Z brytyjskiego serwisu Moshi Monsters korzysta już 15 milionów małych użytkowników. Dla porównania, Nasza Klasa, największa w Polsce społeczność internetowa, zgromadziła u szczytu swojej popularności ponad 11 milionów użytkowników.
Moshi Monsters (www.moshimonsters.com) to wirtualna przestrzeń dla dzieci do lat 11. Jej twórca, Michael Acton Smith z Londynu, podąża śladem największego fenomenu społecznościowego na świecie – Facebooka, który ma już ponad 400 milionów użytkowników z różnych zakątków globu Największym obecnie wyzwaniem Smitha jest teraz uczynienie ze strony www.moshimonsters.com głównego miejsca spotkań internautów, którzy nie dorośli jeszcze do Facebooka.
Prognozy są pozytywne. Popularność serwisu rośnie dynamicznie, wyprzedzając pod tym względem konkurencyjne biznesy online skierowane do maluchów. – Liczba odwiedzin na serwisie Club Penguin, największym w tej kategorii, wzrosła w 2009 roku o 11 proc. w stosunku do poprzedniego. Moshi zarejestrował w tym samym czasie 424-procentowy wzrost – mówi Robin Goad, Research Director w firmie Experian Hitwise. Jak podaje, w lutym br. Moshi Monsters awansowały z sześćdziesiątej pozycji na liście najpopularniejszych gier interaktywnych dla najmłodszych w 2009 roku na miejsce szóste.
Zaopiekuj się mną
Co robią dzieci w wieku wczesnoszkolnym? Przede wszystkim bawią się, uczą i budują bazę swoich pierwszych „profesjonalnych” znajomych – ze szkoły oraz specjalistycznych zajęć dodatkowych. Idea Moshi Monsters polega na przeniesieniu tych aktywności z realu do internetu. – Sukces przedsięwzięcia tkwi w stworzeniu dzieciom możliwości opieki nad wirtualnym stworzeniem. Wychowywanie jest bardzo ważnym modelem zabaw dla dzieci – mówi Smith.
Trudno się z nim nie zgodzić. Dzieci opiekują się misiami, lalkami, chomikami, rybkami, świnkami morskimi oraz bawią w nauczycieli, lekarzy, kierowców, policjantów i ogólnie „dorosłych”. Cechą charakterystyczną dla wszystkich tych ról jest odpowiedzialność „za coś”, władza i kontrola „nad kimś”, poczucie, że „to ja decyduję”. Moshi zaspakaja te potrzeby dzieci uświadamiając im równocześnie, że wszelkie działanie albo zaniechanie ma w przypadku opieki nad „czymś” lub „kimś” swoje konsekwencje.
Nowicjuszom odwiedzającym stronę www.moshimonsters.com jawi się najpierw sześć stworków o wyraźnie japońskich „korzeniach”: Katsuma, Diavlo, Furi, Zommer, Poppet i Luvli. Reguły gry są proste. Należy wybrać jednego z nich, ubrać według własnego uznania i nazwać. Zanim spersonalizowany stworek trafi do swojego wirtualnego pokoju, zostanie nakarmiony, wyruszy na zakupy i otworzy się na znajomych z sieci, dziecko musi się zarejestrować.
Nie może tego zrobić bez zgody rodzica, który zostaje poinformowany o chęci uczestnictwa malucha w grze e-mailem, dzięki czemu może dokładnie zapoznać się z możliwościami i zagrożeniami, jakie czekają na jego pociechę w świecie Moshi. Jeżeli uzna, że miejsce jest ogólnie bezpieczne dla dziecka, staje się ono oficjalnie opiekunem wirtualnego stworka: urządza mu mieszkanie, karmi, dba o jego zdrowie i życie towarzyskie. Chcąc zarobić na utrzymanie podopiecznego bierze udział w różnego rodzaju zagadkach edukacyjnych, za których poprawne rozwiązanie otrzymuje „Roxy” – oficjalną walutę Moshi. Może ją wymieniać potem „w mieście” np. na jedzenie czy różnego rodzaju przedmioty.
Edukacja poprzez zabawę
Wartości edukacyjne, były obok zabawy i bezpieczeństwa – głównym priorytetem Michaela Smitha kiedy w 2004 rozpoczynał pracę nad swoim projektem dla dzieci.
- Z początku nazwaliśmy nawet serwis „Puzzle Monsters”, ale jego testy próbne wykazały, że nazwa zbyt jawnie kojarzy się z edukacją. Doszliśmy do wniosku, że aby produkt odniósł rynkowy sukces powinien przemycać wartości edukacyjne, ale oficjalnie kojarzyć się przede wszystkim z rozrywką - mówi Smith. Zagadki, krzyżówki, łamigłówki, układanki, które oferuje dzieciom na stronie są początkowo prostymi zadaniami, dostosowanymi do wieku użytkownika. W miarę osiągnięć konkretnego Moshiego, wymagania wobec niego rosną.
Ale celem Smitha jest również rozwijanie umiejętności społecznych u sterujących stworkami dzieci, dlatego każde z nich może wchodzić w interakcje z innymi właścicielami potworków oraz na bieżąco sprawdzać efekty swojej „pracy” nad podopiecznym. Jeśli jest on niedożywiony albo bez grosza przy wirtualnej duszy - jego poczucie zadowolenia maleje. Co tydzień wybierany jest „MonStar”, którego zdjęcie ukazuje się w „lokalnym tygodniku”. Konkurs ten motywuje użytkowników do lepszej opieki.
- 30 proc. naszych użytkowników pochodzi z Wielkiej Brytanii, kolejne 30 z Ameryki Północnej, a pozostali z wielu innych zakątków świata. Zabawa w Moshi rozwija zdolności językowe u dzieci z krajów nieanglojęzycznych - twierdzi Smith.
Serwis został tak pomyślany, żeby maluchy nie spędzały w nim jednorazowo dłużej niż kilkanaście minut. Mają one odczuwać potrzebę zalogowania się i sprawdzenia, jak miewa się ich Moshi, czy ma jakąś nieodebraną pocztę i czy nie jest głodny. Liczba czynności, jakie można wykonać na serwisie została jednak specjalnie ograniczona, żeby zapobiec przebywaniu na nim zbyt długo.
Projekt stworzony został dla dzieci w wieku od 7 do 11 lat, ale na stronie coraz częściej rejestrują się maluchy w wieku przedszkolnym. - Obserwujemy też delikatną przewagę liczebną dziewczynek nad chłopcami - mówi Smith. Jego zdaniem wynika to z sympatycznego wizerunku postaci. - Spędziłem masę czasu zastanawiając się nad tym, jak powinny wyglądać stworki. Wreszcie wraz ze współpracownikami zdecydowaliśmy, że powinny przypominać japońskie anime. Wyposażyliśmy więc Moshi w charakterystyczne dla japońskich bohaterów animowanych spojrzenie - mówi Smith. Dziewczynki wydają się mieć do niego wyraźną słabość.
Z internetu do Realu
Twórca Moshi Monsters działa obecnie na rzecz transferu wirtualnych stworków do realu. Świadczy to o dochodowości jego biznesu.
Rok temu firma zaproponowała użytkownikom serwisu stałe członkowstwo w zamian za roczną subskrypcję w wysokości 5 funtów miesięcznie. Osoby, które decydują się na abonament otrzymują dostęp do większej liczby atrakcji w świecie Moshi. - Z miesiąca na miesiąc odnotowujemy 20-procentowy wzrost wpływów z tego tytułu i jestem niezwykle zadowolony z miejsca, w którym obecnie się znajdujemy – mówi Smith. Nie chce zdradzić ile dzieci zdecydowało się na status „Moshi klubowicza”. Biznes musi mieć się jednak nieźle, skoro zapowiada, że już wkrótce Moshi pojawią się na półkach sklepowych w postaci zabawek pluszowych, filmów i gier, książek i innych gadżetów. Smith liczy na to, że właściciele wirtualnych stworków, będą chcieli wprowadzić je do swoich rzeczywistych światów.
Równocześnie wciąż pracuje nad rozwojem serwisu Moshi Monsters. Żeby w pełni zasłużyć sobie na miano „twórcy młodszego brata Facebooka”, musi wzbogacić go o dodatkowe funkcje, takie jak wideo, których wdrożenie wymaga wyjątkowej ostrożności. To, co bowiem sprawdza się w przypadku młodzieży i osób dorosłych, może stanowić ogromne zagrożenie dla najmłodszych internautów.
Brytyjskie serwisy i gry internetowe dla dzieci o funkcjach edukacyjno-rozrywkowych
- www.mathletics.co.uk – serwis ma około 3 milionów użytkowników i jest wykorzystywany przez ponad 1500 szkół.
- www.mangahigh.com – znajdują się tutaj gry matematyczne, wykorzystywane jako wsparcie naukowe przez niektóre brytyjskie szkoły podstawowe.
- www.tutpup.com – serwis, na którym uczniowie różnych szkół rywalizują ze sobą w algebrze i ortografii.
- www.bbc.co.uk/schools - można tu znaleźć ogromny wybór gier i programów edukacyjnych polecanych przez BBC.
- www.kids.tate.org.uk – znajduje się tutaj galeria internetowa, stworzona z myślą o najmłodszych oraz gry poszerzające ich wiedzę o sztuce prezentowanej w Tate.
- www.nhm.ac.uk/kids-only - na stronie znaleźć można duży wybór gier, quizów oraz zagadek dla dzieci, poszerzających ich wiedzę na tematy przyrodnicze.
Komentarze 5
Uzaleznianie od kompa juz od najmlodszych lat, jak dla mnie Bomba!.
dziecinada- w tym wieku?
Bomba x 2
Potem bedzie tak ze sadzasz dziecko przed kompem i idziesz do pracy bo przedszkolanka od siebie z domu sie nim zajmie przez kompa. A kuci kuci kuci przez skype. Masakra. Spoleczenstwo informatyczne.
niedlugo nie trzeba bedzie od kompa wcale wstawac wymysla jakis sposob na potrzeby fiziologiczne :|
kaczka i basen pod stolem z komupterem wystarczy.
A tutaj wersja Lux: