Ryszard Kaczorowski
"Nam trzeba się uczyć od krajów, których doświadczenia są o wiele bogatsze. Pierwsze pięć lat Polski w Unii Europejskiej pokazało, że wiele tutejszych rozwiązań można z powodzeniem przenieść nad Wisłę" - mówi prezydent Ryszard Kaczorowski.
Z Ryszardem Kaczorowskim, ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie, rozmawiał Jarosław Koźmiński.
Jarosław Koźmiński: Mamy piąty rok rok członkostwa w Unii Europejskiej i doświadczania wszystkiego, co wiązało się z wejściem do Europy. Oczywiście my nigdy nie przestaliśmy być państwem europejskim...
Ryszard Kaczorowski: Byliśmy w Europie geograficznie, ale politycznie, gospodarczo i kulturalnie byliśmy poza nią. Europa przez klika dekad powojennych odbudowała się, stworzyła nowe, nowoczesne struktury – Polska tkwiła w formie narzuconej przez Związek Sowiecki.
Emigracja niepodległościowa od samego początku swoich działań była zwolennikiem zjednoczonej Europy. Świadczą o tym choćby działania gen. Sikorskiego, który próbował utworzyć unię z Czechosłowacją. Zamiar nie doszedł do skutku, ale kierunek działań został wyznaczony.
Polskim orędownikiem zjednoczenia Europy był Józef Retinger. To on prowadził rozmowy na temat idei i metod integracji europejskiej z Winstonem Churchillem i ostatecznie był współtwórcą Kongresu Europejskiego w Hadze (a Churchill przewodniczył obradom).
Kongres Haski, który odbył się w maju 1948 r. zebrał przedstawicieli 25 krajów i stał się forum dyskusji na temat sposobów jednoczenia Europy i, można przyjąć, zapoczątkował utworzenie Rady Europy i powstanie Ruchu Europejskiego.
I choć Wielka Brytania nie wstąpiła do Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, ani nie podpisała Traktatów Rzymskich, to właśnie z Wysp wyszła myśl, która zapoczątkowała integrację gospodarczą Europy.
Emigracja niepodległościowa rozrzucona po krajach Zachodu miała w swych szeregach zwolenników wspólnej Europy.
Polacy nie stali na uboczu. Zarówno na Wyspach jak i na kontynencie działały polskie stowarzyszenia, których celem była idea zjednoczeniowa. W Wielkiej Brytanii działał Związek Federalistów Polskich, jego prezesem był Edward Raczyński.
We Francji Jerzy Jankowski wydawał dwujęzyczne czasopismo o nazwie "Polska w Europie – La Pologne en Europe". Te przykłady dowodzą, że byliśmy żywo zainteresowani obecnością wśród gremiów walczących o zjednoczoną i demokratyczną Europę. O Europę z Polską i inne wschodnioeuropejskie kraje oddane w Jałcie wpływom Moskwy.
Od początku chodziło o jedno: o uwydatnienie faktu, że Polska wcześniej czy później winna znaleźć się w ramach zjednoczonej, demokratycznej Europy.
Tak, a po pięciu latach możemy stwierdzić, że krok był właściwy. Polska zyskała na tym, że ponosi współodpowiedzialność za losy Europy.
Warto przypomnieć, że przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Trzeba z uwagą przyjrzeć się programom ugrupowań, z których wywodzą się kandydaci na posłów. Polacy mieszkający poza Polską będą mogli oddać swój głos – w czerwcu wybierzemy 50 polskich eurodeputowanych.
Partie polityczne krajów Unii, w których licznie mieszkają Polacy, prowadzą aktywną kampanię wśród nich, zachęcając do głosowania na miejscowych kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Widać to dobrze choćby na przykładzie działań partii politycznych w Wielkiej Brytanii.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r., w obwodach za granicą (było ich wówczas 164) głosowało ok. 15 tys. Polaków, natomiast w wyborach parlamentarnych w 2007 r. było to ok. 150 tys. osób.
Jeśli idzie o frekwencję w tych wyborach, to trudno ją przewidzieć – polski obywatel może głosować w komisji miejscowej lub też w powołanej przez ministra spraw zagranicznych.
Chcę podkreślić, że udział w wyborach uważam za obywatelski i narodowy obowiązek. To prawo, o które walczyliśmy przez wiele lat.
Budowanie nowej, wspólnej Europy jest dla Polski i Polaków prawdziwą lekcją demokracji. I to na każdym poziomie – tym ogólnoeoropejskim, i tym lokalnym.
Nieco na marginesie wtrącę dygresję. Przypomina mi się wizyta delegatów z Warszawy sprzed lat, to byli profesorowie prawa przygotowujący wówczas ustawę samorządową, rozmawialiśmy o ich doświadczeniach wyniesionych z pobytu. "Spotykaliśmy się z różnymi merami miast czy gmin" – usłyszałem w odpowiedzi – "zawsze oznaką tej władzy jest noszony na piersi łańcuch. Ten sam, dopowiedzmy, od jakiś 300 lat".
Komentarz jest zbyteczny. Nam trzeba się uczyć od krajów, których doświadczenia są o wiele bogatsze. Pierwsze pięć lat Polski w Unii Europejskiej pokazało, że wiele tutejszych rozwiązań można z powodzeniem przenieść nad Wisłę.
Setki tysięcy ludzi wyjechało z kraju w ostatnich pięciu latach. Dziś żyją i pracują w krajach Europy Zachodniej. Na Wyspach jest ich co najmniej 500.000, z rodzinami, z dziećmi w szkołach. Czy doświadczenia, których tu nabierają, przeniosą do Polski? Krótko mówiąc: czy wrócą?
Otwarcie granic, otwarcie rynków pracy spowodowało dużą migrację. Ale nie uważam, aby sytuacja była ustabilizowana. Ten ruch trwał będzie przez jeszcze szereg lat.
Ludzie przyjeżdżający na Wyspy nie są w stanie określić na jak długo opuścili Polskę. Z resztą kto wie czy w rzeczywistości Europy wspólnej, unijnej będzie miało to jakieś znaczenie.
Przyjezdni zazwyczaj zakładają, że ich pobyt będzie "dłuższy", czyli kilkuletni. Planują – szczególnie jeśli idzie o ludzi bardzo młodych – inwestowanie w siebie: nostryfikują dyplomy, zdobywają na miejscu nowe zawody i kwalifikacje, szkolą język. W rezultacie zmierzają do osiągnięcia pewnej stabilizacji życiowej, która w tym państwie w aktualnej rzeczywistości jest w ich zasięgu. I tę stabilność osiągają.
Pięć lat w Unii Europejskiej to doświadczenia dla Polaków i Polski, ale i dla Europy. Dobre doświadczenia.
Ryszard Kaczorowski urodził się dnia 26 listopada 1919 roku w Białymstoku. Pochodzi z rodziny szlacheckiej, mającej koneksje wołyńskie, pieczętującej się herbem Jelita.
Przed wojną uczeń Szkoły Powszechnej nr 11, oraz Szkoły Handlowej w Białymstoku. 25 maja 1931 roku wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego. Ryszard Kaczorowski harcerstwo traktował jako wielką życiową przygodę, której poświęcił praktycznie całe swoje życie.
W czasie wojny Ryszard Kaczorowski współtworzył w Warszawie Szare Szeregi. 17 lipca 1940 roku został aresztowany przez NKWD. 1 lutego 1941 roku sowiecki sąd wydał na niego wyrok kary śmierci. Ostatecznie jednak wyrok zmieniono na 5 lat pozbawienia praw wyborczych i konfiskatę majątku. Kaczorowski został wywieziony w nocy z 27 na 28 maja 1941 roku na Kołymę do kopalni złota. Niebawem podpisany został układ Sikorski-Majski, dzięki któremu Polacy zostali zwolnieni z łagrów.
Najbardziej istotnym efektem amnestii było utworzenie armii generała Andersa i w konsekwencji ewakuowanie z ZSRR ponad 100 tys. Polaków. Ryszard Kaczorowski służąc w tejże armii przeszedł szlak bojowy z III Dywizją Strzelców Karpackich II Korpusu Polskiego, walcząc m.in. pod Monte Cassino.
Po wojnie Kaczorowski pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył Szkołę Handlu Zagranicznego, oraz przez długi okres czasu działał w ZHP na emigracji.
W 1986 roku Ryszard Kaczorowski przeszedł na emeryturę i otrzymał od ówczesnego premiera Kazimierza Sabbata. Został ministrem bez teki, natomiast kilka tygodni później otrzymał stanowisko ministra ds. krajowych, gdzie jego zadaniem było utrzymywanie kontaktów z działaczami niepodległościowymi w Polsce.
W roku 1986 Kazimierz Sabbat, po prezydenckim zaprzysiężeniu, na mocy konstytucji kwietniowej wyznaczył swojego następcę, którym został właśnie Ryszard Kaczorowski. Sabbat zmarł nagle 19 lipca 1989 roku i jeszcze tego samego dnia Ryszard Kaczorowski został zaprzysiężony na prezydenta RP na uchodźstwie.
Dnia 22 grudnia 1990 roku, w dniu zaprzysiężenia Lecha Wałęsy na prezydenta Polski, Ryszard Kaczorowski na Zamku Królewskim w Warszawie przekazał nowo wybranemu prezydentowi insygnia państwowe II RP, zamykając tym samym poczet prezydentów RP na uchodźstwie.
Ryszard Kaczorowski, choć mieszka w Londynie, bardzo często przybywa do Polski, gdzie patronuje wielu wydarzeniom, uczestnicząc w spotkaniach z harcerzami i młodzieżą. Jest honorowym obywatelem wielu polskich miast, a także posiada wiele nadanych mu wyróżnień i honorowych funkcji.
Królowa Elżbieta II wyróżniła go orderem szlacheckim "The Most Distinguished Order of Saint Michael and Saint George".
Życiorys na podstawie: www.ryszardkaczorowski.pl
Komentarze 3
Co to za instystucja "prezydent na uchodźtwie"?
...toż to śmiech.... aby tylko jakieś isygnia sobie przytulić aby się unieść choć trochę ponad innych...
Nie dobrze, że kolega nie rozpoznaje instytucji "Prezydent na Uchodźstwie". Otóż; dla wiadomości ww, w latach 1939-90 z uwagi na to, iż Polska nie była wolnym krajem, istniał Rząd Rzeczypospolitej Polskiej Na Uchodźstwie. To była niezwykle ważna instytucja potrzebna, aby podkreślic, że po pierwsze Polska w tych latach nie była wolnym krajem, po drugie, że wiele osób nie akceptowało sytuacji zaistniałej w Polsce po 1945r.
Powiem tak: Stalismy nad przepascia i wtedy zdecydowalismy na wielki krok naprzod.
Zgłoś do moderacji