Do góry

Coś trzeba zmienić

Jesień 2007, w Wielkiej Brytanii kolejki jak za komuny w Polsce. O dziwo w kolejkach znów byli Polacy. Nie staliśmy jednak wówczas za chlebem, mięsem czy papierem toaletowym. Staliśmy wtedy, bo pomimo ponad 2000 kilometrów dzielących nas od Polski nadal jesteśmy Polakami i chcemy mieć wpływ na to, co dzieje się w ojczyźnie.

Do następnych wyborów parlamentarnych zostały ponad 3 lata. W tym czasie wszystko może się zdarzyć, włącznie z kolejnymi przyspieszonymi wyborami, ale na pewno czekają nas wybory prezydenckie.

Jakie osiągnięcia ma ten rząd i parlament po prawie roku u władzy, jak to wygląda z perspektywy wyspy po drugiej stronie kanału La Manche lub, jak autochtoni mówią, kanału angielskiego?

Prawda jest taka, że w tym miejscu powinienem zostawić 10 pustych wersów. Jak na razie nie udało się bowiem zrealizować żadnej z obietnic przedwyborczych, ale, co należy zapisać na plus, udało się przynajmniej zaprowadzić więcej harmonii w polityce wewnętrznej i zewnętrznej. To chyba niestety tyle. Polityka miłości trwa.

Rząd chce ściągać imigrantów z powrotem do Polski, licząc na naszą wiedzę, doświadczenie, kulturę pracy, której nauczyliśmy się na obczyźnie i oczywiście na nasze inwestycje. Z tego wszystkiego najgorzej będzie niestety z inwestycjami. Nie dość, że kurs złotego do funta przyprawia o ból głowy wszystkich tych, którzy chcieliby przesłać funty do Polski, to jeszcze polski system podatkowy nadal nie należy do tych wybitnie sprzyjających imigrantom.

Etos pracy, szczególnie urzędniczej, benzyna za prawie 5zł za litr, sprawia że do Polski wracają tylko ci, którzy przyjechali tu tylko na chwilę, zarobić, zobaczyć i wrócić. A reszta? Dla reszty głównym motywem do powrotu chyba będzie tęsknota, zwykle do rodziny, języka polskiego w sklepie i zapachu świeżego pieczywa wchodząc do osiedlowej piekarni. Dla tej reszty COŚ trzeba zmienić i to COŚ musi być systemowe. Przejrzysty i jasny system podatkowy, preferencyjne kredyty inwestycyjne, sprawne urzędy, przychylna administracja, programy adaptacyjne dla dzieci urodzonych za granicą. Można by tak wymieniać i wymieniać, ale od czegoś trzeba zacząć.

Felieton zacząłem od opisu kolejek pod ambasadami i konsulatami, mam cichą nadzieję, że obecna administracja przygotuje lepiej placówki dyplomatyczne na przyjęcie wyborców. Jeśli rząd chce nas ściągnąć z powrotem to może niech zacznie od tego.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 2

Profil nieaktywny
weeges
#125.06.2008, 22:51

felieton felietonem a zycie pokazalo jedno ze osoby ktore powinny byc tym zainteresowane "tym" , poki co zrobily wielkie gowo aby cokolwiek zrobic w tej sprawie...

Profil nieaktywny
kris303
#226.06.2008, 01:41

licząc na nasze doświadczenie itp pierdoły nie mają juz z kogo podatków ściągać te jebane tumany mają we krwi dużo i do domu ,gówno sie zmieni ile jeszcze bedziemy sie wstydzić za naszą sytuacje w kraju, co druga rodzina zyje w rozłonce żeby coś zarobić bo te skurwysyny tylko kradną a nic dla nas nierobią po huj nam rząd z koro dla nas nic nierobi