Do góry

Wolność nie jest dana raz na zawsze

Do Izby Lordów trafi wkrótce projekt ustawy (Justice & Security Bill) przewidujący możliwość wykluczenia jawności w procesach, w których dyplomaci lub służby specjalne oskarżone są o współudział w torturach lub nielegalny transfer więźniów z systemu jurysdykcji w jednym kraju do innego.

Sekurokraci wyciągają praktyczny wniosek z przypadku byłego więźnia Guantanamo Binyama Mohameda, gdy sędzia dopuścił jawność procesu, uznając, że rewelacji niebezpiecznych dla interesów bezpieczeństwa państwa nie należy mylić z rewelacjami stawiającymi sekurokratów w niewygodnym położeniu.

Gdyby proponowane obecnie rozwiązania obowiązywały w przededniu agresji na Irak, to prawda o pobiciu ze skutkiem śmiertelnym Irakijczyka Baha Musy w 2003 r. w Basrze przez brytyjskich żołnierzy mogłaby nie zostać ujawniona. Jeśli nowe prawo wejdzie w życie odpowiednio szybko, to zatuszowane mogą zostać sprawy Abdela Hakima Belhadża i Samiego al Saadiego, którzy twierdzą, że z pomocą brytyjskich tajnych służb zostali wydaleni do Libii Kadafiego, uwięzieni i torturowani.

Inna sprawa stawiająca sekurokratów w niewygodnym położeniu dotyczy współpracy ośrodka elektronicznego podsłuchu GCHQ z CIA. Dane wywiadowcze GCHQ ułatwiają Amerykanom dokonywanie selektywnych ataków z użyciem drone’ów, terroryzując ludność cywilną.

Aparat bezpieczeństwa nie tylko chce zapobiec ujawnieniu na sali sądowej wiadomości o sobie, ale doskonali techniki inwigilacji wobec ogółu. Ostatnio pełnomocnik rządu Andrew Rennison ostrzegł, że prawo chroniące prywatność nie nadąża za rozwojem technologii monitorowania ludzi, gdyż nowoczesne kamery uliczne pozwalają wychwycić twarze poszczególnych osób z odległości 3/4 km.

Prawo do publicznych zgromadzeń z inicjatywy Bronisława Komorowskiego ograniczono także w Polsce. Kamer ulicznych nie stosuje się na taką skalę co w Anglii, stąd większy akcent na administracyjne zakazy – wiecu będzie można zakazać, gdy jedno i to samo miejsce upodobało sobie kilku organizatorów, co częściej bywa normą niż wyjątkiem.

Wnioski wynikają stąd banalne, choć powtarzać je warto. Żyjemy w czasach, w których rządy na siłę chcą uszczęśliwić społeczeństwo wolnością obyczajową, ale ograniczają publiczną wiedzę o swych niecnych sprawkach za parawanem państwowego interesu bezpieczeństwa. Wolność obyczajowa i inwigilacja idą w parze. Rząd, który nie ma oporów przed naruszaniem praw obywateli innych państw, nie będzie miał ich także wobec swoich własnych.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze