Przed sądem w Great Yarmouth stanął 45-letni Radosław Jaroszek, Polak oskarżony o prowadzenie samochodu dostawczego pod wpływem alkoholu. W trakcie rozprawy miał zeznać, że w Polsce takie zachowanie jest „czymś normalnym”.
Jaroszek został zatrzymany w sierpniu, jednak jego proces rozpoczął się dopiero teraz. Mężczyzna pracował jako sprzedawca lodów w jednej z firm na wschodnim wybrzeżu Anglii, niedaleko Norwich. Prowadził sprzedaż z samochodu dostawczego, którym jednocześnie kierował.
Policja interweniowała po zgłoszeniach od zaniepokojonych klientów, którzy zwrócili uwagę na jego dziwne zachowanie. Według ich relacji, Jaroszek sprawiał wrażenie „pijanego i niemrawego”. Przeprowadzone badanie alkomatem wykazało, że miał 131 mg alkoholu na 100 ml wydychanego powietrza, co niemal czterokrotnie przekracza brytyjski limit wynoszący 35 mg.
„W Polsce to normalne”
Podczas przesłuchania 45-latek zeznał, że w Polsce picie alkoholu jest „czymś normalnym”, a on sam nie zdawał sobie sprawy, jak rygorystyczne są przepisy dotyczące jazdy pod wpływem alkoholu w Wielkiej Brytanii.
Jaroszek tłumaczył, że zazwyczaj nie pije alkoholu, ale tego dnia wypił dwa piwa, by poradzić sobie ze stanami depresyjnymi po niedawnym poronieniu jego partnerki – informuje Daily Mail.
Sąd skazał Jaroszka na 25-miesięczny zakaz prowadzenia pojazdów, 100 godzin prac społecznych, dziesięciodniową terapię oraz zobowiązał go do pokrycia kosztów sądowych w wysokości 100 funtów. Bardziej dotkliwą karą było jednak to, że po zatrzymaniu Jaroszek został zwolniony z pracy i pozostaje bezrobotny.
Komentarze
Zgłoś do moderacji