Rozczarowani współpracą z polskim systemem oświaty, a w szczególności wynagrodzeniem, polscy nauczyciele próbują swoich sił na Wyspach. Zazwyczaj podczas pierwszych miesięcy ich pobytu nie myślą nawet o tym, że mogliby spróbować pracując w swoim zawodzie, lecz wcześniej czy później okazuje się, że zaczynają rozważać taką możliwość.
Wówczas najczęściej pojawia się pytanie czy ich kwalifikacje zostaną rozpoznane w Wielkiej Brytanii, czy trzeba się dodatkowo szkolić, czy ich język nie jest zbyt słaby…Gdy uda się zatrudnić w brytyjskiej szkole, gdy już wydaje się, że przebrnięcie przez masę formalności zakończy okres walki z tym, co nowe i nieznane, na horyzoncie pojawiają się nowe, zaskakujące okoliczności. W perspektywie czasu okazuje się, że zdobycie wymaganych dokumentów było pestką w porównaniu z tym, co „świeżo upieczony” nauczyciel ma przed sobą.
Autorytet czy partner?
„Przecież oni tu nic nie robią, ciągle jakieś projekty, doświadczenia. Kompletny brak dyscypliny i poszanowania nauczyciela. W Polsce nauczyciel ma zapewniony respekt. Książka, praca domowa – mnie tak uczono i ja też tak uczyłam jak pracowałam w Polsce. To się sprawdzało i się sprawdza” – opowiada Halina, dla której szkoła brytyjska to strata czasu.
Dla polskiego „belfra” w brytyjskiej szkole zaskakujące będzie niemalże wszystko. Bo niezwykle trudno odnaleźć się w miejscu, gdzie zasady panujące w polskiej klasie nie mają racji bytu. Nie mają prawa nawet zaistnieć!
Na początku polski nauczyciel na pewno będzie musiał obalić odwieczne prawo „nauczyciel ma zawsze rację”. Zaskakujące jest to, jak wielu młodym Polakom trudno jest przyjąć tę prawdę. Jeszcze trudniej tak pracować. W brytyjskiej szkole i przedszkolu nauczyciel pracuje z uczniem jak z partnerem. Dąży się do równego dialogu, wzajemnego szacunku, akceptacji lecz przede wszystkim kontaktu człowieka z człowiekiem. Tu musimy przyznać, że polski system edukacji nie przygotuje nas do takiej pracy. Nie ma się co dziwić, że świeżo upieczeni studenci pedagogiki nie są gotowi na takie wyzwanie. Mimo, że na studiach wkuwa się zasady współczesnej pedagogiki, to zaobserwować je w praktyce w polskiej szkole jest niezmiernie trudno
Doświadczenie doświadczeniu nie równe
Zmiana podejścia do pracy to największe wyzwanie dla polskiego nauczyciela, bo wiąże się ona ze zmianą światopoglądu, spojrzeniem na umiejętności praktyczne, wiedzą przydatną i nieprzydatną. Tutaj spotyka nas kolejne zaskoczenie, bo odkrywamy, że przygotowana przez nas lekcja z regułkami do zapisania w zeszycie nie może zostać zaakceptowana. Dlaczego? Dlatego, że dzieci w szkole brytyjskiej uczą się umiejętności praktycznych, pracują poprzez projekty odkrywając w ten sposób świat. Nabywają umiejętności prezentacji, zamiast uczyć się regułek, same je tworzą. Aby przygotować taką lekcję trzeba mieć spore doświadczenie metodyczne i pedagogiczne.
„Moje doświadczenie przywiozłem z Polski, świetnie odnajduję się w tych realiach. Nie dlatego jednak, że pracowałem wiele lat w polskiej szkole, ale dlatego, że pracowałem dla międzynarodowej sieci szkół prywatnych. Tam nauczyłem się jak powinna wyglądać prawdziwa i dobra lekcja” - opowiada młody szczecinianin, obecnie pracujący w szkole w Londynie
Dystans do siebie i pasja
Oprócz sposobu wprowadzania materiału, istotne jest także podejście do dzieci i swojej pracy. Jeśli traktuje się ją jako pasję, to sprawa poszerzania horyzontów i nabywania nowych doświadczeń nie będzie stanowić problemu. Przeciwnie, stanie się atrakcyjne dla polskiego nauczyciela.
„ Jeśli się ma dystans do siebie i do swojej pracy to można się wiele nauczyć” – mówi Marta, wolontariusz w szkole podstawowej. „ Chodzę tam na dwa dni w tygodniu i zawsze cieszę się, bo wiem po co tam idę. Kocham dzieci i one dają mi radość”
Radość i pasja to oprócz wymaganych dokumentów najważniejsze atuty nauczyciela. Jeśli nie ma się zamiłowania do swojej pracy to w szkole brytyjskiej można przeżyć spore rozczarowanie. Jeśli rozważamy zatrudnienie w placówce oświatowej dobrze jest najpierw udzielać się wolontaryjnie, by poznać system pracy z dziećmi. Wtedy, zachowując rozsądny dystans do samego siebie, polski nauczyciel może także wiele nauczyć tych brytyjskich.
Komentarze 35
Polski nauczyciel to ropiejący od dawna wrzód na ciele narodu. 18 godzin LEKCYJNYCH tygodniowo, rozdęte do granic możliwości ego, domagające się nieustannie horrendalnych podwyżek, wcześniejsze emerytury, urlopy dla poratowania zdrowia a co w zamian? Zawsze ten sam zestaw regułek do wykucia serwowany uczniom, zero myśli własnej i poganianie dnia - aby do pierwszego! Polscy nauczyciele - do gazu!!!
Prawdziwy nauczyciel kocha swoją pracę i musi miec powołanie!!!Nie ucieka z kraju!A ci którzy na wyspy przyjeżdżają myslą,ze wszystkie rozumy pozjadali,najczęsciej pracując za najnizsze pieniądze w podrzędnych molochach.Nierzadko bez doswiadczenia w oswiacie i języka obcego nazywają sie pysznie.. nauczycielami .czego...?
po tygodniu pracy z brytyjskimi gowniarzami,kazdy polski belfer bedzie sie modlil do portretu giertycha ...
Nicola, a ty powolaniem placisz za jedzenie dla dzieciakow w sklepie? :)
pozdrawiam przy okazji nauczycielke z st joseph's primary, ktora spotkalem jakis rok temu. z tego co widzialem, "brytyjskie gowniarze" spiewaly tam piosenki i malowaly, a pani wygladala na zadowolona ze swojej pracy, a nie przytloczonego zyciem pracownika molocha.
To ci heca :)
Tak kurwa, w polsce uczyc to by chyba kazdy debil potrafil, pozaznacza najciekawsze watki w ksiazce a potem podytktuje na zajeciach.