Anita Razzaq działa na szkockim rynku nieruchomości od kilku lat i sama przyznaje, że mimo aktualnych trudności, była to bardzo dobra decyzja. Jej pierwsza firma – restauracja splajtowała po kilku miesiącach, ale Anita się nie poddała. Dziś swoimi doświadczeniami i wiedzą o biznesie dzieli się z innymi Polakami.
Jacek Różalski: Kiedy przyleciałaś na Wyspy?
Anita Razzaq: Do Wielkiej Brytanii przylecieliśmy z mężem i córkami w 2012 roku z Cypru, gdzie mieszkałam przez siedem lat. Pracowałam tam na lotnisku w firmie obsługującej podróżnych. Ale z Polski, a dokładnie z Krakowa, wyjechałam wcześniej, bo już w 1998 roku. Najpierw do Niemiec, później do Hiszpanii. W Polsce zdążyłam skończyć psychologię i później, już na emigracji, przez kilka lat pracowałam jako psycholog. Za granicę wyjechałam, bo zawsze chciałam zobaczyć, jak się żyje gdzie indziej.
Co sprawiło, że zdecydowaliście się opuścić ciepły Cypr i przenieść do deszczowej i chłodnej Szkocji?
Głównym powodem było to, że chciałam założyć swoją firmę, a Wielka Brytania jest bardzo przyjaznym krajem do prowadzenia biznesu, zwłaszcza jeśli chodzi o stałe i przejrzyste regulacje. Zjednoczone Królestwo to chyba najlepszy kraj dla tych, którzy chcą zacząć swoich sił w biznesie.
Dlaczego wybraliście Edynburg, a nie na przykład Londyn?
Rozpatrywaliśmy z mężem wiele miejsc i postanowiliśmy zobaczyć między innymi Edynburg. Bardzo nam się tu spodobało. Przede wszystkim ludzie i ten piękny szkocki krajobraz, dlatego nie szukaliśmy już innych lokalizacji.
Przyjechaliście i od razu założyliście firmę?
Tak. To była restauracja, ale prowadziliśmy ją bardzo krótko, dlatego że zbankrutowaliśmy. Powodem nie były jednak tutejsze przepisy czy urząd skarbowy, ale nasz partner biznesowy. Niestety okazał się oszustem. Musieliśmy zaczynać wszystko od zera. Przyjechaliśmy do Szkocji z zaoszczędzonym kapitałem i dużymi planami, a straciliśmy wszystkie oszczędności i zostaliśmy z długami.
Zostaliście i prowadzicie inne biznesy, czyli nie poddaliście się?
Mój mąż otworzył firmę remontowo-budowlaną. Nie była to dla niego nowość, bo już na Cyprze pracował w deweloperce. Ja też mam naturę przedsiębiorcy i zamiast się załamać, to szybko zaczęłam myśleć o czymś nowym. Zauważyłam, że w Edynburgu, ale też generalnie w Wielkiej Brytanii, jest duże zapotrzebowanie na usługi sprzątające. Bardzo szybko otworzyłam firmę zajmującą się sprzątaniem domów. Działa do dziś. Przed pandemią koronawirusa zatrudniałam pięć osób, teraz trzy, ale interes wciąż jest opłacalny. Wszystkie dziewczyny, które dla mnie pracują to Polki. Ta działalność nie była jednak moim głównym celem. To był środek do budowania zdolności kredytowej.
Co było głównym celem?
Od początku pobytu w Szkocji byliśmy zainteresowani inwestowaniem w nieruchomości, ale żeby zacząć działać w tej branży, trzeba mieć pieniądze, zdolność i wiarygodność kredytową. Dwa lata po uruchomieniu firmy sprzątającej miałam już taką zdolność kredytową, że mogłam zacząć inwestować w nieruchomości. Na początek jako osoba prywatna. Pierwsze mieszkanie kupiliśmy z mężem z pomocą inwestorów szkockich. Mąż nawiązał kontakty z lokalnymi firmami i za ich pieniądze nabyliśmy tę nieruchomość. To było na zasadzie joint venture. Szkoci dali finansowanie, a firma męża wykonała remont. Wspólnie sprzedaliśmy to mieszkanie i podzieliliśmy się zyskiem. Poszło tak dobrze, że nawiązaliśmy stałą współpracę i zaczęliśmy kupować, remontować i sprzedawać kolejne nieruchomości, głównie już domy. Taka działalność nazywa się fliping. Ale na tym nie skończyły się moje pomysły.
Co było następne?
Zarządzałam nieruchomościami innych. Chwilę później sama zaczęłam kupować nieruchomości, remontować je i wynajmować. Od początku chodziło mi głównie o turystów. W tej chwili mam pięć apartamentów. Większość znajduje się w okolicach portowej dzielnicy Edynburga na Leith oraz na Meadowbank.
To apartamenty dla jakiego klienta?
Nie chodziło o tego z wyższej półki, który wymaga luksusów, tylko o przeciętnego turystę, który chce wynająć ładne, schludne i dobrze wyposażone mieszkanie na kilka, kilkanaście dni. Zdarzają się też osoby na kontraktach firmowych lub na przykład ktoś, kto ma bliską osobę w szpitalu i chce przez kilka dni pobyć w Edynburgu, aby móc ją odwiedzać.
Jak są wyposażone mieszkania?
Jest wszystko, co potrzebne do normalnego życia. Są w pełni wyposażone kuchnie z lodówkami, zmywarkami, naczyniami. W łazienkach są pralki, suszarki i czyste ręczniki, tak jak w hotelu.
Kto sprząta te mieszkania, gdy turyści je zwalniają?
Dziewczyny z mojej firmy sprzątającej. Poza tym wszystko jest zautomatyzowane. Klient bukuje mieszkanie online, a klucze odbiera się w lockboksie zainstalowanym przy drzwiach.
Czy masz czasem okazję zobaczyć ludzi, którzy wynajmują twoje mieszkania?
Nie mam pojęcia, kto to jest. Cały wynajem odbywa się online.
Czyli biznes polegający na wynajmie apartamentów to żyła złota? Zwłaszcza w tak turystycznym mieście, jak Edynburg?
To bardzo dobry i dochodowy interes. Z wyjątkiem tego roku. Biznes rozwijał się świetnie do marca, gdy nadszedł koronawirus i lockdown.
Covid to dla branży turystycznej katastrofa.
Rząd zablokował nam wynajem mieszkań na trzy miesiące. Mieliśmy zakaz wynajmu, tak więc dochód z turystów spadł do zera. Ale ja znów sobie poradziłam. Jeszcze przed pandemią nawiązałam współpracę z pewną francuską firmą, która wysyła pracowników na kontrakty czasowe. To też trwało przez jakiś czas, bo i ci pracownicy również musieli wyjechać, ale w jakimś stopniu uratowało mi biznes.
Jak dostosowujesz się do wciąż zmieniającej sytuacji?
Jak w każdym biznesie trzeba być elastycznym. Znów szukam pracowników na kontraktach, bo im wolno się przemieszczać i muszą gdzieś mieszkać. W Edynburgu, w Szkocji nadal się buduje, remontuje, inwestuje. Na szczęście przez te kilka lat moja firma zdobyła zaufanie klientów. Czasem ja ich znajduję, ale bywa, że klienci sami już się do mnie zgłaszają.
Ile trzeba mieć pieniędzy, żeby zacząć biznes?
Można zacząć bez oszczędności. Na przykład otwarcie firmy sprzątającej nie wymaga praktycznie żadnych środków. Klienci, których domy sprząta moja firma, muszą środki czystości kupić sami. Ja tylko deleguję moich pracowników. Moim jedynym zadaniem jest tak naprawdę znalezienie klientów.
Skoro założenie firmy, na przykład sprzątającej, jest takie łatwe, to dlaczego twoje pracownice nie zakładają ich same, tylko pracują dla ciebie?
Po pierwsze strach. Z rozmów z Polakami wiem, że wszyscy są przekonani, że do założenia firmy potrzebny jest duży kapitał, a oni go nie mają. Druga rzecz, to myśl, że może się nie udać. Polacy to wciąż społeczeństwo, które uczy się biznesu. Ludzie są bardzo ostrożni albo po prostu się tego boją. Na brak odwagi mają też wpływ opowieści i doświadczenia z Polski, że komuś z rodziny lub znajomym się nie powiodło i stracili mnóstwo pieniędzy. Nieraz zniechęcają rodzice, którzy sami żyjąc w czasach komunizmu, nigdy nie prowadzili żadnej firmy. Polacy mają w głowach dużo negatywnych mitów dotyczących biznesu jako takiego. Głównie tych wywiezionych z Polski. W Szkocji, w całej Wielkiej Brytanii, ludziom przedsiębiorczym przychylny jest rząd, urzędnicy. Tutaj nie ma takich rzeczy, o których słyszę z Polski: jakieś nagłe kontrole, jakieś dziwne podatki wprowadzane z dnia na dzień. Na Wyspach jest bezpiecznie, a jak ktoś jest pracowity i nie poddaje się przy pierwszych niepowodzeniach, to z pewnością sobie poradzi.
Czy rok 2020 jest dobry na założenie biznesu, czy lepiej poczekać?
Każda chwila jest dobra. Trzeba tylko przemyśleć, jaki to ma być biznes. Oczywiście, teraz trzeba być bardzo ostrożnym, bo sytuacja jest niepewna, ale i w tych trudnych czasach można założyć firmę, która spełni oczekiwania ludzi. Mam znajomych, którzy odkryli w sobie żyłkę do interesów i sprzedają teraz maseczki i środki dezynfekujące. Na to jest teraz gigantyczny popyt, a z tego co słychać, te produkty jeszcze długo mogą być niezbędne.
Masz dużą wiedzą na temat prowadzenia biznesu w Wielkiej Brytanii. Wiem, że organizujesz szkolenia?
Kiedyś ktoś inny wsparł mnie wiedzą i radą. Teraz ja robię to samo. Od 2017 roku organizuję spotkania dla Polaków na temat inwestowania w nieruchomości oraz ogólnie, prowadzenia biznesu. Niestety koronawowirus sprawił, że musiałam przerwać takie bezpośrednie szkolenia, ale dalej dzielę się wiedzą na YouTubie oraz na Facebooku.
Co robisz, gdy nie zajmujesz się interesami?
Podróżuję. Mam teraz sporo wolnego czasu, bo prowadzenie moich biznesów jest już całkowicie zautomatyzowane. Mam też pracowników, którzy w razie problemów mogą mnie zastąpić. Ale oczywiście cały czas trzymam rękę na pulsie. Nie da się odnieść sukcesu w interesach, gdy się o nie nie dba.
Komentarze 25
No i brawo :)
Z xieplego Cypru do UK. Ufff!
Naszykuje sobie popcorn i zajrze po poludbiu tutaj hehe.
*po poludniu
Brawo :)