Szkockie firmy z branży hotelarskiej, gastronomicznej oraz rolnej szukają zagranicznych pracowników, aby przetrwać. Brakuje im rąk do pracy, a nieobsadzonych etatów są tysiące.
Dwóch biznesmanów na łamach BBC przyznaje, że znaleźli się w tragicznej sytuacji, jeśli chodzi o dostęp do pracowników. Wszystko za sprawą Brexitu i stopy bezrobocia w Szkocji, a ta jest najniższa od 40 lat.
Sadownika Iaina Browna dzieli kilka dni od zbiorów truskawek. Potrzebuje on około 100 pracowników do zebrania owoców na swojej farmie w Pittenweem w Fife.
Z kolei hotelarz i biznesmen z branży hotelarsko-gastronomicznej, Stephen Leckie, wkracza w pracowity letni sezon turystyczny z setkami nieobsadzonych wakatów.
Dla tych dwóch branż opartych na ludziach, niskie stopy bezrobocia to zła wiadomość. Obaj mają poważne problemy kadrowe, ale nie mają równych szans pozyskania pracowników.
Jeden z nich ma dostęp do pracowników migrujących, drugi nie.
Hotelarstwo, turystyka i gastronomia kuleją
Stephen Leckie tylko w jednym ośrodku, w hotelu Glencoe, ma 70 wolnych miejsc, a znalezienie personelu sprzątającego i szefów kuchni stało się prawie niemożliwe. W całej firmie ma do obsadzenia 1800 wakatów.
Oznacza to, że godziny otwarcia jego barów i restauracji są ograniczone, a sprzedaż żywności i napojów spada. Jego biznes boryka się z ogromnymi trudnościami.
„Wciąż mamy do czynienia ze znacznymi brakami personelu w tej branży i każdej innej firmie, z którą rozmawiam. W tym obiekcie powinniśmy mieć 900 pracowników, ale mamy 840 pracowników. Potrzebujemy personelu gastronomicznego, szefów kuchni, personelu pierwszej linii, personelu recepcji, personelu sprzątającego. Słyszałem o czterech firmach w Perth, które zostały zamknięte w ciągu ostatnich dwóch tygodni tylko z powodu braku personelu” - powiedział.
Dodał, że to kładzie kres reinwestowaniu zysków z powrotem w biznes.
„To, czego potrzebujemy od rządu, to zwolnić wizy pracownicze, pomóc europejskiemu personelowi, który wyjechał na początku Brexitu, wrócić do Szkocji i pracować dla nas tam, gdzie chcą dla nas ciężko pracować” – dodaje biznesman.
„Turystyka wygląda dobrze w Szkocji, ale niektóre firmy nie mogą otwierać się częściej niż cztery dni w tygodniu” - narzeka hotelarz.
Wizy dla pracowników sezonowych
Na farmie Easter Grangemuir w Pittenweem Iain Brown ma przewagę. Jego branża ma dostęp do pracowników z Europy Wschodniej dzięki rządowemu systemowi wiz dla pracowników sezonowych.
Wizy kosztują jednak £300 na pracownika i są gwarantowane tylko do 2024 r.
Pan Brown powiedział: „Praca jest bardzo ważna przy zbiorach owoców i warzyw w Szkocji. Do czasu Brexitu mieliśmy swobodny przepływ siły roboczej, a farmy miały dość łatwy dostęp do pracowników z Europy Wschodniej do pracy w naszych gospodarstwach. Teraz musimy korzystać z programu pracowników sezonowych, który działa, ale wymaga zaangażowania rządu w dłuższej perspektywie”.
Powiedział, że trudno jest zatrudnić lokalnych pracowników, ponieważ bezrobocie jest najniższe od 40 lat, a ludzie nie chcą pracy sezonowej.
„Rząd Wielkiej Brytanii zobowiązał się do wprowadzenia systemu wizowego w 2024 r., ale nie wiemy nic więcej” – dodał.
„Jedno wiemy, że tradycyjna siła robocza z Europy Wschodniej jest coraz mniejsza. Z każdym rokiem przybywa coraz mniej osób do pracy” - mówi Brown.
Rzecznik rządu Wielkiej Brytanii odniósł się do tematu: „Opuszczenie UE umożliwiło nam wprowadzenie systemu imigracyjnego opartego na punktach i chcemy, aby pracodawcy dokonywali długoterminowych inwestycji w brytyjską siłę roboczą, zamiast polegać na taniej sile roboczej z zagranicy. Ściśle współpracujemy z Komitetem Doradczym ds. Migracji, aby zapewnić, że system działa w Wielkiej Brytanii i to działa w najlepszym interesie dla gospodarki”.
Rzecznik dodał, że wiele stanowisk w sektorach turystyki i hotelarstwa – w tym szefowie kuchni i kierownicy hoteli, cateringu i barów – kwalifikuje się w ramach systemu punktowego i że firmy mogą zatrudniać pracowników za pośrednictwem systemu imigracyjnego, jeśli znają język angielski i spełniają wymóg progów wynagrodzeń.
Tyle mówi teoria i zapewnienia ze strony rządu. Praktyka i codzienne życie biznesów w Szkocji wygląda zgoła inaczej, o czym przekonują Ian Brown i Stephen Leckie.


Komentarze 36
oj, oj, jakie tam problemy... to tylko glupi brexit i jeszcze glupszy rzad :))
Nikola nie ma co robić.
Borys chyba tez jest wolny
No i nie zapominajmy o calej rodzinie krolewskiej
To jakieś błędne koło- usługi i produkty spożywcze i tak już podrożały. Jeśli producenci i usługodawcy wrzucą narzucone przez państwo koszty (a wrzucą na pewno) to ceny dla usługobiorców będą jeszcze wyższe… a ostatnie ogniwo dostarczania produktów czyjej ciężkiej pracy będzie miało dodatkowy powód na wywindowanie cen jeszcze zuch strony… czy coś jest nie tak z moim dzisiejszym myśleniem?