Slayer nigdy nie był dla mnie numerem jeden, ani nawet numerem dziesięć czy pięćdziesiat, ale nabrałem szacunku w 1988 roku, gdy ukazało się "South Of Heaven".
Pamiętam, że było to niezłe lato - w lipcu ukazał się album Slayera, w sierpniu "...And Justice for All" Metalliki, we wrześniu - nowy Anthrax ("State of Euphoria"). Puścili to wszystko w radio w jednej audycji, ciurem i tego wieczoru niemalże wszyscy polscy metale siedzieli grzecznie w chałupach, nagrywając płyty na cudem zdobyte "gorzówki" tudzież peweksowe "basófki".
Niewazne czy komp, iPOD, wieza, magnetofon Kasprzak, 'gramofon' Balbinka...
Wazne co kręci sie u Was właśnie TERAZ :D
i tak np. u mnie
płytka
dEUS - Pocket Revolution