Józef Boruwłaski zasłynął dwiema rzeczami. Po pierwsze mikrym wzrostem, po drugie pamiętnikami. Gdy się urodził na wschodnich kresach I Rzeczpospolitej niewiele wskazywało, że w przyszłości zwiedzi pół Europy, zostanie przedstawiony kilku władcom, a życie swoje zakończy w hrabstwie Durham w północnej Anglii, mając 98 lat.
Urodził się w 1739 koło Halicza na Pokuciu w rodzinie szlacheckiej, ale tak biednej, że gdy ojciec Józefa umarł, jemu i piątce rodzeństwa groziło życie w nędzy. W sumie troje z sześciorga dzieci było karłami – starszy brat Józefa nieco przewyższający go wzrostem i młodsza o trzy lata siostra, która w dorosłym wieku mierzyła zaledwie 66 centymetrów.

O wzroście samego Józefa można przeczytać różne wersje. Niektóre źródła podają, że „wysoki był na cali 39”. Inne dają mu od 77 do 99 centymetrów. Tak czy inaczej, był liliputem.
Niewielki wzrost trójki dzieci od początku spędzał sen z powiek rodzicom. Mimo że mogły się szczycić szlachectwem, to kalectwo, a do tego bieda sprawiały, że ich przyszłość rysowała się w ponurych barwach. Na szczęście dla całej trójki z pomocą przyszły bogate arystokratki. W tamtych czasach posiadanie w swoim otoczeniu karłów świadczyło o zamożności domu. Rolą karłów było też dotrzymywanie towarzystwa chlebodawcom lub po prostu zabawianie ich. Na szczęście dla Józefa i jego rodzeństwa, wszyscy poza niskim wzrostem słynęli z urody. Poza tym byli proporcjonalnie zbudowani. Można powiedzieć, że byli zminiaturyzowanymi kopiami dorosłych ludzi. Nie posiadali, jak to bywa u wielu karłów, zbyt dużych głów i dłoni w stosunku do reszty ciała.
Możne opiekunki
Józef bardzo szybko dostał się pod opiekę Heleny Stadnickiej, późniejszej hrabiny Tarnowskiej. Nazwała go swoim Joujou, czyli zabaweczką. Miano to, stosowne dla dziecka, którym był wówczas, miało mu, podobnie jak i jego rola, towarzyszyć także w dorosłym życiu.
W wieku 14 lat Boruwłaski znalazł się pod opieką Anny Humieckiej, miecznikowej wielkiej koronnej. W latach 1755-1760 zwiedził z nią kawał Europy. W Wiedniu przedstawiony został cesarzowej Marii Teresie. Zadziwił ją dowcipnymi odpowiedziami, tańczył przed nią poloneza, a od jednej z jej córek otrzymał diamentowy pierścionek. Córka owa miała na imię Maria Antonina. W przyszłości została królową Francji jako żona Ludwika XVI, a w 1793 roku ścięto ją na gilotynie.
Z Wiednia Joujou przybył do Luneville na dwór byłego króla Polski Stanisława Leszczyńskiego. Ten miał już innego karła o imieniu Bebe. Hrabia de Tressan napisał wówczas do Encyklopedii Francuskiej artykuł o karłach ze wzmianką o Boruwłaskim. Z Luneville Józef pojechał do Wersalu na dwór Ludwika XV i królowej Marii Leszczyńskiej, córki Stanisława. W Paryżu obracał się w najlepszym towarzystwie. Boruwłaski twierdził później, że dopiero pobyt w Paryżu nadał mu „ostateczny polor, a jego konwersację uczynił niewymuszoną i pełną wdzięku”. Wcześniej, w czasie jego wizyty na dworze Stanisława Leszczyńskiego, hrabia de Tressan napisał, że mały Polak „uczestniczy w najwdzięczniejszy sposób w subtelnej i dowcipnej wymianie zdań”. Wiosną 1761 Józef wyruszył ze swoją opiekunką w drogę powrotną do Polski. Tam się zakochał.
Miłość bez wzajemności
Wybranką serca liczącego niecały metr Boruwłaskiego została Izalina Barbontan, panna respektowa jego chlebodawczyni. Normalnego wzrostu Izalina, młodsza od swego adoratora o 15 lat, nie odwzajemniała jego uczuć. O amorach Joujou dowiedział się jednak sam król Stanisław August, wyznaczając Boruwłaskiemu roczną pensję w wysokości 120 dukatów. Izalina, praktycznie zmuszona do upokarzającego ją małżeństwa, urodziła niedobranemu wzrostem mężowi trzy córki. W dorosłym już życiu wszystkie miały normalny wzrost.
W 1780 roku Boruwłaski opuścił z żoną i córkami Warszawę, aby przez Kraków udać się ponownie do Wiednia. Stamtąd, przez Niemcy, w marcu 1782 dotarł do Anglii. Nie był już taki młody, więc rodzinę utrzymywał dzięki występom w cyrkach i na jarmarkach. Na Wyspach Izalinie jednak się nie spodobało. Ich małżeństwo rozpadło się około 1790 r. Żona z córkami wróciła do Polski. Boruwłaski został w Anglii sam. Sławę na Wyspach zyskał dopiero po wydaniu pamiętników. Napisał je po francusku, później zostały przetłumaczone na angielski.
Gentilhomme polonois, czyli polski dżentelmen
Pierwsze wydanie londyńskie z 1788 r. pt. „Mémoirs du célèbre nain Joseph Boruwlaski gentilhomme polonois” zostało zilustrowane ryciną wykonaną w 1787 r. Przedstawia ona Boruwłaskiego z żoną i córką. Joujou, stojący z lewej strony kompozycji, zabawia córkę baraszkującą na kolanach Izaliny.

Wspomnienia okazały się tak poczytne, że Boruwłaski stał się dość zamożnym człowiekiem. Na Wyspach odwiedził go Julian Ursyn Niemcewicz. W 1806 r. Józef osiadł w Durham, gdzie uzyskał stałą pensję. Na północy Anglii pozostał do końca życia. Dożył 98 lat. Zmarł 5 września 1837 r. Pochowany został w katedrze w Durham.
Spośród narodów Europy, którym dał się poznać Józef Boruwłaski, najrzadziej jego nazwisko przekręcali Anglicy. Zapewne dlatego, że mieli z nim najdłużej do czynienia. Szkotom jego brzmienie miało się kojarzyć z baryłką whisky – barrel-of-whisky. Podobno tak właśnie wymawiano je w czasie pobytu Boruwłaskiego w Edynburgu, dokąd przybył w 1788 roku.
Komentarze 3
Ciekawa historyjka o interesujacej malej/wielkiej postaci. Fajnie sie czytalo
Tego Comte, to mu dorobili, bo bywał w najznakomitszym towarzystwie i nie wypadało, by zwykły człowiek przebywał na salonach ówczesnej Europy! W ratuszu miasta Durham jest gablota z jego frakiem, skrzypcami, kapeluszem, jego manekinem 1:1 i obrączką! Ponadto pochowany jest pod posadzką katedry w Durham - na płytce są wyryte jego inicjały J.B. - widziałem! Miasto Durham wybudowało mu domek nad rzeką Wear w stylu klasycystycznym w którym nigdy nie zamieszkał - nie chciał! Stoi do dziś i jest atrakcją wizualną w ładnym, nadbrzeżnym zaułku.
Zgłoś do moderacji