono szczegółów jego wersji wydarzeń ani stanowiska sądu szkockiego.

W reportażu pojawia się również sugestia, że możliwe byłoby skorzystanie z mediacji – rozwiązania, które wymaga jednak zgody obu stron. Na razie żadna z nich nie wyraziła gotowości do rozmów.

Sprawa pokazuje, jak skomplikowane mogą być skutki rozpadu związku za granicą – zwłaszcza gdy chodzi o opiekę nad dziećmi i obowiązujące w tle prawo międzynarodowe.

Cały materiał dostępny jest na stronie TVP3.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 1

Igor89a
1 756
Igor89a 1 756
#1Dziś - 20:31

Tam też byłem.