Kamil Biecke wyjechał do Anglii w 2016 roku. Zamieszkał w Luton i szybko wpadł w poważne kłopoty. Miał problemy z hazardem, był widywany u bukmacherów i w kasynach.
Być może chciał się od tego uwolnić i wpadł w tarapaty. Mogło to także doprowadzić do brutalnego przerwania jego życia. Bierzemy pod uwagę, że nie żyje
– przyznał w rozmowie z BBC inspektor Mike Branston z policji hrabstwa Bedfordshire.
34-letni Biecke zaginął 8 grudnia 2018 roku. Ostatni raz był widziany na Maple Road przy skrzyżowaniu z Shaftsbury Road w Luton. Jego żona zgłosiła zaginięcie na policję 14 grudnia. Od tego czasu funkcjonariusze nie wykryli żadnej aktywności jego telefonu oraz konta bankowego. Policja apeluje o jakiekolwiek informacje na temat zaginionego Polaka.
W przeszłości Biecke był bramkarzem. Grał m.in. w: Bałtyku Gdynia, Gedanii Gdańsk, Lechii Gdańsk, Cartusii Kartuzy, Orkanie Rumia oraz Arki Gdynia. To właśnie w barwach gdyńskiego klubu zagrał jedyny mecz w ekstraklasie przeciwko Górnikowi Łęczna w maju 2007 r.
Komentarze 10
ulotnił się , żeby długów nie spłacać ?
Watpie,nia 100 procent nie zyje,czlowiek nie znika bez sladu dlatego ze ma dlugi.
Ziggiego dusta czy jakos tak,musial uciekac z Angili bo chciala go zabic butelka.
Raffaele2, ze co? Butelka chciala kogos zabic? ;D
Pociag do butelki prawdopodobnie